Cały czas pracuje, a my cały czas czekamy na konkretne efekty. Może już w przyszłym sezonie? Ben Simmons poświęca lato m.in. na udoskonalenie swojego rzutu z wyskoku, którym dotychczas nie raczył nas za często. Jego koledzy z ligowych parkietów twierdzą, że Ben ma go w swoim arsenale. Na co więc czeka?
Kolejne wideo z treningów Bena Simmonsa podkreślają, że Australijczyk cały czas pracuje nad dołożeniem do swojego ofensywnego arsenału rzutu z wyskoku. Według wielu – to ostatni krok, by uznać go za gracza o potencjale MVP. Regularne strzelanie z półdystansu i za trzy mogłoby go bez wątpienia na ten poziom wynieść. Jednak sam Simmons nie chciał niczego przyspieszać i robi ten krok bardzo powoli.
Ułatwiał w ten sposób zadanie obrońcom, którzy odpuszczali go z dala od kosza, a skupiali się na powstrzymaniu go przed wjazdami pod kosz, gdzie jest już niesamowicie groźny. Simmons zrezygnował z gry na tegorocznych Mistrzostwach Świata i poświęcił się pracy. Trudno powiedzieć, czy zmienił mechanikę rzutu, czy po prostu zaufał swoim umiejętnościom. Zobaczcie wideo, którym zachwyciło się wielu…
Jalen Rose obejrzał to nagranie i cieszy się, że Simmons trafia, ale takie decyzje rzutowe na treningu, a na meczu, to zupełnie coś innego. – Widzę w nim pewność siebie. To dobrze. To nagranie nie zostało upublicznione przypadkowo. On chciał, żeby w świat poszła informacja, że rzuca i trafia z półdystansu i dystansu. To, że robi to na treningu, nie oznacza jednak, że będzie to robił w meczu NBA. To zupełnie coś innego – stwierdził Rose. Nie sposób się z nim nie zgodzić. Pełna hala kibiców, telewizja, światła, koledzy z drużyny, którzy potrafią grać i ta myśl w głowie, że jak nie trafię, to będą mieli pretensje… Każda decyzja o rzucie z dystansu, czy półdystansu, to odpowiedzialność i konsekwencje.
Rose przypomina też jeszcze jedną kwestię. – Markelle Fultz potrafił rzucać, kiedy przychodził do NBA, a teraz nie potrafi. Simmons nie potrafi i od początku mówiłem, że robi, to niewłaściwą ręką. W Filadelfii muszą położyć większy nacisk na rozwój, powinni byli pracować z nimi nad rzutem, abyśmy nie mówili o nich w ten sposób dzisiaj – dodaje.
Fultza w Sixers już nie ma, a Simmons podpisał właśnie pięcioletnią umowę o wartości 170 milionów dolarów. Teraz musi udowodnić na parkiecie, że jest wart tych pieniędzy – bez rzutu z półdystansu i dystansu wejście na wyższy poziom może nie być możliwe.
W programie The Jump przypomniano zaś, że Simmons już rok temu pracował nad rzutem i też trafiał… Liczy są jednak nie po jego stronie.
Follow @mkajzerek
Follow @PROBASKET