W poniedziałek odbyła się konferencja prasowa z udziałem m.in. Danny’ego Ainge’a, na której CEO klubu wytłumaczył, dlaczego Utah Jazz przeszli tego lata tak radykalną przebudowę. Jego zdaniem w zespole brakowało wiary w sukces i siebie nawzajem.
Skończyła się pewna era w Salt Lake City po tym, jak Utah Jazz wytransferowali tego lata dwójkę swoich dotychczasowych liderów, a więc Rudy’ego Goberta oraz Donovana Mitchella. W zamian Danny Ainge i spółka pozyskali przede wszystkim sporo wyborów w drafcie NBA, ustawiając się w ten sposób w dobrej pozycji do przebudowy. Dlaczego jednak Jazz w ogóle zdecydowali się na takie drastyczne zmiany? W poniedziałek potrzebę tych zmian wytłumaczył Ainge.
Jego zdaniem w zespole brakowało wiary. Dostało się więc zawodnikom, którzy według Ainge’a zbyt wiele próbowali zrobić samemu. – Ich wiara w siebie nawzajem nie była taka, jak w innych zespołach, z którymi pracowałem – stwierdził Ainge. Jazz byli bardziej jak zbieranina indywidualności, a nie prawdziwy zespół. Widać to było zresztą w ich grze, bo kolejny już raz zakończyli rozgrywki na wczesnym etapie fazy play-off, odpadając w pierwszej rundzie.
Ainge zdradził, że chciał dać drużynie kredyt zaufania i zmienić o zespole zdanie, ale kolejne nieudane playoffs przelały czarę goryczy. Jazz pomimo dobrych wyników w sezonie zasadniczym od kilku lat nie byli w stanie nic zdziałać w fazie posezonowej. Teraz na powrót do walki o mistrzostwo kibice Utah będą chyba musieli trochę poczekać. Ainge tymczasem raczej nie skończył jeszcze handlować – w kolejce do transferu wciąż czekają m.in. Mike Conley, Bojan Bogdanović czy Jordan Clarkson.
Wspieraj PROBASKET
