Jayson Tatum wspiął się na wyżyny swoich umiejętności, rzucił 46 punktów, prowadząc Boston Celtics do wygranej z Milwaukee Bucks w kluczowym meczu nr 6. Teraz rywalizacja przeniesie się na decydujący mecz nr 7 do Bostonu. Golden State Warriors są już z kolei w finale Konferencji Zachodniej – dzisiaj pewnie pokonali we własnej hali Memphis Grizzlies, a 30 oczek zdobył dla nich Klay Thompson.
Milwaukee Bucks – Boston Celtics 95:108
Stan rywalizacji: 3:3
- Jayson Tatum nie pozwolił, aby to stało się kolejny raz. Bucks wchodzili na wyższe obroty i w czwartej kwarcie chcieli ponownie przejąć mecz i zakończyć rywalizację w tej serii. Tatum zapewnił swojej ekipie przetrwanie i doprowadził do decydującego meczu nr 7. Lider Celtics zanotował 46 punktów, odpowiadając na znakomity występ Giannisa Antetokounmpo. To już trzeci mecz z rzędu w tej serii, gdy drużyna grająca na wyjeździe wygrała. – Nie chciałem zostawić czegoś i później żałować, że czegoś nie zrobiłem. Chciałem zrobić to, co było potrzebne – powiedział skrzydłowy Celtics.
- Po tym, jak Bucks zmniejszyli straty z 14 do czterech punktów na mniej niż dziewięć minut przed końcem, Tatum przejął kontrolę nad meczem. W czwartej kwarcie zdobył 16 z 26 punktów swojej drużyny. – Był po prostu niesamowity – przyznał Giannis, który zanotował 44 punkty, 20 zbiórek i sześć asyst. Teraz obie ekipy zmierzą się w decydującym starciu w Bostonie, a zwycięzca otrzyma prawo gry w finale Konferencji Wschodniej przeciwko Miami Heat. – Nikt nie wygrał w tej serii dwóch meczów z rzędu. Teraz jesteśmy w decydującej fazie. Musimy wyjść i znaleźć sposób na wygranie tego spotkania. Myślę, że każdy czeka na ten mecz. To jak w NCAA podczas March Madness – jeśli przegrasz, odpadasz, jeśli wygrasz, grasz dalej – skomentował trener Bucks, Mike Budenholzer.
- To pierwszy raz w 4-letnim pobycie Budenholzera w Milwaukee, gdy jego ekipa nie wygrała meczu, w którym mogła zapewnić sobie awans do kolejnej rundy. Ostatnia taka sytuacja dla Bucks miała miejsce w 2018 r., gdy w drugiej rundzie play-offów mierzyli się z Celtics. Goście pokazali dzisiaj charakter po tym, jak w poprzednim spotkaniu wypuścili z rąk 14-punktową przewagę – dzisiaj Bucks także próbowali odwrócić losy spotkania, ale bezskutecznie. – Dzisiaj po raz pierwszy od tego ostatniego spotkania będę w stanie trochę się przespać – przyznał Marcus Smart, autor 21 punktów i siedmiu asyst. Jaylen Brown dołożył 22 punkty, a Celtics trafili 17 z 43 rzutów zza łuku – Bucks siedem z 27 prób.
- Antetokounmpo liczył, że i tym razem uda się mu poprowadzić Bucks do odrobienia strat i wygranej. Celtics prowadzili 84:70 w początkowych fragmentach czwartej kwarty, a przy 84:73 Bucks sprawdzili decyzję sędziów – zamiast piątego faulu na Giannisie za przewinienie ofensywne, odgwizdano faul w obronie Granta Williamsa. Grek stanął na linii rzutów wolnych i dwukrotnie trafił. To rozpoczęło serię 8:0, która sprawiła, że Bucks tracili tylko cztery punkty na 8:42 przed końcem. Tatum przyznał, że pomyślał o poprzednim spotkaniu i powiedział sobie, że zrobi wszystko, aby nie dopuścić do podobnej sytuacji. – Byli twardsi w czwartej kwarcie w meczu nr 5. Miałem to z tyłu głowy. Każdy z nas miał to z tyłu głowy. Nasz sezon był zagrożony – stwierdził Tatum.
- Po serii 8:0 Bucks, Tatum zdobył 11 kolejnych punktów Celtics, trafiając w tym czasie dwa razy zza łuku. – Wszedł na zupełnie inny poziom, widać to było w jego oczach – powiedział Smart. Gdy Celtics odzyskali dwucyfrowe prowadzenie, nie oddali go już do końca. – Mieliśmy odpowiednie założenia przed meczem. Rozmawialiśmy o tym po meczu. W ostatnim spotkaniu pozwoliliśmy sobie wyrwać wygraną, ale wciąż mamy szansę na napisanie jeszcze lepszej historii – dodał trener Celtics, Ime Udoka.
Golden State Warriors – Memphis Grizzlies 110:96
Warriors wygrali serię 4:2
- Klay Thompson trafił osiem razy zza łuku w drodze do 30 punktów, Stephen Curry dodał 29 oczek, trafiając sześć trójek, a Warriors ograli Grizzliesi zapewnili sobie awans do finału Konferencji Zachodniej. Gracze z San Francisco czekają teraz na lepszego z pary Phoenix Suns-Dallas Mavericks. Curry odnalazł swój rytm w końcówce trzeciej kwarty, trafił dwa razy i wyprowadził Warriors na jednopunktowe prowadzenie, z którym weszli w ostatnią ćwiartkę meczu. Draymond Green dołożył 14 punktów, 16 zbiórek i osiem asyst, Kevon Looney zebrał z tablic aż 22 piłki, a Andrew Wiggins 10 ze swoich 18 oczek rzucił w ostatnich 12 minutach.
- Warriors zostali wyeliminowani w zeszłym roku przez Grizzlies w turnieju play-in, ale dzisiaj mogą cieszyć się z pierwszego awansu do finału Konferencji Zachodniej od 2019 r. Dla Grizzlies 30 oczek zanotował Dillon Brooks, Desmond Bane dodał 25 punktów. Curry pojawił się ponownie na parkiecie na 8:21 przed końcową syreną. Na 5:45 przed końcem trafił zza łuku, a Warriors zanotowali wówczas kluczową serię 10:0.
- Po tym, jak Warriors zostali w ostatnim meczu w Memphis dosłownie zmieceni z boiska, dzisiaj byli zdeterminowani, aby zrobić wszystko, byle tylko zakończyć serię dzisiaj, w Chase Center. – Szczerze mówiąc, zwłaszcza perspektywa, jaką zyskałem dzięki kontuzjom, których doznałem, sprawia, że trudno opisać uczucie, które aktualnie mi towarzyszy. W końcu mogę rywalizować na najwyższym poziomie i być członkiem jednej z czterech najlepszych ekip w lidze – powiedział Thompson, który ostatnie dwa i pół roku stracił ze względu na zerwane więzadło w kolanie i zerwane ścięgno Achillesa.
- – To Klay. Oczekujesz, że wyjdzie i będzie grał na najwyższym poziomie – przyznał tymczasowy trener Warriors, Mike Brown. Kibice w hali stworzyli świetną atmosferę, śpiewając „Whoop that trick” – przyśpiewkę, którą fanie Grizzlies zaczęli śpiewać w ostatnim spotkaniu. Nawiązuje ona do jednej z ostatnich wypowiedzi Curryego. Brooks uważa, że starcie z tak dobrym zespołem, jak Warriors, jedynie pomoże Grizzlies w dalszym rozwoju. – Jesteśmy młodzi, a oni już się starzeją. Wiedzą, że będziemy tutaj co roku – powiedział Brooks. Warriors zebrali dzisiaj aż 70 piłek, co jest najlepszym wynikiem w play-offach od 1983 r. To skutecznie ograniczyło poczynania Grizzlies, którzy zanotowali zaledwie 44 zbiórki.
- Grizzlies musieli sobie radzić bez Ja Moranta, który wypadł z gry ze względu na kontuzję kolana, której doznał w trakcie trzeciego spotkania tej serii. – Ja to jeden z najlepszych rozgrywających w tej lidze, więc dobrze wiecie, że jego obecność dużo by zmieniła. Musieliśmy sobie jednak radzić z tym, co mieliśmy – dodał Brooks.
Czy widziałeś już najnowszy odcinek Podcastu PROBASKET LIVE? Michał Pacuda i Krzysztof Sendecki przez dwie godziny rozmawiali o rywalizacji w drugiej rundzie play-offów i planach zespołów na przyszły sezon. Nie zabrakło miejsca na analizy, przewidywania i ciekawostki – Zapraszamy!