Jeszcze przed rozpoczęciem pierwszego, niedzielnego, meczu, otrzymaliśmy informację, że z powodu wykrytego zakażenia koronawirusem w zespole Toronto Raptors, część zawodników musi udać się na kwarantannę. W wyniku czego Raptors nie mieli ośmiu zawodników gotowych do gry i liga została zmuszona do przesunięcia spotkania z Chicago Bulls na inny termin. Jednak emocji nie zabrakło już w pierwszym meczu, w którym Milwaukee Bucks ograli Los Angeles Clippers. Charlotte Hornets odrobili w ostatniej minucie osiem punktów straty i z Sacramento wyjechali w dobrych nastrojach. Z dalekiej podróży wrócili również, prowadzeni przez Jaysona Tatuma, Boston Celtics, którzy za nic mieli 46-punktowy występ Bradleya Beala. New York Knicks ponownie wygrali, tym razem z Detroit Pistons. Fatalna seria Houston Rockets trwa – dzisiaj zostali rozbici przez Memphis Grizzlies. LeBron James nie zmęczył się dzisiaj zbytnie, bo jego Los Angeles Lakers od początku pewnie prowadzili z Golden State Warriors. Dobrą grę w kolejnym spotkaniu potwierdzili Miami Heat, którzy ograli Atlanta Hawks. Devin Booker zdobył 43 „oczka”, a Phoenix Suns nie dali szans Minneosta Timberwolves.
Milwaukee Bucks – Los Angeles Clippers 105:100
- Zawodnicy Clippers mogli jedynie biernie się przyglądać, gdy Giannis Antetokounmpo otrzymał podanie od Khrisa Middletona i pobiegł w kierunku obręczy, aby mocno wsadzić do niej piłkę dając Bucks 3-punktowe prowadzenie. Grek z radości podskoczył, wiedział, że wygrana jest naprawdę blisko. W kolejnej akcji trójki nie trafił Kawhi Leonard i gospodarze mogli rozpocząć świętowanie.
- Ogólnie Grek zdobył 36 punktów, a Bucks zakończyli spotkanie serią punktową 9-0 i dopisali do swojego konta piątą wygraną z rzędu. Przy okazji odnieśli pierwsze zwycięstwo w sezonie, kiedy po trzech kwartach przegrywali – poprzednie 11 razy nie udało im się obrócić losów starcia na swoją korzyść. Ostatnie trafienie Clippers miało miejsce na cztery minuty przed końcem i wtedy dawało im 4-punktowe prowadzenie 100-96.
- Antetokounmpo rzucił przynajmniej 35 punktów w czterech kolejnych spotkaniach – ostatnim, który dokonał tego w barwach Bucks był Kareem Abdul-Jabbar w sezonie 1972-73. Middleton dołożył 19 punktów, sześć zbiórek i osiem asyst. Bucks przegrywali w czwartej kwarcie już siedmioma „oczkami”, ale na 1:57 przed końcem udało im się wyjść na punkt przewagi. Następnie Clippers mieli trzy okazje do objęcia prowadzenie, ale próby Leonarda i Paula George’a nie znalazły drogi do kosza.
- Clippers zakończyli trzecią kwartę serią punktową 18-4 i wyszli na czteropunktowe prowadzenie (81-77). W tym czasie Serge Ibaka rzucił 12 ze swoich 15 punktów, do końcowego dorobku dopisał również 11 zbiórek. W pierwszej połowie duet Leonard-George zdobył aż 30 z 48 punktów swojej drużyny. W drugiej połowie otrzymał wsparcie, głównie ze strony Lou Williamsa i Ibaki, ale ostatecznie wszystko zostało zaprzepaszczone w ostatnich czterech minutach. Warto przy tym zaznaczyć, że PG13 pudłował w końcówce na potęgę, jak zresztą cały zespół z Miasta Aniołów.
- Do składu Bucks po 10 meczach nieobecności spowodowanymi protokołami sanitarnymi wrócił Jrue Holiday. Widać było po nim ślady absencji, szczególnie kiedy tracił piłkę – wszedł z ławki, na parkiecie spędził 18 minut, w trakcie których zdobył dwa punkty i rozdał trzy asysty. Bez Holidaya w składzie Bucks zanotowali bilans 5-5.
Boston Celtics – Washington Wizards 111:110
- Jayson Tatum trafi dwa rzuty spod kosza w ostatnich 15 sekundach i Celtics mogli świętować zwycięstwo po powrocie, nie przeszkodziły im w tym 46 punktów Bradleya Beala. Kemba Walker dołożył 21 punktów, a Daniel Theis 20 „oczek” i dziewięć zbiórek. Dla Celtics było to drugie zwycięstwo z rzędu, pierwsza taka seria od późnych dni stycznia.
- Russell Westbook zanotował 24 punkty i 11 zbiórek, Davis Bertans dołożył 20 „oczek”. Wizards prowadzili 110-105, po tym jak Beal trafił layupa. Następnie Celtowie zmniejszyli straty do jednego punktu i na tyle umiejętnie wpędzili Beala w pułapkę, że ten stracił piłkę na 10 sekund przed końcem. Już w kolejnej akcji Tatum trafił, jak się później miało okazać, zwycięski rzut. Beal miał szanse odpowiedzieć, ale ponownie wpadł w pułapkę i musiał rzucać z bardzo trudnej pozycji.
- – Myślę, że chodzi tutaj o czucie gry. Używasz wtedy swoich instynktów. Gram w koszykówkę od trzeciego roku życia – powiedział o swoich trudnych rzutach w końcówce Tatum. – To niesamowity talent, nie przez przypadek jest All-Starem – skomplementował Tatuma Beal. – To był trudny mecz, obie ekipy nie dawały za wygraną, ale ktoś musiał przegrać. W decydujących momentach nie zadrżała im ręka – dodał trener Wizards, Scott Brooks.
Toronto Raptors – Chicago Bulls – przełożony
- W zespole Raptors wykryto jeden przypadek zakażenia koroanwirusem, a część składu wylądowała na kwarantannie. Raptors nie mieli ośmiu dostępnych zawodników.
Detroit Pistons – New York Knicks 90:109
Houston Rockets – Memphis Grizzlies 84:133
- Justise Winslow zagrał zaledwie w czwartym meczu po powrocie z kontuzji biodra. Jednak nie przeszkodziło mu to w zdobyciu 20 punktów (najwięcej od października 2019 roku) i wręczeniu Rockets 11. porażki z rzędu. – Myślę, że z dnia na dzień czuje się bardziej komfortowo. Jest zdrowy, gra agresywnie, ciężko pracuje. Przeszedł długą drogę, aby wrócić do gry – skomplementował swojego podopiecznego Taylor Jenkins, trener Grizzlies. Winslow nie grał przez ponad rok.
- Winslow przyznał, że przenosiny do Grizzlies w lutym zeszłego roku dały mu nową energię. – Dało mi to nowe życie, nową energię, pomogło im ponownie uwierzyć w samego siebie. Czuję się tutaj jak w domu, wszystko momentalnie zaskoczyło. Czuję, że mogę być tutaj prawdziwym sobą – przyznał Justise.
- Grizzlies przegrali trzy z ostatnich czterech meczów, ale dzisiaj zanotowali najwyższą wygraną w historii klubu. Z kolei dla Rockets to najdłuższa seria porażek od 2001 roku, wtedy przegrali 15 meczów. 84 zdobyte punkty to najmniejszy wynik od starcia z Oklahoma City Thunder w listopadzie 2018 roku. Rockets ustanowili nowy rekord najgorszej skuteczności w historii klubu w jednym meczu – 27.7%.
Los Angeles Lakers – Golden State Warriors 117:91
- W pierwszym starciu tych drużyn w tym sezonie Lakers wypuścili z rąk 14-punktowe prowadzenia, ale już w tym zrobili wszystko, aby podobna sytuacja się nie wydarzyła. LeBron James rzucił 19 punktów w swoim występie nr 1300 w sezonie regularnym. Ogólnie w obozie Lakers sześciu graczy zanotowało dwucyfrowe zdobycze punktowe. Jeziorowcy prowadzili 20 punktami po pierwszej kwarcie, a po 24 minutach zwiększyli je jeszcze o dziewięć punktów. Nawet przez chwilę nie było wątpliwości, kto jest dzisiaj ekipą lepszą
- – Nasi starterzy zagrali niesamowite spotkanie. Mieli z tyłu głowy to, co stało się ostatnio i musieli się upewnić, że podobne zdarzenie nie będzie miało miejsca – powiedział trener Lakers, Frank Vogel. – Pamiętamy jak odrabiali straty. Chcieliśmy od początku zaznaczyć, że dzisiaj coś takiego się nie powtórzy – dodał Markieff Morris. Vogel przyznał również, że kolejnym pozytywem był fakt, że LBJ rozegrał zaledwie 24 minuty i nie wszedł w ostatniej ćwiartce. Lakers wygrali dwa ostatnie spotkania.
- – Kiedy tracisz tak ważnego gracza jak Anthony Davis, musisz liczyć się z tym, że chwilę zajmie ci wymyślenie nowego pomysłu na grę. W ostatnich dwóch meczach udało nam się to zrobić – powiedział James, który stał się 23. zawodnikiem z 1300 występami w sezonie regularnym. Dla Warriors 18 punktów zdobył Eric Paschall, Stephen Curry dołożył 16 „oczek”, Kelly Oubre 14. Zespół z San Francisco przegrał po raz pierwszy od trzech spotkań.
Miami Heat – Atlanta Hawks 99:109
- Jeszcze kilka tygodni temu Heat byli jedną z najsłabszych ekip w Konferencji Wschodniej. Dzisiaj mają już bilans 17-17 i zaliczają się do czołowych ekip Wschodu. Kendrick Nunn rzucił 24 punkty, Bam Adebayo dołożył 16 punktów i 13 zbiórek. Zespół z Florydy wydłużył serię wygranych do sześciu – aktualnie najdłuższa w całej NBA. – To ważne spotkanie, zrobiliśmy krok w odpowiednim kierunku – przyznał Nunn.
- Heat zanotowali serię 10-0 w końcowych trzech minutach spotkania, do tego czasu wynik oscylował w okolicach remisu. Tyler Herro 12 ze swoich 14 punktów rzucił w ostatnich 12 minutach. Dla Hawks 34 punkty i 10 zbiórek zanotował John Collins. Clint Capela dołożył 20 punktów i 14 zbiórek. Trae Young trafił zaledwie 3 z 14 rzutów z gry. – Zdaje sobie sprawę, że zespoły będą wysyłały na niego różnych obrońców. Wielu z nich skupia się na zmuszeniu go do oddania piłki. Mamy możliwość skarcenia rywali, ale jeśli nie trafiasz do kosza, to nie masz, co liczyć na pozytywny rezultat – trener Hawks, Lloyd Pierce o Youngu.
Minnesota Timberwolves – Phoenix Suns 99:118
Sacramento Kings – Charlotte Hornets 126:127
- Kiedy Harrison Barnes wsadzał piłkę nad bezradnie interweniującym Milesem Bridgesem nie mógł się spodziewać, że jego ekipa może jeszcze mecz z Hornets przegrać. W końcu podwyższył prowadzenie do ośmiu oczek, a do końca spotkania pozostawało 1:13. Marvin Bagley wyglądał na zadowolonego. Jednak co czujniejsi kibice Kings mogli mieć pewne wątpliwości – w końcu Kings nie takie numery potrafią wykręcić. I wykręcili.
- Ostatnie słowo w tym starciu należało do Malika Monka (21 punktów), który skończył z faulem na 1.4 sekundy przed końcem. Pozostało jeszcze trafić rzut osobisty, co Monk bez zawahania zrobił. Jednak gwiazdą spotkania był PJ Washington, auto 42 punktów – to jego najlepszy wynik w karierze. LaMelo Ball dołożył 24 punkty i 12 asyst (rekord kariery). Hornets przegrywali przez całą czwartą kwartę.
- – Wszystko sprowadziło się do tego, że ani na sekundę nie zwątpiliśmy, cały czas wierzyliśmy w sukces. Musieli nam trochę pomóc pudłując rzuty osobiste, ale bez walki to nie miałoby znaczenia. Jestem dumny z chłopaków – przyznał trener Hornets, James Borrego. Kings spudłowali pięć osobistych w ostatnich 69 minutach i przegrali po raz dziesiąty w ostatnich 11 spotkaniach. – O wszystkim zadecydowała końcówka, w której zabrakło nam spokoju. Trzeba oddać Charlotte, że trafiali w kluczowych momentach. To bolesna porażka, nie powinno się to wydarzyć – powiedział szkoleniowiec Kings, Luke Walton.