Podopieczni Mike Budenholzera wygrali po raz ósmy z rzędu, tym razem pokonując na własnym parkiecie Boston Celtics. Do zwycięstwa poprowadził ich Khris Middleton. Toronto Raptors przerwali natomiast serię dziewięciu porażek z rzędu. Orlando Magic dość niespodziewanie pokonali u siebie Phoenix Suns. Evan Fournier trafił kluczowe punkty dla swojego zespołu. Los Angeles Clippers zlali San Antonio Spurs a Utah Jazz byli bezlitośni dla Brooklyn Nets. Na koniec dnia Tyrese Haliburton uratował mecz Sacramento Kings.
INDIANA PACERS – DETROIT PISTONS 116:111
MILWAUKEE BUCKS – BOSTON CELTICS 121:119
- Koszykarze ze stanu Wisconsin już od samego początku postawili trudne warunki gościom, wygrywając pierwszą kwartę pięcioma punktami (35:30). Po pierwszej połowie różnica wyniosła 11 punktów (70:59). Sytuacja nie zmieniła się w trzeciej odsłonie spotkania. Po 36 minutach gospodarze powiększyli przewagę na 14 oczek.
- Prawdziwa metamorfoza podopiecznych Brada Stevensa nastąpiła w czwartej kwarcie. Fantastyczna dyspozycja głównie zawodników pierwszej piątki Celtics pozwoliła odrobić praktycznie wszystkie straty. Na 1:32 przed końcem po celnym rzucie trzypunktowym Browna różnica wynosiła dwa punkty (121:119). Szereg błędów obu drużyn nie pozwolił na zdobycie kolejnych oczek. Mimo wygranej kwarty 12 punktami, Celtics ostatecznie przegrali spotkanie.
- Bohaterem spotkania został Khris Middleton, autor double-double (27 punktów i 13 zbiórek). Skrzydłowy Bucks trafił 11 z 20 rzutów z gry (55%), ale miał też 5 strat. Drugim najlepszym strzelcem okazał się Bobby Portis, autor 21 punktów (7/10 z gry). Po 17 punktów zdobyli Brook Lopez i Donte DiVincenzo, który trafił najwięcej rzutów trzypunktowych dla Bucks (5/6, 83%). Skromniejszą linijkę statystyczną dzisiejszej nocy zanotował Giannis Antetokounmpo (13 punktów, 8 zbiórek, 7 asyst i 5 strat).
- Po stronie Celtics najwięcej punktów zdobył Jaylen Brown, który zanotował double-double (24 punkty i 10 zbiórek). Skrzydłowy Celtics skutecznie trafiał w rzutach z gry (10/16, 63%). Jedno oczko mniej uzyskał Kemba Walker, który trafił 9 z 18 rzutów (50%), w tym 5 z 9 trójek (56%). 18 punktów, 8 zbiórek i 5 asyst zdobył Jayson Tatum. Dobre zawody rozegrał Jeff Teague, który zapisał na swoje konto 15 punktów w 16 minut.
Mateusz Malinowski
TORONTO RAPTORS – DENVER NUGGETS 135:111
- Toronto Raptors odetchnęli z ulgą, ponieważ przerwali serię dziewięciu porażek z rzędu pokonując na własnym parkiecie Denver Nuggets. To pierwsza wygrana podopiecznych Nicka Nurse’a od 26 lutego. W pierwszej połowie zbudowali 24-punktowe prowadzenie, a w całym spotkaniu trafiali na 50% skuteczności za trzy punkty.
- Gracze z Kolorado byli tej nocy wyjątkowo bezradni. Dla Nuggets to trzecia porażka w przekroju ostatnich dwunastu meczów. Run 12:0 w drugiej kwarcie pozwolił Raptors zbudować wysokie prowadzenie. W drugiej połowie meczu Nuggets nie byli w stanie zniwelować straty i ostatecznie pozwolili przeciwnikowi zdobyć aż 135 punktów.
- 20 punktów, 10 zbiórek i 5 asyst Nikoli Jokicia i kolejnych 20 oczek, 7 asyst Jamala Murraya. Po stronie wygranych wyróżniał się Pascal Siakam z 27 punktami, 8 zbiórkami i 6 asystami. 23 punkty, 6 zbiórek i 3 asysty OG’ego Anunoby’ego oraz 22 oczka Normana Powella. On oraz Kyle Lowry mogli rozegrać swój ostatni mecz w barwach ekipy z Toronto. Wiele mówi się o tym, że zostaną wytransferowani przed końcem tego dnia.
ORLANDO MAGIC – PHOENIX SUNS 112:111
- W jednym z najciekawszych meczów poprzedniej nocy, Orlando Magic odpowiedzieli na dominację Phoenix Suns i niespodziewanie ograli jedną z najmocniejszych ekip zachodniej konferencji po wielkim rzucie Evana Fourniera. Francuz na 6 sekund przed końcem wbił się pod kosz i skutecznie zakończył akcję bardzo trudnym lay-upem na DeAndre Aytonem.
- Jeśli to był ostatni mecz Fourniera w koszulce Magic, to przynajmniej zostawi za sobą dobre wspomnienia. Na rzut gracza ekipy z Orlando mógł odpowiedzieć Devin Booker, ale jego lay-up nie wpadł do kosza. Porażka przerwała siedmiomeczową serię wyjazdowych zwycięstw podopiecznych Monty’ego Williamsa. – Wychodziliśmy na 12 punktowe prowadzenie, ale zaczęliśmy się za dużo bawić – mówił po meczu Booker.
- W czwartej kwarcie przewaga Suns zmalała do 5 oczek i Magic bardzo szybko ją zamknęli doprowadzając do wymiany ciosów w końcówce. Nikola Vucević skończył zawody notując 27 punktów, 14 zbiórek i 4 asysty. Fourner skończył mając na koncie 21 oczek. Po stronie gości 25 oczek, 7 zbiórek, 7 asyst i 3 przechwyty Bookera oraz 23 punkty, 6 zbiórek i 6 asyst Chrisa Paula.
CHICAGO BULLS – CLEVELAND CAVALIERS 94:103
- Goście z Ohio grali bez swojego najlepszego strzelca – Collina Sextona (uraz ścięgna podkolanowego), mimo to byli w stanie stworzyć przewagę, ponieważ Chicago Bulls zabrakło w ataku konkretów. Skutecznie ograniczani przez defensywę rywala, Zach LaVine oraz Lauri Markkanen nie byli w stanie stworzyć dla gospodarzy żadnej przewagi.
- Po trzech kwartach Cleveland Cavaliers prowadzili 6 punktami. Dla Bulls tliła się jeszcze nadzieja, ale finałowe 12 minut przegrali 22:25 i koniec końców musieli uznać wyższość rywala, który miał zbalansowaną ofensywę i szczelnie zamykającą miejsce defensywę. LaVine w drugiej połowie zanotował tylko 4 punkty. Z dwunastu prób trafił tylko dwie.
- Dla ekipy z Chicago to czwarta porażka w ostatnich pięciu meczach. Trener Billy Donovan narzekał, że zespół nie ma żadnego ofensywnego “flow”. 22 punkty Lavine’a i zaledwie 17 oczek Markkanena. Po stronie Cavs ofensywne obowiązki przejęli Darius Garland, który skończył mecz z 22 punktami, 4 zbiórkami i 9 asystami oraz Jarrett Allen z 19 oczkami i 9 zbiórkami.
HOUSTON ROCKETS – CHARLOTTE HORNETS 97:122
MINNESOTA TIMBERWOLVES – DALLAS MAVERICKS 108:128
- Aż siedmiu graczy Dallas Mavericks miało w tym meczu dwucyfrowy wynik. W drugiej połowie podopieczni Ricka Carlisle’a całkowicie rywala zdominowali i nie potrzebowali do tego znakomitej gry Luki Doncica. W czwartej kwarcie za kołnierz próbował Minnesotę Timberwolves ciągnąć pierwszoroczniak Anthony Edwards, ale jego starania spaliły ostatecznie na panewce.
- Mavs mają bilans 14-5 w ostatnich 19 meczach, więc złapali dobry rytm. Dzięki dobrej formie Kristapsa Porzinigsa, Mavs prowadzili 56:55 po drugiej kwarcie. Po wyjściu z szatni goście z Dallas zaczęli trafiać ponad 50% swoich rzutów i szybko zbudowali dwucyfrowe prowadzenie. – W drugiej połowie nasza defensywa się całkowicie rozpadła – tłumaczył trener Wolves, Chris Finch.
- W czwartej kwarcie Porzingis już nie zagrał, ale wcześniej zrobił rywalowi wystarczająco dużo krzywdy. Skończył zawody z dorobkiem 29 punktów, 4 zbiórek i 9 asyst. Z ławki 21 oczek Tima Hardawaya Jr’a. Tylko 15 punktów, 4 zbiórki i 4 asysty Doncicia. Słoweniec zrobił przerwę od wielkich zdobyczy. 29 oczek, 5 zbiórek i 3 asysty Edwardsa oraz 22 punkty, 5 zbiórek i 6 asyst Karla-Anthony’ego Townsa dla Leśnych Wilków.
OKLAHOMA CITY THUNDER – MEMPHIS GRIZZLIES 107:116
- Na starcie czteromeczowej serii wyjazdowej, gracze Memphis Grizzlies pokonali Oklahomę City Thunder głównie za sprawą dobrego występu Dillona Brooksa. Dla ekipy z Tennessee to czwarta wygrana w ostatnich pięciu meczach. Jeszcze w trzeciej kwarcie goście z Memphis przegrywali różnicą 12 punktów, ale zamknęli tę część meczu runem 33:12 i przejęli kontrolę.
- Do trzeciej kwarty gra Grizzlies wyglądała niechlujnie. Dopiero po kilku minutach od wyjścia z szatni zaczęli bardziej przykładać się do swoich zadań w obronie, co otworzyło im szanse do szybkiego ataku w kontrze. Gdy w końcu złapali rytm, Thunder nie wiedzieli, w jaki sposób ich zatrzymać. Taka odmiana w trakcie meczu świadczy o dużej dojrzałości graczy z Memphis.
- Gospodarze grali bez swojego lidera – Shaia Gilgeousa-Alexandra, który nabawił się urazu rozcięgna podeszwowego i na ten moment nie wiadomo, ile potrwa jego przerwa. Najlepszym strzelcem OKC był Moses Brown z 19 oczkami. Po stronie Grizzlies 25 punktów Brooksa i 20 oczek oraz 5 zbiórek Graysona Allena. Z double-double 16 punktów i 15 zbiórek mecz skończył Jonas Valanciunas.
SAN ANTONIO SPURS – LOS ANGELES CLIPPERS 101:134
- Nie było w tym meczu większej historii. Los Angeles Clippers bardzo szybko narzucili San Antonio Spurs warunki i prowadzili grę od pierwszej do ostatniej kwarty. Było to szczególnie satysfakcjonujące dla Kawhiego Leonarda, na którego kibice zebrani w San Antonio buczeli za każdym razem, gdy miał piłkę w rękach. LAC wyszli na prowadzenie 19:7 trafiając pierwszych pięć rzutów za trzy punkty.
- Pod koniec pierwszej kwarty prowadzenie urosło do 18 oczek. Spurs po tym ciosie się nie podnieśli. Leonard był najlepszym graczem na parkiecie notując 25 punktów, 7 zbiórek, 3 asysty oraz 5 przechwytów. Kolejnych 17 oczek, 6 zbiórek i 4 asysty autorstwa Paula George’a i 20 oczek Marcusa Morrisa. W obozie gospodarzy nie miał kto ciągnąć wózka. 19 oczek z 18 rzutów DeMara DeRozana i tylko 7/22 całego zespołu za trzy.
- Zwycięstwo pozwoliło Clippers przeskoczyć na 3. miejsce w tabeli zachodniej konferencji. Seria porażek Los Angeles Lakers zaczyna się na drużynie LeBrona Jamesa odbijać. Wkrótce złapać mogą ich Denver Nuggets oraz Portland Trail Blazers. San Antonio Spurs na ten moment są ósmą drużyną zachodniej konferencji.
UTAH JAZZ – BROOKLYN NETS 118:88
- Spotkanie rozstrzygnęło się właściwie już w pierwszej kwarcie, którą gospodarze wygrali 21 punktami (38:17). Z każdą kolejną minutą Jazz tylko powiększali przewagę spokojnie kontrolując wydarzenia na parkiecie.
- Po raz kolejny w tym sezonie głównym atutem podopiecznych Quina Snydera był grad rzutów zza łuku. Jazz trafili 23 z 55 oddanych rzutów trzypunktowych (42%). Najwięcej trójek zdobyli Mitchell (5), Niang (5), Bogdanović (4) i Conley (3).
- Bohaterem spotkania został Donovan Mitchell, autor 27 punktów (11 na 18 z gry, 61%), 6 zbiórek i 7 asyst. Po 18 punktów dołożyli Mike Conley (6/12 z gry, 50%) i Bojan Bogdanović (5/8, 63%). 15 punktów zapisał na swoje konto wspomniany wcześniej Georges Niang.
- Po stronie Brooklyn Nets najwięcej punktów uzbierał Alize Johnson, który uzyskał również double-double (23 punkty i 15 zbiórek). Johnson trafił 11 z 15 rzutów z gry (73%). Drugi najlepszy wynik osiągnął Timothe Luwawu-Cabarrot (14 punktów). 12 punktów i 8 zbiórek zdobył Reggie Perry.
Mateusz Malinowski
SACRAMENTO KINGS – ATLANTA HAWKS 110:108
- Bez wątpienia jeden z najciekawszych meczów spośród wszystkich rozgrywanych ostatniej nocy. Na 36,6 sekund przed końcem pierwszoroczniak Tyrese Haliburton trafił dwa rzuty wolne i zapewnił swojej drużynie przewagę, której – seryjnie ostatnio wygrywająca – Atlanta Hawks nie była w stanie odrobić. Głównym problemem gości była defensywa, która nie potrafiła znaleźć odpowiedzi na grę Sacramento Kings, zwłaszcza De’Aarona Foxa.
- Młody rozgrywający Kings dwoił się i troił będąc zdecydowanie najlepszym zawodnikiem na parkiecie. Jednak to Haliburtonowi przypadł zaszczyt zapewnienia swojej drużynie zwycięskich punktów. Po trójce Trae Younga, która doprowadziła do remisu 108:108, Haliburton był faulowany przy próbie wjazdu na kosz. Dla Hawks rzucali jeszcze Young i Danilo Gallinari, lecz obie próby był nieskuteczne.
- Cały mecz toczył się w dobrym tempie. Ekipy wymieniały się ciosami doprowadzając do zaciętej końcówki spotkania. Wspomniany Fox zanotował na swoje konto 37 punktów, 3 asysty oraz 2 przechwyty. Haliburton zapewnił 17 oczek, 5 zbiórek oraz 7 asyst. Po stronie gości z Atlanty 29 punktów i 9 asyst Younga oraz 25 punktów i 17 zbiórek Clinta Capeli. Hawks po serii ośmiu zwycięstw z rzędu, przegrali dwa ostatnie mecze.