Minionej nocy po raz pierwszy mogliśmy oglądać Kevina Duranta w trykocie Houston Rockets. Skrzydłowy potrzebował tylko 23 minuty, by zaaplikować rywalom 20 „oczek”. Po drugiej stronie parkietu błyszczał jednak debiutant Ace Bailey, który rzucił wyzwanie rywalowi i zdobył ostatecznie 25 punktów. Swoje drugie zwycięstw — ponownie bez Jeremy’ego Sochana — odnieśli Spurs. Wygrali też Warriors, a Jonathan Kuminga po raz kolejny zaprezentował się wyjątkowo przeciętnie.
Miami Heat – San Antonio Spurs 107:112
- Drugi przedsezonowy występ San Antonio Spurs, choć dopiero pierwszy przeciwko zespołowi NBA. Po raz kolejny na parkiecie zabrakło Jeremy’ego Sochana, ale oprócz Polaka nieobnych było również kilku innych zawodników aktywnej rotacji, takich jak De’Aaron Fox, Stephon Castle czy debiutant Dylan Harper.
- Żadna ze stron nawet na moment nie była w stanie całkowicie przejąć inicjatywy w tym spotkaniu. Po stronie Miami Heat kapitalnie prezentował się Kel’el Ware i to m.in. dzięki niemu gospodarze prowadzili w drugiej kwarcie pięcioma punktami, choć ostatecznie schodzili do szatni ze stratą czterech oczek (57:61).
- Wszystko sprowadziło się ostatecznie do końcówki. Podopieczni Erika Spoelstry sami postawili się w niekorzystnej sytuacji, pudłując wszystkie rzuty przez 3 ostatnie minuty pojedynku. Dla Spurs trafiali w międzyczasie David Jones-Garcia oraz Carter Bryant, czym „Ostrogi” przypieczętowały swoje zwycięstwo.
- Dobre zawody rozegrali Keldon Johnson (19 punktów, 6 zbiórek) oraz Julian Champagnie (15 punktów, 4 asysty, 3 zbiórki). Victor Wembanyama w swoje 22 minuty dorzucił 10 „oczek”, pięć asysty i cztery zbiórki. Błysnął Kel’el Ware, autor double-double w postaci aż 29 punktów i 12 zbiórek. Dobrze wypadli też Jaime Jaquez Jr. (19 punktów; 6/8 z gry) czy Norman Powell (18 punktów).
Houston Rockets – Utah Jazz 140:127
- Minionej nocy doczekaliśmy się pierwszego — choć wciąż nieoficjalnego — występu Kevina Duranta w barwach Houston Rockets. Jego nowy zespół zaprezentował moc rażenia swojej ofensywy, zdobywając aż 140 punktów przeciwko Utah Jazz, choć o zwycięstwo nie było wcale tak łatwo.
- Skrzydłowy spędził ostatecznie na parkiecie 23 minuty, ale to wystarczyło mu, by zaaplikować rywalom 20 „oczek” (7/10 z gry), do czego dołożył jeszcze skromne dwie zbiórki, asystę i przechwyt. Amen Thompson dorzucił imponujące 19 punktów, siedem zbiórek i sześć asyst, z kolei double-double w postaci 13 punktów i 13 zebranych piłek odnotował Alperen Sengun.
- A co słychać po stronie Jazzmanów. Mamy dobre wieści, bo pomimo porażki świetne zawody rozegrał kontrowersyjny Ace Bailey, który na swoim koncie zapisał 25 punktów, sześć zbiórek, trzy asysty i dwa przechwyty. Brice Sensabaugh również znalazł się w świetle reflektorów, dokładając 24 „oczka” (6/10 za trzy).
Memphis Grizzlies – Boston Celtics 103:121
- Po Boston Celtics trudno spodziewać się w nadchodzącym sezonie wielkich rzeczy, ale okres przygotowawczy mistrzowie z 2024 roku rozpoczynają od zwycięstwa. Jaylen Brown próbuje wziąć na siebie odpowiedzialność za zespół, zdobywająć w pierwszym swoim występie 21 punktów. Aż dwóch zawodników: Derrick White (16 punktów, 10 asyst) oraz Luka Garza (10 punktów, 10 zbiórek) popisało się pdwójnymi zdobyczami.
- Po stronie Memphis Grizzlies zabrakło kluczowych zawodników z Ja Morantem na czele, który rozgrywki zasadnicze może rozpocząć z opóźnieniem. Warto przypomnieć, że Zach Edey ma powrócić z kolei najwcześniej w połowie listopada. Pod m.in. ich nieobecność Jaylen Wells odnotował tej nocy 21 „oczek”, a Cedric Coward dorzucił 15.
Golden State Warriors – Portland Trail Blazers 129:123
- Drugi występ Jonathana Kumingi po wątpliwym przedłużeniu umowy z Golden State Warriors i drugie rozczarowanie. Tym razem, pomimo zwycięstwa swojego zespołu, skrzydłowy w 18 minut na parkiecie zdobył tylko trzy punkty, pięć zbiórek i dwie asysty, trafiając 1/5 z gry (1/4 za trzy). Na pewno nie pomoże to w rozciągnięciu gry, choć trzeba przyznać, że zaliczył on kilka dobrych podań, a także ten blok:
- Stephen Curry i Jimmy Butler spędzili na parkiecie odpowiednio 16 oraz 17 minut i zaliczyli zwykłe, przeciętne występy. Uwagę natomiast przykuł Quinten Post, który zapisał na swoim koncie 20 „oczek” (4/9 za trzy). Skutecznością popisał się z kolei 23-letni L.J. Cryer, autor 14 punktów (4/5 z gry, 3/3 za trzy). To właśnie jego punkty na 31 sekund przed końcową syreną okazały się kluczowe, bo dały GSW chwilę oddechu (123:119) przed festiwalem rzutów osobistych.
- Shadeon Sharpe wrzuca powoli tryb rozgrywek zasadniczych i udowodnił dziś, że jest gotowy na rywalizację. W zaledwie 23 minuty odnotował on 22 punkty, sześć zbiórek i dwie asysty (4/8 za trzy). Po 14 „oczek” dorzucili Toumani Camara oraz Deni Avdija.
Sacramento Kings – Toronto Raptors 122:130
- Po kiepskim występie w pierwszym meczu przedsezonowym tym razem nie zagrał Scottie Barnes, ale jego partnerzy mimo wszystko zdołali doprowadzić do pierwszego zwycięstwa Toronto Raptors w okresie przygotowawczym. Kluczową rolę przede wszystkim w pierwszej połowie odegrał Brandon Ingram, autor 21 punktów, sześciu zbiórek i trzech asyst w 23 minuty.
- Spore problemy ze skutecznością mieli Immanuel Quickley (8 punktów, 4 asysty; 2/9 z gry) i RJ Barrett (13 punktów, 4 asysty; 3/11 z gry). Sacramento Kings zabrakło jednak mocy rażenia, by wykorzystać braki rywala, choć jak wiadomo, w meczach przedsezonowych wynik jest sprawą drugorzędną.
- Domantas Sabonis zdobył 19 punktów i cztery zbiórki. Zach LaVine dorzucił 16 „oczek”, podczas gdy DeMar DeRozan (6 punktów, 6 zbiórek, 4 asysty) i Keegan Murray (6 punktów, 3 zbiórki; 2/9 z gry) nie mogli się wstrzelić.
Wspieraj PROBASKET
