Nie możemy się doczekać pierwszego sezonu Victora Wembanyamy na parkietach najlepszej ligi świata. Tym bardziej, że połączy siły z Jeremym Sochanem, który od kilku dni przebywa w Polsce. Ostatnio jednak reprezentant Polski porozmawiał z Bryanem Kalbroskym z USA Today i zabrał głos m.in. na temat połączenia z francuskim fenomenem.
Nie da się ukryć, że w kolejnym sezonie znacznie więcej uwagi będzie skierowane na San Antonio Spurs. Dołączenie do składu Victora Wembanyamy oznacza, że drużyna zyska zupełnie nowy status w oczach mediów. Od czasu LeBrona Jamesa pierwszoroczniakowi nie towarzyszyła taka uwaga. Z tego też powodu Francuz od jakiegoś czasu nie udziela się medialnie, skupiając całą uwagę na przygotowaniach do swojego pierwszego sezonu na parkietach najlepszej ligi świata. W treningach pomagał mu m.in. Jeremy Sochan.
Kilka tygodni temu w sieci pojawiło się wideo z Sochanem prezentującym nową fryzurę Wemby’ego. W ostatnim wywiadzie Jeremy się do tego odniósł. – W żaden sposób na niego nie wpłynąłem. Na pewno mu nie powiedziałem, że ma to zrobić – zaczął Sochan, próbując się poniekąd bronić. – Nie było żadnego zakładu. Po prostu spytał mnie o kontakt do osoby, która zajmuje się moimi włosami. Stwierdziłem, że okay i mu wysłałem. Kilka dni później miał gotowe włosy – dodał Sochan, pozbywając się wszelkich podejrzeń.
Panowie bardzo szybko złapali ze sobą dobry kontakt. Przed Sochanem drugi sezon na parkietach najlepszej ligi świata. Poniekąd będzie Wembanyamę wprowadzał w ten świat pełen zawiłości. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, panowie mogą stworzyć silną relację poza parkietem, a już na nim stanowić prawdziwy postrach dla każdej formy defensywy. – Moim zdaniem będziemy przerażający – stwierdził Sochan, który już w swoim pierwszym sezonie występował jako play-maker, co może mu pomóc w łapaniu rytmu u boku Francuza.
– W obronie będzie naprawdę trudno zdobyć przeciwko nam punkty. Jesteśmy wysocy i jesteśmy zadziorni. W ataku na pewno będę w stanie go znaleźć. Po prostu zaraz po zbiórce musimy naciskać. Bez względu na to, kto zbierze piłkę, od razu ma przyspieszać tempo. To powinno nam wiele rzeczy ułatwić i wprowadzić nas w odpowiedni rytm. Nasz potencjał po obu stronach parkietu jest ogromny – mówi dalej Sochan. Zrealizowanie tego potencjału z pewnością będzie dla obu zawodników i dla całej rotacji największym wyzwaniem.
W San Antonio Wemby i Sochan trafili na podatny grunt. Mają wokół siebie specjalistów, którzy powinni im w sposób optymalny pomóc zarówno pod kątem rozwoju indywidualnego, jak i gry w systemie. Sochan nie myli się w swoich przewidywaniach. Bez wątpienia może stworzyć z Wembym przerażający duet. Panowie są dopiero na początku tej drogi, ale w klubie mogą być dumni z faktu, że ich – wkrótce – drugoroczniak od razu wziął Victora pod swoje skrzydła i chce wprowadzić go do wyjątkowej kultury, jaką wyróżnia San Antonio Spurs.
Follow @mkajzerek
Follow @PROBASKET