To było coś niesamowitego. Trudno w kilku słowach opisać to, czego dokonali tej nocy zawodnicy Chicago Bulls. Na kilka minut przed końcem meczu Byki przegrywały różnicą 13 “oczek”, a przy zaledwie 12,6 sekundy na zegarze ich strata wynosiła sześć punktów. Dwie z rzędu trójki, w tym jedna po fantastycznym przechwycie Josha Giddey’ego, momentalnie wyprowadziły ich jednak na prowadzenie. Po chwili odpowiedział Austin Reaves, ale to, co zrobił następnie Giddey na równi z końcową syreną, było prawdziwą esencją NBA. Działo się też w Oklahoma City, gdzie Thunder ustanowili swój nowy rekord zwycięstw w trakcie jednego sezonu zasadniczego. Szalony mecz miał miejsce w Waszyngtonie, gdzie Indiana Pacers zdobyli aż 162 punkty bez dogrywki. Swoje spotkanie przegrali San Antonio Spurs, a Jeremy Sochan — rozpoczynający mecz na ławce — zdobył 13 punktów. 



Cleveland Cavaliers – San Antonio Spurs 124:116

Statystyki

  • San Antonio Spurs rozpoczęli mecz z wysokiego “C” i już po kilku minutach gry po trafieniach m.in. Stephona Castle’a i Harrisona Barnesa odskoczyli z wynikiem (3:11). Obie strony miały w pierwszej odsłonie nieco problemów ze skutecznością, jednak celowniki Cleveland Cavaliers były wyregulowane dostatecznie, by najpierw zniwelować wszelkie straty, a następnie odzyskać prowadzenie (30:24). 
  • Drugą odsłonę rozpoczęliśmy od bloku Jeremy’ego Sochana na Samie Merrillu. Po chwili Polak dorzucił również asystę przy trafieniu Blake’a Wesleya, jednak przewaga gospodarze stale rosła i po chwili osiągnęła już nawet dwucyfrowy pułap (46:30). Ofensywną niemoc Ostróg dwiema trójkami przerwał Julian Champagnie. Następnie zza łuku trafił jeszcze Keldon Johnson, a dzięki temu, że gracze Cleveland przez ponad cztery minuty nie byli w stanie odnaleźć drogi do kosza, Spurs znów zbliżyli się z wynikiem (46:41). 
  • Swoją cegiełkę przy odrabianiu strat dorzucił Sochan, który trafił po podaniu Castle’a, a tuż przed przerwą wyegzekwował skutecznie dwa rzuty osobiste (54:49). Po przerwie Spurs postawili się faworyzowanym rywalom, w czym pomogła z pewnością skuteczność z gry na poziomie 54,5%. Gospodarze utrzymywali się co prawda na prowadzeniu, ale nie byli w stanie odskoczyć na więcej niż jedno posiadanie (86:83). 
  • Losy spotkania rozstrzygnęły się w ostatniej odsłonie. To Cavaliers błysnęli wówczas skutecznością (59,1% z gry), a na szczególne wyróżnienie zapracował Jarrett Allen, który zdobył w tej części 19 punktów. Mimo to na 3:05 przed ostatnią syreną celne rzuty wolne Keldona Johnsona doprowadziły do remisu (112:112).
  • Wówczas właśnie pięć punktów z rzędu zdobył świetnie dysponowany Allen. Zza łuku odpowiedział jeszcze Harrison Barnes, ale dwa kolejne ataki gospodarzy skutecznie wyegzekwował następnie Darius Garland, co przypieczętowało zwycięstwo Cavaliers.
  • — Jestem niesamowicie dumny z tej drużyny i z tego, jak odbili się po tamtym meczu z Detroit. Mieliśmy naprawdę dobre momenty w realizacji założeń taktycznych. Rywale trafiali rzuty – to świetny zespół, a ich bilans mówi sam za siebie – ale my wykonaliśmy dziś kawał dobrej roboty i pokazaliśmy odporność — mówił na pomeczowej konferencji prasowej trener Mitch Johnson
  • Po stronie Cavs prym wiedli tej nocy przede wszystkim Jarrett Allen (29 punktów, 15 zbiórek) i Donovan Mitchell (25 punktów, 14 asyst, 8 zbiórek). Solidne zawody rozegrał też Max Strus, autor 18 “oczek” i czterech asyst (7/10 z gry).
  • Ofensywę Spurs napędzali tej nocy Devin Vassell (22 punkty, 4 asysty) oraz główny faworyt do nagrody Debiutanta Roku Stephon Castle, który otarł się o triple-double (22 punkty, 11 zbiórek, 8 asyst). — Podoba mi się jego agresja. Taki młody zawodnik zawsze musi pielęgnować to w sobie — dodał trener Mitch Johnson. Jeremy Sochan, który rozpoczął mecz na ławce rezerwowych, skompletował ostatecznie 13 punktów, pięć zbiórek, dwie asysty i jeden blok (5/12 z gry, 1/3 za trzy). 

Orlando Magic – Dallas Mavericks 92:101

Statystyki

  • Drużyna z Teksasu zatrzymała ekipę z Florydy, która ostatnio wygrała trzy mecze z rzędu. Dla losów spotkania kluczowa okazała się druga połowa, którą Dallas Mavericks wygrali czternastoma punktami (58:44).
  • Bohaterami spotkania nie byli jednak gracze pierwszej piątki. 57 punktów zanotowali gracze rezerwowi, a wśród nich wyróżniał się Jaden Hardy, zdobywca 22 punktów (7/12 z gry, w tym 5/6 za trzy) i 3 zbiórek w 20 minut gry. 14 punktów, również na dobrej skuteczności (6/10 z gry), 3 zbiórki i 6 asyst zaliczył Brandon Williams.
  • Wśród liderów Mavs 15 punktów i 7 zbiórek zdobył Anthony Davis. Gwiazdor klubu z Dallas trafił zaledwie 5 z 19 rzutów z gry (26%). Po 12 punktów dołożyli Klay Thompson (4 zbiórki) i Max Christie (3 zbiórki, 2 asysty i 2 przechwyty).
  • W zespole z Florydy bardzo dobre spotkanie rozegrał Paolo Banchero, autor 35 punktów (13/21 z gry, 62%), 10 zbiórek, 4 asyst, ale też 6 strat. To piąty mecz z rzędu 22-letniego Amerykanina z włoskim paszportem, w którym zdobył co najmniej 30 punktów. To trzeci taki przypadek w historii Orlando Magic. Wcześniej dokonali tego Shaquille O’Neal i Tracy McGrady.
  • 20 punktów i 9 zbiórek dołożył Franz Wagner. 14 punktów, 3 zbiórki i 3 asysty dodał Anthony Black. 12 punktów i 5 zbiórek zaliczył Wendell Carter Jr.– Nasza intensywność i koncentracja były dobre przez 36 minut gry, ale mecz trwa 48 minut – powiedział po meczu trener Jamahl Mosley.

Autor: Mateusz Malinowski

Washington Wizards – Indiana Pacers 109:162

Statystyki

  • To było wyjątkowo jednostronne spotkanie, na której mimo wszystko warto jednak rzucić okiem. Indiana Pacers całkowicie zdemolowali Washington Wizards, zdobywając w końcowym rozrachunku aż 162 punkty. Co ciekawe, tylko jeden zawodnik gości przekroczył tej nocy barierę 20 “oczek”. Był to Tyrese Haliburton, autor 29 punktów i sześciu asyst. Oprócz niego aż ośmiu zawodników Pacers zakończyło ten mecz z dwucyfrowym dorobkiem punktowym.
  • — Poprzednia noc była dla wszystkich trudna. Jestem dumny ze sposobu, w jaki na to odpowiedzieli. Nigdy nie wiesz, co dokładnie stanie się drugiej nocy back-to-back. Dobrze dzieliliśmy się jednak piłką, Tyrese trafiał zza łuku — mówił po meczu trener Rick Carlisle
  • Pacers ustanowili tej nocy kilka rekordów. 162 punkty to najlepszy wynik w wykonaniu jakiegokolwiek zespołu w tym sezonie, a zarazem najlepszy wynik w historii organizacji z Indianapolis. Pacers trafili również największą liczbę trójek w historii Pacers (27), a także odnotowali największą liczbę asyst w obecnych rozgrywkach (48). 
  • Po stronie Wizards dobrze wypadli “dwójka” zeszłorocznego draftu Alex Sarr (22 punkty, 7 zbiórek) i Jordan Poole (18 punktów, 3 asysty; 4/8 za trzy). Solidne 15 “oczek” i siedem zbiórek dorzucił Justin Champagnie

Miami Heat – Atlanta Hawks 122:112

Statystyki

  • Zespół „Żaru z Miami” zdecydowanie odżył w ostatnim czasie, wygrywając kolejno z Hornets, Warriors, a teraz z Atlanta Hawks. Wszystkie te mecze Heat rozegrali na własnym parkiecie w Kaseya Center. Fantastyczne zawody rozegrał lider klubu z Miami, Tyler Herro. 25-latek zdobył 36 punktów przy doskonałej skuteczności z gry (13/17, 77%). Obrońca Heat trafił 4 z 6 trójek i dodał też 3 zbiórki, 4 asysty i 2 przechwyty.
  • – Tyler był bardzo skuteczny – powiedział trener Erik Spoelstra. – Najlepsze w tym wszystkim jest to, że przez większość meczu poruszał się bez piłki. Nie wykonałem dla niego żadnej konkretnej zagrywki. Niesamowicie się rozwinął – dodał. Po 16 punktów uzyskali Andrew Mitchell (5 zbiórek, 3 asysty) i Davion Mitchell (6 asyst).
  • Double-double zaliczył Bam Adebayo (12 punktów, 10 zbiórek, 4 asysty i 3 przechwyty). – W końcu znaleźliśmy się w lepszym miejscu niż jeszcze tydzień temu. 10 porażek z rzędu stanowiło poważny kryzys w zespole – powiedział środkowy Heat. Koszykarze z Miami trafili 18 z 33 rzutów zza linii 7,24 (55%).
  • W szeregach Jastrzębi najwięcej punktów zdobył Trae Young, który uzyskał doube-double (29 punktów, 12 asyst). 17 punktów, 5 zbiórek i 3 asysty zgarnął Caris LeVert. 15 punktów i 9 zbiórek zaliczył Onyeka Okongwu. 14 punktów, 6 zbiórek i 4 asysty zanotował Vit Krejci. Tyle samo punktów z ławki dołożył Terance Mann.

Autor: Mateusz Malinowski

Chicago Bulls – Los Angeles Lakers 119:117

Statystyki

  • Oczy niemal większości kibiców były tej nocy zwrócone na United Center. I nie bez powodu, bo działo się tam naprawdę wiele. Już w pierwszej kwarcie Chicago Bulls zdołali wykorzystać przeciętną skuteczność Los Angeles Lakers (37,5% z gry, 22,2% zza łuku) i wypracować sobie dwucyfrową przewagę. W drugiej odsłonie świetnie prezentował się Austin Reaves, bezbłędny z gry (4/4) był Jaxson Hayes i to Jeziorowcy schodzili do szatni ze skromną przewagą (58:59).
  • Trzecia odsłona również należała do przyjezdnych. Ofensywa Bulls całkowicie rozczarowała i była w stanie zdobyć tylko 17 punktów, przez co Lakers odskoczyli na 16 “oczek” (75:91). Gracze Chicago zaliczyli jednak kapitalną czwartą kwartę, w której trafili niesamowite 78,9% wszystkich rzutów z gry, w tym zawrotne 78,6% zza łuku. Szalał Coby White i to przede wszystkim dzięki niemu gospodarze zbliżyli się z wynikiem (110:111). 
  • Jeziorowcy odpowiedzieli i na 12,1 sekundy przed ostatnią syreną prowadzili różnica pięciu “oczek”. W kolejnej akcji Patrick Williams popisał się trafieniem zza łuku. Grę spod własnego kosza wznawiał następnie LeBron James, ale jego niedokładne podanie przechwycił Josh Giddey. Ten podał następnie do White’a, który z zimną krwią trafieniem zza łuku wyprowadził Chicago na prowadzenie.
  • To nie był jednak koniec. Lakers szybko rozegrali kolejny atak, który zakończył się trafieniem spod kosza Austina Reavesa. Bulls mieli jedynie czas na wyprowadzenie piłki w okolicę środka boiska. Zrobił do Josh Giddey, który oddał następnie rzut z własnej połowy i jak się okazało, trafił na zwycięstwo. 
  • — Po prostu rzuciłem to z pewnością siebie. Wcześniej spudłowałem dwa rzuty z rzędu, ale to było czyste trafienie. To fantastyczny sposób, by wrócić do gry i odnieść wielkie zwycięstwo przeciwko świetnemu zespołowi. […] Wcześniej potrzebowaliśmy przechwytu. Ja odzyskałem po prostu piłkę i podałem do Coby’ego [White’a], to mu należy się uznanie — mówił chwilę po meczu Giddey. 
  • Giddey odnotował ostatecznie triple-double w postaci 25 punktów, 14 zbiórek i 11 asyst. To już jego 5. potrójna zdobycz w bieżących rozgrywkach, a drugie przeciwko Lakers. Świetnie wypadł też Coby White, autor 26 “oczek” i dziewięciu asyst. Na uznanie zapracował też Kevin Huerter (21 punktów, 6 zbiórek, 5 asyst). 
  • Po stronie Lakers wyróżnili się głównie Austin Reaves (30 punktów, 3 asysty), Luka Doncić (25 punktów, 10 zbiórek, 8 asyst), Jaxson Hayes (19 punktów, 8 zbiórek) oraz LeBron James (17 punktów, 12 asyst). Dla walczących o 3. miejsce na Zachodzie Lakers jest to już czwarta porażka w pięciu ostatnich spotkaniach. 

Oklahoma City Thunder – Memphis Grizzlies 125:104

Statystyki

  • Przez trzy pierwsze kwarty Oklahoma City Thunder zaciekle walczyli z Memphis Grizzlies, ale nie byli w stanie przejąć kontroli nad spotkaniem i cały czas czuli na karku oddech rywala (91:89), choć w pewnym momencie udało im się odskoczyć nawet na 12 “oczek”. Sytuacja zmieniła się w ostatniej odsłonie, kiedy to przyjezdni trafili jedynie 5 z 19 rzutów z gry (26,3%) i stracili tym samym szanse na pozytywny rezultat. 
  • Dla Thunder było to już 61. zwycięstwo w bieżących rozgrywkach. To najlepszy wynik w historii organizacji od momentu przenosin Seattle SuperSonics do OKC. Dotychczasowy rekord (60) Thunder odnotowali w sezonie 2012/13 z Kevinem Durantem i Russellem Westbrookiem na czele.  
  • Oklahoma City do zwycięstwa poprowadził niezawodny Shai Gilgeous-Alexander, autor 37 punktów, sześciu asyst i trzech przechwytów (15/25 z gry, 7/9 z linii). Jalen Williams dorzucił 20 “oczek”, z kolei double-double w postaci 18 punktów i 11 zbiórek zaliczył Isaiah Hartenstein
  • — Popełniliśmy zbyt dużo strat. W pewnym momencie było 99:99, [Lu] Dort trafił następnie kilka rzutów, zaliczyliśmy też kilka pustych posiadań i pozwoliliśmy Thunder na zbyt wiele punktów po kontratakach — podsumował czwartą kwartę w wykonaniu swojego zespołu trener Taylor Jenkins.
  • Po stronie Grizzlies wyróżnił się przede wszystkim Jaren Jackson Jr, zdobywca 27 punktów i czterech asyst (5/7 za trzy). Scotty Pippen Jr dorzucił podwójną zdobycz w postaci 17 punktów i 10 zbiórek, do czego dodał jeszcze siedem asyst i pięć przechwytów. Nie zagrał kontuzjowany w dalszym ciągu Ja Morant.

Utah Jazz – Houston Rockets 110:121

Statystyki

  • Efektowna passa Houston Rockets trwa w najlepsze. Minionej nocy podopieczni Ime Udoki spełnili oczekiwania i pokonali Utah Jazz, wygrywając tym samym 11 z 12 ostatnich spotkań. Fantastyczna seria pozwoliła ekipie z Teksasu umocnić się na 2. miejscu w tabeli Konferencji Zachodniej, co było szczególnie istotne w obliczu pędzących tuż za ich plecami Denver Nuggets, Los Angeles Lakers i Memphis Grizzlies
  • Przez znakomitą większość meczu przyjezdni utrzymywali się na prowadzeniu, ale o końcowy rezultat musieli drżeć do ostatnich minut. Na 3:36 przed ostatnią syreną Collin Sexton zmniejszył stratę Jazzmanów do zaledwie trzech “oczek”. Serią 6:0 odpowiedzieli Amen Thompson oraz Jabari Smith Jr i choć Sexton próbował ponownie, to rękę na pulsie trzymali Jalen Green i Alperen Sengun
  • To właśnie ostatnia dwójka poprowadziła tej nocy Houston do zwycięstwa. Sengun zapisał na swoim koncie double-double w postaci 33 punktów i 10 zbiórek, z kolei Green dorzucił 21 “oczek”, osiem zbiórek i sześć asyst. Po stronie Jazz wyróżnili się głównie wspominany Sexton (21 punktów, 5 asyst), Kyle Filipowski (16 punktów, 7 zbiórek, 2 przechwyty, 2 bloki) oraz Keyonte George (17 punktów, 8 asyst). 

Sacramento Kings – Portland Trail Blazers 128:107

Statystyki

  • Koszykarze z Kalifornii przerwali serię czterech porażek z rzędu. Sacramento Kings do zwycięstwa nad Portland Trail Blazers poprowadził Zach LaVine, zdobywca 29 punktów. Gwiazdor Królów trafił 13 z 18 rzutów z gry (72%). Double-double zanotowali DeMar DeRozan (21 punktów i 10 asyst) i Domantas Sabonis (22 punkty, 19 zbiórek, 6 asyst).
  • 17 punktów i 7 zbiórek dodał Keegan Murray. 16 punktów zgarnął Malik Monk. Kings z bilansem 36-37 zajmują 9. miejsce w Konferencji Zachodniej.
  • W zespole z Portland świetnie spisywał się Deni Avdija, autor 24 punktów (7/11 z gry) i 9 zbiórek i 3 asyst. 22 punkty i 7 asyst dołożył Shaedon Sharpe. 20 punktów i 5 asyst zgarnął Anfernee Simmons. 17 oczek i 5 zbiórek zapisał na swoje konto Duop Reath. To trzecia porażka Blazers z rzędu. Z bilansem 32-42 zajmują dwunaste miejsce na Zachodzie.

Autor: Mateusz Malinowski

Czy wiesz, że PROBASKET ma swój kanał na WhatsAppie? Kliknij tutaj i dołącz do obserwowania go, by nie przegapić najnowszych informacji ze świata NBA! A może wolisz korzystać z Google News? Znajdziesz nas też tam, zapraszamy!


Wspieraj PROBASKET

  • Robiąc zakupy wybierz oficjalny sklep adidas.pl
  • Albo sprawdź ofertę oficjalnego sklep Nike
  • Zarejestruj się i znajdź świetne promocje w sklepie Lounge by Zalando
  • Planujesz zakup NBA League Pass? Wybierz nasz link
  • Zobacz czy oficjalny sklep New Balance nie będzie miał dla Ciebie dobrej oferty
  • Jadąc na wakacje sprawdź ofertę polskich linii lotniczych LOT
  • Lub znajdź hotel za połowę ceny dzięki wyszukiwarce Triverna

  • Subscribe
    Powiadom o
    guest
    36 komentarzy
    najstarszy
    najnowszy oceniany
    Inline Feedbacks
    View all comments