Wydaje się to nieuniknione. Toronto Raptors cały czas rozważają, gdzie spędzą sezon 2020/21. Chcieliby rzecz jasna w Toronto, ale pandemia koronawirusa może im skutecznie uniemożliwić podróżowanie z kraju i do kraju, więc szukają rozwiązania alternatywnego.
Nashville Predators – drużyna NHL, wkrótce może przygarnąć sąsiada. Władze Toronto Raptors odwiedziły już miasto i sprawdzały infrastrukturę Bridgestone Arena, by przekonać się, czy mogą tam założyć swoją bazę na rozgrywki 2020/21. Jest to rozwiązanie przejściowe, które rzecz jasna nie spodoba się kibicom Raptors, którzy mimo braku możliwości obserwowania swojej drużyny we własnej hali, na pewno woleliby mieć zespół “w domu”.
Zespół został jednak postawiony w bardzo trudnej sytuacji. Przez pandemię koronawirusa, mocno ograniczone są możliwości podróżowania między państwami, co siłą rzeczy mocno wpłynęłoby na Raptors grający w Toronto. Dlatego pojawił się temat znalezienia dla zespołu Nicka Nurse’a nowego miejsca. Na ten moment najbliżej przygarnięcia byłych Mistrzów NBA jest Nashville, gdzie znajduje się Bridgestone Arena, dom Predators.
Na ten moment nie ma w tej sprawie żadnych oficjalnych wieści i Raptors zapewne nie będą się spieszyć, dopóki walczą o możliwość rozgrywania meczów w Toronto. Gdyby jednak rozmowy z rządem kanadyjskim i amerykańskim zakończyły się fiaskiem, Raps muszą zacząć szybko działać, bo już za trzy tygodnie rozpoczyna się obóz przygotowawczy. W międzyczasie ekipa z Toronto odwiedziła także Tampę Bay, gdzie również mogliby uwić sobie tymczasowe gniazdko.
Toronto Blue Jays z MLB swoje mecze rozgrywają w Buffalo przez ograniczenia związane z podróżowaniem. Zatem skoro w ich wypadku nikt nie zniósł ograniczeń związanych z podróżowaniem, trudno przypuszczać, by zrobiono wyjątek dla Raptors. To problematyczne, bowiem Raptors całą bazę musieliby przenieść do innego miasta, stwarzając dodatkowy problem dla areny w Toronto, która straciłaby najemcę.