Wielki mecz duetu Lowry-DeRozan i odzyskane prowadzenie w serii dla Raptors. Golden State Warriors po niesamowicie emocjonującym i wyrównanym spotkaniu pokonują Portland Trail Blazers i zaklepują sobie miejsce w Finałach Konferencji Zachodniej.


MIAMI HEAT – TORONTO RAPTORS 91:99

Zdecydowanie lepiej w mecz weszli koszykarze z Kanady. Oznaki przebudzenia zaczął zdradzać zawodzący w play-offach DeMare DeRozan, który jeszcze w pierwszej części otwierającej kwarty rzucił 10 punktów. Podopieczni Dwane’a Casey’ego dostali najwyraźniej rozkaz zdecydowanego wykorzystywania swojej przewagi w pomalowanym, skrupulatnie atakując obręcz. Skutecznie atakując. Swojemu obwodowemu koledze dłużny nie chciał pozostać Kyle Lowry, dokładając 9 szybkich punktów. Po drugiej stronie parkietu koszykarze Heat nie mogli poradzić sobie z genialnie broniącym Bismarckiem Biyambo, który zamurował okolice obręczy, nie siedziały im również rzuty z półdystansu. Na drugą kwartę Dinozaury wychodziły z 10-punktowym prowadzeniem – 28:18. Lwią część tego dorobku (19) zdobył duet Lowry-DeRozan.
Początek drugiej ćwiartki nie przyniósł większej zmiany w obrazie gry. Swoje punkty w dalszym ciągu zdobywał Lowry, odpowiadał mu Udonis Haslem, a wynik oscylował w granicach 10-punktowej przewagi Raptors. Heat w kolejnym spotkaniu nie mogli się wstrzelić zza łuku. Inaczej sytuacja miała się w obozie ekipy z Toronto, która raz po raz karciła rywali trafieniami z dystansu. Dodać do tego należy świetne minuty, nie mającego sobie równych w pomalowanym Biyambo (10 punktów, 5 zbiórek, 4 bloki). W szczytowym momencie drugiej kwarty przewaga gospodarzy sięgała  20 punktów. Ostatecznie przyjezdnym udało się zredukować ją do 10 oczek. Raptors mieli mecz pod pełną kontrolą, ale znając przebieg tej serii nie można było jeszcze niczego wyrokować.
Początek drugiej połowy nie zwiastował wielkiej rewolucji w grze. Co prawda Heat zaczęli trafiać zza łuku, ale Raptors odpowiadali tym samym po drugiej stronie parkietu w Air Canada Center. Swojego normalnego rytmu meczowego nie mógł odnaleźć Luol Deng, który na 15 minut przed końcem nie trafił żadnej ze swoich 8 prób rzutowych. Niestety, nie dane mu było poprawić swojego dorobku, bo po jednym ze starć z bolącym nadgarstkiem udał się do szatni. W międzyczasie kolejnymi trafieniami popisywał się DeRozan, powiększając swój dorobek punktowy do 21 punktów.Dwie minuty później przy jednym z wjazdów bliźniaczej kontuzji, co parę minut wcześniej Deng, nabawił się DeMarre Carroll, i z grymasem bólu musiał udać się do szatni. Nie przeszkodziło to jego kolegom w zagraniu dobrej końcówki trzeciej kwarty, która powiększyła ich przewagę do 13 punktów.
Strata była duża, ale Heat wcale nie chcieli rezygnować z wygranej. Przez większą część ostatniej odsłony Raptors utrzymywali bezpieczną przewagę, przełom nastąpił w ostatnich chwilach kwarty. Na 4 minuty przed końcem Żarom udało się skrócić dystans do 5 punktów, a po celnym rzucie i osobistych Dwyane’a Wade’a do zaledwie jednego oczka. Gdy wydawało się, że Heat dopełnią niesamowitego powrotu, Kyle Lowry (po stracie Gorana Dragicia) wlepił trójkę, która zadecydowała o ostatecznym rozstrzygnięciu.
Najlepszymi zawodnikami spotkania byli Lowry (25/9/6) oraz DeRozan (32/4/2). Po stronie przyjezdnych na wyróżnienie zasłużył Wade (20/7/4).

PORTLAND TRAIL BLAZERS – GOLDEN STATE WARRIORS 121:125

Jeszcze przed rozpoczęciem meczu numer 5, Stephen Curry pochwalił się swoją statuetką MVP przed całą Oracle Arena. Nastroje były bojowe, pełna hala, nikt nie wyobrażał sobie innego scenariusza niż awans Warriors do Finału Konferencji.
Ktokolwiek miał się dzisiaj przestraszyć, na pewno nie byli to gracze Blazers. Agresywny początek, dobra walka na atakowanej tablicy i szybkie prowadzenie 20:10. Nie trwało to jednak długo i Wojownicy w minutę doszli swoich rywali. Nie zrobiło to wrażenia na Damianie Lillardzie, który celnymi trafieniami utrzymywał swój zespół w grze. Ostatecznie pierwsza ćwiartka dla Blazers – 30:27.
Ponownie lepiej w kwartę weszli Blazers, a ich przewaga urosła do ośmiu oczek. Blazers sukcesywnie powiększali swój dorobek punktowy, a ich przewodnictwo urosło do 11 punktów. Póki co, nie siedział rzut panującemu MVP, zaledwie 3/9 z gry. Niestety dla fanów koszykarzy z Oregonu, nie przeszkodziło to Wojownikom w dogonieniu ich ulubieńców. Ostatecznie druga kwarta również powędrowała na konto podopiecznych Terry’ego Stottsa. Do przerwy 63-58. 21 punktów w tej części spotkania zdobył Lillard. Blazers nie złożyli broni przed wielkim rywalem. Grają fantastyczny sezon i nie chcą, aby ta przygoda się kończyła.
Inne plany na drugą połowę mieli zawodnicy Warriors. Szybki, dwuminutowy run 13-3 wyprowadził ich na pierwsze, od otwierającej ćwiartki, prowadzenie. Niesamowity był w tym fragmencie pojedynku Klay Thompson, który trafiał trójkę za trójką. Ostatecznie rzucił w trzeciej kwarcie aż 16 punktów, a jego Warriors wychodzili na ostatnią część pojedynku z dwupunktowym prowadzeniem. Warriors mieli wszystkie atuty do zamknięcia serii po swojej stronie.
Czwarta odsłona to już popis gry mistrzów. Z Blazers lekko zeszło powietrze, a Warriors skutecznie z tego korzystali. Na sześć minut przed końcem gospodarze osiągnęli ośmiopunktową przewagę i wydawało się, że wszystko mają pod kontrolą. Nic bardziej mylnego, koszykarze z Oregonu raz jeszcze zebrali się na heroiczny wysiłek i zbliżyli się do Wojowników na punkt. W dalszym etapie obydwie drużyny poszły na wymianę ciosów, w której żadna nie potrafiła utrzymać gardy. Ostateczny, nokautujący cios na 30 sekund przed końcową syreną wyprowadził ten niski… Zresztą, wiecie. Niesamowite.
Blazers kończą fantastyczny sezon. Młodzi zawodnicy pokazali charakter i pomimo odpadnięcia w drugiej rundzie nie mają się czego wstydzić, powinni być z siebie dumni. Warriors awansują do Finału Konferencji Zachodniej, w którym zmierzą się ze zwycięzcą pary San Antonio Spurs/Oklahoma City Thunder. Linijki spotkania: Curry (29/4/11), Klay Thompson (33/2/1), C.J. McCollum (27/8/5), Lillard (28/7/7).

(punkty/zbiórki/asysty)

NBA: DeRozan straci przez słabe play-offy?

[social title=”Obserwuj autora” subtitle=”” link=”https://twitter.com/DominikKoldziej” icon=”fa-twitter”]

[social title=”Obserwuj PROBASKET” subtitle=”” link=”https://twitter.com/probasketpl” icon=”fa-twitter”]

Wspieraj PROBASKET

  • Robiąc zakupy wybierz oficjalny sklep adidas.pl
  • Albo sprawdź ofertę oficjalnego sklep Nike
  • Zarejestruj się i znajdź świetne promocje w sklepie Lounge by Zalando
  • Planujesz zakup NBA League Pass? Wybierz nasz link
  • Zobacz czy oficjalny sklep New Balance nie będzie miał dla Ciebie dobrej oferty
  • Jadąc na wakacje sprawdź ofertę polskich linii lotniczych LOT
  • Lub znajdź hotel za połowę ceny dzięki wyszukiwarce Triverna




  • Subscribe
    Powiadom o
    guest
    9 komentarzy
    najstarszy
    najnowszy oceniany
    Inline Feedbacks
    View all comments