Ta seria jest pełna dramatów. San Antonio Spurs wygrali spotkanie numer pięć i wyszli na prowadzenie 3-2 w serii z Houston Rockets. Teraz to oni są o krok od finału konferencji, w którym czekają już Golden State Warriors. W samej końcówce gospodarze musieli radzić sobie bez swojego lidera – Kawhiego Leonarda.
HOUSTON ROCKETS – SAN ANTONIO SPURS 107:110 (2-3)
Zdecydowanie jedna z najlepszych i najbardziej wyrównanych serii w tegorocznych play-offach. Każdy mecz ma osobny wątek, który może mieć kluczowe znaczenie dla rozwoju rywalizacji. San Antonio Spurs poprzedniej nocy potrzebowali dodatkowych pięciu minut oraz heroizmów Danny’ego Greena, by w końcu poradzić sobie z cały czas naciskającymi Houston Rockets. Na 5 minut przed końcem trzeciej kwarty, Kawhi Leonard nadepnął na stopę Jamesa Hardena i nie mógł kontynuować gry. Gregg Popovich próbował mu dać szansę, ale w dogrywce Kawhi nie wyszedł nawet na minutę.
Czy w Teksasie mają się czym martwić? Leonard zapewne przejdzie dokładniejsze badania i sam będzie naciskał na to, by wyjść na parkiet w kolejnym meczu, ale na ten moment nie ma pewności, że tak się właśnie stanie. Mimo braku najlepszego zawodnika gospodarzy w dogrywce, zespół pociągnął na własnych barkach Danny Green. Strzelec zanotował w dodatkowym czasie 7 ze swoich 16 punktów i wyręczył Kawhiego z jego obowiązków zapewniając Spurs bardzo ważne zwycięstwo. Równie wielkim zagraniem popisał się Manu Ginobili. Weteran w ostatnich sekundach zablokował rzut Jamesa Hardena, który mógł doprowadzić do drugiej dogrywki.
Zaraz po jednym trafieniu z linii rzutów wolnych Danny’ego Greena, Spurs na 15 sekund przed końcem wyszli na 3-punktowe prowadzenie. Mike D’Antoni poprosił o czas. Po upływie sześciu sekund miała miejsce sytuacja sporna. Do piłki skakali Eric Gordon i Patty Mills. Gościom udało się odzyskać pomarańczową na 9 sekund przed końcem. Piłka dotarła do Hardena, który próbował zrobić sobie miejsce, ale gdy myślał, że już mu się to udało – Ginobili zablokował jego rzut będąc z tyłu! Znakomite, czyste zagranie Argentyńczyka.
Harden skończył zawody mając na koncie triple-double 33 punkty (11/24 FG, 4/15 3PT, 7/8 FT), 10 zbiórek, 10 asyst, przechwyt, blok i aż 9 strat. Rockets grali tylko 7-osobową rotacją. 20 oczek z 10 rzutów dołożył Patrick Beverley. Dogrywka była konieczna zaraz po tym, gdy w samej końcówce czwartej kwarty sędziowie najpierw odgwizdali faul ofensywny Hardenowi, a następnie Patty Mills nie zdołał oddać rzutu przed upływem czasu. Rox grali w tym pojedynku tak niskim ustawieniem, że czasami to Harden krył Pau Gasola albo LaMarcusa Aldridge’a.
Mimo absencji w najważniejszych momentach meczu, Leonard pozostał najlepszym strzelcem swojej drużyny notując 22 oczka (8/21 FG, 1/4 3PT, 5/6 FT), 15 zbiórek, 4 asysty, 2 przechwyty i 2 bloki. Na równie słabej skuteczności zagrał Aldridge – 7/21 z gry, 18 punktów, 14 zbiórek skrzydłowego. 20 oczek (7/16 FG, 5/12 3PT) dołożył Patty Mills, a z ławki po 12 oczek zanotowali Ginobili i Jonathan Simmons. Danny Green z 16 punktami (5/11 FG, 4/8 3PT), 5 zbiórkami i 3 asystami. Seria wraca do Houston, gdzie Rockets postarają obronić się przed eliminacją i wrócić do San Antonio na spotkanie numer siedem.
[ot-video] [/ot-video]
fot. Mark Runyon | http://basketballschedule.net/
Obserwuj @mkajzerek
Obserwuj @PROBASKET