Brak energii na początku spotkań stał się dla Washington Wizards poważnym problemem. Poprzedniej nocy zespół gościł w Verizon Center drużynę Denver Nuggets i dopiero w drugiej połowie zaatakował ze zdwojoną siłą. Tym razem liderem Wiz był Bradley Beal notując na swoje konto 26 oczek.
DENVER NUGGETS – WASHINGTON WIZARDS 85:92
Tysiące pustych miejsc, jedynie małe grupki kibiców zapaleńców. Jeden z najsmutniejszych dni dla koszykówki Washington Wizards w przekroju ostatnich lat. Zespół wyraźnie odczuł brak wsparcia swoich fanów, po raz kolejny pozwalając przeciwnikowi zbudować przewagę na początku starcia. Gospodarze bardzo mozolnie i nieporadnie gonili Denver Nuggets. Dopiero w drugiej połowie dostali zastrzyk energii, który w końcu pozwolił im objąć prowadzenie i wygrać po raz ósmy w sezonie.
Nie działała także tablica pokazująca wynik oraz statystyki zawodników. Przez kilka minut zespołu musiały grać przy ciągłym wyniku 0:0, co – jak przyznał Bradley Beal było odrobinę kłopotliwe. Mimo zwycięstwa, Wizards ostatecznie nie będą dobrze wspominać tego dnia w pracy. To samo dotyczy Denver Nuggets, którzy skończyli spotkanie z rekordowymi w tym sezonie 29 stratami! To już piąta porażka w ostatnich sześciu meczach drużyny z Kolorado.
– Zawsze chcesz mieć tego szóstego gracza, bo to działa na niekorzyść przeciwnika – mówił Beal. – Ale jesteśmy profesjonalistami i musimy rozegrać nasz mecz, bez względu na to czy z trybun wspiera nas jeden kibic czy 30 tysięcy – dodał. Dla Nuggets grających bez Emmanuela Mudiaya i Kennetha Farieda – moment, w którym przegrali mecz nastąpił podczas 5,5 minut czwartej kwarty. Zespół nie zdobył w tym czasie punktu, popełnił 10 strat i pozwolił gospodarzom spotkania przejąć inicjatywę.
– To tylko jeden mecz, ale graliśmy lepszą defensywę – mówił po meczu trener Scott Brooks. Tymczasem coach Mike Malone’a starał się przerzucić słabszą postawę swoich graczy na fakt, że to był ich drugi mecz w back-to-back i po prostu wyszło zmęczenie. – Kiedy jesteś zmęczony, zaczynasz popełniać mentalne błędy – mówił trener Malone. Z ławki dobre minuty Bryłkom dał Nikola Jokić notując 17 punktów (6/10 FG), 11 zbiórek, asystę oraz blok. Jeszcze w pierwszej kwarcie Nuggets prowadzili 22:8.
Natomiast Wizards tej nocy opierali się głównie na produktywności Bradleya Beala. Rzucający obrońca skończył mecz mając na koncie 26 punktów (8/15 FG, 4/7 3PT, 6/6 FT), 3 zbiórki oraz 5 asyst. Tylko 15 punktów z 14 rzutów zanotował na swoje konto John Wall, kolejnych 15 oczek dołożył Markieff Morris. Z kolei Marcin Gortat zdobył jedynie 4 punkty, miał 7 zbiórek, asystę, 2 przechwyty i blok. Tej nocy skupił się na swoich zadaniach defensywnych. W kolejnym meczu Wiz znów zagrają u siebie, tym razem z Milwaukee Bucks. Nuggets jadą do Orlando.
[ot-video][/ot-video]
fot. Keith Allison, Creative Commons
Obserwuj @mkajzerek
Obserwuj @PROBASKET