Po miesiącu przerwy od gry wynikającym z kontuzji, minionej nocy na parkiety NBA powrócił LeBron James. Powrót skrzydłowego nie przebiegł jednak tak, jak mógł to sobie zakładać. Jego Los Angeles Lakers musieli uznać wyższość Chicago Bulls, co komplikuje ich sytuację w tabeli Zachodu. Co ciekawe, James dopiero po raz drugi w karierze rozpoczął mecz z ławki rezerwowych.
LeBron James doznał urazu 26 lutego w meczu przeciwko Dallas Mavericks. Początkowe diagnozy sugerowały przerwę w okolicach miesiąca, ale obecnie media zza oceanu informują, że lekarze doradzali 38-latkowi operację, która wykluczałby go z gry do końca bieżącego sezonu. Sam zawodnik przyznał dodatkowo na konferencji prasowej, że leczenie zerwanego ścięgna trwa zazwyczaj zdecydowanie dłużej, niż miało to miejsce w jego przypadku.
James wrócił ostatecznie do gry, ale sztab Los Angeles Lakers wolał dmuchać na zimne. Lidera Jeziorowców rozpoczął mecz na ławce rezerwowych i w grze pojawił się dopiero po ponad sześciu minutach, kiedy to jego zespół prowadził 11:9.
Ekipie z Miasta Aniołów nie udało się jednak pokonać Chicago Bulls. Byki odniosły zwycięstwo 118:108 za sprawą świetnego występu Zacha LaVine’a, który zaaplikował rywalom 32 „oczka”. James spędził w grze 30 minut i w tym czasie zdobył 19 punktów, osiem zbiórek i trzy asysty, przy czym popełnił pięć strat (6/11 z gry, 0/2 za trzy, 7/8 z linii rzutów wolnych). Jako jedyny zmiennik w Lakers LeBron miał tej nocy dodatni wskaźnik +/- (+4).
Dla Jamesa był to dopiero drugi mecz w karierze, który rozpoczął poza wyjściową piątką. Pierwsza taka sytuacja miała miejsce w sezonie 2007/08. LeBron opuścił wówczas pięć kolejnych meczów Cleveland Cavaliers (wszystkie przegrane) z uwagi na uraz. W swoim powrocie przeciwko Indiana Pacers odgrywał rolę rezerwowego i w końcowym rozrachunku w 23 minuty zdobył 17 punktów i rozdał pięć asyst.
– Czułem się dobrze. Rytm jest oczywiście najważniejszy, przez co kilka razy podczas ataków na kosz piłka mi uciekła. Nie było mnie przez cztery tygodnie, muszę po prostu odzyskać te wszystkie rzeczy na ostatnią część sezonu – mówił po meczu 38-latek.
Pod nieobecność Jamesa Lakers odnotowali bilans 8-5 i pomimo braku swojego lidera zachowali szanse na grę w tegorocznych play-offach. Spora w tym zasługa świetnej gry Anthony’ego Davisa oraz D’Angelo Russella, który mecz z Bulls opuścił z uwagi na kontuzję.
– Brak możliwości gry jest do bani, ale z pewnością jestem dumny z tego zespołu. Oglądałem, jak rywalizują na najwyższym poziomie i grają w odpowiedni sposób, dzięki czemu doprowadzili nas do pozycji dającej grę w play-offach. Dobrze się to oglądało – dodał James.
Nie zapowiada się na to, by w kolejnych spotkaniach LeBron James miał występować z ograniczonym czasem gry. Los Angeles Lakers są w nie najlepszej sytuacji i wciąż nie mogą być pewni udziału chociażby w turnieju play-in. Ich sytuację poprawiły z pewnością dwie porażki Dallas Mavericks z Charlotte Hornets, którzy wypadli tym samym poza czołową dziesiątkę.
W nocy ze środy na czwartek Lakers będą mieli okazję do zrewanżowania się Chicago Bulls za wczorajszą porażkę. Drugie starcie obu ekip odbędzie się tym razem w Wietrznym Mieście. Następnie Jeziorowców czeka arcyważny mecz z Minnesota Timberwoles, którzy na ten moment mają od nich o jedną wygraną więcej.