Brandon Ingram skrzydłowy New Orleans Pelicans zgarnął nagrodę NBA 2019/20 Most Improved Player of the Year, czyli nagrodę dla zawodnika, który w obecnym sezonie poczynił największy postęp.
Ingram, który w środę skończy 23 lata, rozegrał swój przełomowy sezon. W swoim pierwszym roku w Nowym Orleanie poprawił swoje statystyki w zakresie zdobyczy punktowych (23,8), zbiórkach (6,1), asystach (4,2) i przechwytach na mecz (1,0). Wzrosła również jego skuteczność w zakresie rzutów 3-punktowych (39,1%) oraz rzutów osobistych (85,1%).
Prestiżowe wyróżnienie jest dla Ingrama wyjątkowe z wielu powodów. Jeszcze rok temu nic nie wskazywało na to, że nowy sezon w Luizjanie będzie dla niego tak udany. W sezonie 2018/19 skrzydłowy Lakers zmagał się z poważnymi problemami zdrowotnymi. Zdiagnozowano u niego zakrzepicę żył głębokich. Pojawiały się nawet obawy, że utalentowany zawodnik z powodu tych problemów może nawet śladem Chrisa Bosha przedwcześnie zakończyć karierę.
Na szczęście sprawy zdrowotne potoczyły się w dobrym kierunku, a zawodnik dzięki świetnej grze w Pelicans nie tylko został po raz pierwszy wybrany do Meczu Gwiazd, ale zgarnął również nagrodę dla zawodnika, który poczynił największe postępy (MIP). Informację o wygraniu prestiżowego plebiscytu przekazali zawodnikowi jego dumni rodzice oraz najlepszy kolega z zespołu Lonzo Ball.
Brandon Ingram's family announced the MIP winner 🙌pic.twitter.com/Z5b9cjVbmM
— ClutchPoints (@ClutchPointsApp) August 31, 2020
„Myślę, że ten rok był po prostu rokiem, w którym bawiłem się najlepiej, bo grałem w koszykówkę w sposób, w jaki zawsze chciałem grać”- powiedział Ingram podczas telekonferencji po zdobyciu nagrody. „Miałem okazję pracować na siłowni z moimi kolegami z drużyny, którzy uwielbiają robić to samo co ja. Widzę, jak niektórzy koledzy cały czas wracają na siłownię. Zawsze prosząc o różne rady, nieustannie chcą być lepsi nie tylko w swojej grze, ale chcą być również jak najlepszymi kumplami w drużynie. To był dla mnie najprzyjemniejszy moment. To nie statystyka, ale atmosfera w drużynie sprawiła, że byłem bardziej szczęśliwy i zmotywowany. Chcę być właśnie takim typem gracza, chcę być wszechstronny na wszystkich możliwych płaszczyznach. Myślę, że w tym sezonie największe wrażenie zrobiło na mnie nastawienie moich kolegów i to jak dobrze się bawiłem, przebywając razem na parkiecie”.
„Po pierwsze, chciałbym podziękować Bogu, bo bez niego nie byłbym zdrowy„, powiedział Ingram. „Nie miałbym szansy wrócić do koszykówki. Okres od marca do września ubiegłego roku, gdy odniosłem kontuzję, był dla mnie niezwykle trudny. Miałem bardzo mało czasu, aby dobrze przepracować okres przedsezonowy i następnie odpowiednio wejść w sezon regularny”.
„Od pierwszego dnia, kiedy dołączyłem do drużyny, chciałem po prostu skupić się na swojej pracy. Każdego dnia chciałem być coraz lepszy. Alvin Gentry dał mi dużo swobody, bym mógł robić to co było dla mnie najlepsze”.
Ingram nie mógł pominąć również swoich rodziców, z którymi łączy go szczególna więź.
„Zawsze stawiali mnie na pierwszym miejscu. Widziałem, jak mój tata poświęcał się dla dobra rodziny. Spał tylko dwie godziny dziennie… mama wykonuje swoją pracę od około 32 może 35 lat. Wykonywała ją zawsze sumiennie i była jej oddana. Nauczyła mnie swoją postawą, że tak trzeba postępować”.
“I was ready for it… I just wanted to put in my work every single day.” 💪@B_Ingram13 after winning the #KiaMIP award. pic.twitter.com/AoqHPVZfgz
— NBA on TNT (@NBAonTNT) August 31, 2020
Brandon Ingram wygrał plebiscyt, uzyskując aż 326 punktów od dziennikarzy. W głosowaniu wyprzedził Bama Adebayo z Miami Heat (285 głosów) i Lukę Doncicia z Dallas Mavericks (101 głosów). Został pierwszym graczem w historii Pelicans, który sięgnął po tą nagrodę.
W tegorocznym „offseasonie” wychowanek uniwersytety Duke trafi na listę zastrzeżonych wolnych agentów. Wszystko wskazuje na to, że zarząd Pelicans zaproponuje mu maksymalny kontrakt. Mimo nieudanego występu w Orlando Pelicans nadal zamierzają budować swój zespół wokół Ingram, Ball, Zion Williamson i Jrue Holiday.