Tej nocy NBA uraczyła nas ośmioma spotkaniami. San Antonio Spurs wygrali z Minnesota Timberwolves mimo braku Jeremy’ago Sochana, który pauzował dziś z powodu choroby. Wydarzeniem nocy jest jednak pierwsze zwycięstwo w sezonie Las Angeles Lakers, którzy w swoim szóstym meczu pokonali Denver Nuggets. Ponadto Pelicans wygrali z Clippers, Celtics rozprawili się bez problemów z Wizards, Cavaliers po kolejnym wielkim meczu Donovana Mitchella dopisali do dorobku wygraną kosztem New York Knicks, Warriors przegrali z Pistons, a Rockets z Suns. Show w spotkaniu z Magic dał Luka Doncić ustanawiając nowy rekord sezonu w postaci 44 punktów.
Los Angeles Clippers – New Orleans Pelicans 91:112
- New Orleans Pelicans kiepsko weszli w ten mecz. Goście mieli duże problemy z grą ofensywną, rzucając na niskiej skuteczności (18 punktów w pierwszej kwarcie). Po trudnym początku, w drugiej kwarcie gracze z Luizjany odnaleźli rytm w ataku. Mecz stał się wyrównany i do przerwy mieliśmy remis 52-52.
- Trzecią kwartę Pelicans zaczęli runem 10-2. Los Angeles Clippers w tej części meczu masowo pudłowali (6/25 z gry i jedna celna trójka) i tracili dużo punktów po atakach strefy podkoszowej. Zwłaszcza Zion Williamson brylował w tym elemencie, mocno dając się we znaki zawodnikom z Los Angeles W rezultacie przed ostatnimi dwunastoma minutami gry, Clippers przegrywali jedenastoma punktami (78-67).
- W czwartej kwarcie przewaga przyjezdnych rosła, a podopieczni Tyrona Lue byli bezradni. Pelicans grali przemyślane akcje i imponowali skutecznością, powiększając prowadzenie do 20 oczek. Clippers byli jakby pozbawieni energii, mieli problem z egzekucją akcji i nic nie wskazywało na to, by miało się to zmienić. Na kilka minut przed końcem, Lue rzucił ręcznik, posyłając na parkiet rezerwowych. Pelicans pozbawieni Brandona Ingrama odnieśli pewne zwycięstwo nad trudnym rywalem.
- Dla Pelicans CJ McCollum zdobył 22 punkty, a Zion Williamson miał 21 oczek, 12 zbiórek i 7 asyst. W Clippers wyróżnić można Normana Powella (18 punktów) i Marcusa Morrisa (12 punktów, 8 zbiórek i 4 asysty).
Autor: Janusz Nowakowski
Boston Celtics – Washington Wizards 112:94
Cleveland Cavaliers – New York Knicks 121:108
- W pierwszej kwarcie Cleveland Cavaliers trafili dziewięć trójek, z czego pięć było autorstwem Donovana Mitchella. Mitchell urządził sobie prawdziwą strzelaninę już na początku spotkania, zdobywając w samej pierwszej kwarcie piętnaście punktów. New York Knicks także nie mieli problemów z ofensywą, grając na wysokiej skuteczności. Minuty mijały, a oba zespoły wciąż były bardzo skuteczne (Knicks atakowali pomalowane, a Cavs rzucali zza łuku). Po pierwszej połowie gospodarze prowadzili 62-59.
- Trzecia kwarta należała do przyjezdnych z Nowego Jorku. Knicks zdobywali wiele punktów spod kosza po kontratakach. Natomiast polegający głównie na rzutach dystansowych koszykarze Cavaliers przestali trafiać. Po trzech kwartach nowojorczycy mieli dziewięć punktów przewagi (93-84).
- W czwartej ćwiartce Cavs poprawili defensywę i ponownie uaktywnił się Donovan Mitchell, trafiając ważne rzuty. Świetnie dysponowani byli, także Kevin Love i Dean Wade, którzy raz za razem karcili rywali celną trójką. Knicks z drugiej strony nic nie wychodziło. Zawodnicy Toma Thibodeau nie potrafili wykreować dobrych pozycji rzutowych. Goście szybko oddali prowadzenie, a pod koniec kwarty przegrywali już dwucyfrową różnicą. Knicks przez większość meczu grali jak równy z równym, ale ostatecznie nie wytrzymali szturmu Cavaliers w końcówce spotkania i ponieśli dotkliwą porażkę. Gospodarze trafili 23 rzuty za trzy, czyli tylko dwa mniej niż wynosi klubowy rekord.
- Donovan Mitchell był dziś nie do zatrzymania. Zdobył 38 punktów na świetnej skuteczności i rozdał 12 asyst. Kevin Love zdobył 29 punktów (8 trójek), a Dean Wade dołożył 22 oczka (6 trójek). Dla Knicks 16 punktów, 7 asyst i 3 przechwyty zanotował Jalen Brunson, Julius Randle 15 punktów, 9 zbiórek i 7 asyst, a Evan Fournier dołożył 16 punktów
Autor: Janusz Nowakowski
Detroit Pistons – Golden State Warriors 128:114
- Drugie zwycięstwo w sezonie i przerwanie 5-meczowej serii porażek dla ekipy z Detroit. W szeregach grających dzień po dniu Warriors zabrakło opcji w ofensywie, a gra zespołu przez większość spotkania opierała się na indywidualnych popisach Stephena Curry’ego i Jordana Poole’a, który rozpoczął spotkanie w pierwszej piątce w miejsce odpoczywającego w spotkaniach back-to-back Klay’a Thompsona.
- Curry i Poole zanotowali łącznie 62 punkty, przy jedynie 52 „oczkach” reszty drużyny. Dodajmy, że reszta starterów, Draymond Green, Andrew Wiggins i Kevon Looney zdobyli razem zaledwie 19 punktów, na skuteczności 7-24. W pierwszej połowie Warriors rzucili jedynie 4 trójki, z czego 3 należały do Stepha Curry’ego. –Myślę, że nasza ofensywa zabiła naszą defensywę. Nie było balansu na parkiecie i ruchu piłki. Byliśmy w stagnacji – powiedział Draymond Green. – Żeby być świetną drużyną, gra po obu stronach parkietu musi się łączyć – dodał.
- –Jestem przeszczęśliwy dla naszych chłopaków dzięki pracy, którą włożyli w dzisiejszy mecz – powiedział na konferencji trener Pistons Dwane Casey. – To właśnie dzieje się z młodym, przebudowywanym zespołem. Będą zdarzać się noce, po których wszyscy będą mówić „wow, jak oni robią takie rzeczy”. To ekscytujące – dodał. Decydująca dla gospodarzy okazała się druga kwarta, którą wygrali 34-18. Dzięki runowi 29-9 udało im się wyjść nawet na 19-punktowe prowadze, którego ograniczeni dziś Warriors nie byli w stanie odrobić. Czterech z pięciu zawodników pierwszej piątki Pistons przekroczyło granicę 20 „oczek”, a zespołowi z Motor City przewodził Saddiq Bey z 28 punktami i wskaźnikiem +20. 24 punkty dodał Isaiah Steward, 23 Cade Cunnigham, a 21 prosto po podpisania nowej umowy Bojan Bogdanović.
San Antonio Spurs – Minnesota Timberwolves 107:98
- Trzecia bezpośrednia konfrontacja obu zespołów w sezonie, tym razem niestety bez Jeremy’ego Sochana. Polski skrzydłowy zmuszony był opuścić swój pierwszy mecz w najlepszej lidze świata z powodu choroby. Drużyna Gregga Popovicha mimo absencji jednego z liderów swojej defensywy rozprawiła się dość łatwo z grającymi nie równo Timberwolves.
- Nie był to dzień koszykarzy z Minnesoty. Skuteczność 4-29, dająca mizerne 13% zza łuku mówi sama za siebie, a ani ruch piłki, ani gra na tablicach nie była w stanie tego deficytu zrekompensować. – Nie wyszliśmy dziś na boisko. Nie graliśmy dostatecznie intensywnie, z odpowiednim zaangażowaniem – skomentował porażkę Karl-Anthony Towns – autor 26 punktów i 11 zbiórek. Dla Wilków 18 punktów zanotował Anthony Edwards, a z 10 „oczkami” zakończył spotkanie D’Angelo Russell, który kilka dni temu został szczęśliwym tatą.
- Oprócz Sochana w ekipie Spurs zabrakło także Devina Vassella, Josha Richardsona i Isaiaha Robby’ego. -Nie wiedziałem, że są tak nieustraszeni – powiedział po meczu w swoim stylu trener Gregg Popovich. – Może kiedy nie wiesz, co do cholery robisz, czasami po prostu przychodzi ci to łatwo – dodał. Dla kontrastu z przeciwnikami ekipa z San Antonio rzuciła dziś 16 trójek, przy 40 rzutach, czym otarła się o najlepszy wynik w obecnym sezonie. Sam Doug McDermott trafił 7 prób zza łuku, dzięki czemu z ławki uzbierał 23 punkty. W buty lidera zespołu ponownie wszedł Keldon Johnson, który zakończył spotkanie z 25 punktami, 8 asystami i 6 zbiórkami na koncie, a 18 „oczek” dodał wprowadzony do pierwszej piątki Keita Bates-Diop.
Dallas Mavericks – Orlando Magic 114:105
- Po porażce poprzedniej nocy z Oklahoma City Thunder Mavericks nie pozwolili sobie na rozprężenie w meczu przeciwko Magic. Po gorszej pierwszej połowie, w której przy życiu gospodarzy trzymał głównie Luka Doncić, w trzeciej odsłonie Mavs wrócili do gry i po spotkaniu pełnym walki pokonali rywali, których bilans 1-6 jest zdecydowanie gorszy od dotychczasowej gry.
- Z 60 „oczek”, które Mavericks zanotowali w pierwszej połowie, Luka Doncić w pojedynkę zdobył 30. W całym spotkaniu młody Słoweniec zanotował jednak aż 44 punkty (17/26), co stało się jego nowym rekordem sezonu. – To był mecz, w którym musieliśmy odbić się od dna. To wczesny etap sezonu, ale musimy upewnić się, że jesteśmy gotowi do wielkiej koszykówki – podsumował po meczu Josh Green. – Nie ma powodu, dla którego nie powinniśmy być 6-0. Dla nas jest to nauka i z dzisiejszego meczu też dużo wyciągnęliśmy – dodał. 21 punktów z ławki dodał Tim Hardaway Jr, a Dorian Finney-Smith dołożył 13 „oczek”.
- –Trzymaliśmy się planu gry. Daliśmy sobie szansę, ale popełniliśmy kilka błędów mentalnych. Szczególnie w defensywie, ale czasami też w ofensywie, brakowało nam zaangażowania – przyznał Wendell Carter Jr., który zgromadził na koncie 15 punktów i 9 zbiórek. 18 „oczek” zanotował Paolo Banchero, czym przerwał serię sześciu meczów na starcie kariery w NBA z przynajmniej 20-punktową zdobyczą. Dziś jedynka tegorocznego draftu rzucała na skuteczności 6-20 i 1-6 zza łuku. 16 punktów dołożył Bol Bol, a 15 budujący już swoją wartość na przyszłe lato, w którym decyzją Magic stanie się niezastrzeżonym wolnym agentem R.J. Hampton.
Phoenix Suns – Houston Rockets 124:109
Los Angeles Lakers – Denver Nuggets 121:110
- Długo wyczekiwane przełamanie Los Angeles Lakers stało się faktem. Ekipa z Miasta Aniołów zagrała przeciwko Nuggets naprawdę dobre spotkanie zwieńczone 48% skutecznością z gry i 13 trójkami na 43%. – Musieliśmy udowodnić coś sobie. Nie światu, nie mediom. Musieliśmy udowodnić to samym sobie – powiedział na konferencji z uśmiechem Darvin Ham. – Czuję się świetnie z tym, jak reagowaliśmy w całym meczu – dodał.
- Dobrze szczególnie wyglądała dziś ławka Lakers, która była lepsza od swoich vis-à-vis o prawie 15 punktów. Różnicę zrobił szczególnie dający dużo energii Russell Westbrook – autor 18 punktów (6-12 z gry) i 8 asyst – który w trzeciej kwarcie poczuł krew na tyle, że odwrócił się do kibiców i po jednej z udanych akcji podziękował za doping. – Tak, jak wspominałem od pierwszego dnia. Zrobię cokolwiek, co będzie ode mnie wymagane, aby pomóc drużynie wygrać – przyznał później Russ. LeBron James zanotował 25 punktów, a Anthony Davis 23 i 15 zbiórek, w tym 6 na atakowanej desce.
- –Grali desperacko, a my pozwoliliśmy się im wymknąć – powiedział po ostatnim gwizdku Aaron Gordon. Nuggets nie zagrali złego spotkania, co dodatkowo pozwala nam docenić poziom, na który potrafili wejść Lakers. Rekord sezonu zanotował Jamal Murray, który zakończył spotkanie z 21 „oczkami” na koncie, 23 punkty zdobył mocno ograniczony przez Anthony’ego Davisa Nikola Jokić, a 18 wspomniany już Aaron Gordon.
- Przed meczem Lakers zastrzegli 99. numer Hall of Famera George’a Mikana. Stał się on po Kareemie Abdul-Jabbarze, Elginie Bayloze, Kobe Bryancie, Wilcie Chamberlainie, Gailu Goodrichu, Magicu Johnsonie, Shaquille’u O’Nealu, Jerrym Wescie, Jamaalu Wilkesie i Jamesie Worthym 11. zawodnikiem, którego koszulkę pod kopułę zawiesili Jeziorowcy.