Dokładnie dziesięć lat temu Golden State Warriors uformowali zespół, który w przeciągu trzech lat wspólnych występów zaczął walczyć o mistrzostwo NBA. Sięgnął w tym czasie po trzy tytuły i jest w drodze po czwarty. Draymond Green wspomina ten okres i podkreśla, jak niesamowita to dla niego podróż.


W 2012 roku Golden State Warriors z 35. numerem w drafcie wyselekcjonowali Draymonda Greena z Michigan. Zawodnik od początku zrobił na trenerach duże wrażenie. Wiele drużyn nie dostrzegło jego walorów, więc zespół z – wówczas – Oakland postanowił zaufać ukrytym umiejętnościom tego gracza. Te w kolejnych latach zaczęły wychodzić na wierzch. Nie dość, że był jednym z topowych defensorów w NBA, to jeszcze zaczął grać jako point-forward, bardzo często funkcjonując w ataku z piłką w ręce.

Dołączył do Stephena Curry’ego i Klaya Thompsona. Razem utworzyli tercet, który nawzajem wyciągał z siebie to, co najlepsze. W efekcie w latach 2015, 2017 i 2018 sięgnęli po trzy mistrzostwa NBA. Po perturbacjach ostatnich lat, w sezonie 2021/22 wrócili do walki z czołówką i brakuje im tylko jednego zwycięstwa, by po raz kolejny podnieść trofeum Larry’ego O’Briena. Wielu topowych graczy NBA może tej trójce pozazdrościć szczęścia, jakie na nich spadło, gdy spotkali się w jednej drużynie pod skrzydłami trenera Steve’a Kerra.

Nie wyobrażam sobie, bym mógł to wszystko przeżyć z kimś innym – mówi Green. – Zbudowaliśmy to wszystko od podstaw. To nasze wspólne dziecko i doceniamy samych siebie za to, co udało nam się zrobić. Doskonale rozumiemy, co każdy z nas daje tej drużynie. To wszystko rozciąga się daleko poza parkiet do koszykówki. Nawiązaliśmy więź, która będzie na zawsze. […] To niesamowite, że ta wspólna podróż trwa już 10 lat. Czujemy się wyjątkowo, ale nadal musimy zamknąć ten okres jedną wygraną, więc skupiamy się na meczu – dodał.

Niewątpliwie zwycięstwo w meczu numer sześć serii z Boston Celtics byłoby stosownym podsumowaniem wspólnych lat tercetu z Bay Area. Panowie już teraz zapisali się w historii NBA złotymi zgłoskami, a to przecież jeszcze nie koniec ich wspólnej drogi. Kto wie, czy dostaną kolejną szansę na grę w finałach, dlatego nie chcą tego zmarnować. Utrzymanie tego poziomu gry będzie dla nich coraz większym wyzwaniem, a to oznacza, że uwaga zacznie być kierowana w stronę takich graczy jak Jordan Poole, James Wiseman czy Jonathan Kuminga.

Najbliższy podcast PROBASKET Live już we wtorek 21 czerwca o godz. 21.00 – na żywo na YouTube. Michał Pacuda i Krzysztof Sendecki podsumują finał NBA, ale przede wszystkim spróbują odpowiedzieć na pytanie, co każda z 30 drużyn NBA spróbuje zrobić latem – jakich transferów potrzebuje, jakie ma plany i możliwości.

Wspieraj PROBASKET

  • Robiąc zakupy wybierz oficjalny sklep adidas.pl
  • Albo sprawdź ofertę oficjalnego sklep Nike
  • Zarejestruj się i znajdź świetne promocje w sklepie Lounge by Zalando
  • Planujesz zakup NBA League Pass? Wybierz nasz link
  • Zobacz czy oficjalny sklep New Balance nie będzie miał dla Ciebie dobrej oferty
  • Jadąc na wakacje sprawdź ofertę polskich linii lotniczych LOT
  • Lub znajdź hotel za połowę ceny dzięki wyszukiwarce Triverna





  • Subscribe
    Powiadom o
    guest
    0 komentarzy
    najstarszy
    najnowszy oceniany
    Inline Feedbacks
    View all comments