Milwaukee Bucks wygrali 11 z ostatnich 12 spotkań, wliczając w to ostatni triumf 120:113 nad San Antonio Spurs. Jednak zespół z Wisconsin nie jest na tzw. radarze – ich dobra gra nie ma przełożenia na ogólne zainteresowanie, jest ono zdecydowanie mniejsze niż w poprzednich dwóch sezonach. Taki układ jak najbardziej zadowala Giannisa Antetokounmpo, lidera Bucks.
– Nie gramy po to, aby ludzie o nas mówili. Podoba mi się to, chcę, żeby zostawili mnie w spokoju. Nigdy nie lubiłem świateł reflektorów, nie lubiłem, gdy mówiono o naszej drużynie. To tylko dodaje nam presji, a koledzy z drużyny chcą po prostu wyjść na parkiet i zrobić swoje. Bardzo mi się podoba to, że nie jesteśmy na świeczniku – możemy skupić się na tym, co najważniejsze i cieszyć się grą w koszykówkę – powiedział Giannis, który w starciu z Spurs zanotował 26 punktów, 15 asyst i osiem zbiórek.
W trakcie niedzielnego meczu zadebiutował PJ Tucker. Weteran spędził na parkiecie 13 minut, nie udało mu się zdobyć punktów, ale zanotował za to trzy zbiórki i blok. Wydaje się jednak, że jego obecność na parkiecie nie do końca odzwierciedlał boxscore. – Jest świetny, cały czas go słuchać. Słychać go nawet gdy siedzi na ławce. Uwielbiasz z kimś, kto komunikuje się w ten sposób. Jest głośny, ma łatwy przekaz, ułatwia grę – przyznał rozgrywający Bucks, Jrue Holiday.
Te 15 asyst Giannisa to wyrównanie jego najlepszego wyniku w karierze. Stał się również czwartym graczem w historii Bucks, który zanotował w jednym meczu przynajmniej 25 punktów i 15 asyst – pozostali to Monta Ellis, Oscar Robertson i Guy Rodgers. Jednak nawet to nie sprawia, że Giannis zmieni swoje nastawienie – liczy się tytuł. – Będziemy kontynuować naszą dobrą grę. Gra się nam świetnie, dogadujemy się i mam nadzieję, że tak pozostanie – dodał Giannis.