W pewnym momencie wydawało się, że transfer Kyrie Irvinga do Lakers jest kwestią czasu. Ostatecznie jednak nic z tego nie wyszło, a ekipa z Los Angeles wykonała przed trade deadline kilka innych ruchów. Wszystko wskazuje na to, że temat przenosin rozgrywającego do Miasta Aniołów już nie wróci. Irving latem wejdzie co prawda na rynek wolnych agentów, lecz Lakers raczej nie będą zabiegać o usługi 30-latka.
Jednym z głównych tematów tegorocznego okienka transferowego w NBA były ewentualne przenosiny Kyrie Irvinga do Los Angeles Lakers. Adwokatem w tej sprawie był m.in. LeBron James, który ponoć bardzo mocno chciał znów zagrać w tym samym zespole z Irvingiem. Lakers złożyli ofertę, lecz Brooklyn Nets mieli żądać więcej i ostatecznie nic z tego nie wyszło, a Irving trafił do Dallas. Z kolei kalifornijska drużyna wykonała kilka innych ruchów, z których dziś może być zadowolona.
Lakers pomimo wpadki w Houston cały czas mają spore szanse nawet na bezpośredni awans do fazy play-off, a przecież od dłuższego czasu muszą sobie radzić bez Jamesa. Wszystko to sprawia, że maleją szanse na przenosiny Irvinga do Los Angeles. Według informacji, jakie przekazał Jovah Buha z The Athletic, kalifornijska drużyna, zamiast sprowadzać Irvinga, woli przedłużyć współpracę z zawodnikami, którzy obecnie znajdują się w składzie, a których pozyskano przed trade deadline.
Mowa tutaj m.in. o D’Angelo Russellu, któremu po sezonie podobnie jak Irvingowi kończy się umowa, a który sam chciałby zostać w Los Angeles na dłużej. Wygląda więc na to, że nie doczekamy się transferu Irvinga do Lakers i przynajmniej na razie nie będzie pojednania Jamesa z Kyrie’em. Może się zresztą okazać, że 30-latek nie będzie miał innego wyjścia, jak latem porozumieć się po prostu z Mavericks w sprawie nowego kontraktu, jeżeli nikt inny nie wyrazi zainteresowania jego usługami.
Wspieraj PROBASKET
