Zespoły bardzo skutecznie wykorzystują w tej serii przewagę własnego parkietu. Milwaukee Bucks udało się przedłużyć serię z Boston Celtics i przed nami mecz numer siedem, który odbędzie się w Bostonie. Czy Bucks uda się przełamać i wygrają na wyjeździe? A może Celtics znów znajdą odpowiedź?
BOSTON CELTICS – MILWAUKEE BUCKS 86:97 (3-3)
– Wszystko sprowadziło się do naszej woli walki. Starałem się być agresywny, starałem się po prostu skutecznie grać – mówił po meczu Giannis Antetokounmpo, najlepszy zawodnik Milwaukee Bucks. Grek zdobył 31 punktów (13/23 FG, 5/8 FT), 14 zbiórek, 4 asysty i 2 przechwyty. Gospodarzom udało się w końcówce wypracować przewagę, której Boston Celtics nie byli w stanie zamknąć.
– Kluczowa była trójka Malcolma Brogdona na 5 minut przed końcem, która pozwoliła Bucks zbudować dystans większy niż tylko jedno posiadanie (tak określa się przewagę punktu, dwóch lub trzech). Celtics prowadzili w tym meczu różnicą 9 oczek, a w końcówce było już 78:80. Nie potrafili jednak nic poradzić na ogromną chęć walki, która biła z gry przeciwnika. Bucks dobrze przesuwali piłkę w ataku i szczelnie bronili.
– Goście mieli duży problem z trafianiem trójek, zaledwie 10/36 3PT i wiele zmarnowanych posiadań. Run 11:3 w samej końcówce pozwolił Bucks wyjść na dwucyfrowe prowadzenie, które pozostało niezagrożone. Oprócz produktywności Antetokounmpo, Bucks mieli jeszcze Brogdona i Erica Bledsoe, którzy dołożyli od siebie po 16 punktów. W całym meczu miejscowi trafiali na 51% skuteczności.
– W obozie z Bostonu najlepiej wyglądał Jayson Tatum notując 22 punkty (6/14 FG, 2/6 3PT, 8/9 FT), 3 zbiórki, 3 asysty i 3 przechwyty. Mecz numer siedem w nocy z soboty na niedzielę o godzinie 2:00.
Follow @mkajzerek
Follow @PROBASKET