Kontuzje są nieodłącznym elementem sportu. Urazy to prawdziwe koło fortuny, gdzie wszystko może się zdarzyć. Co jednak zrobić, gdy to „szczęście” prześladuje lider drużyny?
Podczas, gdy Lakers zawzięcie, z chęcią rewanżu na Celtach, dążyli po swój piętnasty tytuł w historii, inna drużyna z Los Angeles była drugą, najgorszą, drużyną w lidze. Szczęściem w nieszczęściu był 1.pick w drafcie 2009, co było kolejną szansą na rozpoczęcie budowy nowego, mocnego zespołu. Po nieudanych wyborach z wysokim numerem w poprzednich latach np. Dariusa Milesa czy Michaela Olowokandiego, władze Clippers nie chciały przegapić nadarzającej się okazji.
Wybór padł na Blake’a Griffina. Silnego skrzydłowego z University of Oklahoma. W swoim ostatnim sezonie rozgrywek NCAA notował w ciągu 35 spotkań średnio 22.7 pkt oraz 14.4 zbiórek. Ponadto zaliczył, aż 30 razy double-double, co było najlepszym wynikiem w historii konferencji i drugim w historii rozgrywek uczelnianych. Oczekiwania były ogromne, ale zawodnik Clippers wciąż robił swoje na boisku. Za swoje występy w lidze letniej otrzymał nawet nagrodę MVP. Niestety, kibice musieli jeszcze trochę poczekać na debiut swojej nowej gwiazdy. W ostatnim meczu przedsezonowym przeciwko Hornets, Griffin po efektownym wsadzie z kontry doznał kontuzji rzepki w kolanie. W styczniu skrzydłowy przeszedł operację. Miał wrócić w następnym sezonie.
Blake zadebiutował 27 października w meczu przeciwko Portland. Mimo zdobycia 20 pkt i 14 zbiórek, nie pomógł swojej drużynie odnieść zwycięstwa. Przez cały sezon szedł jak „burza”, zdobywając wszystkie tytułu Rookie of the month swojej konferencji, co w konsekwencji pozwoliło mu zdobyć statuetkę dla najlepszego debiutanta roku. Clippers już w pierwszym sezonie poprawili swój bilans o 19 zwycięstw. Cały klub zaczął dostrzegać promyk nadziei na przyszłość.
W następnym sezonie do drużyny dołączył, przez wielu uznawany za najlepszego rozgrywającego ligi, Chris Paul. Griffin, znany ze swojej atletyczności od razu znalazł z nim wspólny język na boisku, co skutkowało bardzo efektywnymi zagraniami. Do historii przejdzie na pewno pick&roll obydwóch Panów w meczu przeciwko Thunder, po którym to Blake wykonał spektakularny poster dunk nad Kendrickiem Perkinsem. Sezon, skrócony nieco przez lockout, zakończył się dla Clippers na 5. Miejscu na zachodzie. Nasz bohater został nawet wybrany do 2. Składu ligi, wzmacniając swoją pozycję wśród najlepszych silnych skrzydłowych w lidze. Podopieczni Vinnego del Negro zakończyli zmagania w playoff na drugiej rundzie po przegranej serii ze Spurs.
W 2013 roku do zespołu dołączył mistrz NBA z Boston Celtics, trener Doc Rivers. Miał za zadanie doprowadzić Clippers na szczyt, poprawiając także ich defensywę. Lob City szli coraz wyżej. Zaczęto dokonywać wzmocnień. Sportowo rozwinął się także podkoszowy zespołu, DeAndre Jordan.
Wydawałoby się ,że wszystko idzie w dobrym kierunku, jednak co roku dobre występy Clippers kończyły się z początkiem playoffów, gdzie docierali maksymalnie do 2. rundy. Jednym z problemów, co może dziwić, był nie kto inny jak sam lider zespołu- Blake Griffin.
Ostatnie 2 lata to, aż 7 kontuzji tego gracza! Zarażenie baterią gronkowca, skurcze pleców, uraz mięśnia czworogłowego w lewym udzie. To połowa urazów, których doznał na przełomie lat 2014/2015. Reszta miała miejsce w tym roku. Plaga kontuzji zaczęła się już 26 stycznia. W wyniku sprzeczki z pracownikiem klubu Griffin złamał prawą dłoń. Zawodnik wrócił, aby zagrać 5 spotkań, a następnie naderwać mięsień czworogłowy uda. W tym samym czasie Chris Paul złamał dłoń, a szanse Clippers na tytuł spadły do zera…
Ten sezon miał być jego kolejną szansą, lecz kilka dni temu po meczu z Wizards władze klubu ogłosiły absencję Griffina przez kolejne 3 do 6 tygodni. Powód? Profilaktyczny zabieg prawego kolana mający wykluczyć wystąpienia jakiejkolwiek kontuzji w przyszłości. Czy jednak po takiej serii urazów skrzydłowego można mieć stuprocentową pewność?
O Clippers zawsze mówi się w kategorii najlepszych zespołów ligi, ale jeszcze ani razu nie przeszli przez 2. rundę playoffs. Ciężko jest osiągnąć sukces kiedy nie możesz w pełni korzystać z usług swojego lidera. Można stwierdzić, że Lob City jest kolosem na glinianych nogach. Nie wiadomo czy przy takiej naiwnej postawie, Chris Paul będący w swoim prime time nie zdecyduje się , aby opuścić klub. Dla gracza takiego kalibru liczą się tylko sukcesy. Obydwaj liderzy mają tzw. opcję gracza w kontrakcie na przyszły sezon. Zegar tyka, dalsze stawianie na Grffina wydaje się bardzo ryzykowne. Podobna sytuacja miała miejsce w Minnesocie Timberwolves, gdzie nikt nie miał pewności co do pozostania w klubie Kevina Love’a. Władze postanowiły przeprowadzić wymianę w wyniku, której do Minneapolis trafił m.in. Andrew Wiggins. Być może taki transfer, w ramach zabezpieczenia przydałby się Clippers. Pamiętamy także przypadek Kevina Duranta. Oklahoma City Thunder miała nadzieję, że zawodnik podpisze z nimi nowy kontrakt, a ten zostawił ich na lodzie, podpisując kontrakt z Golden State Warriors.