Noc zmagań z NBA rozpoczęła nieciekawa informacja dotycząca Stephena Curry’ego. Rozgrywający nie czuł się najlepiej przed rozpoczęciem spotkania i ostatecznie nie zagrał, a jego Warriors przegrali z Hornets po kapitalnym game-winnerze Terry’ego Roziera. Los Angeles Lakers w dalszym ciągu odczuwają brak Anthony’ego Davisa i Dennisa Schrodera. Dziś „Jeziorowcy” ulegli Miami Heat. Chicago Bulls pokonali Sacramento Kings, Phoenix Suns zdemolowali Memphis Grizzlies, a Washington Wizards dość niespodziewanie wygrali w Portland z Trail Blazers.
CHARLOTTE HORNETS – GOLDEN STATE WARRIORS 102:100
- Warriors przegrali ważny mecz na własne życzenie. W przeciwieństwie do poprzedniego starcia z Orlando Magic, w którym zawiedli niemal wszyscy zawodnicy, tym razem winowajcą był jeden gracz… Draymond Green.
- Wybuchowy temperament skrzydłowego ponownie dał o sobie znać. Gdy do końca meczu pozostało 9 sekund, a na tablicy wyników widniał rezultat 100 do 98 dla Warriors, wściekły Green eksplodował w kierunku rywali i arbitrów tego meczu. Gdy Gordon Hayward złapał piłkę po wygranym przez Hornets rzucie sędziowskim, szybko poprosił o czas, natomiast doskakujący do niego i chwytający piłkę Green domagał się od sędziów kolejnego rzutu. Rozjemcy pojedynku przyznali jednak czas gospodarzom, czym całkowicie rozjuszyli wybuchowego Greena. Wściekły Dray za ubliżanie rywalom i sędziom otrzymał dwa przewinienia techniczne i wyleciał z boiska. Terry Rozier doprowadził do remisu, z zimną krwią wykorzystując dwa osobiste, a po chwili równo z syreną trafił z lewego rogu rzut na zwycięstwo.
- Draymond Green nie po raz pierwszy psuje wysiłek kolegów z drużyny. Krytyki nie szczędził mu po meczu nawet Steve Kerr. „Przekroczył granicę, to rzecz najważniejsza” – powiedział trener Warriors. „Uwielbiamy jego pasję i energię, bez niego nie bylibyśmy zespołem, którym jesteśmy. Ale to nie daje mu licencji na przekroczenie granic w taki sposób – i on o tym wie.” W obronę starszego kolegę wzięli niektórzy zawodnicy Wojowników, jednak niesmak wydaje się tym razem naprawdę duży.
- Niesportowe zachowanie Greena skoncentrowało uwagę wszystkich komentujących ten mecz, jednak słowa uznania należą się Terry’emu Rozier, który był niewątpliwym liderem i bohaterem Hornets. Rzucający obrońca Szerszeni trafiając kluczowe rzuty osobiste i buzzer beatera równo z syreną dał cenne zwycięstwo swojej drużynie. W cały meczu zgromadził 36 punktów, trafiając przy tym 8 na 11 prób zza łuku. Na boisku przebywał 39 minut, najwięcej z wszystkich spośród wszystkich zawodników obu ekip.
- P.J. Washington zdobył 15 punktów , Gordon Hayward 13, a Miles Bridges 10. Słabszy mecz przytrafił się LaMelo Ballowi. Najmłodszy z braci Ball uzbierał 7 oczek, 7 asyst i 3 zbiórki oraz popełnił pięć strat.
- W drużynie Warriors najlepiej punktował Kelly Oubre Jr., który zapisał na swoje konto 25 punktów i 6 zbiórek. 19 oczek uzbierał Andrew Wiggins, a Eric Paschall 16. Rezerwowi Wojowników byli w tym meczu solidnym wsparciem, oprócz wspomnianego Paschalla dobrze zagrali również Brad Wanamaker (14) oraz Demion Lee (14). Za sprawą krewkiego Greena ich trud poszedł jednak na marne.
- Stephen Curry, chociaż widniał w składzie ekipy z Kalifornii i nawet rozpoczął rozgrzewkę, niespodziewanie opuścił pojedynek. Na chwilę obecną nie wiadomo, jaki był konkretny powód niedyspozycji gwiazdora. Wiadomo jednak, że powodem jego absencji z pewnością nie był protokół Covid-19.
Autor: Paweł Mazur
HOUSTON ROCKETS – INDIANA PACERS – ODWOŁANY
LOS ANGELES LAKERS – MIAMI HEAT 94:96
- Mecz nieco lepiej rozpoczęli zawodnicy z Florydy. Grający wciąż bez Anthony’ego Davisa Lakers mieli problemy ze skuteczną defensywą i celnością zza łuku, dzięki czemu pierwszą kwartę goście zakończyli z przewagą 13 punktów (36:23).
- W drugiej ćwiartce, mimo kilku lepszych fragmentów „Jeziorowców” przewaga napędzanych przez Jimmy’ego Butlera (24 punkty, 8 zbiórek, 5 asyst) Heat stale oscylowała w granicy 10 „oczek”. Do przerwy goście prowadzili 59:52.
- Po przerwie Lakers zdołali odzyskać prowadzenie, ale po chwili to Miami raz jeszcze odskoczyło z wynikiem, tym razem po serii punktowej 13:0. W szeregach Heat dobre zawody rozgrywali Kendrick Nunn (27 punktów, 5/6 zza łuku) czy Bam Adebayo (16 punktów, 10 zbiórek, 6 asyst).
- Sytuacja się wyrównała, a o rezultacie miał zadecydować przebieg końcowych fragmentów ostatniej odsłony. Na 1:28 przed syreną Kyle Kuzma wykorzystał rzut osobisty i zmniejszył stratę Los Angeles do zaledwie dwóch punktów (92:94). Po chwili „Jeziorowcy” stanęli przed dwoma szansami objęcia prowadzenia, ale najpierw popularny „Kuz” spudłował za trzy, a po faulu w ataku Duncana Robinsona (11 punktów, 10 zbiórek) „trójkę” przestrzelił Wesley Matthews (10 punktów, 8 zbiórek). Zimną krew zachował za to Jimmy Butler, który pewnie wykorzystał dwa rzuty wolne. Przy stanie 94:96, nieco ponad 8 sekundach na zegarze i wznowieniu gry przez Miami piłkę przechwycił jeszcze Alex Caruso (0 pkt), ale spudłował równo z syreną.
- Najlepszym punktującym Lakers był dziś Kyle Kuzma, autor 23 punktów (8/21 z gry, 4/11 za trzy). Wchodzący z ławki rezerwowych Montrezl Harrell dorzucił 18 „oczek”. O triple-double otarł się natomiast LeBron James. 36-latek zdobył 19 punktów, 9 zbiórek i 9 asyst, ale trafił jedynie 7 z 21 rzutów z gry i 1 z 8 prób zza łuku.
- Dla podopiecznych Franka Vogela jest to już trzecia porażka na przełomie czterech ostatnich spotkań. Co ciekawe, goście wygrali dziś jedynie pierwszą kwartę. W każdej z kolejnych padał wynik korzystny dla Lakers (29:23, 25:22, 17:15).
CHICAGO BULLS – SACRAMENTO KINGS 122:114
- Piątkowa porażka z Sixers (Embiid) wyraźnie zmotywowała podopiecznych Billy’ego Donovana. W pojedynku z Kings przez większość meczu byli stroną dominującą. Lekki kryzys dopadł ich dopiero na początku czwartej odsłony, gdy goście za sprawą 7 punktów z rzędu zniwelowali stratę do zaledwie dwóch oczek. Trójka Garretta Temple zahamowała jednak pościg rywali, a w kolejnej sekwencji akcji po punktach Foxa dla Kings, Bulls odpowiedzieli trafieniem LaVina i trójką Coby’ego White’a. Siedem kolejnych punktów LaVine’a oraz skuteczne akcje defensywne Temple w kolejnych akcjach przesądziły o ostatecznym zwycięstwie Byków.
- Kolejne świetne spotkanie rozegrał Zach LaVine. Lider Bulls trafił 15 z 20 rzutów z gry. Na swoim koncie zapisał w sumie 38 punktów, 4 zbiórki, 3 asysty i 3 przechwyty. To już czwarty mecz z rzędu z minimum 15 trafionymi rzutami oraz przekroczoną barierą 30-punktów.
- Po słabszym meczu z Sixers przebudził się Coby White. Rozgrywający Byków uzbierał 19 oczek (5/8 zza łuku). Bardzo solidne minuty z ławki kolejny raz dostarczył Thaddeus Young. Weteran rzucił 18 punktów. Garrett Temple dołożył 14 oczek, Patrick Williams 11, a Tomas Satoransky 10.
- Najwięcej punktów w ekipie Luka Waltona zdobyli Marvin Bagley III (26 punktów i 11 zbiórek), Buddy Hield (23), DeAaron Fox (20 punktów i 9 asyst), Tyrese Haliburton (16) oraz Hassan Whiteside (12).
- W drużynie Bulls nadal brakuje kontuzjowanego Lauri Markkanena. Fin opuścił ósmy kolejny mecz Byków. Na temat jego ewentualnego powrotu Billy Donovan nie zdradził jednak żadnych szczegółów.
Autor: Paweł Mazur
MEMPHIS GRIZZLIES – PHOENIX SUNS 97:128
- Jednostronny pojedynek, którego losy rozstrzygnęły się jeszcze przed przerwą. Faworyzowani Phoenix Suns bez większych problemów odskoczyli z wynikiem już w pierwszej kwarcie (28:15), by w kolejnej odsłonie całkowicie zdominować Grizzlies (65:34).
- W drugiej połowie obraz gry nie uległ zmianie. Goście w dalszym ciągu pielęgnowali swoją przewagę, która do samego końca oscylowała w granicy 30 punktów, wobec czego szansę na grę od Monty’ego Williamsa otrzymało aż dziewięciu zawodników z ławki rezerwowych.
- Najlepszym zawodnikiem szalejących dziś Suns był Devin Booker, zdobywca 23 punktów, 5 asyst i 5 zbiórek (5/7 za trzy). Chris Paul dołożył 16 „oczek” i 6 asyst, z kolei aż trzech graczy – Cameron Payne (5/7 za trzy), Dario Sarić, Mikal Bridges – dorzuciło po 19 punktów.
- Po stronie gospodarzy najwięcej punktów zdobył rezerwowy Gorgui Dieng (15 pkt). Spośród zawodników wyjściowej piątki najskuteczniejsi okazali się Ja Morant (12 punktów, 5 asyst, 5 zbiórek) i De’Anthony Melton (11 pkt). Cały zespół Memphis trafił jedynie 5 z 33 rzutów zza łuku (15,2%).
- Suns odnoszą tym samym ósme zwycięstwo na przełomie dziewięciu ostatnich spotkań. Na ten moment ekipa z Arizony plasuje się na 4. miejscu konferencji zachodniej, depcząc po piętach Los Angeles Lakers.
PORTLAND TRAIL BLAZERS – WASHINGTON WIZARDS 111:118
- Po stosunkowo wyrównanym początku Blazers odskoczyli z wynikiem i jeszcze w pierwszej kwarcie prowadzili 43:29. Wizards odpowiedzieli jednak serią 12:0 i to oni przeważali do przerwy (61:55).
- Ostatecznie po wyrównanej trzeciej „ćwiartce” o końcowym rezultacie zadecydował przebieg czwartej odsłony. Przy stanie 96:93 dla Blazers sprawy w swoje ręce wzięli Bradley Beal (37 punktów, 16/27 z gry) oraz Russell Westbrook, autor triple-double w postaci 27 punktów, 13 asyst i 11 zbiórek (11/17 z gry). Duet „Czarodziei” świetnie rozprowadzał akcję i dzielił się piłką, dzięki czemu Wizards byli w stanie wyraźnie odskoczyć z wynikiem (114:104).
- Blazers zabrakło czasu, by ponownie zniwelować straty. Damian Lillard dwoił się i troił, ale nie był w stanie poprowadzić dziś Portland do zwycięstwa. 30-letni rozgrywający zdobył co prawda 35 punktów i 12 asyst, ale spudłował aż 20 rzutów (10/30 z gry, 7/17 za trzy).
- Na wyróżnienie po raz kolejny zasłużył Enes Kanter. Środkowy gospodarzy zanotował kolejne już double-double w tym sezonie, tym razem w postaci 19 punktów i 13 asyst. 16 „oczek” dorzuił Gary Trent Jr. Po drugiej stronie parkietu dobrze zaprezentował się Rui Hachimura (17 punktów, 7 zbiórek).
- Wizards są na fali i notują już czwarte z rzędu zwycięstwo. Do miejsca gwarantującego udział w rozgrywkach „play-in” podopiecznym Scotta Brooka brakuje jedynie trzech zwycięstw. Należy jednak podkreślić, że Washington ma do rozegrania jeszcze kilka zaległych spotkań.
Wspieraj PROBASKET
- NBA: Mecz Gwiazd ustalony? To będzie zupełnie nowe doświadczenie
- Wyniki NBA: Lakers przegrali wygrany mecz, sensacja w Toronto, błysk duetu Miller-Ball
- NBA: Doncic kolejną gwiazdą która odpocznie przez kontuzję
- NBA: Suns szykują fortunę dla Duranta. Gigantyczna inwestycja z nadzieją na mistrzostwo
- NBA: George z kolejną kontuzją, Embiid gasi pożar benzyną
- NBA: Khris Middleton jest gotowy. Dlaczego więc nie wraca?
- NBA: Bane chciał być jak Morant. Szkoda, że nie w pozytywnym sensie
- Buty Jordan za połowę ceny! 100 modeli w nowej, szybkiej wyprzedaży
- NBA: Koniec sezonu dla De’Anthony’ego Meltona
- Wyniki NBA: 41 punktów Giannisa, Knicks lepsi od Suns, porażka Sixers i kontuzja Paula George’a