Indiana Pacers odpada z tegorocznych play-offs jako pierwsza. Po bardzo wyrównanym spotkaniu zawodnicy Nate’a McMillana  ulegli gościom z Bostonu 106:110. O ostatecznym wyniku zadecydowały przede wszystkim skuteczne akcje Gordona Haywarda oraz Marcusa Morrisa, którzy najpierw pomogli wyjść Celtics na bezpieczne prowadzenie, a następnie utrzymać bezpieczny dystans do samego końca meczu. W drugim spotkaniu po długiej walce Golden State Warriors pokonali Los Angeles Clippers podwyższając prowadzenie w serii. Bohaterami starcia byli Klay Thompson i Kevin Durant. Obydwaj zawodnicy przez całe spotkanie raz po raz dziurawili siatkę rywali wybijając im z głowy myśl o jakimkolwiek zwycięstwie. Swoje mecze wygrały również ekipy Blazers i Raptors.

INDIANA PACERS – BOSTON CELTICS 106:110 (0-4)

Statystyki

– Obie ekipy miały z początku momenty przestoju. Początkowo Pacers nie mogli wejść w mecz za co zostali ukarani runem 8-0 w wykonaniu Celtics. Niemoc Indiany przerwała trójka Thaddeusa Younga z rogu boiska, rozpoczynając odrabianie poniesionych strat. Akcje Bogdanovicia i Collisona sprawiły, że po 4 minutach na tablicy wyników widniało 13:8 dla gospodarzy.  Rozpoczęła się wyrównana walka, z której po 12 minutach zwycięsko wyszli zawodnicy Nate’a McMillana. Żadna z drużyn nie grzeszyła jednak skutecznością. Celtowie trafili łącznie 36% wszystkich prób i tylko 14 % zza łuku. Dodatkowo podopieczni Brada Stevensa stracili aż 7 piłek. Pacers prezentowali się nieco lepiej, lecz do perfekcji brakowało naprawdę dużo- 33 FG% i 37.5 3PT%.

Indiana znowu przysnęła na początku kwarty pudłując 5 z 6 pierwszych rzutów. Celtics szybko odskoczyli na 9 punktów przewagi (34:25) w głównej mierze dzięki szybkiemu przechodzeniu z obrony do ataku. Pacers zdołali tuż przed końcem pierwszej połowy wyjść na 2-punktowe prowadzenie.

– W drugiej połowie obie ekipy szły łeb w łeb wymiennie przejmując inicjatywę w meczu. Pod koniec czwartej kwarty Boston postanowił jednak włączyć piąty bieg oraz wykorzystać brak regularności po stronie Pacers. Dwie trzypunktowe akcje Haywarda, a także trójki Morrisa i Tatuma wyniosły Celtics na 10-punktowe prowadzenie. Gospodarze próbowali jeszcze odwrócić losy spotkania. Ich zapału nie ostudziła nawet kolejna trójka Haywarda na minutę przed ostatnim gwizdkiem.  Pacers walczyli do ostatniej sekundy, dzięki trójkom Tyreke Evansa i Darrena Collisona zmniejszyli rozmiar porażki do zaledwie 4 oczek.

– Wśród Celtów zawiedli liderzy. Kyrie Irving, Jayson Tatum oraz Al Horford spudłowali łącznie 24 z 32 oddanych prób. Na ratunek przyszli więc rezerwowi czyt. Marcus Morris (18 punktów, 8 zbiórek) oraz Gordona Haywarda (20 punktów, 7/9 FG, 3/3 3PT). To właśnie oni zainicjowali run Celtów umożliwiający im wyjście na dwucyfrowe prowadzenie. Zawodnicy podczas ostatniej kwarty zdobyli łącznie 17 punktów, w tym kluczową trójkę na minutę przed końcem meczu.

LOS ANGELES CLIPPERS – GOLDEN STATE WARRIORS 105:113 (1-3)

Statystyki

– Z głębokiego letargu nareszcie wybudził się Klay Thompson. Zawodnik zaczął spotkanie od trafienia wszystkich siedmiu prób z gry. Pierwszą kwartę zakończył z dorobkiem 17 punktów na koncie. To w głównej mierze dzięki jego dyspozycji Warriors po 12 minutach meczu mieli 10-punktową przewagę na rywalem.

Clippers tradycyjnie nie przejęli się rozmiarem strat i zabrali się do ich odrabiania. Po 4 minutach drugiej kwarty osiągnęli zamierzony cel i wyrównali stan meczu (35:35). Warriors zdołali się przełamać i ponownie wyszli na dwucyfrowe prowadzenie. Zawodnicy Doca Riversa kilkukrotnie zmniejszali stratę, lecz do końca pierwszej połowy już ani razu nie doprowadzili do remisu.

– Po przerwie bez zmian. Clippers cały czas starali się dogonić odskakujących im Warriors. Cierpliwość popłaca, również w sporcie. W połowie trzeciej kwarty Clippers wykorzystali zadyszkę Wojowników zaliczając run 7-2 i wychodząc na 5-punktowe prowadzenie. Radość gospodarzy nie trwała jednak długo. Niemoc gości przerwał Stephen Curry trafiając w samej końcówce 7 punktów. Razem z Andre Igoudala udało mu się postawić zespół na nogi. Przed ostatnią kwartą na tablicy widniał wynik 87:84 dla Dubs.

Warriors od samego początku czwartej kwarty zaczęli powiększać prowadzenie, które wahało się w granicach 8-9 punktów. Clippers nie mieli dzisiaj ani siły ani arsenału by nawiązać równej walki z zawodnikami Steve’a Kerra. Na 2 minuty przed końcem kluczową trójkę po asyście Stephena Curry’ego trafił Kevin Durant. Na rzut skrzydłowego odpowiedział jednym celnym osobistym Lou Williams. Chwilę później Stephen Curry ponownie znalazł KD, tym razem pod koszem. Do końca spotkania pozostało 1.5 minuty, a obie ekipy dzieliła różnica 12 oczek. Gospodarze nie dali rady odrobić już tych strat i ostatecznie ulegli lepiej dysponowanym dzisiaj przyjezdnym z Oakland.

– Najwięcej kłopotów narobili gospodarzom Kevin Durant oraz Klay Thompson. Zawodnicy widząc, że ich klubowy kolega Stephen Curry ma słabszy dzień (3/14 Fg, 1/9 3PT), wzięli sprawy w swoje ręce. Duet Wojowników zaaplikował rywalom łącznie 62 punkty trafiając 24 z 41 oddanych prób (58.5 FG%).

– Po raz pierwszy w trakcie tej serii poniżej swojego poziomu zagrał Lou Williams. Zawodnik przez całe spotkanie borykał się z rozregulowanym celownikiem trafiając zaledwie 2 z 10 oddanych prób. Dużo lepiej nie wyglądał Danilo Gallinari (5/20 FG). Słabszą dyspozycję liderów zespołu wykorzystał Shai Gilgeous-Alexander. Debiutant zakończył spotkanie z 25 oczkami na koncie (9/15 FG).

ORLANDO MAGIC – TORONTO RAPTORS 85:107 (1-3)

Statystyki

Magicy tradycyjnie mieli dobry start zaczynając spotkanie od runu 7-0. Zawodnicy Steve’a Clifforda trafili wszystkie pierwsze 6 prób z gry. Niestety, początkowa moc zamieniła się w nieznośną słabość. Gospodarze chybili następne 26 z 38 rzutów (1/13 3PT) dając gościom z Kanady zielone światło do ataku.

– Zawodnicy Nicka Nurse’a zakończyli pierwszą połowę runem 11-1. 5 oczek padło łupem Kawhi Leonarda, a parę trójek dołożył do tego Pascal Siakam wyprowadzając Raptors na 16-punktowe prowadzenie (58:42).

Magicy wiązali wielkie nadzieję z trzecią kwartą. Leonard pewnie wybił im jednak z głowy wszelkie pomysły o jakimkolwiek comebacku: Po wsadzie Gordona Magic zmniejszyli stratę do 13 oczek. Leonard odpowiedział na to rzutem za trzy. Evan Fournier trafił zza łuku przybliżając Magików na dystans 12 oczek. Leonard odpowiedział na to rzutem z wyskoku. Stepback Gordona i obie ekipy znowu dzieli tylko 12 punktów. Leonard prześlizgnął się po zasłonie Gasola przez dwójkę obrońców, wszedł pod kosz i zaliczył akcję 2+1.

– Ostatecznie najmniejszy dystans jaki dzielił obie ekipy to różnica 10 oczek. Raptors dopełnili dzieła w czwartej kwarcie znacząco ograniczając popisy Magików w ataku (25:15).

– Najlepszym zawodnikiem na boisku był wspomniany Kawhi Leonard. Zawodnik dominował po obydwu stronach parkietu. Leonard trafił 12 z 20 oddanych prób notując na swoim koncie 34 punkty i 6 zbiórek. W trakcie play-offs lider Raptors notuje bilans 60-31. Wśród wszystkich zawodników mających na koncie co najmniej 60 zwycięstw podczas postseason jedynie Draymond Green, Shaun Livingston, Klay Thompson oraz Stephen Curry mają lepszy procent wygranych.

– Po stronie Magic najlepiej spisał się Aaron Gordon, zdobywca 25 oczek. Skrzydłowy usilnie próbował odmienić losy spotkania. Jego zaangażowanie było szczególnie widoczne podczas trzeciej kwarty kiedy to jego łupem padło, aż 18 z 28 punktów całego zespołu.

OKLAHOMA CITY THUNDER – PORTLAND TRAIL BLAZERS 98:111 (1-3)

Statystyki

– W pierwszej kwarcie żadna z drużyn nie przypominała faworytów do wygrania tego spotkania. Paul George opuścił co prawda większość drugiej kwarty z powodu problemów z faulami, lecz ani trochę nie wpłynęło to niszcząco na jego drużynę. Thunder przez długi czas utrzymywali się na prowadzeniu. Dopiero pod koniec pierwszej połowy dwie trójki Lillarda i Aminu najpierw dały Blazers 1-punktową przewagę, a chwilę później podwyższyły ją o kolejne 3 oczka.

– O wyniku w głównej mierze zadecydowała trzecia kwarta będąca prawdziwym popisem Damiana Lillarda. Rozgrywający Blazers zdobył w jej trakcie 15 z 24 ogólnie zdobytych punktów pomagając Blazers odzyskać kontrolę nie tylko nad meczem, ale przede wszystkim nad całą serią. Lillard swoją postawą uaktywnił też pozostałych kolegów z drużyny. Blazers w pewnym momencie byli nawet na 19-punktowym prowadzeniu. Dopiero pod koniec kwarty Thunder zaliczyło run 8-0 zmniejszając nieco stratę do przeciwnika.

– W czwartej kwarcie Blazers tylko dopełnili dzieła i to oni stoją przed szansą by po wtorkowym spotkaniu znaleźć się w drugiej rundzie play-offs.

Lillard chybił wszystkie pierwsze 6 prób z gry, a swój premierowy rzut trafił dopiero na minutę przed końcem pierwszej połowy. Rozgrywający zamiast forsować kolejne próby, poczekał na swój moment, a w międzyczasie kreował pozostałych kolegów z drużyny, czego efektem było 7 asyst na jego koncie do przerwy.

– Tym razem nie popisał się Russell Westbrook. Zawodnik po świetnym meczu nr 3 chybił 16 z 21 oddanych prób (0/7 3PT) notując na swoim koncie 14 punktów w ciągu 40 minut spędzonych na boisku. Co ciekawe, rozgrywający nie zdobył ani jednego punktu w drugiej połowie meczu.

 

Wspieraj PROBASKET

  • Robiąc zakupy wybierz oficjalny sklep Nike
  • Albo SK STORE, czyli dawny Sklep Koszykarza
  • Planujesz zakup NBA League Pass? Wybierz nasz link
  • Zarejestruj się i znajdź świetne promocje w sklepie Lounge by Zalando
  • Ogromne wyprzedaże znajdziesz też w sklepie HalfPrice
  • Zobacz czy oficjalny sklep New Balance nie będzie miał dla Ciebie dobrej oferty
  • Jadąc na wakacje sprawdź ofertę polskich linii lotniczych LOT
  • Lub znajdź hotel za połowę ceny dzięki wyszukiwarce Triverna


  • Subscribe
    Powiadom o
    guest
    16 komentarzy
    najstarszy
    najnowszy oceniany
    Inline Feedbacks
    View all comments