Isaiah Thomas pozostaje bez klubu już od ponad pięciu miesięcy. Po krótkim, trwającym zaledwie dziesięć dni epizodzie w New Orleans Pelicans 32-letni rozgrywający nie otrzymał już kolejnej szansy. W dalszym ciągu nie składa jednak broni.
Choć od ponad pięciu miesięcy Isaiah Thomas pozostaje bez klubu, to w amerykańskich mediach wciąż jest o nim głośno. Kilka tygodni temu 32-latek miał zdobyć 81 punktów w meczu „Pro-Am Tryout”, a następnie wraz z m.in. Lancem Stephensonem i Montą Ellisem pojawił się na sesji treningowej Dallas Mavericks. Były rozgrywający Boston Celtics wciąż nie otrzymał jednak angażu w NBA.
Brak podpisanego kontraktu pomimo zbliżającego się wielkimi krokami sezonu sprawił, że media rozpoczęły spekulacje na temat możliwych przenosin Thomasa do Europy. Keith Smith ze Spotrac doniósł, że zainteresowanie usługami zawodnika wyraziła CSKA Moskwa. Plotkę tę szybko zdementował jednak sam Isaiah. Koniec końców okazało się, że jest to po prostu zbieżność nazwisk, a rosyjski klub rozważa rzekomo zatrudnienie zupełnie innego Isaiaha Thomasa.
Całe zamieszanie wykorzystał również agent 32-latka – Bernard Lee – który potwierdził, że jego klient jest w pełni skupiony na powrocie na parkiety NBA.
– Bądźmy w tej kwestii krystalicznie klarowni. Isaiah Thomas nie przechodzi do CSKA [Moskwa], CSKA to wybitna organizacja, ale celem Isaiaha jest i będzie powrót do NBA na stałe. Jest to cel, który osiągnie – czytamy w komunikacie Lee.
Na przełomie czterech ostatnich sezonów (2017-2021) Isaiah Thomas zdobywał średnio 12,6 punktu, 3,8 asysty oraz 1,7 zbiórki na mecz, trafiając 38,4% rzutów z gry oraz 34,3% prób zza łuku. Nic nie wskazuje na to, by 32-latek miał powrócić do formy ze swoich najlepszych miesięcy w Boston Celtics, kiedy to notował prawie 29 punktów i 6 asyst. Choć wielu analityków już dawno go skreśliło, to Thomas wciąż wierzy, że zasługuje na miejsce w jednym ze składów, a powrót do NBA jest jak najbardziej w jego zasięgu. Sezon zasadniczy rozpoczyna się 19 października. Rozgrywający ma zatem miesiąc, by zaskarbić sobie sympatię jednego ze szkoleniowców w lidze.