Dzisiejszej nocy New York Knicks stanęli przed historyczną szansą na powrót do finałów konferencji, gdzie ostatni raz grali 25 lat temu. Wysiłki zawodników ekipy z Wielkiego Jabłka zaprocentowały i w ikonicznym Madison Square Garden Boston Celtics zostali ostatecznie pokonani, zaś Nowojorczycy mają w pełni uzasadnione powody do radości.



New York Knicks – Boston Celtics 119:81 (4-2)

Statystyki na PROBASKET

  • Dzisiejsze spotkanie było już kolejnym, w którym New York Knicks starali się przypieczętować zwycięstwo w serii, jednak tym razem mieli przewagę własnej publiczności. Natomiast Boston Celtics chcieli powalczyć o kolejne niezbędne zwycięstwo, które pozwoliłoby na przedłużenie nadziei o dalszej grze w tegorocznych play-offach.
  • Już od samego początku wiadomo było, że Knicks będą starali się nadawać tempo wydarzeniom tego meczu. Gospodarze z impetem weszli w pierwszą odsłonę i dzięki serii siedmiu punktów z rzędu szybko uzyskali kilkupunktową przewagę. Dobrze spisywał się wówczas Mikal Bridges i Karl-Anthony Towns: obydwaj zawodnicy już w otwierającej kwarcie uzbierali dwucyfrową liczbę punktów. Już wtedy swojego zadowolenia z postawy dawnej drużynie nie ukrywał legendarny rozgrywający – Walt Frazier.
  • Po drugiej stronie parkietu Jaylen Brown dwoił się i troił, żeby utrzymać Celtics w grze. Zanotował w pierwszej odsłonie 13 punktów, dzięki czemu wynik na koniec tego fragmentu był dla zespołu z Bostonu przyzwoity (20:26). Na nieszczęście fanów przyjezdnej ekipy, w późniejszej fazie meczu gwiazdor nie był w stanie powtórzyć wyczynu z początku spotkania, przez co nadzieje i marzenia Celtów coraz bardziej się oddalały.
  • Knicks rozpoczęli drugą kwartę z przytupem: najpierw rezerwowi drużyny z Nowego Jorku powiększyli prowadzenie do 13 “oczek” (33:20), a chwilę później ekipa z Wielkiego Jabłka zaliczyła kolejny świetny fragment, powiększając przewagę do ponad 20 punktów. Kluczowa była wyborna postawa zawodników Toma Thibodeau po obu stronach parkietu, czego najlepszym przykładem był występ Milesa McBride’a w drugiej kwarcie. Młody rozgrywający konsekwentnie punktował, ale popisał się też znakomitymi zagraniami w defensywie.
  • Ostatecznie druga odsłona zakończyła się przytłaczającym, 27-punktowym prowadzeniem Knicks (64:37), które zwiastowało rezultat meczu. Jakkolwiek Celtics próbowali nadrobić straty nie byli w stanie nawet złapać kontaktu z rywalami. Zawodziła ich przede wszystkim fatalna skuteczność (14/32 z gry i 4/20 zza łuku w pierwszej połowie). Z pewnością zadania nie ułatwiały Celtom trybuny: Madison Square Garden głośnymi okrzykami reagowało na niemalże każde trafienie gospodarzy.
  • Po przerwie Celtics podjęli próbę złapania kontaktu, jednak nie byli w stanie konsekwentnie trafiać do kosza, przez co już w tej odsłonie losy meczu zostały przesądzone. Knicks nadal prezentowali się bardzo dobrze, dzięki czemu prowadzenie drużyny z Wielkiego Jabłka sięgnęło nawet 41 punktów, co spowodowało, że trener drużyny z Bostonu – Joe Mazzulla zdecydował się, by na parkiecie pojawili się rezerwowi i to oni dograli mecz do końca.
  • Zawodnicy drugiego garnituru Celtics nie złożyli broni i dzielnie, do ostatniej minuty walczyli o każdy punkt i właśnie z tego powodu prowadzenie gospodarzy nie urosło jeszcze bardziej. Mimo tego Knicks odnieśli wielki sukces, wracając do finałów konferencji po 25 latach, gdzie tak jak w 1999 roku zmierzą się z Indiana Pacers. Można przypuszczać, że gdyby Jayson Tatum był w pełni sił, to seria potoczyłaby się inaczej, jednak nie zmienia to faktu, że drużyna z Nowego Jorku świetnie się prezentowała i wywalczyła sobie miejsce w czołówce Wschodu.
  • Po stronie Knicks bardzo dobrze zaprezentowało się wielu zawodników. Lider ekipy gospodarzy – Jalen Brunson zanotował 23 punkty, sześć zbiórek i sześć asyst. Druga nowojorska gwiazda – Karl-Anthony Towns uzbierał podwójną zdobycz (21 “oczek i 12 zbiórek), a niezastąpiony Josh Hart popisał się triple-double: rzucił 10 punktów, zebrał z tablic 11 piłek i rozdał tyle samo asyst. Warto docenić dobry występ Mikala Bridgesa, autora 22 punktów (4/6 celnych rzutów zza łuku), a także OG Anunoby’ego, który otarł się o double-double i zanotował 23 “oczka” oraz dziewięć zbiórek. Celtics zagrali dziś tragicznie i jedynym zawodnikiem, który w moich oczach zasługuje na wyróżnienie jest Jaylen Brown, który odnotował skromne 20 punktów, do których dołożył po sześć zbiórek i asyst, ale również siedem strat.

Czy wiesz, że PROBASKET ma swój kanał na WhatsAppie? Kliknij tutaj i dołącz do obserwowania go, by nie przegapić najnowszych informacji ze świata NBA! A może wolisz korzystać z Google News? Znajdziesz nas też tam, zapraszamy!


Wspieraj PROBASKET

  • Robiąc zakupy wybierz oficjalny sklep adidas.pl
  • Albo sprawdź ofertę oficjalnego sklep Nike
  • Zarejestruj się i znajdź świetne promocje w sklepie Lounge by Zalando
  • Planujesz zakup NBA League Pass? Wybierz nasz link
  • Zobacz czy oficjalny sklep New Balance nie będzie miał dla Ciebie dobrej oferty
  • Jadąc na wakacje sprawdź ofertę polskich linii lotniczych LOT
  • Lub znajdź hotel za połowę ceny dzięki wyszukiwarce Triverna



  • Subscribe
    Powiadom o
    guest
    14 komentarzy
    najstarszy
    najnowszy oceniany
    Inline Feedbacks
    View all comments