Za nami kolejne 8 starć rozgrywek regularnych. Tym razem zaczęliśmy naprawdę wcześnie, bowiem już o godz. 17.30 starciem pomiędzy Boston Celtics, a Atlanta Hawks. Jastrzębie ponownie postraszyły drużynę z góry tabeli, ale ostatecznie musiały uznać wyższość gospodarzy. Swoje podwórko wybroniły również ekipy Wizards, Mavericks oraz po zaciętej walce także Spurs i Nuggets. Bryłkom zwycięstwo w ostatnich sekundach zapewnił Paul Millsap. Bardziej gościnni okazali się zawodnicy New Orleans Pelicans, którzy ulegli po fatalnym błędzie w końcówce Phoenix Suns. Do jednostronnego spotkania doszło w Oklahoma City, gdzie większych problemów z ograniem przeciwnika nie mieli Golden State Warriors.
BOSTON CELTICS – ATLANTA HAWKS 129:120
– Obie ekipy zaczęły mecz z przytupem zdobywając w samej tylko pierwszej kwarcie łącznie 79 punktów (43:36). Celtowie w trakcie premierowych dwunastu minut mogli poszczycić się skutecznością z gry wynoszącą 66.7 %.
– Gospodarze trzymali tempo jeszcze po przerwie. Przewaga Celtów na początku trzeciej kwarty sięgała 25 punktów. Boston wpadli jednak w ogromny dołek, który bezwzględnie wykorzystali przyjezdni. Przez ostatnie 7.5 minuty trzeciej odsłony zawodnicy Brada Stevensa zdobyli jedynie jeden kosz. Tymczasem Hawks zaliczyli run 28-6 i zbliżyli się do Celtics na zaledwie 3 punkty (109:106).
– Zespół próbował poderwać Kyrie Irving jednak po kilku minutach na tablicy wyników widniał remis. Wtedy do akcji wkroczyli Marcus Morris wraz z Jaylenem Brownem. Dzięki postawie duetu Celtics zaliczyli run 9-0 umożliwiający gospodarzom oddalenie się od Hawks na 9 punktów przewagi (121:112). Mimo usilnych starań gościom nie udało się już odmieć losów meczu.
– Wśród wygranych najlepiej spisał się Kyrie Irving. Rozgrywający po raz kolejny w tym sezonie zmarnował szansę na zanotowanie triple-double. Rozgrywającemu zdobył łącznie 30 punktów, 11 zbiórek, a do potrójnej zdobyczy zabrakło mu jedynie jednej asysty. Po stronie Hawks tradycyjnie dominował duet Young- Collins. Obaj zdobyli łącznie 46 punktów całego zespołu.
WASHINGTON WIZARDS – MEMPHIS GRIZZLIES 135:128
NEW ORLEANS PELICANS- PHOENIX SUNS 136:138 (po dogrywce)
– Obie ekipy szły łeb w łeb, dlatego do roztrzygnięcia meczu potrzeba było dogrywki. Wydawało się, że dodatkowe 5 minut również nie okaże się wystarczające kiedy na 2.2 sekundy przed końcem meczu, po trójce Josha Jacksona na tablicy wyników widniał remis.
– Alvin Gentry zdecydował się na timeout. Po wznowieniu gry Pelicans próbowali potrurlać piłkę na drugą połowę i spróbować odmienić losy spotkania. Nastąpił jednak nieoczekiwany zwrot akcji. Okazało się bowiem, że trener nie ma w zanadrzu żadnego czasu. Sędziowie zdecydowali się przyznać za to przewinienie techniczne, w wyniku czego na linię rzutów wolnych powędrował Devin Booker. Zawodnik wykorzystał obydwie próby zapewniając zwycięstwo Suns.
– Obrońca Suns oprócz kluczowych dwóch osobistych doprowadził wcześniej do dogrywki. Ogólnie Booker zaaplikował Pelikanom 40 punktów dokładając do tego 13 asyst. Dobre zawody rozegrał również Kelly Oubre Jr. (32 punkty, 6 zbiórek).
– Wśród Pelicans należy za to wyróżnić Elfrida Paytona, który zanotował czwarte triple-double z rzędu. Rozgrywający zdobył 16 punktów, 13 zbiórek i 16 asyst.
DALLAS MAVERICKS- CLEVELAND CAVALIERS 121:116
OKLAHOMA CITY THUNDER- GOLDEN STATE WARRIORS 88:110
– Wśród gości zabrakło Kevina Duranta, który opuścił drugi mecz z rzędu z powodu urazu kostki. Mimo braku skrzydłowego, Warriors nie mieli większych problemów z pokonaniem Grzmotów. Tym samym, Golden State jako pierwsza drużyna na Zachodzie zapewniła sobie awans do play-offs.
– Golden State już w pierwszej kwarcie pokazali na co ich stać, aplikując gospodarzom, aż 40 punktów, pozwalając równocześnie by sami zdobyli zaledwie 23 oczka. Thunder w tym meczu rzucali z najgorszą w sezonie skutecznością z gry równą 32 %. Zawodnicy Billy Donovana trafili zaledwie 13 z 42 prób zza łuku oraz 13/23 z linii rzutów wolnych.
– Wśród zwycięzców najlepiej spisał się Stephen Currry (33 punktów, 7 zbiórek). Z kolei dla Thunder najwięcej oczek zebrał na swoje konto Paul George (29 punktów, 13 zbiórek).
SAN ANTONIO SPURS- PORTLAND TRAIL BLAZERS 108:103
– Rywalizacja obu ekip była naprawdę zacięta, o czym świadczy chociażby fakt, że w trakcie całego spotkania kibice byli świadkami 14 zmian prowadzenia i, aż 12 remisów.
– 7 minut przed końcem trzeciej kwarty, po nieudanym wejściu pod kosz, kontuzji doznał C.J. McCollum. Zawodnik musiał opuścić boisko w asyście kolegów z drużyny. Na twarzy rozgrywającego widać było ogromny grymas bólu. Zdjęcie rentgenowskie wykazało uraz lewej nogi. McCollum przejdzie w poniedziałek dodatkowe badanie rezonansem magnetycznym, które pozwoli ocenić jak poważny jest to uraz. Zawodnik w ciągu 22 spędzonych minut na boisku zaaplikował rywalom 10 punktów.
– W trakcie nieobecności klubowego kolegi, grę starał się ciągnąć Damian Lillard. Niestety mimo usilnych starań rozgrywającego( 34 punkty) oraz Jusufa Nurkicia (24 punkty, 16 zbiórek) Portland musiało uznać wyższość gospodarzy. Spurs przedłużyli tym samym swoją serię kolejnych zwycięstw do 8 spotkań.
UTAH JAZZ- BROOKLYN NETS 114:98
– Utah od samego początku kontrolowali przebieg spotkania. Przewaga Jazz wynikała z niezwykle szczelnej defensywy, dowodzonej przez Rudy Goberta. Środkowy całkowicie zdominował strefę podkoszową kończąc spotkanie z 23 punktami (9/12 FG) i 17 zbiórkami na koncie. Wysiłek Francuza był na tyle duży, że zaraz po meczu udał się do szatni, gdzie natychmiast zwymiotował.
– Jazzmani zatrzymali Nets na skuteczności 34.7 % z gry i 33.3 % zza łuku. Nie dali im też większych szans na tablicach, gdzie wygrali rywalizację 65:44.
– Po stronie gości najlepiej przez zasieki defensywne gospodarzy prześlizgiwali się D’Angelo Russell (20 punktów, 8/25 FG) oraz Spencer Dinwiddie (22 punkty, 7/16 FG).
DENVER NUGGETS- INDIANA PACERS 102:100
– Pacers od pierwszych minut narzucili gospodarzom swoje tempo. Efektywna gra pierwszej piątki, a następnie jeszcze lepsza gra rezerwowych (Sabonis, McDermott) sprawiła, że po 18 minutach przyjezdni mieli, aż 18 punktów przewagi. Nuggets ruszyli w pogoń za odrabianiem strat. Gospodarze niesieni dopingiem kibiców zaliczyli tuż przed przerwą run 15:2, dzięki któremu deficyt stopniał do zaledwie 3 oczek.
– Zaraz po przerwie Bryłki ruszyły do ataku i po 4 minutach już były na prowadzeniu. Pacers nie dawali jednak za wygraną, dlatego przewaga gospodarzy wahała się od 2 do 6 oczek. W czwartej kwarcie wydawało się, że drużyna Mike’a Malone wyszła na bezpieczny, bo rekordowy w meczu 11-punktowy dystans.
– 3 minuty przed końcem spotkania Nikola Jokić przepychał się pod koszem z Mylesem Turnerem. Środkowemu odgwizdano za to przewinienie, co samemu zainteresowanemu absolutnie się nie spodobało. Serb nie krył frustracji.Jego ostra reakcja szybko została ,, nagrodzona” wyrzuceniem z boiska. Indiana postanowiła wykorzystać osłabione morale przeciwnika i ponownie ruszyła do ataku. Rozpoczęła się wymiana ognia, głównie z linii rzutów wolnych.
– 28 sekund przed ostatnim gwizdkiem na tablicy wyników widniał remis. Wtedy sprawy w swoje ręce wziął Paul Millsap, który po podaniu Murraya wszedł po kosz i pewnie wykończył lay-up. Losy meczu próbował heroiczną próbą z daleka odmienić Bojan Bogdanović, lecz to Nuggets cieszyli się ostatecznie ze zwycięstwa. Denver mogą poszczycić się na swoim podwórku bilansem 30 zwycięstw i tylko 6 porażek. To najlepszy rezultat w lidze.
– Pacers mieli po przerwie spore problemy z rozregulowanym celownikiem zza łuku. Zawodnicy Nate’a McMillana chybili w drugiej połowie wszystkie 11 prób za trzy.