Po niespełna miesiącu poza grą na parkiet powrócił Joel Embiid. Jego 76ers bez większych problemów pokonali Minnesotę Timberwolves. Swoje spotkania w imponujący sposób wygrali również Utah Jazz, Portland Trail Blazers i New York Knicks. Zespoły te wprost zdemolowały przeciwników. Kolejna dogrywka i kolejna porażka Spurs, tym razem to Pacers wywożą z San Antonio zwycięstwo. Dobre rezultaty odniosły dziś również czołowe zespoły ze wschodu – Milwaukee Bucks pokonali Sacramento Kings, a Miami Heat ograli Cleveland Cavaliers.
WASHINGTON WIZARDS – DALLAS MAVERICKS 87:109
- Do pewnego zwycięstwa nad Wizards poprowadził Luka Doncić, autor 26 punktów, 8 zbiórek i 6 asyst. Słoweński lider gości trafił 12 z 24 rzutów z gry (50%). Drugim najlepszym strzelcem okazał się Jaylen Brunson, zdobywca 19 punktów. 16 punktów uzyskał Tim Hardaway Jr.
- Nieobecność Kristapsa Porzingisa, który ze względu na problemy z kolanem opuścił kolejny mecz back-to-back, wykorzystał Boban Marjanović. Trener Rick Carlisle wystawił serbskiego środkowego już w pierwszej piątce. Marjanović zanotował double-double (15 punktów i 12 zbiórek).
- Najwięcej punktów po stronie Wizards zdobył Russell Westbrook, który tym razem nie uzyskał triple-double, ale jego statystyki i tak wyglądały imponująco: 26 punktów, 14 zbiórek i 5 asyst. Drugi najlepszy wynik punktowy osiągnął Robin Lopez (18). 16 punktów dodał Raul Neto.
- W spotkaniu z Mavs nie wystąpił Bradley Beal. Najlepiej punktujący koszykarz obecnego sezonu (średnia 31,3) w związku z kontuzją prawego biodra musiał opuścić czwarty mecz z rzędu.
- Dallas Mavericks wygrali czwarty mecz z rzędu. Podopieczni Ricka Carlisle’a (27-21) pną się coraz wyżej w tabeli konferencji zachodniej. Przed Mavs trudny sprawdzian. Następnym rywalem będą Utah Jazz.
Autor: Mateusz Malinowski
DETROIT PISTONS – NEW YORK KNICKS 81:125
- Podopieczni Toma Thibodeau spotkanie z Pistons rozstrzygnęli już w pierwszej kwarcie, którą wygrali różnicą 26 punktów (41:15). Najwięcej punktów dla zwycięzców zdobył Julius Randle, autor 29 punktów i 8 zbiórek. 22 oczka, w tym 6 trójek zaaplikował rywalom Reggie Bullock. 14 punktów zapisał na swoje konto RJ Barrett.
- 12 punktów uzyskał pierwszoroczniak, Immanuel Quickley. Po 11 oczek zdobyli Elfrid Payton i Taj Gibson, który zagrał na 100% skuteczności z gry (5/5). NYK trafili 19 z 39 oddanych rzutów trzypunktowych (49%) i rozdali aż 31 asyst. Nowojorczycy w całym meczu popełnili zaledwie 7 strat.
- Po stronie Tłoków najwięcej punktów zdobył Jerami Grant (16). Drugi najlepszy wynik punktowy osiągnął Hamidou Diallo (14). 10 punktów zanotował Cory Joseph.
- 44-punktowe zwycięstwo nowojorskich Knicks jest najwyższym od roku 1996, kiedy to wygrali z Toronto Raptors 46 punktami (125:79).
- NYK zwycięstwem nad Pistons przerwali serię trzech porażek z rzędu. Z bilansem 25-25 zajmują siódmą pozycję w konferencji wschodniej. Kolejnym rywalem nowojorczyków będą Brooklyn Nets.
Autor: Mateusz Malinowski
MIAMI HEAT – CLEVELAND CAVALIERS 115:101
- Faworyzowani Miami Heat w mniejszym bądź większym stopniu kontrolowali przebieg gry przez niemal całe spotkanie. Gospodarze już w pierwszej kwarcie prowadzili różnicą 14 „oczek” (28:14), a przewagę tego pokroju utrzymywali przez dłuższy czas. Cavaliers mieli swoje momenty, w których wydawać by się mogło, że mecz zaczyna się od nowa, ale po chwili ekipa z Florydy odzyskiwała kontrolę nad meczem.
- Trudno wskazać głównego architekta dzisiejszego zwycięstwa Heat. Bam Adebayo zdobył 18 punktów i 11 zbiórek, tyle samo „oczek” dorzucił Duncan Robinson. Double-double zanotował także Jimmy Butler, autor 15 punktów, 11 asyst i 6 zbiórek. Niezwykle cenne 15 punktów dołożył również Trevor Ariza. Na wyróżnienie zasłużyli również wchodzący z ławki Goran Dragić (13 punktów, 4 asysty, 3/6 zza łuku) i Nemanja Bjelica (10 punktów, 5 asyst, 7 zbiórek). Przeciętnie zaprezentował się natomiast Victor Oladipo (8 punktów, 5 asyst, 3/13 z gry, 1/6 za trzy).
- W szeregach Cavaliers prym wiódł dziś Collin Sexton, autor 26 punktów. Wchodzący z ławki rezerwowych Taurean Prince dostarczył 19 „oczek”. Skuteczny był także Isaac Okoro, autor 17 punktów (5/7 z gry). Problemy ze skutecznością mieli z kolei Kevin Love (10 punktów, 10 zbiórek, 3/9 z gry, 2/8 zza łuku) oraz Dean Wade (1/8 z gry).
- Dla Cleveland jest to już piąta z rzędu porażka. Podopieczni J. B. Bickerstaffa plasują się obecnie na 14. miejscu w tabeli konferencji wschodniej (17-32). Heat wskakują z kolei na 5. pozycję.
PHILADELPHIA 76ERS – MINNESOTA TIMBERWOLVES 122:113
- Po niespełna miesiącu poza grą na parkiety NBA powrócił fenomenalny Joel Embiid i choć 76ers byli zdecydowanym faworytem tego pojedynku, to ich zwycięstwo nie było jedynie formalnością. Już w pierwszej kwarcie poprzeczkę wysoko zawiesili Karl-Anthony Towns i Jaden McDaniels. Świetnie dysponowany był jednak Tobias Harris, a trafienia Embiida w drugiej odsłonie pozwoliły „Szóstkom” nieco odskoczyć (55:45), choć do przerwy prowadzili jedynie 64:60.
- Trzecia kwarta to już jednak całkowita dominacja zespołu Doca Riversa. Gospodarze rozpoczęli tę część gry od serii punktowej 13:0 i podporządkowali sobie przebieg gry. Pod koniec meczu Timberwolves byli jeszcze w stanie zniwelować stratę do nawet 4 punktów (111:115), ale Sixers nie wypuścili zwycięstwa z rąk. Ponownie kluczową postacią okazał się Tobias Harris, autor 12 „oczek” w czwartej kwarcie.
- Harris był również najlepszym strzelcem swojego zespołu na przełomie całego spotkania. Skrzydłowy zdobył dziś 32 punkty, trafiając przy tym aż 13 z 17 rzutów z gry. Wracający do gry Joel Embiid nie czekał długo na powrót do formy. Dzisiejszy mecz 27-letni środkowy zakończył z dorobkiem 24 punktów i 8 zbiórek, choć miał problemy ze skutecznością (6/14 z gry, 0/4 zza łuku). Wsparcie dwa tej dwójki stanowili Ben Simmons (14 punktów, 6 asyst, 8 zbiórek), Shake Milton (14 pkt), Seth Curry (13 pkt) i Danny Green (9 pkt).
- Po drugiej stronie parkietu nie do zatrzymania był Karl-Anthony Towns. Środkowy Wolves spędził na parkiecie 44 minuty i zdobył 39 punktów oraz 14 zbiórek (11/23 z gry, 4/12 zza łuku). Debiutant Anthony Edwards dostarczył 27 „oczek”. Jaden McDaniels dorzucił 14 punktów i 8 zbiórek, a o double-double otarł się Jordan McLaughlin (12 punktów, 9 asyst).
- Szóstki były dziś lepsze pod niemal każdym aspektem. Lepiej zbierały (42-36), dobrze dzieliły się piłką (26-17 w asystach) a przede wszystkim rzucały na wyższej skuteczności. Philadelphia utrzymuje pozycję lidera konferencji wschodniej, choć identycznym bilansem 34-15 mogą pochwalić się Brooklyn Nets.
SAN ANTONIO SPURS – INDIANA PACERS 133:139 (PO DOGRYWCE)
- Do rozstrzygnięcia zwycięzcy tego spotkania potrzebny był doliczony czas gry. Do dogrywki doprowadził DeMar DeRozan, który trafił jednego z dwóch rzutów osobistych (126:126). Pacers mieli jeszcze okazję na zwycięstwo w regulaminowym czasie gry, jednak trzypunktowa próba Mylesa Turnera okazała się bardzo niecelna. W dogrywce lepsi okazali się goście, wygrywając sześcioma punktami (7:13).
- Pacers osiągnęli swój najwyższy wynik punktowy obecnego sezonu, mimo nieobecności Domantasa Sabonisa, Malcolma Brogdona czy Jeremy’ego Lamba. – Nie możemy tracić 139 punktów – powiedział Gregg Popovich. 139 punktów nas zabiło. Koniec historii – dodał w swoim stylu legendarny Pop.
- Aż siedmiu koszykarzy Indiany uzyskało dwucyfrowy wynik punktowy. Najwięcej punktów zdobył Caris LeVert, autor 26 punktów i 9 asyst. Nowy lider Pacers trafił 10 z 19 rzutów z gry (53%). Trzech koszykarzy zdobyło 18 punktów (Turner, McConnell, A. Holiday). Środkowy klubu z Indiany zanotował też 7 zbiórek i 4 bloki. Z kolei McConnell do dorobku punktowego dodał 7 zbiórek i 8 asyst. 15 punktów i 6 zbiórek dołożył Edmond Sumner.
- Po stronie Spurs również siedmiu graczy zaliczyło dwucyfrowy wynik punktowy. Najwięcej oczek uzyskał DeMar DeRozan, autor 25 punktów, 6 asyst, ale też i 5 strat. Dla lidera Spurs było to 450. spotkanie w całej karierze z minimum 20 punktami na koncie. Drugim najskuteczniejszym graczem okazał się Dejounte Murray (20 punktów, 5 zbiórek i 5 asyst). Double-double zdobyli Keldon Johnson (20 punktów i 10 zbiórek) oraz Jakob Poeltl (14 punktów i 13 zbiórek).
- Dla Pacers było to pierwsze zwycięstwo po trzech z rzędu porażkach. Z bilansem 22-26 zajmują dziewiąte miejsce w konferencji wschodniej. Kolejnym rywalem zespołu z Indianapolis będą Chicago Bulls. Z kolei Spurs przegrali drugi mecz z rzędu. Podopieczni Gregga Popovicha zajmują 8. miejsce w konferencji zachodniej. Następnym przeciwnikiem Ostróg będą Cleveland Cavaliers.
Autor: Mateusz Malinowski
UTAH JAZZ – ORLANDO MAGIC 137:91
- Całkowicie jednostronne spotkanie rozstrzygnięte już w pierwszej kwarcie. Po niespełna 12 minutach gry stawiający na przebudowę Orlando Magic przegrywali już 20 punktami (18:38). W drugiej kwarcie Utah Jazz powiększyli swoją przewagę do 42 „oczek” (75:33) i wówczas było już po meczu. Po przerwie obraz gry nie uległ zmianie, a konsekwentni gospodarze dowieźli sporą przewagę do samego końca.
- W obliczu tak jednostronnego pojedynku Quin Snyder skorzystał z usług zawodników głębokiej rezerwy. Wcześniej jednak swoje punkty zdobyli Donovan Mitchell (22 punkty, 6/7 zza łuku), Joe Ingles (17 pkt), Bojan Bogdanović (17 pkt), Jordan Clarkson (15 pkt), Rudy Gobert (11 pkt).
- Po stronie Magic najlepszym punktującym był dziś Wendell Carter Jr., autor 19 „oczek” i 12 zbiórek. Chuma Okeke dołożył 16 punktów, Dwayne Bacon 13, natomiast James Ennis III, R.J. Hampton i Terrence Ross po 12.
- Po niespodziewanym zwycięstwie nad Clippers ekipa z Florydy wraca do walki o wysoki wybór w tegorocznym drafcie. Na ten moment Magic plasują się na 13. miejscu w tabeli konferencji wschodniej z bilansem 17-32, z kolei Utah Jazz w dalszym ciągu utrzymują pozycję lidera zachodu (38-11).
PORTLAND TRAIL BLAZERS – OKLAHOMA CITY THUNDER 133:85
- Popis umiejętności Blazers i kolejny dowód na to, jak wiele brakuje Thunder do powrotu do czołówki zachodu. Gospodarze od samego początku byli stroną dominującą i już w pierwszej kwarcie pewnie prowadzili 35:14. Prawdziwe show rozpoczęło się jednak po przerwie. Wyższy bieg wrzucili wówczas Norman Powell i CJ McCollum, dzięki czemu Portland odskoczyli nawet na 45 „oczek” (102:57). Czwarta odsłona była jedynie gwoździem do trumny Oklahomy, która rzutem na taśmę uniknęła porażki różnicą ponad 50 punktów.
- Pomimo tak imponującego zwycięstwa żaden z zawodników gospodarzy nie zdobył więcej niż 20 punktów CJa McColluma. Damian Lillard dorzucił 16 punktów, Norman Powell 15. Występ w swoim stylu zaliczył Enes Kanter. Do 12 „oczek” Turek dołożył aż 17 zbiórek (w tym 6 pod atakowanym koszem). O double-double otarł się również Nassir Little, autor 13 punktów i 8 zbiórek. Anfernee Simons zdobył z kolei 16 punktów.
- Po stronie Thunder punktowali dziś przede wszystkim zmiennicy. Pod nieobecność Shaia Gilgeousa-Alexandra najlepszym zawodnikiem przyjezdnych był Kenrich Williams, autor 18 „oczek”. Tony Bradley otarł się o double-double z dorobkiem 14 punktów i 8 zbiórek. 11 punktów dorzucił Darius Miller. Z graczy wyjściowej piątki najsolidniej zaprezentował się Moses Brown (10 punktów, 14 zbiórek). Co ciekawe, współczynniki +/- starterów OKC to kolejno -42, -50, -39, -46 i -43. Goście rzucali na zdecydowanie niższej skuteczności, słabiej zbierali i gorzej dzielili się piłką. Blazers zdominowali niemal każdy element gry.
- Dla Thunder jest to już piąta porażka na przełomie sześciu ostatnich spotkań. Można więc stwierdzić, że plan walki o wysoki wybór w drafcie funkcjonuje na wysokich obrotach. Na ten moment Oklahoma z bilansem 20-29 plasuje się na 13. miejscu w tabeli konferencji zachodniej. Blazers z kolei umacniają się na 6. pozycji.
SACRAMENTO KINGS – MILWAUKEE BUCKS 128:129
- Podopieczni Mike’a Budenholzera osłabieni brakiem Giannisa Antetokounmpo i PJ Tuckera nie bez problemów pokonali zespół z Kalifornii. Kluczowe dla losów spotkania okazały się celne rzuty osobiste Pata Connaughtona, które trafił na 2,5 sekundy przed końcem meczu. W odpowiedzi za trzy punkty trafił Terrence Davis, ale nie miało to już żadnego wpływu na końcowy wynik. Goście zwyciężyli jednym punktem (129:128).
- Najwięcej punktów dla Bucks zdobył Jrue Holiday, który dzisiejszej nocy niemal otarł się o triple-double. Rozgrywający Koziołków zdobył 33 punkty, 7 zbiórek i 11 asyst. Holiday trafiał na znakomitej skuteczności z gry (14 na 23, 61%). 26 oczek dołożył Brook Lopez, który również był bardzo skuteczny w rzutach z gry (11/13, 85%). 18 punktów i 6 zbiórek zanotował Bobby Portis. 16 punktów i 5 asyst zdobył Khris Middleton. Nie był to jednak najlepszy dzień skrzydłowego klubu z Wisconsin. Middleton trafił zaledwie 4 z 16 rzutów z gry (25%). Bliski potrójnej zdobyczy był również Donte DiVincezno. Obrońca Bucks zdobył 12 punktów, 14 zbiórek i 7 asyst.
- Po stronie Kings brylowali De’Aaron Fox i Terence Davis, którzy zdobyli po 27 punktów. 19 oczek uzyskał Buddy Hield. 12 punktów i 9 zbiórek zanotował Richaun Holmes. Double-double zapisał na swoje konto Tyrese Haliburton (12 punktów, 11 asyst i 6 zbiórek).
- Milwaukee Bucks wygrali trzecie spotkanie z rzędu. Z bilansem 32-17 gonią znajdujących się na drugiej pozycji Brooklyn Nets. Następnym rywalem Koziołków będą Golden State Warriors.
Autor: Mateusz Malinowski
Wspieraj PROBASKET
- NBA: Redick zdradził, co czuje po porażkach Lakers. Na pewno żartował?
- NBA: Wykorzystuje nieobecność Sochana. Robi wrażenie nawet na LeBronie
- NBA: Kluby z Zachodu chcą zmiany formatu play-offów. Koniec z podziałem na konferencje?!
- NBA: D’Angelo Russell zaskoczył. Chce reprezentować naszych sąsiadów!
- NBA: Kyrie zostanie wolnym agentem. Wiemy co stanie się potem
- Kurtki, bluzy i buty Nike za połowę ceny! 3000 produktów! Nowa, wielka wyprzedaż
- NBA: Mecz Gwiazd ustalony? To będzie zupełnie nowe doświadczenie
- Wyniki NBA: Lakers przegrali wygrany mecz, sensacja w Toronto, błysk duetu Miller-Ball
- NBA: Doncic kolejną gwiazdą która odpocznie przez kontuzję
- NBA: Suns szykują fortunę dla Duranta. Gigantyczna inwestycja z nadzieją na mistrzostwo