Działo się kolejnej nocy z amerykańską koszykówką. Języczkiem u wagi było oczywiście spotkanie Golden State Warriors z Phoenix Suns, w którym to Słońca, mimo kontuzji Devina Bookera, pokonały faworyzowanych Wojowników. Emocji nie zabrakło także w Nowym Yorku, gdzie Nets w ostatnich sekundach spotkania zapewnili sobie zwycięstwo nad Knicks. Wygrali także Los Angeles Lakers, którzy bez objętego w ostatniej chwili protokołem zdrowotnym LeBrona Jamesa pokonali pozostających w kryzysie Sacramento Kings.
Brooklyn Nets – New York Knicks 112:110
- Hucznie zapowiadane derby Nowego Yorku nie zawiodły, a kibice zgromadzeni w wypełnionej po brzegi Barclays Center nie mogli narzekać na brak emocji, zwłaszcza w ostatnich minutach meczu. Po osiągnięciu w trzeciej kwarcie nawet 16-punktowej przewagi wydawało się, że Nets pójdą za ciosem i odniosą jedno z niewielu w ostatnim czasie łatwych zwycięstw. Knicks jednak zdołali szybko odrobić straty, co w rezultacie dało nam rywalizację punkt za punkt w decydującej odsłonie spotkania.
- Na 17 sekund do końca wynik dla gości wyrównał rzutem zza łuku Evan Fournier. Na tablicy widniał rezultat 110:110. Posiadający ostatnie posiadanie po swojej stronę Nets oddali piłkę do rąk Kevina Duranta, który w wyniku podwojenia zmuszony był podać ją do wychodzącego na pozycję Jamesa Johnsona. Silny skrzydłowy przy heroicznej próbie wbicia się w pomalowane, został sfaulowany, co dało gospodarzom dwa rzuty osobiste. Trafione próby za 1 ustaliły wynik spotkania.
- Królem polowania okazał się wygwizdany ostatnio na Brooklynie James Harden, który zdobył tej nocy 34 punkty, zebrał 10 piłek oraz rozdał 8 asyst. Nie można oczywiście zapomnieć także o Kevinie Durancie — autorze 27 punktów oraz 9 asyst, który na parkiecie spędził dziś aż 41 minut. Jakże potrzebną energię z ławki wniósł Cam Thomas, kończąc spotkanie z 12 „oczkami” na koncie.
- Wśród pokonanych świetny mecz zaliczył wprowadzony do pierwszej „piątki” w miejsce Kemby Walkera Alec Burks, którego licznik zatrzymał się tej nocy na 25 punktach, 5 asystach oraz 5 zbiórkach. Warte wspomnienia występy zanotowali także Julius Randle oraz Derrick Rose – autory odpowiednio 24 i 16 punktów.
Toronto Raptors – Memphis Grizzlies 91:98
- Chyba najmniej jakościowe widowisko nocy. Obie drużyny kolektywnie zaliczyły aż 35 strat, nie przekraczając przy tym 40% skuteczności z gry. Ani przez chwilę Raptors w tym spotkaniu nie prowadzili, utrzymując stratę do przeciwników na poziomie kilku, kilkunastu punktów.
- Grizzlies wygrali tymczasem już drugie spotkanie bez kontuzjowanego Ja Moranta. – Nie chodzi o to, żeby robić więcej, chodzi o to, żeby grać efektywniej, nawet z Ja poza składem – stwierdził trener Taylor Jenkins. Dziś lidera swojej drużyny odpowiedzialnie zastąpili Jaren Jackson Jr (25 punktów, 6 zbiórek, 5 bloków) oraz Desmond Bane (23 punkty, 7 zbiórek), który w pięciu z ostatnich sześciu spotkań w premierowej kwarcie notował ponad 10 „oczek”. – On naprawdę może zrobić wszystko – powiedział Jackson Jr. – Naprawdę, nie ma ograniczeń co do jego możliwości – dodał.
- W grze Toronto Raptors utrzymać próbowali powracający nadal do wysokiej dyspozycji Pascal Siakam oraz coraz bardziej ekscytująco prezentujący się Scottie Barnes. Zgromadzili oni na swoim koncie odpowiednio 20 oraz 19 „oczek”. Niezły występ również za Fredem VanVleetem, który zakończył zawody z 15 punktami. – Musimy się poprawić – przyznał po ostatnim gwizdku Siakam. – To jest nie do zaakceptowania. Nie możemy tak grać u siebie. Musimy być lepsi. Bez wymówek.
Phoenix Suns – Golden State Warriors 104:96
- Czołowe ekipy NBA pokazały, na czym polega nowoczesna koszykówka w amerykańskim wydaniu. Obaj trenerzy przystąpili do tego spotkania z pomysłami na grę w defensywie, co według kanonów miało zaprocentować także po ofensywnej stronie parkietu. Zaprocentowało, ale jedynie u jednej ze stron. Phoenix Suns wymusili na Golden State Warriors łącznie 23 straty i zatrzymali ich na 42% z gry, co można uznać za główny powód ich zwycięstwa.
- Wielkie widowisko zakłóciła kontuzja Devina Bookera, odniesiona w 6. minucie drugiej kwarty. Obrońca nabawił się urazu lewego ścięgna udowego i po chwili opuścił parkiet. Podobnej kontuzji 25-latek nabawił się w styczniu tego roku, co wykluczyło go z czterech kolejnych spotkań swojego zespołu.
- Absencja lidera jeśli chodzi o zdobycze punktowe nie zrobiła na Suns większego wrażenia. Wyrównana rywalizacja toczyła się do 7. minuty czwartej kwarty, od którego to momentu ekipa gospodarzy zaliczyła run 12-5, czym zagwarantowała sobie ostatecznie zwycięstwo. Wojownicy po raz pierwszy w tym sezonie nie przekroczyli granicy 100 punktów.
- Słońca do zwycięstwa poprowadził nie kto inny, jak Chris Paul, który zakończył spotkanie z 15 punktami i 11 asystami na koncie. Sporą cegiełkę do końcowego rezultaty dołożył także autor 24 punktów i 11 zbiórek – Deandre Ayton. Swoje zrobili także Jae Crowder (14 punktów) oraz Mikkal Bridges, który przez praktycznie całe spotkanie odpowiedzialny był za obronę na Stephenie Currym.
- Wręcz za sensacyjny można uznać występ rozgrywającego Warriors, który zdobył tej nocy jedynie 12 punktów, na skuteczności 4-21 z gry oraz 3-14 zza łuku. Dobra obrona przeciwników spotkała się w tym przypadku z gorszym dniem rzutowym Curry’ego, który pudłować potrafił nawet z otwartych pozycji. Świetny występ zaliczył natomiast Jordan Poole, którego łupem padło 28 punktów, w tym 6 „trójek”.
- Suns odnieśli właśnie 17. wygraną z rzędu, czym wyrównali rekord organizacji. Słońca w nocy z czwartku na piątek zmierzą się z Detroit Pistons.
Portland Trail Blazers – Detroit Pistons 110:92
Sacramento Kings – Los Angeles Lakers 92:117
Statystyki na PROBASKET
- Mimo że spotkanie nie stało na zbyt wysokim poziomie, zobrazowało pewien progres w grze Lakers. Ekipa Jeziorowców zareagowała dziś, niczym na doświadczony zespół przystało, na wydarzenia na parkiecie i wyciągnęła wnioski z mało udanej pierwszej połowy, trzecią ćwiartkę wygrywając 37-15. Od tego momentu goście kontrolowali przebieg wydarzeń na boisku i sukcesywnie powiększali jedynie swoje prowadzenie.
- Lakersom nie przeszkodziła nawet nieobecność LeBrona Jamesa, który w ostatniej chwili został objęty protokołem zdrowotnym. – Oczywiście, to ogromna strata, jednakże wszyscy chcemy dla niego jak najlepiej – przyznał przed spotkaniem trener Frank Vogel. Obowiązki Króla przejęli oczywiście Anthony Davis oraz Russell Westbrook, którzy zgromadzili odpowiednio 25 i 23 punkty. Niezłe spotkanie rozegrał tragiczny wręcz w ostatnim czasie Carmelo Anthony – autor 14 „oczek”. Warto zwrócić uwagę również na Malika Monka, który wchodząc z ławki, popisał się 22 punktami, okraszonymi niesamowitym wskaźnikiem +/- na poziomie +33.
- Gospodarzy przy życiu utrzymywał głównie Richaun Holmes, który zapisał na swoje konto 27 punktów, na skuteczności 12-13 z gry. Mniej widoczne występy zaliczyli De’Aaron Fox oraz Tyrese Haliburton – autorzy 17 i 6 punktów. Nieźle wyglądał dziś silny skrzydłowy Chimezie Metzu, który mógł pochwalić się 14 punktami.