Washington Wizards postawili się Philadelphia 76ers, ale ostatecznie nie udało się im wydrzeć zwycięstwa. Tobias Harris rzucił aż 37 punktów, Joel Embiid dołożył 30 „oczek”. Devin Booker i Deandre Ayton byli nie do zatrzymania, a Phoenix Suns ograli Los Angeles Lakers. Trae Young trafił na 0.9 sekund przed końcem, zapewniając Atlanta Hawks wygraną w pierwszym starciu z New York Knicks. Utah Jazz nie byli w stanie obronić przewagi własnego parkietu, przegrali z Memphi Grizzlies.
Philadelphia 76ers – Washington Wizards 125:118
- Joel Embiid miał problemy z faulami – w pierwszej połowie złapał ich już trzy, ale ostatecznie uciułał 30 punktów. Tobias Harris dołożył 37 „oczek”, co jest jego nowym najlepszym wynikiem w karierze, a Sixers przetrwali napór Wizards i wyszli na prowadzenie w serii. Sixers potrzebowali właśnie takiej postawy Harrisa, bo Wizards przez cały mecz byli blisko swoich rywali – na 45 sekund przed końcem tracili tylko pięć punktów. Na 37 sekund przed ostatnią syreną Russell Westbrook wyszedł z piłką poza boisko i Wizards nie byli w stanie już odrobić strat.
- Dla Wizards 33 punkty rzucił Bradley Beal, Westbrook dodał 16 „oczek” i rozdał 14 asyst. Zebrał jednak tylko cztery piłki w obronie (pięć ogólnie), a 76ers skutecznie ograniczyli jego szybkie napędzanie ataków. W trzeciej kwarcie Wizards pozwolili gospodarzom trafić kilka trójek z rzędu, a trybuny Wells Fargo Center oszalały. W hali zgromadziło się dzisiaj 11 tysięcy kibiców Szóstek, ale odczuwalnie powiedziałbym, że nieco więcej. Momentami byli głośno.
- W pierwszej połowie Sixers trafili tylko 3 z 17 prób zza łuku i Harris musiał udowodnić, że w pełni zasłużył na swój wysoki kontrakt – w pierwszych 24 minutach zdobył 28 punktów. Wygląda na to, że Sixers potrzebowali trochę czasu, aby wejść na odpowiednie obroty – nie grali przez tydzień, a w tym czasie Wizards mierzyli się z Boston Celtics i Indiana Pacers. Dzisiaj również byli niezwykle zdeterminowani, aby wyrwać przewagę własnego parkietu z rąk 76ers.
Phoenix Suns – Los Angeles Lakers 99:90
- Chris Paul jeszcze w drugiej kwarcie doznał kontuzji ramienia i z grymasem bólu grał już do samego końca spotkania. Cameron Payne został wyrzucony za dwa przewinienia techniczne i był moment w tym meczu, gdy wydawało się, że zawodnicy skoczą sobie do gardeł. Trener Suns – Monty Williams – musiał uczulić swój młody zespół, że takie sytuacje będą zdarzać się w play-offach. Jego podopieczni zdali pierwszy test.
- Devin Booker rzucił 34 punkty, Deandre Ayton dodał 21 „oczek” i 16 zbiórek, a Suns wygrali swój pierwszy mecz z play-offach od 11 lat. Kibice nie zawiedli się – powrót Suns do tej fazy rozgrywek spełnił pokładane w nim nadzieje. – Intensywność i fizyczność gry jest zupełnie inna. A to dopiero jedno spotkanie – powiedział D-Book. Dla kilku graczy Suns był to debiut w play-offach, wliczając w to Bookera, Aytona i Mikala Bridgesa, ale nie można powiedzieć, aby czegokolwiek się przestraszyli.
- Suns prowadzili różnicą 16 punktów na początku czwartej kwarty, szybko odrobili część strat i właśnie wtedy sprawy się nieco zaostrzyły. LeBron spudłował rzut wolny, Alex Caruso odepchnął Payne’a, ten nie pozostał dłużny, a w obronie AC stanął Montrezl Harrell. Wyszło z tego małe zamieszanie. Caruso i Harrell otrzymali po jednym przewinieniu technicznym, Payne dwa i musiał opuścić parkiet.
- – Właśnie na takie sytuacje uczulałem zespół. W spotkaniu będą momenty, w trakcie których oczekuje się od ciebie powstrzymania emocji – powiedział Williams. – Atmosfera się zagęściła, ale my się nie przestraszyliśmy, podjęliśmy walkę – dodał Bridges. Suns nie poddali się – Ayton zbierał jak najęty, nie był w stanie spudłować i tak naprawdę Lakers nigdy nie byli nawet blisko wygrania tego spotkania.
- – Booker to maszyna do zdobywania punktów. Mieliśmy z nim sporą zagwozdkę, nie wiedzieliśmy, w jaki sposób go upilnować. Kiedy go podwajaliśmy, oddawał do Aytona. Nie zagraliśmy wystarczająco dobrze, ale jeśli w drugim meczu też uda nam się zatrzymać ich na 99 punktów, to optymistycznie patrzę na nasze szanse – przyznał trener Lakers, Frank Vogel.
- LeBron James zakończył zawody z 18 punktami, 10 zbiórkami i siedmioma asystami, Anthony Davis trafił zaledwie pięć z 16 rzutów z gry i ostatecznie dobił do 13 „oczek”. Jeziorowcy trafili tylko siedem z 26 prób zza łuku. – Spudłowałem wiele rzutów, drużyna spudłowała wiele rzutów. Nie mamy szans wygrać meczów, gdy gram tak słabo. Dzisiejsza porażka wędruje na moje konto – powiedział AD.
- Paul przyznał, że usłyszał chrupnięcie, gdy opisywał swój uraz ramienia. Jest jednak pewny, że wystąpi w kolejnym spotkaniu, które już w środę. Williams porozmawiał chwilę ze swoim rozgrywającym, a ten zapewnił go, że wszystko będzie w porządku. – Będzie okej, nic mu nie jest. Grał dzisiaj z dużym bólem. Jednak jego gra dała nam dzisiaj bardzo dużo energii, podniosła nas w kluczowych momentach – dodał Williams.
New York Knicks – Atlanta Hawks 105:107
- Kibice Knicks czekali na występ swojej ekipy w play-offach osiem lat, ale nie musiała długo czekać na obiekt swojego hejtu – został nim Traeu Young. Rozgrywający Hawks słyszał te wszystkie obelgi i następnie każdego z nich uciszył, gdy na 0.9 sekundy przed końcem trafił floatera na zwycięstwo. – Wiem, że robię coś dobrze, gdy spotykam się z takim hejtem jak dzisiaj. Pozwolę, aby to moja gra mówiła za mnie – powiedział Young.
- Young zakończył spotkanie z 32 punktami i 10 asystami i momentami kibice Knicks, szczególnie ci starci, mogli przypomnieć sobie, jak kiedyś Reggie Miller uciszał całą Madison Square Garden. Szczególnie wszystkich Knicks frustrował sposób, w jaki Young wymuszał przewinienia. – To mały, ale twardy dzieciak, który niczego się nie boi – skomentował trener Hawks, Nate McMillan. Na trybunach legendarnej hali zgromadziło się ponad 15 tysięcy kibiców, którzy buczeli na Younga praktycznie przez cały mecz. Jednak to do niego należało ostatnie słowo. – Tym spotkaniem przedstawił się wszystkim, nie bał się – powiedział Lou Williams. Bogdan Bogdanović dodał 18 punktów.
- Alec Burks rzucił dla Knicks 27 punktów, ale powrót klubu z Wielkiego Jabłka do play-offów nie wypadł tak, jak życzyliby sobie tego kibice. Derrick Rose dodał 17 „oczek”, ale Julius Randle trafił tylko sześć z 23 rzutów z gry, ostatecznie notując na swoim koncie 12 punktów i 15 zbiórek. Kolejny mecz również w MSG, a Randle, który w sezonie regularnym dwukrotnie przekraczał przeciwko Hawks barierę 40 punktów, spróbuje zmienić swoją grę. – Jeden mecz za nami, mogłem to bardziej poczuć i teraz zagram inaczej – powiedział Randle.
- W czwartej kwarcie żaden z zespołów nie prowadził więcej niż sześcioma punktami. Young trafił dwa rzuty osobiste na 28 sekund przed końcową syreną, dając Hawks prowadzenie 105:103. W kolejnym posiadaniu, na 9 sekund przed końcem, wyrównał Rose. Jednak Young nie przestraszył się tego. Dostał piłkę do rąk i zrobił coś takiego:
Utah Jazz – Memphis Grizzlies 109:112
- Dillon Brooks rzucił 31 punktów i zebrał z tablic siedem piłek, a Grizzlies poradzili sobie z najlepszym zespołem sezonu regularnego Konferencji Zachodniej. Brooks pobił przy okazji rekord klubu pod względem zdobyczy punktowej w debiucie w play-offach – poprzedni należał do Marca Gasola i wynosił 24. Ja Morant dodał 26 „oczek”, Jonas Valanciunas zanotował 15 punktów i 12 zbiórek, a Kyle Anderson 14 „oczek”.
- – Daje nam bardzo dużo energii. Gdy tylko wchodzimy do szatni, on jest głośny, stara się wprowadzić pozytywne nastawienie i to przekłada się później na nasze występy na parkiecie. Myślę, że każdy w tym zespole korzysta na tym, że widzi tę pozytywną energię u Dillona – powiedział Morant.
- Bojan Bogdanović 20 ze swoich 29 punktów rzucił w ostatnich 12 minutach, Mike Conley dodał 22 „oczka”, 11 asyst i sześć zbiórek. Rudy Gobert złapał sześć fauli w 25 minut (15 zbiórek, 11 punktów). Bogdanović trafił pięć rzutów osobistych w ostatniej minucie spotkania, zmniejszając dystans do jednego punktu. W kolejnej akcji spod kosza trafił Brooks, a Bogdanović nie był w stanie wyrównać. – Byliśmy dzisiaj momentami rozkojarzeni, wyłączeni z gry. Wiemy, że oni po każdym celnym rzucie lubią gadać, tak grają. My nie możemy pozwolić, aby to nas wytrącało z celu – przyznał Gobert.
- W składzie Jazz w dalszym ciągu nie pojawił się Donovan Mitchell. Jazz nie byli w stanie wyprodukować porządnej, ciągłej ofensywy i trafili zaledwie 12 z 46 rzutów zza łuku. W pewnym momencie czwartej kwarty Grizzlies prowadzili już różnicą 17 punktów, ale dobra gra Bogdanovicia pozwoliła Jazz wrócić do gry. Ogólnie Jazz mieli dzisiaj spore przestoje w grze, np. ten, gdy w pierwszej kwarcie przez siedem minut trafili tylko jeden rzut z gry. – Nieważne czy były to zbiórki ofensywne, czy straty, oni mieli zdecydowanie więcej posiadań i trudno to później zrównoważyć. Cieszę się, że potrafiliśmy powalczyć, wrócić do tego spotkania. Wiemy jednak, że musimy grać lepiej – dodał trener Jazz, Quin Snyder.
- Podobna sytuacja miała miejsce w szeregach Grizzlies, którzy wyszli na prowadzenie 17:14 po trójce Brooksa, ale spudłowali 14 kolejnych prób z gry. Wtedy to Jazz przeprowadzili serię punktową 15:0 i wyszli na 12-punktowe prowadzenie. Grizzlies odpowiedzieli tzw. „runem” 31:7 na przełomie drugiej i trzeciej kwarty. – Wydaje mi się, że przyłożyliśmy dzisiaj sporo uwagi do bardzo małych, ale ważnych rzeczy – dodał Tyler Jenkins, szkoleniowiec Grizzlies.