Oglądaliśmy poprzedniej nocy kilka naprawdę interesujących rywalizacji. Prawdziwe strzelanie urządzili sobie gracze Hawks i Nets, zdobywając razem prawie 300 punktów. Rekord kariery poprawił z kolei Jaylen Brown trafiając 42 oczka w zwycięstwie Celtics z Grizzlies. Heat odkuli się Bucks za wczorajszą porażkę, natomiast LaMelo Ball zanotował imponujący występ z Mavericks. Wygrały także obie ekipy z Los Angeles. Becky Hammon w roli pierwszego trenera musiała przełknąć gorzk pigułkę.
BOSTON CELTICS – MEMPHIS GRIZZLIES 126:107
- To już dziesiąta wygrana z rzędu drużyny z Bostonu nad ekipą Grizzlies. Jaylen Brown rozegrał fantastyczne spotkanie notując na swoje konto 42 oczka (15/21 FG), 5 zbiórek oraz 4 asysty. To jeden z najlepszych indywidualnych występów w karierze zawodnika, który za wszelką cenę chce udowodnić, że nie tylko Jayson Tatum ma w Bostonie potencjał na elitarnego gracza.
- Rozmiary prowadzenia Boston Celtics w drugiej połowie były tak wysokie, że w czwartej kwarcie trener Brad Stevens postanowił posadzić swoich liderów na ławce rezerwowych. Wszystko wskazuje na to, że Memphis Grizzlies będą mieli naprawdę twardy orzech do zgryzienia w trakcie absencji Ja Moranta. Rozgrywający opuści najprawdopodobniej cały styczeń.
- Na domiar złego Grizz w pierwszej kwarcie przez uraz kostki stracili Graysona Allena. Najlepszym zawodnikiem gości był Jonas Valanciunas notując na swoje konto 20 punktów oraz 11 zbiórek. Celtics w drugiej kwarcie zrobili serię 17:0, która otworzyła dla nich prowadzenie 57:30. Po tym ciosie podopieczni Taylora Jenkinsa nie byli w stanie się podnieść.
BROOKLYN NETS – ATLANTA HAWKS 145:141
- Po dwóch porażkach z rzędu, Brooklyn Nets zależało na tym, by jak najszybciej wrócić na zwycięską ścieżkę. Nie mieli poprzedniej nocy łatwego zadania mierząc się na własnym parkiecie z głodną zwycięstw Atlantą Hawks. W efekcie mieliśmy głównie ofensywne widowisko, z nieustającą wymianą ciosów po obu stronach. Był to bez wątpienia jeden z najciekawszych meczów poprzedniej nocy.
- Jednak Kyrie Irving w trzech pierwszych kwartach nie mógł dołączyć do tej imprezy. Cały czas coś go ograniczało. W końcu podczas finałowych 12 minutach trafił 17 ze swoich 25 punktów prowadząc Nets do zwycięstwa. 33 punkty, 11 zbiórek i 8 asyst zapewnił Kevin Durant, który przez cały ten czas trzymał swój zespół w grze. W ten oto sposób Hawks zanotowali pierwszą porażkę w sezonie.
- Trae Young nie dawał szans Irvingowi w tym match-upie, jednak trwało to do czwartej kwarty. Rozgrywający zanotował 30 punktów oraz 11 asyst i mocno podrażnił ambicję starszego kolegi, który ostatecznie powiedział ostatnie słowo. Kolejnych 30 oczek i 11 zbiórek zapewnił John Collins. Kyrie i Kevin zdobyli 20 ostatnich punktów swojej drużyny. Aż siedmiu graczy Nets zanotowało dwucyfrowe wyniki.
MIAMI HEAT – MILWAUKEE BUCKS 119:108
- Po blamażu z poprzedniej nocy i rekordzie trójek Milwaukee Bucks, Miami Heat czekało naprawdę trudne zadanie, by odpowiedzieć na dominację zaprezentowaną przez rywala. Podopieczni Erika Spoelstra pokazali jednak, dlaczego to właśnie oni są mistrzami wschodniej konferencji, biorąc na rywalu udany rewanż. Tym razem koszykarscy Bogowie nie byli dla Milwaukee Bucks tak hojni.
- Heat zrobili to grając nadal bez swojego lidera Jimmy’ego Butlera. Z ławki 26 punktów zapewnił Goran Dragić, który nieustannie potwierdza swoją wartość. 22 punkty, 10 asyst i 8 zbiórek zapewnił natomiast Bam Adebayo i gospodarze wygrali czwartą kwartę 31:17 budując wystarczająco wysoką przewagę. Jeszcze w drugiej kwarcie to Bucks cieszyli się 14-punktowym prowadzeniem.
- Giannis Antetokounmpo odbił się po słabym poprzednim meczu kończąc z triple-double 26 oczek, 13 zbiórek i 10 asyst. Natomiast wszyscy gracze, którzy poprzedniej nocy strzelali na potęgę, najwyraźniej wystrzelali cały magazynek, bo lider składu nie dostał wystarczającej pomocy. Na 9 minut przed końcem Kelly Olynyk trafił trójkę, która dała Heat przewagę, jakiej zespół nie oddał do samego końca.
DALLAS MAVERICKS – CHARLOTTE HORNETS 99:118
- To był dla Dallas Mavericks pierwszy mecz na własnym parkiecie w tym sezonie i zespół nie będzie go szczególnie dobrze wspominał. Charlotte Hornets na starcie drugiej połowy rozpoczęli run 14:0, który ustawił dla nich losy całego spotkania. Obrona gości z Północnej Karoliny bardzo skutecznie ograniczyła możliwości Luki Doncicia (12 punktów, 5 asyst) i pozostałych graczy Mavs.
- 22 punkty, 8 zbiórek i 5 asyst zanotował pierwszoroczniak LaMelo Ball, który jest uważany za jednego z kandydatów do nagrody dla pierwszoroczniaka roku. 20 oczek i 16 zbiórek Milesa Bridgesa – obaj zawodnicy wyszli dla Hornets z ławki rezerwowych. Goście rzucali 51% z gry i 44% za trzy i w drugiej połowie zbudowali bezpieczne prowadzenie dowożąc zwycięstwa do ostatniej syreny.
- Mavericks rozpoczęli sezon od trzech porażek w czterech meczach i w kuluarach mówi się o tym, że Doncić wrócił do USA nie będąc w optymalnej formie. Zespół z Teksasu cały czas czeka na powrót do gry Kristapsa Porzingisa. Może to nastąpić już w styczniu.
SAN ANTONIO SPURS – LOS ANGELES LAKERS 107:121
- Ten mecz, oprócz zwycięstwa Los Angeles Lakers, miał jeszcze jedną ważną historię. W roli pierwszego szkoleniowca San Antonio Spurs wystąpiła Becky Hammon. W drugiej kwarcie musiała przejąć obowiązki Gregga Popovicha, gdy ten został wyrzucony przez sędziów za dyskusje. Po meczu Hammon przyznała jednak, że poza historycznym wymiarem tego wydarzenia, wolałaby po prostu zwycięstwo.
- Jednak LeBron James w swoje urodziny postanowił sobie sprawić prezent. Skończył mecz z 26 punktami, 8 asystami i 5 zbiórkami. Zaraz po zakończeniu spotkania lider Lakers został spytany o Hammon. – To było coś niesamowitego móc słyszeć, jak kieruje zespołem i jak podpowiada kolejne zagrywki – przyznał. – Wielkie gratulacje dla niej i gratulacje dla naszej ligi – dodał.
- Po rozpoczęciu sezonu od dwóch zwycięstw, w dwóch kolejnych meczach Spurs musieli uznać wyższość rywala. Nie wystarczyło 29 punktów, 7 asyst i 7 zbiórek Dejounte Murraya. Z ławki dla Lakers 6/6 za trzy był Wesley Matthews. Lakers zwyczajnie dysponowali za dużą siłą rażenia, by Spurs mieli cokolwiek do powiedzenia. Cały czas gospodarze mieli rywala z LA w zasięgu, ale nie potrafili zbudować przewagi.
LOS ANGELES CLIPPERS – PORTLAND TRAIL BLAZERS 128:105
- Po laniu od Dallas Mavericks nie został już żaden ślad. Los Angeles Clippers wygrali dwa ostatnie mecze i znów kroczą po odpowiedniej ścieżce. Do gry wrócił Kawhi Leonard (w specjalnej masce), co oznaczało dla obrony Portland Trail Blazers (jednej z najgorszych w lidze) ogromne problemy. Koniec końców ekipa Tyronna Lue zbudowała wysokie prowadzenie i cały mecz miała pod kontrolą.
- Zespół z LA wygrał wszystkie cztery kwarty ostatecznie wychodząc na 23-punktowe prowadzenie. 28 punktów, 3 zbiórki, 7 asyst i 3 przechwyty zanotował na swoje konto Kawhi Leonard. Kolejne 23 oczka, 10 zbiórek i 7 asyst od aktywnego Paula George’a, który wziął na siebie całą winę za blamaż drużyny przeciwko Mavs. LAC trafili 18/38 z dystansu.
- Natomiast gracze Terry’ego Stottsa cały czas mierzą się z tym samym problemem. Choć w ataku Portland Trail Blazers mają wystarczająco opcji, tak w obronie nie potrafią zasłonić konkretnych braków. Tylko 3/14 z gry Damiana Lillarda, sytuację próbował ratować C.J. McCollum notując 25 oczek. Blazers grają nieregularnie i bez wątpienia mają sporo powodów do zmartwień.