Za nami derby Los Angeles! Wielki mecz rozegrał LeBron James, który w czwartej kwarcie zdobył 12 ze swoich 28 punktów i zapewnił Lakers wygraną nad Clippers 112:103. LeBron zdobył lub asystował przy 19 punktach Lakers w czwartej kwarcie (w tym w ostatnich 13). Anthony Davis zdobył 30 punktów, ale bohaterem był też Avery Bradley, który trafił sześć trójek – 24 punkty. Kawhi Leonard zdobył 27 punktów, a Paul George 31. W innych meczach: Pelicans wygrali z Wolves, a Jrue Holiday oprócz 37 punktów miał 9 zbiórek i 8 asyst. Osłabieni Thunder wygrali w Bostonie, a Bucks bez Giannisa przegrali w Phoenix, mimo że Khris Middleton zdobył 39 punktów. Devin Booker odpowiedział 36 „oczkami”, a Ricky Rubio w końcu zaliczył triple-double: 25 punktów, 13 zbiórek i 13 asyst. Wrócił Russell Westbrook, ale Rockets i tak ulegli Magic i to we własnej hali, a Mavericks przegrali z Pacers, mimo że w końcówce prowadzili – a Luka Doncić zdobył 36 punktów. Co jeszcze działo się tej nocy w NBA?
Brooklyn Nets – Chicago Bulls 110:107
- Zespół z Nowego Jorku do przerwy prowadził 8 punktami (58:50), zasługa w tym głównie Carisa LeVerta (16), a także Joe Harrisa, który w przeciągu 15 minut spędzonych na parkiecie w pierwszej połowie uzyskał 14 punktów. Z kolei 12 oczek dodał Spencer Dinwiddie.
- Po trzech kwartach gracze z Brooklynu schodzili z parkietu prowadząc siedmioma punktami (70:77). W czwartej kwarcie zawodnicy z Chicago stopniowo odrabiali straty zdobywając aż 37 punktów w ostatniej części meczu. To jednak nie wystarczyło, aby odnieść zwycięstwo na Brooklynie.
- Na 9,1 sekundy przed końcem meczu, przy stanie 107:104 dla Nets, Coby White wykonał rzut za trzy punkty na remis, jednak piłka dosłownie wykręciła się z kosza. Następnie na 3,6 sekundy faulowany Dinwiddie trafił 1 z 2 rzutów wolnych. Na 0,04 sekundy przed końcem rozpaczliwym rzutem za trzy punkty popisał się Otto Porter (108:107), ponownie faulowany Dinwiddie trafiając oba rzuty osobiste ustalił wynik spotkania (110:107).
- Najwięcej punktów dla zwycięzców zdobył Spencer Dinwiddie (24), co ciekawe trafił zaledwie 4 rzuty z gry, za to był niemal bezbłędny z linii rzutów wolnych (14/15, 93%). Po 23 punkty zdobyli Joe Harris i Caris LeVert, który dołożył również 6 zbiórek i 5 asyst. Double-double (11 punktów i 15 zbiórek) zanotował DeAndre Jordan.
- W drużynie Chicago Bulls 23 punkty zdobył Otto Porter. Natomiast 21 punktów zanotował Coby White, dodając również 6 zbiórek i 8 asyst. 17 punktów dołożył Thaddeus Young, a 16 Lauri Markkanen. [relacja: Mateusz Malinowski]
Minnesota Timberwolves – New Orleans Pelicans 107:120
- Zawodnicy z Nowego Orleanu od początku do końca kontrolowali spotkanie, nie oddając prowadzenia w jakiejkolwiek części meczu.
- O triple-double otarł się Jrue Holiday, autor 37 punktów, 9 zbiórek i 8 asyst. Rozgrywający zespołu z Nowego Orleanu trafił 13 z 20 rzutów z gry (65%). 23 punkty i 7 zbiórek zdobył Zion Williams, który zagrał również na bardzo dobrej skuteczności z gry (9/15, 60%). 18 punktów (7/13 z gry, 54%), w tym 4 celne trójki zanotował Lonzo Ball. Były gracz Lakers do swoich osiągnięć dodał również 5 zbiórek i 8 asyst. Double-double (15 punktów i 12 zbiórek, ale również 7 asyst) zaliczył Brandon Ingram.
- Po stronie Wilków z Minnesoty, najwięcej punktów zdobył Malik Beasley zdobywając 21 punktów i 9 zbiórek. 19 punktów, 6 zbiórek i 5 asyst zapisał na swoje konto D’Angelo Russell. Z kolei 15 punktów i 5 zbiórek zanotował James Johnson.
- Pelicans z bilansem 28-36 zajmują 10. miejsce w konferencji zachodniej. Drużyna z Nowego Orleanu nadal walczy o miejsce w play-offach. Aktualnie brakuje im czterech zwycięstw do będących na 8. miejscu Memphis Grizzlies. [relacja: Mateusz Malinowski]
Dwa ALLEY OOPY do Ziona zza połowy!
Skrót meczu:
Los Angeles Clippers – Los Angeles Lakers 103:112
- Pierwszą kwartę wygrali Lakers 27:25, ale drugą Clippers 28:22. Do przerwy było 53:49 dla gospodarzy, a najwyższe ich prowadzenie wynosiło nawet dziewięć punktów.
- Po zmianie stron Lakers rozpoczęli od mocnego uderzenia i pięciu punktów z rzędu. Wyszli na prowadzenie 54:53 i trener Doc Rivers poprosił o czas.
- Lakers wygrywali 65:60 w połowie trzeciej kwarty, ale dwie trójki z rzędu Paula George’a dały prowadzenie Clippers 66:65. Po trzech odsłonach Lakers prowadzili jednak 85:81.
- Czwartą kwartę znów mocno rozpoczęli Lakers. Zdobyli pięć punktów z rzędu.
- Na sześć i pół minuty przed końcem Lakers prowadzili 99:87. Znakomicie grał Anthony Davis. Trójkę trafił jednak Kawhi Leonard i było 99:90. Wydawało się, że Clippers mają szansę odrobić straty.
- Po trójce Bradley było już 104:95 na 3:35 przed końcem. Piąty faul złapał jednak Davis. Clippers wciąż próbowali odrabiać straty, ale mecz przejął LeBron James.
- LeBron zdobył 12 ze swoich 28 punktów w czwartej kwarcie. W najważniejszych momentach zdobywał punkty spod kosza lub wymuszał przewinienia rywali.
- Statystycy ESPN policzyli, że LeBron zdobył lub asystował przy 19 punktach Lakers w czwartej kwarcie (w tym w ostatnich 13). Lakers wygrali czwartą kwartę 27:22 (a jeśli odejmiemy ostatnią trójkę Lou Williamsa, kiedy było po meczu to 27:19).
- LeBron w całym meczu trafił 12 z 14 rzutów wolnych. Miał też 9 asyst i 7 zbiórek.
- Davis zdobył 30 punktów, ale bohaterem Lakers był też Avery Bradley, który rzucił 24 punkty i trafił 6 z 12 rzutów z dystansu.
- Kawhi Leonard zdobył 27 punktów, a Paul George zakończył spotkanie z dorobkiem 31 punktów. Po pierwszej połowie PG13 miał na koncie 19 „oczek” i można było odnieść wrażenie, że zabrakło jego akcji w ostatnich minutach. Nie tylko nie zdobywał punktów, ale miał mało okazji do rzutów. Montrezl Harrell zdobył 20 punktów z czego 12 w drugiej połowie.
Ostatnie minuty meczu:
Najważniejsza akcja meczu:
Kuzma zakłada koronę LeBronowi:
Akcje Davisa i Jamesa:
Skrót meczu:
Boston Celtics- Oklahoma City Thunder 104:105
- W ekipie z Bostonu po raz kolejny nie pojawił się Jaylen Brown (ścięgno podkolanowe), dla którego był to trzeci z rzędu opuszczony mecz. Trener Brad Stevens po raz kolejny nie mógł w pełni skorzystać z całego składu swojego zespołu.
- Gracze Celtics w drugiej kwarcie konsekwentnie budowali przewagę, głównie dzięki rzutom za trzy punkty prowadzili w pewnym momencie 18 punktami (63:45). Mimo to na 1:08 przed końcem pierwszej połowy zawodnikom OKC udało się zaliczyć serię 7:0 i po pierwszej połowie Celtowie schodzili z 11 punktowym prowadzeniem (63:52).
- W drugiej połowie goście z Oklahomy stopniowo odrabiali straty, po trzech kwartach, dzięki rzutowi za 3 punkty Schrodera, Celtics prowadzili zaledwie jednym punktem (84:83). Czwarta kwarta była prawdziwym dreszczowcem. Rywalizacja w tej części gry toczyła się w rytmie „kosz za kosz”. Na 1:11 dzięki rzutowi z półdystansu Chrisa Paula, OKC objęli 3 punktowe prowadzenie (103:100).
- Po czasie wziętym przez Brada Stevensa, dwa punkty wsadem zdobył Daniel Theis (103:102). Następnie Dennis Schroder został zablokowany przy rzucie za trzy punkty, piłkę przejął Marcus Smart, a punkty po kontrze zdobył Jayson Tatum (104:103). Faulowany Steven Adams nie trafił dwóch osobistych, piłkę zebrał Chris Paul, który nie wykończył akcji. Na 13,8 sekundy przed końcem w posiadaniu byli Celtics, na 8,5 sekundy Kemba Walker pod własnym koszem stracił piłkę, którą przechwycił Schroder zdobywając 2 punkty (105:104). Jak się później okazało były to zwycięskie punkty, gdyż ostatni rzut Tatuma okazał się niecelny.
- Najskuteczniejszym graczem został Chris Paul, autor 28 punktów, 6 zbiórek i 7 asyst. Jeden punkt mniej zanotował Dennis Schroder, który miał też 6 asyst. 18 punktów i 6 zbiórek dołożył Danilo Gallinari.
- Po stronie Celtics najwięcej punktów zdobył Gordon Hayward, autor 24 punktów. Po 19 punktów zdobyli Jayson Tatum i Marcus Smart, który miał również 10 zbiórek. 14 punktów i 6 zbiórek zanotował Kemba Walker. [relacja: Mateusz Malinowski]
Phoenix Suns – Milwaukee Bucks 140:131
- Po efektownym zwycięstwie nad Trail Blazers zespół Monty’ego Williamsa pokonał najlepszych pod względem bilansu w NBA Milwaukee Bucks.
- Suns rozpoczęli od serii 18:6 i szybko stało się jasne, że to oni będą stroną przeważającą. Z szalonych pozycji trafiał Devin Booker (36 punktów, 8 asyst), a Ricky Rubio zaliczył triple-double (25 punktów, 13 zbiórek, 13 asyst).
- Kolejny fantastyczny występ po rekordowej nocy zaliczył Aron Baynes. Środkowy gospodarzy zaliczył 24 punkty i 11 zbiórek, trafiając 4 na 11 rzutów zza łuku. Swoje trzy grosze wtrącił również Mikal Bridges (21 punktów, 10 zbiórek).
- Przewaga Phoenix stale rosła, osiągając pułap nawet 25 oczek. Choć goście wydawali się bezradni wobec wyczynów „Słońc”, to nie przeszkodziło to Khrisowi Middletonowi w zdobyciu 39 punktów. Pod nieobecność Giannisa Antetokounmpo ciężar gry na swoje barki wziął również Eric Bledsoe (28 pkt).
- W czwartej kwarcie przyjezdni zdołali nieco zniwelować rozmiar straty, lecz mimo wszystko zwycięstwo padło łupem Suns. Dla Bucks jest to już trzecia porażka na przełomie ostatnich czterech spotkań. [relacja: Krzysztof Dziadek]
Washington Wizards – Miami Heat 89:100
Dallas Mavericks – Indiana Pacers 109:112
- Luka Doncić zdobył 36 punktów i miał 10 zbiórek oraz 8 asyst, a Tim Hardaway Jr. 30, ale to było za mało, aby pokonać Pacers.
- Kristaps Porzingis nie zaliczy tego meczu do udanych – 3/17 z gry i 9 punktów.
- Na 3:14 przed końcem Doncić trafił wolnego i było 109:104 dla Mavericks. W odpowiedzi punkty zdobyli jednak Domantas Sabonis i Victor Oladipo i było 109:104. Gracze Mavs nie trafiali, a kolejne punkty zdobył Oladipo z półdystansu, a następnie z rzutów wolnych. To kolejne spotkanie, w którym Mavericks mają problem z wygraniem końcówki.
Houston Rockets – Orlando Magic 106:126
- Katastrofalna seria „Rakiet” trwa w najgorsze. Podopieczni Mike’a D’Antoniego przegrywają czwarty mecz z rzędu, tym samym stawiając pod znakiem zapytania przewagę własnego parkietu w Play-Offs. Na ten moment Houston plasuje się bowiem na 6. miejscu w tabeli zachodu.
- Po stosunkowo wyrównanym początku gry Magic rozpoczęli swoje show. Seria 16:2 pozwoliła im momentalnie odskoczyć z wynikiem i przejąć inicjatywę. Kolejne double-double do swojego konta dopisali Aaron Gordon (19 punktów, 10 zbiórek) i Nikola Vucevic (16 punktów, 16 zbiórek).
- Rockets nie byli w stanie nawiązać walki w żadnym momencie spotkania. Przewaga Orlando osiągnęła nawet pułap ponad 30 oczek. Wśród graczy gospodarzy najlepszym strzelcem był Russell Westbrook (24 punkty, 8 zbiórek, 9/19 z gry). James Harden zdobył 23 punkty, trafiając 6 na 19 rzutów. Cały zespół zawodził jednak pod względem skuteczności i walki na tablicach (38:49).
- Świetny występ z ławki rezerwowych zaliczył D.J. Augustin (24 pkt). Solidne zawody rozegrali również Markelle Fultz (18 pkt), Michael Carter-Williams (16 pkt) i Terrence Ross (16 pkt). Każdy z nich dołożył cegiełkę do efektownego zwycięstwa Magic.
- Podczas gdy Orlando umacnia się na 8. miejscu w tabeli Konferencji Wschodniej, „Rakiety” mogą powoli drżeć o utratę przewagi własnego parkietu w pierwszej rundzie Play-Offs. Zarówno Utah Jazz, jak i OKC Thunder są obecnie w gazie i nic nie zapowiada zwolnienia tempa. [relacja: Krzysztof Dziadek]
Cleveland Cavaliers – San Antonio Spurs 132:129
- Cavaliers rozpoczęli to spotkanie od serii 30:14 i dość niespodziewanie uciekli z wynikiem. Dobrze tej nocy spisywał się duet podkoszowych Cleveland. Andre Drummond zdobył 28 punktów i 17 zbiórek, a Kevin Love dorzucił 14 punktów i 18 zbiórek, trafiając jednak zaledwie 3 na 12 rzutów z gry.
- Po przerwie Spurs zdołali odrobić straty, a wynik do końca meczu oscylował już w granicach remisu. Prym w szeregach „Ostróg” wiódł DeMar DeRozan (25 pkt). Po 19 punktów dołożyli Bryn Forbes i Rudy Gay.
- W czwartej kwarcie żadna z ekip nie była w stanie przechylić szali zwycięstwa na swoją stronę. Ostatnia minuta gry to wymiana ciosów, która postawiła SAS pod ścianą. Na 3,2 sekundy przed końcową syreną gospodarze prowadzili 118:116, lecz to do gości należało ostatnie posiadanie. Rudy Gay zachował zimną krew i bez problemów trafił z półdystansu, doprowadzając do remisu.
- W dogrywce kluczowe okazały się punkty z pomalowanego oraz Collina Sextona (26 pkt). Choć 21-latek spudłował ostatni rzut osobisty, to z braku czasu na rozegranie kolejnej akcji zapewnił Cavaliers drugie z rzędu zwycięstwo. [relacja: Krzysztof Dziadek]
New York Knicks – Detroit Pistons 96:84
Sacramento Kings – Toronto Raptors 113:118
NBA: Ciąg dalszy żartów z Hardena