Jaden Ivey miał 24 punkty, a Detroit Pistons ograli Charlotte Hornets. Buddy Hield i jego 21 oczek w wymierny sposób przyczyniły się do wygranej Indiana Pacers nad Sacramento Kings. Anfernee Simons rzucił 33 punkty, a Portland Trail Blazers w Waszyngtonie wykonali kolejny krok w drodze do awansu do play-offów. Skazywani pożarcie Phoenix Suns wywieźli z Bostonu zwycięstwo, a Fred VanVleet poprowadził Toronto Raptors do wygranej nad Houston Rockets. Walczący przynajmniej o turniej play-in Orlando Magic dość pewnie ograli Minnesota Timberwolves, a w trakcie meczu między zawodnikami obu ekip doszło do poważnej bójki. San Antonio Spurs bez leczącego kontuzję pleców Jeremiego Sochana nie dali rady przyjezdnym z Filadelfii. W ostatnim meczu minionej nocy Atlanta Hawks wygrali na wyjeździe z Utah Jazz.
Detroit Pistons – Charlotte Hornets 118:112
- Saddiq Bey rzucił 22 punkty, w tym trójkę na 30 sekund przed końcem, która pozwoliła Pistons wyjść na prowadzenie. Dla gospodarzy był to pierwszy mecz od spotkania z Dallas Mavericks, po którym utknęli w Teksasie ze względu na trudne warunki atmosferyczne. – Wygrana w tym meczu to testament dla wszystkich zaangażowanych w budowę tego składu. Praktycznie przez trzy dni nie wychodziliśmy z samolotu, ale znaleźliśmy dzisiaj siły, by wygrać – powiedział Bey.
- – Czwarta kwarta zabiła wszystko to, co robiliśmy przez pierwsze trzy. Mieliśmy w tej kwarcie pięć strat, trafiliśmy zaledwie jedną z siedmiu trójek, a pudła były z otwartych pozycji. Nie trafiliśmy pięciu rzutów osobistych. Tutaj rozstrzygnął się ten mecz – diagnozoał trener Steve Clifford. Dla jego ekipy 23 punkty, osiem asyst i osiem zbiórek zanotował LaMelo Ball, Terry Rozier dołożył 23 oczka.
- Jaden Ivey miał 24 punkty, Jalen Duren 13 punktów i 13 zbiórek, a Isaiah Stewart osiem oczek i 16 zbiórek. – To nie było ładne spotkanie, ale zrobiliśmy to, co musieliśmy zrobić. Isaiah miał 16 zbiórek i sześć zbiórek, Jalen 13. Nawet Saddiq dołożył osiem zbiórek – powiedział trener Dwane Casey.
Indiana Pacers – Sacramento Kings 107:104
- Buddy Hield rzucił 21 punktów przeciwko byłej drużynie, a Pacers przerwali serię czterech porażek. Obwodowy trafił pięć z dziewięciu prób zza łuku. Aaron Nesmith dołożył 17 oczek, a Myles Turner miał 14 punktów i 13 zbiórek. Pacers prowdziali do przerwy 12 punktami, a w trzeciej ich przewaga wyniosła nawet 19 oczek. Kings zmniejszyli dystans do siedmiu oczek przed początkiem ostatniej ćwiartki. – Szczególnie dobrze jest wygrać przeciwko starej drużynie – przyznał Hield.
- Dla Kings 23 punkty zanotował Harrison Barnes, Kevin Huerter dorzucił 16, a Domantas Sabonis i Terence Davis mieli po 15 oczek. Zespół z Kalifornii musiał sobie radzić bez De’Aarona Foxa, który nie pojawił się na parkiecie ze względu na sprawy osobiste. Davis trafił za trzy na dwie minuty przed końcową syreną, zmniejszając stratę do trzech oczek, ale od tego czasu żadna z ekip nie rzuciła choćby punktu. Barnes nie trafił za trzy na dziewięć sekund przed końcem, a Nesmith zebrał piłkę.
- – Musisz być w stanie lepiej zastawiać piłkę. Nie możesz pozwalać na trafienia z ponowień. Nie robiliśmy tego w najważniejszych momentach. W trakcie całego meczu traciliśmy piłkę w łatwych sytuacjach. To naprawdę boli w tak wyrównanym spotkaniu. Dzisiaj mieliśmy ich 20, to za dużo jak na mecz wyjazdowy. Nie byliśmy w stanie dobrze komunikować się w obronie i dzięki temu rywale mieli zbyt dużo otwartych pozycji – zdiagnozował trener Kings Mike Brown.
Washington Wizards – Portland Trail Blazers 116:124
- Anfernee Simons 20 z 33 zdobytych punktów rzucił w trzeciej kwarcie, gdy Blazers udało się odrobić 20-punktową stratę. Przy okazji przyjezdni z Oregonu przerwali serię sześciu wygranych drużyny ze stolicy USA. Simons w trzeciej ćwiartce trafił sześć razy zza łuku, Blazers w tym czasie aż dziewięć razy skarcili rywali trafieniami za trzy. Damian Lillard miał dzisiaj 29 punktów, a dla Blazers to piąta wygrana w ostatnich sześciu meczach. Blazers musieli sobie radzić bez Jusufa Nurkicia, który nie zagra przynajmniej do Weekendu Gwiazd ze względu na problemy z kostką.
- – Egzekwowaliśmy pod niego zagrywki. Tak rozpoczęliśmy trzecią kwartę. Udało się wyprowadzić go na kilka czystych pozycji, a później Dame i Josh i reszta, zrobili dobrą robotę utrzymując piłkę w jego rękach – zauważył trener Blazers Chauncey Billups. Po trzech kwartach Wizards prowadzili jeszcze czterema punktami, ale dość szybko po trójce Shaedona Sharpe’a goście doprowadzili do remisu. Pierwsze prowadzenie Blazers zanotowali przy stanie 102:101, a niedługo później przeprowadzili serię 13:4.
- Dla Wizards 34 oczka zanotował Bradley Beal, Kristaps Porzingis miał 32. Wizards prowadzili do przerwy 69:51, ale taka przewaga nie do końca jest bezpieczna, gdy po drugiej stronie parkietu są zawodnicy umiejący rzucać za trzy jak niewielu w tej lidze. – Gramy zdecydowanie lepiej, gdy jesteśmy przyparci do muru. Byłem już wcześniej w takich zespołach, więc rozumiem to, ale to trochę igranie z ogniem – stwierdził Billups.
Boston Celtics – Phoenix Suns 94:106
- Mikal Bridges rzucił 25 punktów, Dario Sarić miał 14 oczek i 13 zbiórek, a Celtics przegrali po raz czwarty w ostatnich sześciu spotkaniach. Chris Paul miał 15 punktów, osiem asyst i sześć zbiórek. Suns prowadzili 20 punktami w drugiej kwarcie tylko po to, by przed ostatnią odsłoną ich przewaga stopniała do zaledwie punktu. Jednak przyjezdni otworzyli ostatnią ćwiartkę, rzucając osiem punktów z rzędu i skutecznie studząc zapał gospodarzy.
- Dla Celtics 27 punktów zanotował Jaylen Brown, Jayson Tatum dołożył 20, ale gospodarze nie byli w stanie potwierdzić wysokiej dyspozycji z ostatniego spotkania z Nets, które wygrali różnicą 43 punktów. Gwiazdy Celtics trafiły 12 z 36 rzutów z gry i sześć z 22 prób zza łuku. W ostatniej kwarcie Celtics nie byli w stanie zbliżyć się na mniej niż sześć punktów.
- Na ławce rezerwowych Suns pojawił się dzisiaj Devin Booker, który wciąż zmaga się z urazem pachwiny. – Muszę dokładnie przemyśleć to, co mówię, ponieważ nie chcę nikogo przesadnie ekscytować, a także zbytnio martwić. Czujemy, że jest coraz bliżej powrotu do gry – zapewnił trener gości Monty Williams. Powrót Bookera może nastąpić w ciągu kilku kolejnych spotkań. Suns wygrali siedem z ostatnich dziewięciu meczów.
- – Dla nas to ważna wygrana, która daje nam większą pewność siebie. Chcielibyśmy wygrać jeszcze kilka spotkań przed jego powrotem – powiedział środkowy Jock Landale.
Houston Rockets – Toronto Raptors 111:117
- Fred VanVleet rzucił 32 punkty, Gary Trent Jr. dołożył 29 oczek, a Raptors przerwali serię dwóch kolejnych porażek. Goście osiągnęli bezpieczną przewagę w trzeciej kwarcie, a w kolejnej prowadzili przez znaczną jej część dwucyfrową różnicą punktów. Mimo tego na 30 sekund przed końcem gospodarzom udało się jeszcze zmniejszyć straty do sześciu oczek. Pascal Siakam dołożył 23 punkty i trafił dwa rzuty osobiste, dając Raptors bezpieczną przewagę już do końcowych sekund.
- – Na początku meczu nie graliśmy z odpowiednią energią. Ale daliśmy naszym zmiennikom kredyt zaufania, a oni weszli i dali nam trochę tego, czego brakowało wyjściowej piątce – zauważył szkoleniowiec Raptors Nick Nurse, który był zadowolony z występu VanVleeta, który w ostatnich tygodniach notuje zwyżkę formy.
- Dla Rockets 28 punktów rzucił Eric Gordon, a Alperen Sengun dołożył 21 oczek. Gospodarze nie mogli skorzystać z usług Jalena Greena. Trener Stephen Silas nie był zadowolony z tego, jak jego drużyna rozpoczęła drugą połowę. – Wyszli, zdobyli osiem z rzędu i nagle prowadzili już 15 punktami. To niedopuszczalne. Musimy zdecydowanie lepiej zaczynać drugi połowy – przyznał. Ze szkoleniowcem zgodził się Gordon.
Minnesota Timberwolves – Orlando Magic 120:127
- Cole Anthony miał 29 punktów, a Moritz Wagner dołożył 19 oczek, a Magic przez znaczną część meczu znacznie prowadzili, by w końcówce omal nie dać sobie wydrzeć zwycięstwa z rąk. Rezerwowi przyjezdnych rzucili dzisiaj aż 72 punkty. Magic przegrali trzy z wcześniejszych czterech spotkań, ale dzisiaj byli w stanie przez znaczna część meczu umiejętnie stopować ataki gospodarzy. Najciekawiej w tym spotkaniu było jednak wtedy, gdy zawodnicy nie grali w koszykówkę.
- Bójka między koszykarzami obu ekip wybuchła przed ławką rezerwowych Magic w końcówce trzeciej kwarty, gdy Austin Rivers z Timberwolves i Mo Bamba z Magic wdali się ze sobą w przepychankę. Bamba opuścił ławkę, a Rivers zaatakował go pięściami. Kilka sekund później w bójkę było zaangażowanych już kilkanaście osób, w tym sędziowie, którzy chcieli rozdzielić niepokornych koszykarzy. W wyniku zamieszania sędziowie wyrzucili z parkietu pięciu zawodników. W barwach Wolves byli to: Rivers, Jaden McDaniels i Taurean Prince. W ekipie gości z kolei wylecieli Bamba i Jalen Suggs.
- Dla Wolves 29 oczek i 10 zbiórek zanotował D’Angelo Russell, Anthony Edwards dołożył 19 punktów, a Rudy Gobert miał 15 oczek.
San Antonio Spurs – Philadelphia 76ers 125:137
- W wyniku kontuzji, jakiej nabawił się w poprzednim meczu z Sacramento Kings, dzisiaj na parkiecie nie wystąpił. Na razie Spurs nie informują o tym, jak poważny jest uraz naszego zawodnika, a trener Gregg Popovich przed meczem z Sixers powiedział, że interesuje go tylko to, że w dzisiejszym meczu nie może z niego skorzystać.
- Gości do wygranej ponownie poprowadził Joel Embiid, który tym razem zanotował 33 punkty i 10 zbiórek. Tyrese Maxey dołożył 25 punktów, James Harden miał 16, a Sixers mają trzeci najlepszy bilans w Konferencji Wschodniej. – Dzisiaj było jedno z tych spotkań, na które trudniej się było zmobilizować. Musisz być jednak profesjonalistą. Musisz być elitarnym zespołem. Staramy się być w tym konsekwentni, dzisiaj tego zabrakło. Wygraliśmy, ale musimy grać dużo lepiej – stwierdził Harden.
- Malaki Branham rzucił dla Spurs 26 punktów (rekord kariery), Keldon Johnson dołożył 18 punktów, a Jakob Poeltl 16 oczek i 10 zbiórek. Zespół z Teksasu przegrał ósmy mecz z rzędu, a teraz wyrusza na dziewięciomeczową serię meczów wyjazdowych. Spurs byli w stanie na pięć minut przed końcem zmniejszyć straty z 22 do 10 punktów. Na parkiecie ponownie pojawili się starterzy Sixers, by w spokoju dokończyć mecz. – Cieszyliśmy się, szczególnie starsi siedzący na ławce, gdy rezerwowi doprowadzili ich do sytuacji, w której musieli wprowadzać na parkiet najlepszych graczy. To przyjemność oglądać, jak grali tak luźno i bez presji – stwierdził Poeltl.
Utah Jazz – Atlanta Hawks 108:115
- Trae Young rzucił 27 punktów i rozdał sześć asyst. De’Andre Hunter dołożył 26 oczek, a Onyeka Okongwu miał 15 punktów i 11 zbiórek. Dejounte Murray zanotował 13 oczek i osiem asyst. Hawks wygrali po raz trzeci w ostatnich czterech wyjazdowych spotkaniach. Dzisiaj mieli aż 28 asyst przy 44 trafionych rzutach z gry, a 56 punktów zdobyli w pomalowanym.
- Dla Jazz 25 punktów i 10 zbiórek miał Lauri Markkanen. Jordan Clarkson miał 24 oczka, a Mike Conley zakończył zawody z 20 punktami i ośmioma asystami. Jazz trafili zaledwie 13 z 44 prób zza łuku, a ich seria trzech wygranych u siebie została przerwana.
- Hawks prowadzili w pewnym momencie pierwszej połowy już różnicą 22 punktów. Gdy wydawało się, że w drugiej połowie nie powinno się im przydarzyć nic niespodziewanego, Jazz zaczęli odrabiać straty. W końcówce czwartej kwarty przeprowadzili serię punktową 10:0, która zmniejszyła straty do pięciu oczek na 3 minuty i 17 sekund przed końcem. Wówczas trójką odpowiedział Young, pozwalając Hawks na złapanie cennego oddechu.
***