Houston Rockets to zespół, na którym każdy pretendent do tytułu może połamać sobie zęby. W swoim składzie ma dwóch wielkich i charyzmatycznych zawodników Hardena i Westbrooka. W ostatnich dniach trener Mike D’Antoni podgrzał dodatkowo media, ostrzegając przeciwników stwierdzeniem, że Russell Westbrook po powrocie spowodowanym epidemią będzie jeszcze mocniejszy.
Publikowane przez Westbrooka filmiki z treningów podczas kwarantanny zaskoczyły wielu fanów. 31-latek wygląda na nich świetnie i nie przejawia oznak żadnego spadku formy. Westbrook jest mocno zdeterminowany, by osiągnąć swój główny cel, czyli wygrać mistrzostwo z Rockets.
Trener Mike D’Antoni uważa, że Russell Westbrook wróci z wielkim hukiem. Oto co dwukrotny trener roku powiedział o Russie podczas rozmowy z mediami.
„Jeśli przyjrzymy się jego dotychczasowej karierze zauważymy, że zawsze w fazie playoff grał lepiej. Swoją grę jeszcze bardziej podkręca. Jak to robi? Nie wiem. Oczekuję, że będzie jeszcze bardziej wydajny. Myślę, że bez względu na przeciwnika, z jakim przyjdzie mu grać, da z siebie wszystko. Jestem tego pewien. Oczywiście mam również nadzieję, że będzie skuteczny. Powiem inaczej, nie mam wątpliwości, że będzie skuteczny, że będzie grał świetnie i że da z siebie wszystko”, zapewniał D’Antoni.
Czy Russell Westbrook i James Harden są w stanie doprowadzić Rakiety do finału NBA?
To pytanie zadają sobie chyba wszyscy fani Houston Rockets. W ciągu 53 sezonów spędzonych w NBA zespół Houston wygrał mistrzostwo tylko dwa razy w 1994 i 1995 roku, gdy liderem drużyny był niesamowity Hakeem „The Dream” Olajuwon.
James Harden od lat samotnie lideruje drużynie i na jego barkach spoczywała odpowiedzialność za wynik. Włączenie Russella Westbrooka do rotacji pozwoliło zdjąć z „Brody” nadmierne obciążenie i presję. Westbrook uwielbia przyjmować na siebie obowiązki lidera, w tej roli czuje się świetnie. Jak wspomniał D’Antoni, MVP 2017 roku rozkwita w sytuacjach wysokiego ciśnienia. Właśnie to go definiuje.
Sezon 1994/95 był ostatnim, w którym Rockets walczyli w finale NBA. W ostatniej dekadzie na drodze drużyny prowadzonej przez Jamesa Hardena stawała potężna ekipa Warriors. Pokonanie ich stało się dla teksańskiego klubu większym priorytetem niż sam finał ligi.
W tym roku Russ i Harden mają nadzieję, że uda się w końcu doprowadzić Houston do finału. Zadanie mają nie lada trudne, gdyż aby mogło stać się to możliwe, po drodze muszą odprawić obie ekipy z Los Angeles.