Szczerze się tego obawialiśmy i niestety wiele wskazuje na to, że nie unikniemy transferowej dramy z Jamesem Hardenem w roli głównej. Lider składu kilka tygodni temu miał poprosić zespół o dogadanie szczegółów z Brooklyn Nets. Niewiele się w tym temacie wydarzyło.
Dzieje się za to wiele w szatni Houston Rockets, bowiem pierwszy wspólny trening drużyny odbył się bez udziału Jamesa Hardena. Oficjalnie jest to spowodowane protokołem COVID-19. 3 grudnia zawodnika widziano na imprezie, więc pewnie został poddany kwarantannie. Stephen Silas już przy okazji pierwszego spotkania z dziennikarzami musiał tłumaczyć się z absencji swojego lidera. 6 grudnia drużyny rozpoczęły okres pracy w grupach.
Trener Silas spytany o to, czy Hardenowi zależy na drużynie stwierdził, że o to trzeba pytać samego zawodnika. Rockets rozmawiali z Jamesem na temat powrotu i ten poinformował zespół, iż wkrótce zjawi się w ośrodku treningowym. Brzmi to jednak bardzo niepoważnie, jakby zawodnik dyktował warunki drużynie. Postawa Hardena wiele mówi na temat tego, jak może wyglądać początek rozgrywek 2020/21 w szatni ekipy z Teksasu.
Na pierwszym treningu był za to John Wall. Z szerokim uśmiechem na twarzy trafiał kolejne rzuty. W kuluarach mówiło się, że Harden dobrze zareagował na transfer Russella Westbrooka za Walla, bo “nowa jedynka” bardziej mu pasuje. Miało to też wpłynąć na decyzję o przyszłości w Houston byłego MVP. Ostatnie zachowanie gracza sugeruje jednak, że nadal zależy mu na opuszczeniu Rockets prędzej czy później.
W Houston utrzymują narrację, iż są bardzo podekscytowani na kolejny sezon. Trener Silas podkreśla, że James Harden ma w jego planie fundamentalną rolę, postanowił zatem robić dobrą minę do złej gry, bo wszyscy widzimy, jak maluje się sytuacja. Harden od zakończenia play-offów nie rozmawiał z przedstawicielami mediów. Wkrótce jednak czeka go seria niewygodnych pytań i odpowiedzi powinny być wskazówką na temat jego intencji.