Wszystko wskazuje na to, że pomysł misji ratunkowej Dennisa Rodmana spalił na panewce. Po początkowych zapewnieniach byłego zawodnika amerykański rząd odciął się od jego pomysłu i zdementował, jakoby miał wspierać jego starania.
Brittney Griner została zatrzymana na lotnisku Moskwa-Szeremietiewo 17 lutego br. za posiadanie niewielkiej ilości oleju konopnego. Następnie sąd skazał ją na dziewięć lat więzienia. W trakcie procesu koszykarka przyznała się do zarzucanych jej czynów, ale to nie zmniejszyło wyroku. Nie brakuje opinii, że zatrzymanie i tak wysoki wyrok dla mistrzyni olimpijskiej ma charakter czysto polityczny.
–Mam pozwolenie na podróż do Rosji, aby pomóc tej dziewczynie. Będę próbował polecieć w tym tygodniu – mówił jeszcze kilka dni temu Dennis Rodman. Od tego czasu jednak wiele się zmieniło, a amerykańskie władze odcięły się od pomysłu legendy Chicago Bulls, mimo że zawodnik poprzednio dawał do zrozumienia, że wszystko jest już postanowione.
–Nie podróżowałby w imieniu rządu USA – powiedział w wywiadzie dla ABC News rzecznik Departamentu Stanu Ned Price. – Uważamy, że wszystko inne niż dalsze negocjacje poprzez ustalony kanał prawdopodobnie skomplikuje i utrudni wysiłki na rzecz uwolnienia Griner. Krótko po wypowiedzi Price’a Rodman przyznał, że nie planuje podróży, na którą administracja Bidena nie wyraziła zgody. – Znam Putina zbyt dobrze – dodał.
Rosja i Stany Zjednoczone znajdują się w fazie zimnej wojny po tym, jak USA nałożył sankcję na państwo Putina za jej inwazję na Ukrainę. USA, podobnie jak inne zachodnie państwa, trwale dozbrajają ukraińskie wojsko. Zatrzymanie, a następnie skazanie Griner wytworzyły kolejne napięcia na linii Moskwa-Waszyngton. Bill Richardson, były ambasador USA przy ONZ, przyznał jakiś czas temu w rozmowie z The Associated Press, że pozytywnie ocenia szanse na wymianę rosyjskich i amerykańskich więźniów. W przestrzeni publicznej przewija się postać Wiktora Buta, rosyjskiego „handlarza śmiercią”, który miałby w zamian z Griner wrócić z USA do Rosji.