DeMar DeRozan nie przestaje zaskakiwać. Po wczorajszym game-winnerze przeciwko Indiana Pacers, minionej nocy obrońca Chicago Bulls po raz kolejny zapewnił swojej drużynie zwycięstwo rzutem niemal na równi z syreną. Do końca ważyły się również losy spotkania w Barclays Center, gdzie Los Angeles Clippers ograli ostatecznie Brooklyn Nets. Swoje popisy kontynuuje Giannis Antetokounmpo, dzięki czemu Milwauke Bucks nie mieli większych problemów z pokonaniem New Orleans Pelicans. Na zakończenie zmagań Golden State Warriors ograli Utah Jazz i umocnili się na pozycji lidera konferencji zachodniej.

Milwaukee Bucks – New Orleans Pelicans 136:113

Statystyki

  • Milwaukee Bucks nie zwalniają tempa. Podopieczni Mike’a Budenholzera odnieśli szóste z rzędu zwycięstwo, tym razem zostawiając w pokonanym polu New Orleans Pelicans. Przebieg pierwszej połowy nie wskazywał jednak na całkowitą dominację Kozłów. Gospodarze nie byli w stanie w znaczący sposób odskoczyć z wynikiem, a po serii trafień Devonte’ Grahama niżej notowane Pelikany wypracowały sobie 7-punktowe prowadzenie (30:37).
  • Bucks natychmiast udało się jednak powrócić do gry, głównie za sprawą świetnie dysponowanych Giannisa Antetokounmpo i Bobby’ego Portisa (64:56). Kluczowa okazała się jednak trzecia odsłona, w której to Milwaukee finalnie udokumentowali swoją przewagę. Grayson Allen i Portis trafili po dwie trójki, kilka celnych rzutów z gry dołożył Jrue Holiday, podczas gdy Pelicans mieli problemy z odnalezieniem drogi do kosza z dystansu. Gospodarze odskoczyli nawet na 19 oczek (92:73), by w ostatniej odsłonie bez żadnych problemów dowieźć komfortowe prowadzenie do syreny.
  • Po raz kolejny w świetle reflektorów znalazł się Giannis Antetokounmpo. Skrzydłowy Kozłów zanotował triple-double w postaci 35 punktów, 16 zbiórek i 10 asyst, trafiając 12 z 18 rzutów z gry. Świetny mecz rozegrał też wchodzący z ławki Jordan Nwora, autor 23 oczek. Jrue Holiday dołożył 21 punktów i 6 asyst, a Grayson Allen, głównie dzięki czterem trafieniom zza łuku, 16 punktów. Nie zagrał Khris Middleton.
  • Aż siedmiu zawodników Pelicans uzyskało tej nocy dwucyfrową zdobycz punktową. Najwięcej odnotował rezerwowy Jaxson Hayes, który do 7 zbiórek dołożył 23 punkty. Po 14 oczek dołożyli Gary Temple, Herbert Jones, Devonte’ Graham oraz Josh Hart, który wypracował double-double, ocierając się przy tym o potrójną zdobycz (11 zbiórek, 9 asyst).
  • Bucks wykorzystują wpadkę Brooklyn Nets i zmniejszają dystans pomiędzy dwiema ekipami. Zespół z Nowego Jorku wciąż ma jednak do rozegrania o cztery spotkania więcej, które prawdopodobnie pozwolą im odskoczyć w tabeli.

Detroit Pistons – San Antonio Spurs 117:116 (po dogrywce)

Statystyki

  • Trójka Bryna Forbesa na 55 sekund przed końcową syreną wyprowadziła San Antonio Spurs na skromne prowadzenie (103:104). Po świetnej akcji indywidualnej po drugiej stronie parkietu spudłował Hamidou Diallo, ale przytomnie zachował się Luka Garza, który dobił jego rzut spod kosza. Po chwili SAS mieli kilka dogodnych okazji, żeby przesądzić o losach meczu. Najpierw z półdystansu spudłował Forbes, potem dwukrotnie z linii pomylił się Jakob Poeltl. Kiedy do kolejnych osobistych podszedł Keldon Johnson, to trafił tylko jednego z nich (105:105). Ostatnie posiadanie miało należeć do Detroit Pistons, ale przy próbie wywalczenia sobie dogodnej pozycji faul ofensywny popełnił Saddiq Bey. Keldon Johnson mógł po chwili zakończyć mecz, ale i tym razem spudłował.
  • Dogrywa również stała pod znakiem walki punkt za punkt i wymiany ciosów. Na niespełna minutę przed końcem fatalny błąd popełnił Derrick White. Rozgrywający Spurs dał odebrać sobie piłkę pod własnym koszem, co zakończyło się punktami dla Tłoków (113:112). Zza łuku odpowiedział Keldon Johnson, po czym Saddiq Bey trafił tylko 1 z 2 rzutów osobistych. Pistons nie wykorzystali kolejnej akcji, ale dogodną szansę zmarnowali również goście. White również trafił tylko jedną próbę z linii (114:116), co dało Pistons kolejną okazję na zwycięstwo.
  • Ostatnia akcja Tłoków była tak chaotyczna, jak można to sobie wyobrazić. Najpierw po ataku na kosz piłkę między nogami Poeltla w kierunku Saddiqa Beya posłał Derrick Walton Jr. Przed twarzą Beya znajdowało się dwóch defensorów San Antonio, ale ten i tak musiał zdecydować się na szaloną próbę za trzy. Jego rzut odnalazł jednak drogę do kosza i zapewnił Detroit pierwsze zwycięstwo od 20 grudnia, a zarazem drugie od 18 listopada.
  • Aż trzech zawodników Detroit Pistons popisało się tej nocy efektownymi double-double. Hamidou Diallo zdobył 34 punkty i 14 zbiórek (do tego 5 przechwytów), Luka Garza do 20 oczek również dołożył 14 zebranych piłek, z kolei Saddiq Bey zanotował 21 oczek i aż 17 zbiórek. Na wyróżnienie zapracował też Cassius Stanley, autor 19 punktów.
  • Po stronie Spurs brylował wchodzący z ławki Bryn Forbes, zdobywca 27 punktów i 7 zbiórek. Devin Vassell dołożył 19 oczek, a podwójną zdobyczą popisali się Derrick White (18 punktów, 14 asyst) i Jakob Poeltl (15 punktów, 12 zbiórek).

Washington Wizards – Chicago Bulls 119:120

Statystyki

  • DeMar DeRozan po raz kolejny udowodnił, że tytuł króla czwartych kwart nie został przyznany mu bezpodstawnie. Obrońca Chicago Bulls drugą noc z rzędu zapewnia swojej drużynie zwycięstwo rzutem niemal na równi z syreną.
  • Pierwsza połowa spotkania w wykonaniu podopiecznych Billy’ego Donovana nie była całkowicie nieudana, ale to Czarodzieje byli stroną przeważającą. Byki trafiały co prawda 52,9% rzutów zza łuku, ale po stronie gospodarzy skuteczność z gry była zdecydowanie bardziej imponująca (64:52). Na poważne problemy Washington Wizards napotkali się dopiero w trzeciej kwarcie (88:86), ale to wciąż oni mieli w kluczowych momentach przewagę (102:92). Dobra postawa przyjezdnych sprawiła jednak, że o rezultacie miał przesądzić przebieg końcówki.
  • Na 1:43 przed syreną Zach Lavine popisał się fantastyczną trójką, która pozwoliła Bulls odzyskać prowadzenie (114:115). Po wymianie celnych osobistych autorstwa Bradleya Beala i DeMara DeRozana przed szansą na zwycięski rzut stanęli gospodarze. Beal zauważył znajdującego się na stosunkowo dogodnej pozycji Kyle’a Kuzmę i momentalnie obsłużył go podaniem. Skrzydłowy nie zawiódł i na 3,3 sekundy przed końcem spotkania ponownie wyprowadził Washington na prowadzenie (119:117).
  • Wydawało się, że losy spotkania mogą być już przesądzone. Bulls wciąż mieli jednak kilka sekund na wypracowanie sobie dogodnej pozycji strzeleckiej. Grę zza linii bocznej wznawiał Coby White. Rozgrywający Chicago zauważył DeRozana, który urywał się obrońcy, a po chwili nabrał go na tzw. pompkę. Na podwojenie zdecydował się Bradley Beal, ale DeMar mimo wszystko posłał kolejny szalony rzut zza łuku i tym razem, podobnie jak dzień wcześniej, jego próba na równi z syreną dała Bulls zwycięstwo.
  • – Widziałem dwóch gości kryjących mnie. Wiedziałem, że co najmniej jednego mogę nabrać na pump fake [pompkę]. Po tym chciałem się tylko upewnić, że moja noga jest za linią, żeby dać rzutowi szansę. […] King of the fourth? Jestem zaszczycony, że ufają mi w czwartej kwarcie – mówił po meczu DeRozan.
  • Mimo kapitalnego wykończenia DeMara DeRozana (28 punktów, 9 zbiórek, 5 asyst) to jednak Zach Lavine był tej nocy głównym dowodzącym Bulls. Obrońca zakończył mecz z dorobkiem 35 oczek i 5 zbiórek, trafiając przy tym 7 z 12 prób za trzy. Double-double w postaci 22 punktów i 12 zbiórek dołożył Nikola Vucević. Coby White dorzucił 20 punktów.
  • Po stronie Wizards prym wiedli przede wszystkim Kyle Kuzma (29 punktów, 12 zbiórek) oraz Bradley Beal (27 punktów, 17 asyst, 4 przechwyty). Solidne zdobycze dołożyli też Daniel Gafford (19 pkt) i Kentavious Caldwell-Pope (13 oczek, 8 zbiórek).

Brooklyn Nets – Los Angeles Clippers 116:120

Statystyki

  • Choć Los Angeles Clippers w dalszym ciągu muszą radzić sobie bez Paula George’a, to świetnie rozpoczęli to spotkanie i po kilku minutach prowadzili różnicą 10 oczek (11:21). Niezwykle aktywny był Eric Bledsoe, ale na odpowiedź Kevina Duranta i LaMarcusa Aldridge’a nie musieliśmy długo czekać (30:29).
  • Druga „ćwiartka” również stała pod znakiem wymiany ciosów i dopiero po przerwie Brooklyn Nets zdołali odskoczyć na więcej niż 10 punktów (77:66). Kapitalną trzecią odsłonę rozegrał James Harden, który zaaplikował wówczas rywalom aż 16 oczek. Choć Clippers nie radzili sobie najgorzej (50% z gry i 62,5% za trzy), to wydawało się, że gospodarze kontrolują przebieg gry i bez większych problemów dowiozą zwycięstwo do końcowej syreny.
  • W drugiej połowie ostatniej kwarty sytuacja zaczęła się jednak komplikować. Po serii trafień Erica Bledsoe, Reggie’ego Jacksona i Amira Coffeya przyjezdni zdołali doprowadzić do remisu (110:110), chociaż chwilę wcześniej przegrywali 13-punktami. Kluczowe okazało się trafienie Justise’a Winslowa na 1:03 przed końcem. W kolejnej akcji Brooklynu zza łuku spudłował James Johnson, co ekipie z Miasta Aniołów dało szansę na odskoczenie z wynikiem w najważniejszym momencie pojedynku. Okazji nie zmarnował Terance Mann, który podwyższył prowadzenie swojego zespołu (113:117). Ostatnie sekundy to już wojna nerwów na linii rzutów osobistych, ale LAC nie dali wyrwać sobie zwycięstwa, które wcześniej wyszarpali z rąk Nets.
  • – Za bardzo się rozluźniliśmy. Prowadzisz 10 punktami, pudłujesz layup, tracisz piłkę, mają z tego kontrę, pozwalamy im na trójki i wjazd pod kosz. Jest tak, jak powiedział trener, nie zasłużyliśmy na zwycięstwo w tym meczu. Myśleliśmy, że po prostu przyjedziemy i zgarniemy wygraną – mówił po meczu Durant.
  • Pomimo porażki liderzy Nets popisali się solidnymi linijkami statystycznymi. Kevin Durant zakończył mecz z dorobkiem 28 punktów i 9 zbiórek, z kolei James Harden dołożył triple-double w postaci 34 punktów, 12 zbiórek i 13 asyst (3/11 za trzy). Patty Mills dorzucił kilka cennych trafień zza łuku (5/9), dzięki czemu zdobył 17 oczek. Wchodzący z ławki Nic Claxton również zanotował podwójną zdobycz (13 punktów, 10 zbiórek).
  • Clippers do zwycięstwa poprowadził przede wszystkim Eric Bledsoe, zdobywca 27 punktów, 4 asyst i 3 przechwytów. Po 19 oczek dołożyli Terance Mann i Reggie Jackson. Wszechstronny Amir Coffey dorzucił od siebie 14 punktów, 8 zbiórek i 5 asyst.

Houston Rockets – Denver Nuggets 111:124

Statystyki

  • W tym spotkaniu na szczególną uwagę zasługują wydarzenia pozaboiskowe. Zgodnie z doniesieniami Shamsa Charanii w przerwie meczu doszło do starcia w szatni Houston Rockets. John Lucas, asystent trenera, miał rzekomo krytykować grę Kevina Portera Jr’a i poziom zaangażowania Christiana Wooda. Porterowi puściły wówczas nerwy, a po szatni zaczęły latać różne przedmioty. Rozgrywający Rakiet odmówił gry w drugiej połowie i opuścił halę Toyota Center.
  • Kilkanaście minut wcześniej gospodarze pozwolili Denver Nuggets na 47 punktów w drugiej kwarcie, co dało im prowadzenie różnicą 22 oczek (55:77). Ofensywę przyjezdnych napędzali Nikola Jokić i Aaron Gordon, bliski double-double był natomiast Facundo Campazzo (13 punktów, 8 asyst). Po drugiej stronie na wyróżnienie zasłużył Jalen Green, który do szatni udał się z dorobkiem 20 punktów.
  • Po przerwie Nuggets zwolnili nieco tempo i choć zdobyli jedynie 22 punkty, to Rakiety odpowiedziały zaledwie 19. Dopiero w ostatniej części gry gospodarze zdołali rozkręcić się w ataku. Rzut za rzutem trafiali Kenyon Martin Jr., Trevelin Queen oraz Daishen Nix, ale to wystarczyło jedynie do zmniejszenia rozmiaru porażki.
  • Ostatecznie double-double na swoim koncie zapisali Nikola Jokić (24 punkty, 11 zbiórek) i Facundo Campazzo (22 punkty, 12 asyst, 5 przechwytów). Solidną zdobycz dołożyli też Aaron Gordon (16 pkt) oraz Will Barton (12 pkt). Po 11 oczek z ławki rezerwowych dorzucili JaMychal Green, Vlatko Cancar i Bol Bol.
  • Po stronie Rakiet świetne zawody rozergrał 2. wybór zeszłorocznego draftu – Jalen Green. Młody obrońca zdobył 29 punktów, trafiając przy tym 5 z 8 prób za trzy. Kenyon Martin Jr. dołożył 15 oczek, a Daishen Nix 13.

Utah Jazz – Golden State Warriors 116:123

Statystyki

  • Jedno z najciekawiej zapowiadających się spotkań tej nocy nie zawiodło. Kapitalnie w mecz wszedł Otto Porter, który wyręczył mającego problemy ze skutecznością Stephena Curry’ego (1/4) i zdobył 11 punktów w pierwszej odsłonie. Golden State Warriors odskoczyli na 8 punktów, ale przed końcem kwarty ofensywa Jazzmanów napędzana przez Donovana Mitchella i Bojana Bogdanovicia zdołała zmniejszyć nieco stratę (24:29).
  • W drugiej kwarcie swój rytm odnaleźli Curry i Andrew Wiggins. Goście przejęli inicjatywę a ich przewaga z minuty na minutę rosła. To właśnie po trójce Wigginsa Warriors po raz pierwszy tej nocy odskoczyli na 13 oczek (33:46). Utah Jazz nie składali jednak broni i po serii trafień Jordana Clarksona i Rudy’ego Goberta zniwelowali stratę do 5 punktów, ale podopieczni Steve’a Kerra raz jeszcze odpowiedzieli z przytupem (50:64).
  • Trzecia kwarta to fantastyczny popis zespołu Quina Snydera. Po 10 punktów zdobyli wówczas Bojan Bogdanović i Royce O’Neale, a Jazzmani ze straty 16 oczek w niespełna 10 minut odskoczyli na 6 punktów (86:80). To jednak tylko napędziło Stephena Curry’ego, który w czwartej odsłonie po raz kolejny znalazł się w świetle reflektorów. Rozgrywający dwoił się i troił, a jego dwa kolejne trafienia pozwoliły Wojownikom odskoczyć w końcówce (111:116). Kluczowa okazała się jednak trójka Andre Iguodali na 38 sekund przed syreną (112:119). Utah zdołali jeszcze odpowiedzieć, ale w ostatnich sekundach Curry trafił 4 z 5 osobistych, ustalając tym samym wynik spotkania.
  • Mimo porażki aż czterech zawodników Utah Jazz zakończyło mecz z dorobkiem dokładnie 20 punktów. Byli to Donotan Mitchell (9 asyst; 4/19 z gry), Rudy Gobert (19 zbiórek), Bojan Bogdanović oraz Jordan Clarkson. Royce O’Neale dołożył 15 oczek.
  • – Muszę im to oddać, są świetnymi defensorami – mówił po meczu Mitchell o grze Wigginsa i Paytona. – Sposób, w jaki Gary [Payton II] powrócił do ligi, jest naprawdę imponujący. Podobały mi się jednak pozycje, w jakich się znajdowałem. Z 19 oddanych rzutów są pewnie 3, które chciałbym z powrotem – dodał Donovan.
  • Po stronie Warriors prym wiedli Stephen Curry (28 punktów, 9 asyst, 6 zbiórek) i Andrew Wiggins (25 pkt). Otto Porter II zakończył mecz z dorobkiem 20 oczek, 8 asyst i 3 przechwytów, z kolei Gary Payton II i Andre Iguodala uzbierali po 12 punktów.

Wspieraj PROBASKET

  • Robiąc zakupy wybierz oficjalny sklep Nike
  • Albo SK STORE, czyli dawny Sklep Koszykarza
  • Planujesz zakup NBA League Pass? Wybierz nasz link
  • Zarejestruj się i znajdź świetne promocje w sklepie Lounge by Zalando
  • Ogromne wyprzedaże znajdziesz też w sklepie HalfPrice
  • Zobacz czy oficjalny sklep New Balance nie będzie miał dla Ciebie dobrej oferty
  • Jadąc na wakacje sprawdź ofertę polskich linii lotniczych LOT
  • Lub znajdź hotel za połowę ceny dzięki wyszukiwarce Triverna


  • Subscribe
    Powiadom o
    guest
    10 komentarzy
    najstarszy
    najnowszy oceniany
    Inline Feedbacks
    View all comments