Powoli opada już kurz po tegorocznym drafcie NBA, który okazał się wyjątkowy dla polskich kibiców. Wszystko za sprawą decyzji San Antonio Spurs – ekipa z Teksasu z dziewiątym numerem naboru postawiła bowiem na Jeremiego Sochana. Teraz GM zespołu zdradza, jak do tego doszło i co takiego Spurs zobaczyli w 19-letnim skrzydłowym.
Historyczna noc za nami. W czwartek Jeremy Sochan został ledwie czwartym w dziejach polskim zawodnikiem wybranym w drafcie NBA (po Macieju Lampe, Szymonie Szewczyku oraz Marcinie Gortacie). Co więcej, żaden inny Polak nie został wcześniej wybrany tak wysoko. Sochan z „dziewiątką” trafił bowiem do San Antonio Spurs, gdzie pod okiem m.in. Gregga Popovicha będzie miał świetną okazję rozwijać się w znakomitego koszykarza. Zadowoleni po drafcie są także w San Antonio, co przyznał Brian Wright, a więc generalny menedżer teksańskiego zespołu.
Jak się bowiem okazuje, Spurs mieli na oku całą trójkę wybranych przez siebie graczy i nie musieli ostatecznie kombinować z żadnymi transferami. – Wszystkich trzech zawodników mieliśmy w swoim top20, dlatego jesteśmy bardzo podekscytowani, że udało nam się wszystkich ich wybrać – powiedział Wright. A co najbardziej spodobało im się w Sochanie? – Poza włosami? (śmiech) Jego wszechstronność. Uważamy, że naprawdę dobrze pasuje do naszego składu. Łączy ludzi, łączy grę po obu stronach boiska. Ma wszystko, co chcieliśmy dodać do drużyny – wyznał GM Spurs.
Wright zdradził też, że SAS zakochali się w Sochanie tak naprawdę od pierwszego wejrzenia, bo już podczas Draft Combine w Chicago w maju udało im się złapać bardzo dobry kontakt. Jeden z dziennikarzy zapytał o to, jak duży wpływ na wybór Sochana miała jego przeszłość i wyjątkowa droga do NBA wiodąca przez Polskę, Wielką Brytanię oraz USA. Wright przyznał, że to coś, co zrobiło na Spurs spore wrażenie, a sam zawodnik powinien znakomicie pasować także do kultury teksańskiej drużyny. – Wierzymy, że da nam mnóstwo dobrego tak na parkiecie, jak i poza nim – oznajmił.
Dziennikarze dopytywali także o dwa pozostałe wybory Spurs w pierwszej rundzie, a więc Malakiego Branhama oraz Blake’a Wesleya. Dwójka zawodników, która trafi do Teksasu razem z Sochanem, to kolejni według Wrighta gracze, którzy będą pasować do ekipy z San Antonio pod względem charakteru. – Czasami drużyny w przebudowie podejmują w drafcie ryzyko i jest to zrozumiałe, ale my nie chcieliśmy ryzykować w kwestii charakteru – stwierdził menedżer. Jego zdaniem wszyscy trzej wybrani gracze doskonale odnajdą się w zespole i pomogą mu wrócić do rywalizacji o wysokie cele.