Golden State Warriors w klasycznym dla siebie stylu pokonali Memphis Grizzlies w ostatnim meczu sezonu regularnego i ustanowili nowy rekord zwycięstw! Pobili osiągnięcie Chicago Bulls sprzed dwudziestu lat.
MEMPHIS GRIZZLIES – GOLDEN STATE WARRIORS 104:125
Jeszcze przed meczem Matt Barnes mówił, że ma ochotę wpłynąć na historię nie pozwalając pobić Golden State Warriors rekordu. Goście z Memphis rozpoczęli ten mecz agresywnie. Trójki Vince’a Cartera i Jordana Farmara były odpowiedzią na próby Stephena Curry’ego i Klaya Thompsona. Po pięciu minutach gry na tablicy wyników widniał remis 14:14. O pierwszą przerwę prosił Dave Joerger, gdy po ścięciu pod kosz Thompsona, gospodarze wyszli na 4-punktowe prowadzenie 18:14.
Steph Curry? Robił swoje, 5/6 za trzy w pierwsze 8 minut gry. Mike Breen, Mark Jackson i Jeff Van Gundy zamilkli, oglądali wielkiego gracza w pracy. Tymczasem to dopiero pierwsza kwarta. Wiele zostało do zrobienia, ale tylko trzy trójki dla Stepha, by dobić do 400 w sezonie. Po strzale z dystansu Draymonda Greena, było już +12 dla gospodarzy. Natomiast Steph przed końcem pierwszej kwarty pozostawił sobie jeszcze dwa rzuty do trafienia. Wyszedł na prawe skrzydło po zasłonie, złożył się… bang!
Grizzlies mieli duże problemy w defensywie. Pozwalali Warriors na wszystkie rzuty, jakie tylko gospodarze tego starcia chcieli wykreować. Swoje próby na początku drugiej kwarty pudłował Lance Stephenson kreujący na koźle. Z kolei Wojownicy rozdali 15 asyst na pierwszych 18 trafień w meczu. Po siódmej trójce Stepha, tym razem z otwartej pozycji po podaniu Andre Iguodali w kontrze, przewaga GSW urosła do 20 oczek. Najlepszy strzelec w lidze próbował dwukrotnie dobić do 400 w ostatnich sekundach pierwszej połowy, ale spudłował obie próby.
Bariera 400 trafionych trójek została przekroczona na samym początku trzeciej kwarty. Ba, 401! Golden State Warriors mieli ich na swoim koncie już 16. W kolejnych minutach nastąpiło jednak rozluźnienie i dobra gra Zacha Randolpha pozwoliła gościom uciąć przewagę do 14 oczek na 5 minut przed końcem trzeciej odsłony pojedynku. Oracle Arena świętowała, ale Wojownicy mieli jeszcze mecze do dokończenia. Steve Kerr siedział jednak spokojnie na ławce rezerwowych. Pozwolił swoim zawodnikom rozwiązać ten problem bez jego interwencji.
Gospodarze uspokoili rytm i finałową odsłonę rozpoczynali z 21 punktową przewagą po trójce… Curry’ego. Goście z Tennessee nie byli w stanie w żaden sposób zagrozić Warriors. Mistrzowie dokończyli mecz utrzymując wysoką przewagę i wygrywając po raz 73 w sezonie regularnym! Curry skończył jak na 2-krotnego MVP przystało – 46 punktów (15/24 FG, 10/19 3PT, 6/6 FT), 6 asyst, 4 zbiórki i 2 przechwyty. Najlepszym graczem Grizzlies był Z-Bo kończąc z 24 oczkami (11/21 FG), 6 zbiórkami, 4 asystami i 2 przechwytami.
Ekipa z Oakland kończy historyczny sezon regularny. Rozpoczęli go od 24 zwycięstw z rzędu bijąc tym samym rekord ligi. Skończyli w dramatycznych okolicznościach, bowiem potrzebowali czterech wygranych w czterech ostatnich spotkaniach. Po drodze dwukrotnie musieli zmierzyć się ze swoim najgroźniejszym rywalem w konferencji. 73-9 zapisuje się w historii. Przed nami jednak jeszcze większe emocje. W pierwszej rundzie play-offów Warriors zmierzą się z Houston Rockets.
[ot-video][/ot-video]
[ot-video][/ot-video]
[ot-video][/ot-video]
fot. Keith Allison, Creative Commons
Obserwuj @mkajzerek
Obserwuj @PROBASKET