Dzisiejszej nocy miał miejsce trzeci mecz tegorocznych finałów NBA, co znaczy, że rywalizacja przeniosła się do Indianapolis. Od tego spotkania miało wiele zależeć, ponieważ zwycięzca stwarza sobie ogromny komfort przed nadchodzącymi pojedynkami, co znaczy, że poniekąd może narzucić własne warunki serii. Przed meczem wielu wskazywało na Oklahoma City Thunder jako na faworytów do zwycięstwa, jednak prowadzeni przez Tyrese’a Haliburtona i Pascala Siakama Indiana Pacers po raz kolejny udowodnili, że nie można ich przekreślać.



Indiana Pacers – Oklahoma City Thunder 116:107 (2-1)

Statystyki na PROBASKET

  • Przed dzisiejszym spotkaniem wiadome było, że ktokolwiek wyjdzie z niego zwycięsko znajdzie się w bardzo komfortowej sytuacji. Eksperci w większości wskazywali, że to Oklahoma City Thunder po raz kolejny rozprawią się z Indiana Pacers, jednak niewielu zwracało uwagę na niemałe szanse po stronie gospodarzy. Grzmoty dały się poznać w pierwszych dwóch meczach jako dominująca drużyna, która nie ma sobie równych, gdy złapie odpowiedni rytm, zaś porażkę w pierwszym spotkaniu traktowano w kategorii wypadku przy pracy. Wniosek z tego jest prosty: Pacers znów zostali niedocenieni, a to zadziałało na nich jak płachta na byka. Efekt? Emocje i świetne widowisko.
  • W mecz lepiej weszła ekipa przyjezdnych, prowadzona przez duet młodych gwiazd: Jalena Williamsa i Cheta Holmrena. Thunder byli skuteczniejsi, dzięki czemu uzyskali kilkupunktowe prowadzenie. Po stronie Pacers pierwsze sześć punktów rzucił Pascal Siakam, a gospodarze mieli problem z utrzymaniem regularności w punktowaniu.
  • Sytuacja uległa zmianie, gdy na parkiecie pojawiła się część zawodników rezerwowych, wówczas ekipa z Indiany zmniejszyła straty nawet do dwóch oczek (20:22). Dobrze prezentował się w tym fragmencie Tyrese Haliburton i Obi Toppin. Wówczas jednak do akcji wkroczył Shai Gilgeous-Alexander, który samodzielnie poprowadził Thunder i zwiększył ich przewagę na koniec pierwszej odsłony (32:24). Za ten fragment meczu warto docenić Holmgrena, który uzbierał w nim 13 punktów, a także Luguentza Dorta, autora trzech trafień zza łuku.
  • Druga kwarta przyniosła zmianę oblicza gry, mianowicie rezerwowi Pacers wnieśli na parkiet nową energię i napędzili ofensywę swojego zespołu. Z tego powodu gospodarze błyskawicznie zniwelowali stratę do rywali, w czym duży udział miał Bennedict Mathurin i T.J. McConnell. Szczególnie imponująca była postawa rozgrywającego, który nie tylko inicjował akcję, ale także uprzykrzał życie rywalom w defensywie. Świetnym przykładem takich zagrań jest poniższa akcja, gdzie kompletnie ośmieszył zawodników Thunder.
  • Od tego momentu mecz przybrał postać wymiany ciosów, a gra toczyła się w rytmie punkt za punkt. Po stronie Grzmotów punktowali rezerwowi jak np. Isaiah Joe, a w ekipie Pacers niesamowite zawody rozgrywał Mathurin, który w drugiej odsłonie zanotował 14 punktów. Na nieco ponad pięć minut do końca pierwszej połowy drużyna z Indiany prowadziła nawet siedmioma punktami (49:42), jednak wtedy do akcji wkroczył MVP ligi, czyli Shai oraz Jalen Williams, którzy pomogli OKC dogonić rywali. Przed przerwą punktował jeszcze Haliburton i Siakam, a w ostatniej minucie ponownie zabłysnął T.J. McConnell. Rezerwowy rozgrywający Pacers zanotował w tym fragmencie sześć punktów, cztery asysty i trzy przechwyty, co przełożyło się na fenomenalny współczynnik +/- (+15). Śmiało można stwierdzić, że to jego dyspozycja była ważną przyczyną prowadzenia gospodarzy do przerwy (64:60).
  • Początkowo po powrocie na parkiet niewiele się zmieniło. Grę Thunder ponownie prowadził Gilgeous-Alexander i Jalen Williams, zaś po stronie gospodarzy pierwsze skrzypce grał Haliburton, który tym razem często współpracował z Mylesem Turnerem. Stan równowagi pomiędzy obydwoma zespołami utrzymywał się przez niemalże całą kwartę. Dobrze prezentował się chociażby Siakam czy po stronie Thunder Alex Caruso. Ostatnia minuta tej odsłony padła łupem Thunder, ponieważ najpierw akcję 2+1 wykończył Chet Homgren, a na dwie sekundy do końca Jalen Williams trafił trójkę, dającą Grzmotom pięciopunktowe prowadzenie (89:84). Zatem praktycznie wszystko miało się rozstrzygnąć w czwartej kwarcie.
  • Pacers momentalnie przystąpili do odrabiania strat, a prowadził ich Benedict Mathurin i T.J. McConnell. Zawodnicy gospodarzy, prowadzeni przez wspomniany duet, narzucili Thunder intensywne tempo gry, czym zapędzili Grzmoty w kozi róg i już po kilku minutach odrobili stratę.
  • Od tego momenty obydwie ekipy wymieniały się ciosami i przez kilka minut żadna nie wypracowała sobie bezpiecznej przewagi. Thunder prowadził wielokrotnie wspominany duet młodych gwiazd, czyli Shai i Jalen Williams, starał się wspomagać ich Holmgren. Po stronie Pacers główną rolę przejęli zawodnicy pierwszej piątki, szczególnie Tyrese Haliburton. Przy stanie 101:100 dla gospodarzy spod kosza trafił Myles Turner, a chwilę później z półdystansu zapunktował Andrew Nembhard. Wtedy miała miejsca kluczowa akcja tego fragmentu meczu dobitką popisał się Obi Toppin, który pofrunął nad defensorami OKC i wsadził piłkę do kosza, dając swojej drużynie siedmiopunktowe prowadzenie.
  • Co prawda zawodnicy Thunder próbowali odrobić stratę, jednak ich starania nie zakończyły się sukcesem, czego powodem były regularnie zdobywane punkty w drużynie gospodarzy. Do kosza trafiał: Aaron Neismith, Pascal Siakam i Benedict Mathurin i to właśnie oni przesądzili o ostatecznym rozrachunku tego pojedynku. Pacers odnieśli niezwykle ważne i przekonujące zwycięstwo, które stawia ich w uprzywilejowanej sytuacji przed czwartym meczem serii, rozgrywanym w Indianapolis w nocy z piątku na sobotę, o godzinie 2:30 czasu polskiego.
  • W ekipie Pacers trudno wskazać jednego zawodnika, który byłby jej główną postacią. Bardzo możliwe, że właśnie na tym polega moc tej drużyny. Liderem punktowym gospodarzy był Benedict Mathurin, który z ławki uzbierał 27 punktów, trafiając 9/12 rzutów z gry, w tym 2/3 zza łuku. Świetnie zaprezentował się także duet gwiazd z Indiany: Tyrese Haliburton otarł się triple-double, bowiem zanotował 22 punkty, dziewięć zbiórek i 11 asyst, trafił przy tym cztery z ośmiu prób trzypunktowych. Ważnym ogniwem był również Pascal Siakam, autor 21 „oczek”, sześciu zbiórek i czterech asyst. Oczywiście nie można zapomnieć o niewątpliwym bohaterze Pacers w dzisiejszym meczu, mowa o T.J. McConnellu, który zakończył mecz z dorobkiem 10 punktów, pięciu asyst i aż pięciu przechwytów.
  • Po stronie Thunder najlepiej spisał się Jalen Williams, który zanotował 26 punktów, na skuteczności 9/18 celnych rzutów z gry. Shai Gilgeous-Alexander uzbierał 24 „oczka”, osiem zbiórek i cztery asysty, zanotował jednak sześć strat i mimo dobrej skuteczności (9/20 z gry), zagrał poniżej oczekiwań, co w znacznym stopniu przyczyniło się do porażki OKC. Trzecim filarem Grzmotów był Chet Holmgren, który odnotował double-double (20 punktów i 10 zbiórek), lecz jego skuteczność pozostawiała wiele do życzenia (6/15 celnych prób). Solidne spotkanie rozegrał także Luguentz Dort, autor 12 „oczek”, które zdobył trafiając 4/5 rzutów trzypunktowych.

Czy wiesz, że PROBASKET ma swój kanał na WhatsAppie? Kliknij tutaj i dołącz do obserwowania go, by nie przegapić najnowszych informacji ze świata NBA! A może wolisz korzystać z Google News? Znajdziesz nas też tam, zapraszamy!


Wspieraj PROBASKET

  • Robiąc zakupy wybierz oficjalny sklep adidas.pl
  • Albo sprawdź ofertę oficjalnego sklep Nike
  • Zarejestruj się i znajdź świetne promocje w sklepie Lounge by Zalando
  • Planujesz zakup NBA League Pass? Wybierz nasz link
  • Zobacz czy oficjalny sklep New Balance nie będzie miał dla Ciebie dobrej oferty
  • Jadąc na wakacje sprawdź ofertę polskich linii lotniczych LOT
  • Lub znajdź hotel za połowę ceny dzięki wyszukiwarce Triverna



  • Subscribe
    Powiadom o
    guest
    34 komentarzy
    najstarszy
    najnowszy oceniany
    Inline Feedbacks
    View all comments