Minnesota Timberwolves przegrali dwa z trzech meczów z San Antonio Spurs, którzy przed rozpoczęciem sezonu byli typowani jako jedna z najsłabszych, o ile nie najsłabsza drużyna w NBA. Jest to o tyle alarmujące dla władz klubu z Minnesoty, że Wolves wygrali zaledwie cztery z siedmiu meczów nowego sezonu, choć mieli jeden z najłatwiejszych terminarzy spotkań ze wszystkich zespołów w lidze. Zastanawiające są także wypowiedzi poszczególnych zawodników.
Zespół z Minneapolis postanowił latem zrobić kolejny krok w walce o mistrzostwo NBA. Minnesota Timberwolves oddali latem znaczną część rotacji i przyszłości w zamian za Rudy’ego Goberta z Utah Jazz. Wolves w ten sposób postanowili spróbować rozwiązania z grą dwoma bardzo wysokimi zawodnikami, parując Karla-Anthony’ego Townsa z Gobertem. Pomysł ten na razie nie funkcjonuje idealnie, co już na początku sezonu zauważył, choć między wierszami, inny gwiazdor Wolves, Anthony Edwards.
– Im niższy mamy skład, tym lepiej dla mnie – powiedział Edwards po przegranym spotkaniu z Jazz. Zawodnik podkreślił jednak, że wkrótce znajdzie sposób, jak odnajdywać się w wyższych ustawieniach, gdy na boisku są jednocześnie Towns i Gobert. – To małe rzeczy. Poradzę sobie z nimi. Nie powinno to zająć dużo czasu – dodał Edwards, który do Timberwolves trafił z pierwszym wyborem draftu w 2020 r.
Od tego momentu Timberwolves wygrali trzy z pięciu meczów, w tabeli Konferencji Zachodniej są na miejscu gwarantującym udział w play-offach. Po drodze doszły jednak kolejne zastanawiające wypowiedzi. Towns uderzył bezpośrednio w nawyki żywieniowe Edwardsa, który lubi podjeść fast-foody. Do sytuacji doszło na konferencji prasowej po przegranym 106:115 meczu z San Antonio Spurs, w którym Edwards wyglądał źle – zdobył zaledwie dziewięć punktów i trafił trzy z 15 rzutów z gry.
Towns został zapytany o to, czy może dać jakieś rady młodszemu koledze odnośnie do radzenia sobie z dużym natłokiem spotkań, graniem dzień po dniu. – Może mogę w lepszy sposób uczyć go tego, jak dbać o swoje ciało. Dieta i cała reszta. To może być na mnie. Dla was to zabawne, gdy mówi o Popeyes [amerykańska sieć restauracji z szybkim jedzeniem – red.] i całym tym gó****. Mnie to nie cieszy, Jesteśmy sportowcami z najwyższego poziomu – przyzanł KAT. Na słowa zawodnika zareagowała sieć, która życzyła powodzenia wszystkim sportowcom jedzących w Popeyes, „niezależnie od tego, co mówią koledzy z drużyny”.
W międzyczasie Edwards zdążył zagrać fenomenalnie, za co był chwalony także przez Townsa. W spotkaniu z Los Angeles Lakers Wolves wykorzystali swój wzrost, by zdominować osłabionego pod koszem rywala – Lakers grali bez Anthony’ego Davisa. Wolves rzucili w tym meczu aż 46 punktów w pomalowanym. – Myślę, że musimy wykorzystywać to, co mamy. Grać prostą koszykówkę, wykorzystywać nasze przewagi nad pozostałymi zespołami, gdy gramy wysokim ustawieniem. Musimy sobie ufać i robić to, co do nas należy – zaznaczył KAT.
Nic takiego nie miało miejsca w kolejnym spotkaniu, gdy Wolves ponownie zmierzyli się ze Spurs. To ponownie młodzi gracze drużyny z Teksasu wyglądali lepiej, energiczniej, a przede wszystkim trafiali rzuty. Wolves wyglądali na ich tle ociężale, co znów może budzić wątpliwości co do gry wysokim ustawieniem z dwoma nominalnymi środkowymi.
***
Jeremy Sochan znakomicie rozpoczął karierę w NBA. Po początkowych problemach w ataku, skrzydłowy San Antonio Spurs prezentuje się coraz solidniej. Zdecydowanie gorzej mają się Los Angeles Lakers, którzy na początku rozgrywek wyglądają okropnie przede wszystkim w ataku. Niewiele wskazuje na to, by ten stan rzeczy się zmienił. W najnowszym odcinku podcastu PROBASKET LIVE Michał Pacuda mówi też o tym, dlaczego szkoda mu Bena Simmonsa.