Jeremy Sochan może mówić o naprawdę udanym indywidualnym występie. Niestety jego San Antonio Spurs przegrali po raz siódmy z rzędu. Do gry poprzedniej nocy wrócił LeBron James i pomógł odnieść Los Angeles Lakers kolejne zwycięstwo. Odbyło się aż czternaście meczów, co było wynikiem przerwy, jaką NBA zrobiła w ramach Święta Dziękczynienia. Ligowe parkiety kipiały od emocji i kilku zawodników zanotowało godne uwagi mecze. Ciekawie było w Nowym Jorku, gdzie do wyłonienia zwycięzcy starcia pomiędzy Knicks i Blazers potrzebna była dogrywka.
CHARLOTTE HORNETS – MINNESOTA TIMBERWOLVES 110:108
- W pierwszej połowie koszykarze Minnesota Timberwolves dość szybko wypracowali przewagę. Przyjezdni z Minneapolis utrzymywali prowadzenie, dominując pod koszami i zdobywając punkty z ponowienia. Mieli też lepszą od Charlotte Hornets skuteczność rzutową (blisko 48 – procent z gry) i schodzili na przerwę z dziesięciopunktowym prowadzeniem (62 – 52).
- Szerszenie świetnie zaczęły trzecią kwartę i po kliku minutach gry wyszły na prowadzenie 73 – 72. Gospodarze grali z dużą energią po obu stronach parkietu i zaczęli przejmować inicjatywę Był to znakomity fragment w wykonaniu Hornets, którzy zdobyli w trzeciej kwarcie 39 punktów, dzięki czemu przed decydującą odsłoną spotkania prowadzili 91 – 83.
- Hornets utrzymywali w miarę bezpieczną przewagę przez większość czwartej kwarty, ale w końcówce Timberwolves zdołali wrócić do gry, zmniejszając przewagę szerszeni do nawet jednego punktu i mieliśmy ciekawy finisz. Ostatecznie podopieczni Steve’a Clifforda dowieźli do końca skromne prowadzenie, odnosząc piąte zwycięstwo w sezonie. Hornets wygrali dziś walkę na tablicach (15 zbiórek więcej) oraz skutecznie atakowali pomalowane, zdobywając 60 punktów spod kosza. Timberwolves w drugiej połowie ewidentnie zgubili rytm w ataku i nie grali dość intensywnie w obronie.
- Najlepszy pod stronie Hornets był dziś Kelly Oubre Jr. Skrzydłowy zdobył 28 punktów i miał 6 zbiórek. Terry Rozier dołożył 22 punkty i 8 asyst. Dla Timberwolves 25 punktów zdobył Anthony Edwards. D’Angelo Russell miał 20 punktów i 10 asyst, a Rudy Gobert 17 punktów i 17 zbiórek.
Janusz Nowakowski
ORLANDO MAGIC – PHILADELPHIA 76ERS 99:107
- Drużyna Philadelphia 76ers dzięki wszechstronnemu tej nocy Shake’owi Miltonowi po raz dziewiąty z rzędu pokonała Orlando Magic. Milton miał 24 punkty, 10 asyst oraz 9 zbiórek. O jeden punkt mniej ustrzelił w tym meczu Tobias Harris.
- Grający bez Joela Embiida, Jamesa Hardena oraz Tyresse’a Maxey’a dopiero w trzeciej kwarcie zaczęli budować swoją przewagę. Tę odsłonę ekipa Sixers wygrała 30:20 trafiając 11/21 rzutów z gry w tym cztery trójki.
- Gospodarze podjęli walkę i w czwartej odsłonie zbliżyli się do przeciwników dwukrotnie na dystans pięciu oczek. Goście jednak kontrolowali wynik i nie dali sobie wydrzeć zwycięstwa z rąk. Goście przerwali tym samym serię dwóch porażek z rzędu na wyjeździe i aktualnie legitymują się bilansem 4-4 grając na wyjazdach.
- Dla Magic najskuteczniejszy był Franz Wagner, który uzyskał 24 punkty. Bol Bol natomiast miał 18 punktów, osiem zbiórek i cztery bloki. Do gry w ekipie z Florydy powrócił pierwszy numer tegorocznego draftu, Paolo Banchero. W tym spotkaniu zdobył 19 punktów dokładając do tego cztery zbiórki i trzy asysty.
Ignacy Sławiński
NEW YORK KNICKS – PORTLAND TRAIL BLAZERS 129:132 OT
- Świetnie dysponowany tej nocy Jerami Grant ustanowił nowy rekord kariery w liczbie zdobytych punktów. W pojedynku z Knicks zdobył 44 oczka. Bardzo dobre wsparcie otrzymał od Anfernee Simonsa, który zakończył pojedynek z 38 punktami.
- Trójka Simonsa w dogrywce dała ekipie gości osiem punktów przewagi i praktycznie przypieczętowało to ich zwycięstwo. Natomiast Grant wykonał w tym meczu aż 28 rzutów wolnych, trafiając 21. Po meczu trener Blazers żartował, że jego zawodnik nie trafiając rzutów wolnych zaprzepaścił możliwość zdobycia 50 punktów w Madison Square Garden.
- Celny rzut Brunsona na 13,7 sekund przed końcem czwartej kwarty dał ekipie Knicks prowadzenie 116:114. W odpowiedzi jednak faulowany Simons trafił oba rzuty wolne doprowadzając tym samym do dogrywki.
- Dla gospodarzy 32 punkty zdobył Jalen Brunson. 23 oczka dołożył Julius Randle. Nowojorczycy w tym spotkaniu oddali 28 rzutów wolnych. Tyle samo co Simons po drugiej stronie parkietu. Drużyna z Portland łącznie rzucała z linii aż 51 razy.
Ignacy Sławiński
BOSTON CELTICS – SACRAMENTO KINGS 122:104
- Koszykarze z Bostonu nie zwalniają tempa, wygrywając 10 z ostatnich 11 spotkań. Tym razem wyższość Celtics musieli uznać Sacramento Kings. Podopieczni Joe Mazzulli nie mieli żadnych problemów z pokonaniem zespołu z Kalifornii.
- Do zwycięstwa poprowadził prawdopodobnie najlepszy duet w lidze w postaci Jaylena Browna i Jaysona Tatuma (55 punktów). Brown (25 oczek) trafił 9 z 16 rzutów (56%) i miał 5 zbiórek. Pięć punktów więcej (30) zgarnął Tatum, którego skuteczność rzutów była nieco wyższa (10/17, 59%). Lider Celtics miał też 8 zbiórek.
- – Potrzebowali trochę energii – powiedział po meczu Brown. – Są takie mecze, w których sędziowanie mocno spowalnia grę i jest dużo wyzwań. Szukaliśmy czegoś, co do nam odrobinę iskry – dodał. 16 punktów (6/11 z gry, 55%) dołożył Derrick White, zaś 13 oczek i 5 asyst padło łupem Ala Horforda. Trener Joe Mazzulla wpuścił do gry aż 13 zawodników. W meczu z Kings wystąpił Noah Vonleh i gracze, którzy zagrali w tym sezonie w zaledwie 7 spotkaniach (Justin Jackson, JD Davison).
- W Kings najlepiej prezentował się Domantas Sabonos, autor 18 punktów, 10 zbiórek i 6 asyst. Litwin trafił 7 z 13 rzutów z gry (54%). 20 oczek uzyskał De’Aaron Fox, natomiast 13 punktów zanotował Davion Mitchell, a 12 oczek dodał Harrison Barnes (5 zbiórek).
Mateusz Malinowski
INDIANA PACERS – BROOKLYN NETS 128:117
- Podopieczni Ricka Carlisle’a zagrali fantastyczną drugą połowę, w której wygrali różnicą 19 punktów (71:52). Pacers odrobili 8-punktową stratę z pierwszej połowy (57:65) i odnieśli jedenaste zwycięstwo w sezonie. Koszykarze z Indianapolis wygrali 6 z ostatnich 7 meczów.
- Do triumfu nad Brooklyn Nets poprowadzili przede wszystkim gracze obwodowi – Buddy Hield i Tyrese Haliburton. 29-letni Hield zdobył 26 punktów, 3 zbiórki, 3 asysty i 3 przechwyty. Obrońca Pacers trafił 9 z 15 rzutów z gry (60%), w tym 5 trójek (najwięcej w meczu). Z kolei Haliburton uzyskał 21 punktów, 6 zbiórek i aż 15 asyst. 22-latek miał też 4 przechwyty.
- Bardzo dobre spotkanie rozegrał również Myles Turner. Podkoszowy Pacers zanotował 23 punkty, trafiając 9 z 11 rzutów (82%), w tym dwie trójki (2/3, 67%). Turner zebrał z tablicy 8 piłek. – Myślę, że nasz zespół jest dojrzały – powiedział po meczu. – Co prawda jesteśmy młodą ekipą, ale skupiamy się na szczegółach gry. Mamy Tyrese’a, który w kluczowych momentach zapewnia nam spokój – dodał Turner.
- Po stronie Nets brylował Kevin Durant, który po słabszym spotkaniu z Raptors (zaledwie 12 punktów) uzyskał 36 oczek, 9 zbiórek i 8 asyst, ale też 5 strat. Lider Nets trafił 15 z 31 rzutów z gry (48%). Po 20 punktów dołożyli Kyrie Irving i Ben Simmons (6 zbiórek). 14 oczek i 5 asyst uzyskał Seth Curry. Obrońca Nets trafił 4 z 6 prób zza łuku (67%). Double-double (12 punktów i 11 zbiórek) dołożył Nic Claxton.
Mateusz Malinowski
MIAMI HEAT – WASHINGTON WIZARDS 110:107
- Bam Adebayo rozegrał jeden z najlepszych meczów w sezonie i poprowadził swój zespół do zwycięstwa. Miami Heat mają problem z regularnym wygrywaniem, więc każda kolejna wygrana jest dla nich niezwykle cenna. To w gruncie rzeczy drugie domowe zwycięstwo z rzędu przeciwko Washington Wizards. Zespoły mierzyły się ze sobą także kilka dni temu i wówczas Heat skończyli 113:105.
- Na 1:37 przed końcem rzuty wolne Adebayo dały Heat prowadzenie 105:104. Chwilę później wysoki Heat podwyższył prowadzenie po rzucie z wyskoku, gdy na zegarze zostało 38 sekund. – Oni pozwolili mi na te rzuty. Wykorzystałem to, że miałem mis-match – mówił po meczu Adebayo. Zespoły w całym meczu aż trzynaście razy wymieniały się prowadzeniem, więc spotkanie stało na ciekawym poziomie.
- Piąty mecz z rzędu stracił Jimmy Butler (prawe kolano). Poza grą byli także Max Strus i Duncan Robinson. Adebayo zanotował 38 punktów (15/22 FG), 12 zbiórek oraz 3 asysty. 20 oczek (7/11 FG, 2/4 3PT), 4 zbiórki Caleba Martina i 11 punktów, 10 asyst Tylera Herro. Po stronie Wizards 28 oczek (11/22 FG, 3/10 3PT), 7 zbiórek i 5 asyst Kyle’a Kuzmy oraz 28 punktów (11/20 FG, 4/7 3PT), 5 zbiórek i 5 asyst Bradleya Beala.
HOUSTON ROCKETS – ATLANTA HAWKS 128:122
- Jalen Green zanotował 30 punktów, Kenyon Martin Jr i Jabari Smith dołożyli po 21 oczek i zespół z Houston podniósł się pomimo 15-punktowej straty i pokonał faworyzowanych w tym starciu koszykarzy z Atlanty 128:122. 44 punkty Trae Younga oraz 39 oczek Dejounte Murraya nie zrobiły wystarczającej różnicy.
MEMHPIS GRIZZLIES – NEW ORLEANS PELICANS 132:111
- Zespół ze stanu Tennessee wypracował sobie potężną przewagę już w pierwszej kwarcie, zdobywając aż 44 punkty i prowadząc po pierwszych 12 minutach różnicą 19 punktów (44:25). Ta przewaga pozwoliła kontrolować wydarzenia na parkiecie przez całe spotkanie. – Nasza aktywność w obronie w pierwszej kwarcie, ruch piłki, tempo gry, pozwoliło zatrzymać ich na 48 punktach po pierwszej połowie – powiedział trener Grizzlies, Taylor Jenkins.
- W szeregach Grizzlies brylował Dillon Brooks (25 punktów). Skrzydłowy Niedźwiadków trafił 8 z 15 rzutów (53%). Double-double zanotował Ja Morant (23 punkty i 11 asyst). 20 punktów dołożył Jaren Jackson Junior. Podwójną zdobycz uzyskał również Steven Adams (15 punktów i 11 zbiórek) i Brandon Clarke (12 punktów i 10 zbiórek).
- Po stronie Pelicans najlepiej zagrał Trey Murphy III (21 punktów). 14 oczek i 5 zbiórek dodał Zion Williamson, zaś 13 oczek i 5 zbiórek dołożył Herbert Jones.
Mateusz Malinowski
MILWAUKEE BUCKS – CLEVELAND CAVALIERS 117:102
- To był mecz, w którym Milwaukee Bucks dali Cleveland Cavaliers konkretną lekcję. Pokazali młodszym kolegom z Ohio, jak się gra na play-offowej intensywności. Kluczowa dla losów spotkania była trzecia kwarta, w której podopieczni Mike’a Budenholzera zatrzymali rywala na zaledwie 10 punktach. Run 23:2 zaraz na starcie tej części spotkania pozwolił Bucks ustalić warunki i kontrolować przebieg spotkania do samego końca.
- W ten brutalny sposób gospodarze przerwali serię czterech kolejnych wygranych Cavs. W pierwszej połowie to podopiecznym trener J.B. Bickerstaffa wyszli na 16-punktowe prowadzenie, dlatego Bucks musieli odpowiedzieć po wyjściu z szatni i zrobili to w spektakularny sposób. Według Giannisa Antetokounmo główną różnicę zrobiła dla jego zespołu obrona akcji pick-and-roll i dobra postawa w obronie Brooka Lopeza.
- Tylko 12 minut zagrał Jarrett Allen, który najprawdopodobniej doznał kontuzji biodra. Donovan Mitchell zanotował na swoje konto 29 punktów (11/24 FG, 5/11 3PT). Kolejnych 20 oczek (7/18 FG), 4 zbiórki i 3 asysty dołożył Darius Garland. Z kolei po stronie Bucks 38 punktów (13/20 FG, 2/3 3PT, 10/14 FT), 9 zbiórek oraz 6 asyst Antetokounmpo. Kolejne 18 oczek (5/6 3PT), 2 asysty i 2 przechwyty Jevona Cartera.
OKLAHOMA CITY THUNDER – CHICAGO BULLS 123:119
- Kolejny raz, liderem Thunder był Shai Gilgeous-Alexander, który zdobył 30 punktów w wygranym pojedynku z Chicago Bulls. Gracz trafił dodatkowo pięć rzutów wolnych w ostatniej minucie dogrywki, co było kluczowe dla losów meczu. Josh Giddey otarł się o triple-double kończąc rywalizację z dziesięcioma punktami, trzynastoma zbiórkami i dziewięcioma asystami.
- Goście jeszcze na pół minuty przed końcem dogrywki przegrywali 118:119. Wówczas jednak DeMar DeRozan sfaulował Gilgeousa-Alexandra przy rzucie za trzy. Nieudana okazała się próba sprawdzenia przewinienia przez trenera Bulls, Billy’ego Donovana. Gracz Thunder trafił wszystkie trzy rzuty.
- Po drugiej stronie parkietu swojego rzutu nie trafił DeRozan. Piłka trafiła ponownie w ręce Shai’a, który wykorzystał skutecznie dwa kolejne rzuty z linii. DeRozan był najskuteczniejszym graczem Bulls kończąc spotkanie z 30 oczkami na koncie.
Ignacy Sławiński
SAN ANTONIO SPURS – LOS ANGELES LAKERS 94:105
- Chociaż San Antonio Spurs przegrali siódmy mecz z rzędu, takiego spotkania Jeremy Sochan na parkietach najlepszej ligi świata dotąd nie rozegrał. Polak robił dosłownie wszystko, choć ostatecznie nie był w stanie pomóc swojej drużynie ograć Los Angeles Lakers. Mimo wszystko pokazał się z dobrej strony. W 36 minut zanotował 13 punktów (5/11 FG, 1/3 3PT, 2/4 FT), 9 zbiórek, 5 asysty, 4 przechwyty oraz blok. Występ godny pochwały.
- To niestety nie przełożyło się na korzystny wynik jego drużyny. Do gry dla Los Angeles Lakers wrócił LeBron James, który leczył w ostatnim czasie kontuzję nogi. Goście wygrali czwartą kwartę 26:19 i jest to ich pierwsze wyjazdowe zwycięstwo w siedmiu ostatnich meczach poza Staples Center. Gdy Spurs zbliżyli się na 3 punkty (78:81), LBJ zadbał o serię 11:0, która dała LAL bezpieczną przewagę do końca spotkania.
- Podopieczni Gregga Popovicha trafili tylko 6/33 za trzy – ich najgorszy wynik w sezonie. 19 punktów (7/13 FG, 2/5 3PT), 5 asyst Tre Jonesa. Kolejnych 18 oczek (7/22 FG), 6 zbiórek i 3 asysty Devina Vassella. 15 punktów (6/23 FG), 9 zbiórek Keldona Johnsona. Po stronie Lakers 25 oczek (10/13 FG), 15 zbiórek i 4 asysty Anthony’ego Davisa. LBJ w powrocie zanotował 21 punktów (8/17 FG), 8 zbiórek, 5 asyst i 3 przechwyty.
PHOENIX SUNS – DETROIT PISTONS 108:102
- DeAndre Ayton zanotował najlepsze w sezonie 28 punktów i 12 zbiórek. Devin Booker dołożył od siebie 21 punktów i Phoenix Suns wygrali trzeci mecz z rzędu, dzięki czemu nadal są na szczycie zachodniej konferencji. Dla Detroit Pistons 19 oczek trafił Bojan Bogdanović, a kolejne 17 oczek i 9 asyst zapewnił Killian Hayes.
GOLDEN STATE WARRIORS – UTAH JAZZ 129:118
- To był kolejny mecz, w którym Klay Thompson potwierdził, że powoli zaczyna wracać do dyspozycji, z jakiej go znaliśmy. Golden State Warriors są wobec tego procesu bardzo cierpliwi. – To dla nas kluczowe, by całkowicie kontrolował to, co robi. Ustawia dla nas grę – mówił trener Steve Kerr. – Pod koniec trzeciej kwarty pokazał ogromną cierpliwość – dodał. Dwie z rzędu trójki Klaya pomogły GSW zabezpieczyć prowadzenie.
- W pierwszej kwarcie po trafieniu Stephena Curry’ego gospodarze wyszli na 17-punktowe prowadzenie, ale nie byli w stanie go utrzymać. W połowie trzeciej kwarty, po rzucie za trzy Lauriego Markkanena, Utah Jazz wyszli na prowadzenie 71:70. Jednak czwartą kwartę to Warriors rozpoczęli z prowadzeniem 97:86, skutecznie odbudowując swoją przewagę w końcówce trzeciej części meczu. W trakcie finałowych 12 minut kontrolowali wydarzenia na parkiecie.
- Dla Jazz to trzecia porażka z rzędu. 24 punkty (9/17 FG, 5/11 3PT), 6 zbiórek Markkanena. Kolejne 21 oczek (9/13 FG, 3/6 3PT), 4 zbiórki Kelly’ego Olynyka i 21 punktów (9/18 FG), 10 asyst Jordana Clarksona. Najlepszym punktującym GSW był Curry z 33 punktami (13/23 FG, 6/13 3PT), 5 zbiórkami, 4 asystami i 2 przechwytami. 20 oczek (6/12 3PT), 6 zbiórek Klaya Thompsona, 20 oczek (8/20 FG, 3/6 3PT), 9 zbiórek, 5 asyst i 3 przechwyty Andrew Wigginsa i z ławki 19 punktów (7/15 FG, 2/8 3PT), 6 asyst Jordana Poole’a.
LOS ANGELES CLIPPERS – DENVER NUGGETS 104:114
- Gospodarze nie mogli w tym meczu liczyć na wsparcie kilku kluczowych graczy. Mimo to robili wszystko, co w ich mocy, by jak najbardziej utrudnić zadanie faworyzowanym Denver Nuggets. Jednak na pewnym etapie czwartej kwarty prowadzenie Nuggets urosło do 21 punktów po serii 10 punktów z rzędu. Gracze Mike’a Malone’a swoje ostatnie punkty zdobyli na 2:41 przed końcem. Mieli jednak wystarczającą przewagę, by nie martwić się o wynik.
- W rotacji LAC zabrakło Kawhiego Leonarda, Paula George’a oraz Luke’a Kennarda – każdy z tych graczy mierzy się z problemami zdrowotnymi. Trener Tyronn Lue ma w tym sezonie szczególne problemy z poskładaniem składu w jedną całość, co siłą rzeczy wpływa na wyniki osiągane przez LAC. Natomiast Denver Nuggets mogli poprzedniej nocy skorzystać ze wsparcia wracających Jamala Murraya i Isha Smitha.
- Dobre zawody z ławki rezerwowych rozegrał John Wall notując 23 punkty (8/10 FG, 2/2 3PT, 5/8 FT) i 2 asysty. Z dorobkiem 16 punktów (7/11 FG), 4 zbiórek i 5 asyst mecz skończył Terance Mann. Po stronie Nuggets 29 punktów (12/16 FG, 2/4 3PT), 7 zbiórek, 3 asysty, 2 przechwyty i 2 bloki Aarona Gordona. Kolejnych 21 oczek (9/21 FG), 6 zbiórek, 9 asyst Jamala Murraya i 19 punktów (7/13 FG), 13 zbiórek, 6 asyst i 2 przechwyty Nikoli Jokicia.