Za nami dwa ostatnie spotkania play-in, a to oznacza, że znamy już komplet zespołów, które powalczą w tegorocznych play-offach. Atlanta Hawks ograli Cleveland Cavaliers, a fantastyczną drugą połowę spotkania rozegrał Trae Young, który zapewnił Jastrzębiom zwycięstwo. Oprócz Cavs sezon zakończył się również dla Los Angeles Clippers. Zespół z Miasta Aniołów odrobił 16-punktową stratę z drugiej kwarty, ale w ostatniej części pozwolił wyrwać sobie zwycięstwo. Nie zagrał Paul George, który został objęty protokołem zdrowia i bezpieczeństwa.
Cleveland Cavaliers – Atlanta Hawks 101:107
- Od początku spotkania atmosfera na trybunach hali Rocket Mortgage FieldHouse była niesamowita. Cleveland Cavaliers zaczęli ten mecz bardzo energicznie, prezentowali szybkie tempo gry, dobrze i skutecznie dzielili się piłką, trafiając przy tym trójki. Podopieczni J.B. Bickerstaffa za sprawą znakomitej skuteczności z dystansu (6/9 za trzy w pierwszej kwarcie) dość szybko objęli dwucyfrowe prowadzenie i ostatecznie wygrali kwartę 36:25. Atlanta Hawks wyglądali niemrawo, a w pierwszej kwarcie dużym problemem były dla nich straty (aż 7).
- Jastrzębie w drugiej odsłonie podostrzyli nieco grę w obronie, nie pozwalając już gospodarzom na tak wiele w ataku. Mimo to Cavs wciąż kontrolowali przebieg tego spotkania, utrzymując stosunkowo bezpieczną przewagę. W pierwszej połowie największym problemem przyjezdnych z Atlanty była fatalna dyspozycja w rzutach dystansowych. Prowadzeni przez Nate’a McMillana koszykarze trafili tylko trzy trójki (7 mniej niż Cavaliers) i schodząc na przerwę przegrywali różnicą dziesięciu punktów (51:61). Na domiar złego, w drugiej kwarcie kontuzji kolana doznał Clint Capela. Szwajcarski środkowy opuścił parkiet utykając i nie wrócił już do gry.
- W trzeciej kwarcie oglądaliśmy dużo walki. Widać było, że dla obu ekip to najważniejsze spotkanie tegorocznych rozgrywek , bo mecz stał się bardzo fizyczny a rytm gry szarpany. Wyraźnie skorzystali na tym Hawks, którzy pod koniec kwarty po raz pierwszy objęli prowadzenie (76:77). Przebudził się Trae Young, który w końcu zaczął zdobywać punkty (16 oczek w trzeciej kwarcie). Przed rozpoczęciem ostatniej „ćwiartki” mieliśmy remis 84:84 i mecz zaczął się od nowa.
- Momentum było po stronie Jastrzębi, które rozpoczęły czwartą kwartę runem 11:5 i na nieco ponad pięć minut do końcowej syreny objęły prowadzenie 89:95. Końcówka spotkania również należała do Hawks. Young ewidentnie zostawił wszystko co najlepsze na drugą połowę, a w ostatnich minutach trafiał kluczowe rzuty, prowadząc swoją drużynę do najważniejszego zwycięstwa w sezonie. Tym samym Atlanta Hawks awansowali do Playoffs i w pierwszej rundzie zmierzą się z Miami Heat.
- Cleveland Cavaliers rozegrali jedną znakomitą kwartę, w której zdobyli 36 punktów, jednak później było coraz gorzej. W czwartej kwarcie Cavs mieli ogromne problemy z grą w ataku, zdobywając ledwie 17 oczek na 33-procentowej skuteczności. Ponadto w ich szeregach ewidentnie zabrakło lidera, który natchnąłby kolegów do lepszej gry.
- Najlepszym zawodnikiem na parkiecie był dziś Trae Young. Po słabym początku (6 punktów, 3/11 z gry w pierwszej połowie) lider zespołu z Atlanty przebudził się w drugiej części spotkania. Gwiazdor Hawks zdobył 38 punktów i miał 9 asyst. Innym zawodnikiem Hawks, którego warto wyróżnić, był Bogdan Bogdanović. Serb dołożył 19 oczek i miał 5 zbiórek.
- – Trae ma ogromną pewność w swoją grę, umiejętności i wciąż w to wierzył. Nie widziałem w jego grze ani trochę paniki. Wyszedł na drugą połowę, dalej był agresywny. Rzuty zaczęły mu wpadać, te same rzuty, które oddawał w pierwszej części – mówił po meczu trener Nate McMillan.
- Dla Cavaliers Lauri Markkanen zdobył 26 punktów i miał 8 zbiórek. Darius Garland dołożył 21 punktów i 9 asyst. Bliski double-double był też Evan Mobley, autor 18 oczek, 8 zbiórek i 5 asyst.
Autor: Janusz Nowakowski
Los Angeles Clippers – New Orleans Pelicans 101:105
- New Orleans Pelicans wygrali 3 z 4 bezpośrednich starć obu zespołów w sezonie zasadniczym, a dodatkowo Los Angeles Clippers musieli radzić sobie bez swojej gwiazdy – Paula George’a. Skrzydłowy został objęty protokołem zdrowia i bezpieczeństwa i dołączył tym samym do Kawhia Leonarda na liście wielkich nieobecnych po stronie gospodarzy.
- Mecz rozpoczęła regularna wymiana ciosów, którą przerwało dopiero trafienie CJ’a McColluma. Obrońca rzutem z półdystansu wyprowadził NOP na pierwsze tej nocy prowadzenie większe niż różnicą dwóch punktów (10:14). Po przerwie na żądanie LAC fantastyczną grę kontynuował Brandon Ingram, który w całej pierwszej kwarcie zdobył 16 „oczek”, co pozwoliło przyjezdnym odskoczyć (17:24). Pels zakończyli tę część ze skutecznością aż 62,5% z gry, z kolei Clippers jedynie 36% (22:30).
- Pelicans świetnie weszli również w drugą odsłonę i po trafieniach Najiego Marshalla, Jose Alvarado i Larry’ego Nance’a Jr’a. prowadzili już 15 punktami (24:39). Clippers znów mieli problemy z odnalezieniem drogi do kosza, choć nieco nadziei dała im trójka dobrze dysponowanego Marcusa Morrisa (29:41). Zawodnicy Tyronna Lue kilkukrotnie byli w stanie zbliżyć się na 11-12 „oczek”, ale wówczas goście przerywali ich serię. Nie pomogły problemy ze skutecznością Normana Powella (3/11), kilka istotnych rzutów spudłował też Reggie Jackson (5/12), a ostatecznie Pelicans schodzili do szatni z 10-punktową zaliczką (46:56).
- Początek trzeciej „ćwiartki” to trzy szybkie ciosy wyprowadzone przez Clippers, które zmniejszyły przewagę do zaledwie trzech oczek. Po trafieniach z obu stron i kolejnej zmarnowanej próbie przez CJ’a McColluma, który miał problemy ze skutecznością (wówczas 4/13), gospodarze odzyskali prowadzenie po akcji 2+1 Reggiego Jacksona (60:58). Pelicans zaliczyli następnie fatalną serię w ofensywie. Przez nieco ponad 6 minut zdobyli jedynie 2 punkty, w dodatku z linii rzutów wolnych. Niemoc strzelecką przerwał dopiero McCollum, ale po jego trafieniu Clippers wciąż komfortowo prowadzili (71:62). Przewaga gospodarzy wzrosła do 15 oczek, ale skuteczna odpowiedź zmniejszyła nieco stratę przed ostatnią kwartą (84:74).
- Pels rozpoczęli czwartą odsłonę od serii 14:4, która na nowo otworzyła przed nimi możliwość gry w play-offs. Do remisu trafieniem za trzy doprowadził McCollum, dla którego była to pierwsza celna trójka tej nocy. Na 4:02 przed końcem meczu wsad Nance’a Jr’a. dał przyjezdnym prowadzenie, które niespełna minutę później podwyższył McCollum (94:98). Clippers zabrakło wówczas skuteczności, ale po chwili błędy te naprawili Norman Powell i Robert Covington (99:101).
- Kluczowe dla losów spotkania mogło okazać się pudło Jacksona z linii na 26,6 sekundy przed syreną (100:103). Doskonałej szansy nie wykorzystał jednak Nance Jr., który także spudłował dwa osobiste. Równie fatalnie spisał się jednak Norman Powell, który przestrzelił jedną ze swoich prób. W kolejnej akcji Clippers chcieli za wszelką cenę odzyskać piłkę, ale trafiła ona pod kosz w ręce Jonasa Valanciunasa, który pewnie wykończył akcję wsadem. Atak LAC również nie przyniósł oczekiwanych efektów, co oznacza, że dla ekipy z Miasta Aniołów sezon już się zakończył. Pelicans w pierwszej rundzie play-offs zmierzą się z Phoenix Suns.
- Prym po stronie NOP wiódł Brandon Ingram, autor 30 punktów, 6 zbiórek i 6 asyst. CJ McCollum pomimo problemów ze skutecznością (9/24 z gry) dołożył 19 oczek. Po 14 punktów zdobyli wchodzący z ławki rezerwowych Larry Nance Jr. i Trey Murphy III.
- W Clippers najlepiej wypadli Marcus Morris (27 punktów, 9 zbiórek, 5 asyst) oraz Reggie Jackson (27 punktów, 7 zbiórek, 8 asyst). Norman Powell dołożył 17 oczek z ławki, a Robert Covington 14. Zawiódł Nicolas Batum (2 punkty, 10 zbiórek; 1/7 z gry).
Kiedy pierwsze mecze NBA play-offs?
Sobota wieczór:
- 19:00 Mavericks – Jazz
- 21:30 Grizzlies – Wolves
Noc z soboty na niedzielę:
- 0:00 Sixers – Raptors
- 2:30 Warriors – Nuggets
Niedziela wieczór:
- 19:00 Heat – Hawks
- 21:30 Celtics – Nets
Noc z niedzieli na poniedziałek:
- 0:30 Bucks – Bulls
- 3:00 Suns – Pelicans