Rozpoczęły się Święta z NBA! Zmagania w tym szczególnym czasie rozpoczęliśmy od starcia Toronto Raptors z Boston Celtics. Było to jednostronne spotkanie, a Celtowie praktycznie od początku do końca kontrolowali jego przebieg. Podobny przebieg do pierwszego spotkania miał mecz w Filadelfii. Gospodarze byli dzisiaj świetnie dysponowani i nie dali większych szans przyjezdnym z Milwaukee. Do sporego kalibru niespodzianki doszło w San Francisco, gdzie miejscowi Warriors pokonali faworyzowanych Houston Rockets. Los Angeles Lakers nie dali rady w derbach Miasta Aniołów. Prowadzeni przez Kawhia Leonarda Clippers wyszarpali zwycięstwo dzięki znakomitej grze w drugiej połowie. W ostatnim świątecznym spotkaniu, New Orleans Pelicans sprawili nie lada niespodziankę, ogrywając Denver Nuggets.
Toronto Raptors – Boston Celtics 102:118
– Pierwsze starcie Christmas Day dużo lepiej rozpoczęli zawodnicy Raptors, którzy m.in. po dwóch trójkach Kyle’a Lowry’ego (14 punktów, 8 asyst) prowadzili już 10:0. Po przerwie na żądanie Celtowie wrócili jednak do gry, przejęli inicjatywę i momentalnie zniwelowali stratę, by po chwili objąć prowadzenie.
– Problemy z odnalezieniem odpowiedniego rytmu miał Jayson Tatum (11p, 5/18 z gry). Na wysokości zadania stanął jednak Kemba Walker, autor 22 oczek i fundamentalny element końcowego zwycięstwa Bostonu. Double-double wchodząc z ławki dostarczył Enes Kanter (12 punktów, 11 zbiórek).
– Po stronie Toronto brylował z kolei rezerwowy Chris Boucher, który w końcowym rozrachunku zanotował 24 punkty. Swoje dorzucili również szalejący w drugiej połowie Fred VanVleet (27p) oraz Serge Ibaka (12p). To jednak nie wystarczyło, by powstrzymać rozpędzonych C’s.
– Przewaga gości stale rosła, osiągając w pewnym momencie pułap 22 oczek. Raptors nie byli w stanie odpowiedzieć na ataki rywala. Podopieczni Brada Stevensa zdominowali również walkę na tablicach (45:34)
– Ogromny wkład w triumf Celtics miał Jaylen Brown, który z dorobkiem 30 punktów wiódł prym po stronie gości i był tego dnia najskuteczniejszym strzelcem. 23-latek trafił aż 10 z 13 oddanych rzutów.
Autor: Krzysztof Dziadek
Philadelphia 76ers – Milwaukee Bucks 121:109
– W pierwszych fragmentach mecz był wyrównany. Choć momentami wydawało się, że „Szóstki” będą w stanie odskoczyć z wynikiem, to Bucks natychmiastowo niwelowali stratę. Przewaga wzrosła dopiero na początku drugiej kwarty, kiedy to po dwóch trafieniach Joela Embiida i trójce Josha Richardsona osiągnęła ona pułap 13 punktów.
– Wspomniany wcześniej Embiid dominował po obu stronach parkietu. Jeszcze w pierwszej połowie 25-latek zdobył 21 punktów, a defensywa Milwakuee nie była w stanie znaleźć odpowiedzi na jego ataki w pomalowanym. Ostatecznie środkowy zakończył mecz z dorobkiem 31 oczek i 11 zbiórek.
– Proces odrabiania strat przez Bucks w drugiej połowie zakończył się fiaskiem, a przewaga gospodarzy przez dłuższy czas oscylowała w granicach 20 punktów, by chwilę przed końcową syreną zmaleć do 12. Ogromny wpływ na nieudane próby gości miała nieskuteczność ich lidera – Giannisa Antetokounmpo. Pomimo double-double na poziomie 18 oczek i 14 zbiorek Grek trafił jedynie 30% oddanych rzutów (8/27 z gry).
– Sixers byli tego wieczoru niezwykle skuteczni zza łuku. Podopieczni Bretta Browna trafili bowiem 21 z 44 oddanych z dystansu rzutów. Po cztery trójki zdobyli Josh Richardson (18p) i Furkan Korkmaz (16p), pięć dorzucił z kolei Tobias Harris (22p).
– Najskuteczniejszym graczem Milwaukee był Khris Middleton, autor efektownych 31 punktów i 8 zbiórek. 15 oczek z ławki dorzucił George Hill.
Autor: Krzysztof Dziadek
Golden State Warriors – Houston Rockets 116:104
– Wojownicy byli dzisiaj lepsi praktycznie w każdym elemencie gry: poczynając od zbiórek, a na asystach kończąc. Dzięki temu odnieśli trzecie zwycięstwo z rzędu, kończąc przy okazji serię czterech kolejnych wygranych Rockets.
– Steve Kerr doskonale ustawił taktykę tak, aby skutecznie powstrzymać Jamesa Hardena. Największa gwiazda Rockets była podwajana już w okolicach połowy boiska, co skutecznie uniemożliwiało mu jego ulubioną grę w izolacji. Harden zdobył co prawda 24 punkty i miał 11 asyst, ale jego relatywny brak w ofensywie zdecydowanie dał się Rakietom we znaki.
– Odpowiedzialność za oddawanie rzutów spadła na barki Russella Westbrooka, który, lekko mówiąc, nie słynie z dobrej selekcji rzutów. Rozgrywający Rakiet trafił zaledwie 11 z 32 prób z gry, co przełożyło się na 30 oczek. Jednak na jego obronę warto odnotować, że 12 razy zebrał piłkę z tablic oraz pięciokrotnie asystował.
– Warriors zaprezentowali bardzo zespołowy basket, zaliczając aż 27 asyst. Warto również podkreślić, że każdy zawodnik wyjściowej piątki rzucił przynajmniej 10 oczek. Na wyróżnienie zasłużyli szczególnie Damion Lee (22p i 15z) oraz Draymond Green (22p i 11z).
Los Angeles Lakers – Los Angeles Clippers 106:111
– Kawhi Leonard był dzisiaj jak maszyna. Skrzydłowy Clippers rzucił 35 punktów (11/19 FG, 4/7 3PT), zebrał 12 piłek i rozdał pięć asyst. Zdecydowanie słabiej wypadł drugi gwiazdor Clips – Paul George trafił zaledwie pięć z 18 rzutów z gry, kończąc mecz z 17 oczkami. Montrezl Harrell dołożył 18 punktów.
– Bardzo efektywne 32 minuty na parkiecie spędził Patrick Beverley. Rozgrywający zdobył osiem oczek i dziewięć zbiórek, a z nim na parkiecie Clippers byli o 26 punktów lepsi od rywali.
– To również do Beverley’a należała kluczowa akcja spotkania, kiedy to na nieco trzy sekundy wytrącił piłkę w rąk LeBrona Jamesa tak, że Lakers stracili piłkę w decydującym fragmencie gry.
– Najlepszym strzelcem Lakers okazał się być Kyle Kuzma, autor 25 punktów. W sukurs przyszli mu wspomniany wyżej James (23p, 10a, 9z) oraz Anthony Davis (24p). James długo nie mógł się wstrzelić. Gdy w końcu to zrobił, wydawało się, że to Lakers dowiozą zwycięstwo do końca. Jednak ostatecznie to Clippers zachowali więcej sił i zimnej krwi w końcówce.