Minnesota Timberwolves wciąż walczą i wygrali właśnie mecz numer cztery. Tym razem Wilki nie dały sobie wydrzeć zwycięstwa w końcówce spotkania i za sprawą 29 punktów Anthony’ego Edwardsa oraz świetnego w drugiej połowie Karla-Anthony’ego Townsa, przedłużyli serię do co najmniej pięciu spotkań.
Dallas Mavericks – Minnesota Timberwolves 100:105
- – Ciągle uważam, że oni nas nie pokonają – komentował sytuację Timberwolves we wtorek Anthony Edwards. Patrząc na historię NBA, sytuację bez wyjścia. Żaden z zespołów nie odrobił bowiem w przeszłości straty 0-3 w play-offach i nie wygrał całej serii. Mavericks do meczu numer cztery podchodzili jednak mocno osłabieni. Dereck Lively II, który był ważną postacią drużyny w poprzednich spotkaniach, nie wystąpił bowiem tej nocy z powodu odniesionego w Game 3 skręcenia szyi.
- W pierwszym od 20 lat i drugim na przestrzeni 35-letniej historii organizacji udziale w finale konferencji zachodniej Wolves uniknęli sweepu i powrócą do Minneapolis, aby przedłużyć serię do sześciu spotkań. Wilki mocno rozpoczęły dzisiejszą rywalizację, w pierwszej kwarcie, za sprawą serii 10-0, prowadząc już 12 punktami. Żadna z drużyn nie wyszła w tym meczu na podobne prowadzenie a do przerwy Mavericks doprowadzili do rywalizacji na kontakcie.
- W całym spotkaniu prowadzenie zmieniało się 11-krotnie, a 12-krotnie na tablicy wyników widoczny był remis. To wszystko głównie za sprawą trzeciej odsłony, gdy na parkiecie w Dallas trwała próba charakterów. Przed decydującą odsłoną Wolves prowadzili 78-73.
- Podobnie jak w poprzednich trzech meczach tej serii, w pięciu decydujących minutach spotkania Wolves przynajmniej przez chwilę posiadali punktową przewagę. Tej nocy po objęciu prowadzenia na 5:41 przed syreną za sprawą trójki Karla-Anthony’ego Townsa Wilki nie oddały przeciwnikom przewagi w spotkaniu. W kolejnych minutach goście zdołali wyjść na nawet osiem punktów zaliczki. Mavs potrafili zmniejszyć straty do trzech punktów po trójce Luki Doncicia z faulem na 13 sekund do końca. Słoweniec nie trafił jednak rzutu osobistego. W kolejnym posiadaniu rzutem spod kosza odpowiedział Naz Reid, który wykorzystał błąd przy ustawieniu przeciwników po wznowieniu zza linii bocznej. W ostatniej akcji po stronie Mavs z dystansu nie trafili kolejno Doncić i Kyrie Irving.
- Bohaterem gości tej nocy okazał się być zawodzący dotychczas w serii Karl-Anthony Towns. Podkoszowy 20 ze swoich 25 punktów zanotował w drugiej połowie, czym odciążył Anthony’ego Edwardsa, który po przerwie długo szukał skuteczności. W trzech poprzednich meczach w serii Towns rzucał na 28-procentowej skuteczności z gry. Dziś trafił dziewięć z 13 oddanych rzutów, w tym cztery trójki, a do dorobku dodał pięć zbiórek.
- O triple-double otarł się Anthony Edwards, który zakończył spotkanie ze zdobyczą 29 punktów, 10 zbiórek i dziewięciu asyst. 14 „oczek” i siedem asyst dodał Mike Conley, a 13 punktów wraz z 10 zbiórkami uzbierał na koncie Rudy Gobert.
- Dla Irvinga był to pierwszy raz w play-offach, gdy jego drużyna przegrała mecz, w którym mogła zakończyć rywalizację. Gwiazdor dotychczas miał w tego typu spotkaniach bilans 14-0. Irving zdobył tej nocy 16 punktów, trafiając 6 na 18 rzutów z gry. Doncić zakończył dzisiejsze zmagania z szóstą potrójną zdobyczą w tegorocznym postseason, w postaci 28 punktów, 15 zbiórek i 10 asyst.
- – Biorę ten mecz na siebie. Po prostu nie dałem z siebie wystarczająco dużo energii – przyznał na konferencji Słoweniec, który trafił tej nocy 7 z 21 rzutów z gry, w tym zaledwie 1 z 5 w czwartej odsłonie. – Wygrali jeden mecz. Musimy skupić się na następnym – dodał.
- Mecz numer pięć odbędzie się w nocy z czwartku na piątek o 2:30 czasu polskiego.
Wspieraj PROBASKET
