Był nie do zatrzymania! LeBron James rozegrał jeden z najlepszych meczów w karierze prowadząc Lakers do ważnego zwycięstwa z Warriors, dla których to już czwarta przegrana z rzędu. Ciekawie było także w Dallas, gdzie miejscowi Mavs wygrali po wielkim trafieniu Doriana Finneya-Smitha. Tylko 82 punkty zdobyli pozbawienia wsparcia Jamesa Hardena Sixers. Natomias Wolves ograli Blazers i są coraz bliżej czołowej szóstki zachodniej konferencji.
DALLAS MAVERICKS – SACRAMENTO KINGS 114:113
- Przed meczem okazało się, że nie zagra Luka Doncić. Zawodnik pojawił się na liście kontuzjowanych z adnotacją, iż ma uraz palca w lewej nodze. Trener Jason Kidd nie chciał zbyt wiele o tej kontuzji mówić. Wolał się skupić na walecznej postawie jego zespołu, który wrócił do gry z 19-punktowej straty i wygrał za sprawą wielkiego trafienia Doriana Finneya-Smitha.
- Dla Mavs to piąte zwycięstwo z rzędu. Są już tylko jeden mecz za czwartymi w tabeli Utah Jazz. Zadanie poprzedniej nocy utrudnili sobie sami. W pierwszej połowie znacznie skuteczniejszą koszykówkę prezentowali Sacramento Kings, dzięki czemu zbudowali wysokie prowadzenie. Sytuacja zaczęła się odmieniać po powrocie na drugą połowę. Gospodarze wrócili do gry na początku czwartej kwarty, gdy trafienie Spencera Dinwiddiego dało im prowadzenie 95:94.
- Wszystko sprowadziło się do ostatnich 12 sekund. De’Aaron Fox doprowadził do remisu 111:111 trafiając jeden z dwóch rzutów wolnych. Mavs w odpowiedzi rozegrali zgrabną akcję, w której Jalen Brunson podawał do Doriana Finneya-Smitha, a ten celnie przymierzył z prawego rogu dając swojej ekipie prowadzenie 114:111. Kings mieli jeszcze szansę, by wyrównać, ale Harrison Barnes spudłował za trzy, a dobitka Justina Holidaya była za dwa.
- Najlepiej punktującym graczem na parkiecie był Fox, który wyrównał rekord kariery. Skończył zawody z dorobkiem 44 oczek (18/31 FG, 3/4 3PT) i 6 asyst. Kolejnych 15 punktów, 10 zbiórek i 5 asyst Domantasa Sabonisa. Spencer Dinwiddie po raz pierwszy wyszedł jako starter i zanotował 36 oczek i 7 asyst. Kolejne 23 punkty, 3 zbiórki i 6 asyst od Jalena Brunsona.
CHARLOTTE HORNETS – SAN ANTONIO SPURS 123:117
MIAMI HEAT – PHILADELPHIA 76ERS 99:82
- Dzięki temu zwycięstwu Miami Heat mają już trzy mecze przewagi nad Philadelphią 76ers w tabeli wschodniej konferencji. Był to wyjątkowo nieudany mecz ekipy z Miasta Braterskiej Miłości, która grała bez wsparcia Jamesa Hardena. Po raz kolejny przypomniało o sobie ścięgno podkolanowe, dlatego w Philly nie chcieli ryzykować pogłębieniem urazu jednego ze swoich liderów.
- Heat natomiast wygrali po raz jedenasty w ostatnich trzynastu meczach. Natomiast Sixers przerwali serię pięciu zwycięstw z rzędu. W pierwszej połowie Heat udało się wypracować 20-punktowe prowadzenie. W trzeciej kwarcie run 11:2 pozwolił Sixers zredukować stratę do 2 oczek, ale dzięki trójce Gabe’a Vincenta zespół z Florydy otworzył czwartą kwartę z prowadzeniem 73:68.
- W trakcie finałowych 12 minut gracze Doca Riversa nie byli już w stanie nawiązać rywalizacji. 22 punkty i 15 zbiórek zanotował na swoje konto Joel Embiid. Kolejnych 16 oczek i 8 zbiórek Tobiasa Harrisa. Po stronie Heat zabrakło Kyle’a Lowry’ego (powody osobiste). 21 oczek, 4 zbiórki i 5 asyst zanotował Jimmy Butler i z ławki 21 oczek, 7 zbiórek i 3 asysty Tylera Herro.
MEMPHIS GRIZZLIES – ORLANDO MAGIC 124:96
MINNESOTA TIMBERWOLVES – PORTLAND TRAIL BLAZERS 135:121
- To już czwarta wygrana z rzędu Minnesoty Timberwolves. Mają dwa mecze straty do Denver Nuggets, czyli pierwszego zespołu z TOP 6 – grupy, która do play-offów awansuje bezpośrednio. Poprzedniej nocy stoczyli jednak twardy bój z Portland Trail Blazers i przewagę wypracowali dopiero w ostatnich minutach czwartej kwarty.
- Aż sześciu graczy Wolves skończyło mecz z dwucyfrowym dorobkiem. Zespół trafiał na skuteczności 56,5% z gry – najlepszej w całym sezonie. Koniec końców defensywa Portland Trail Blazers nie miała match-upu na Karla-Anthony’ego Townsa. Dla przebudowującego się zespołu Chaunceya Billupsa to czwarta porażka z rzędu. Zagrali tylko 8-osobową rotacją.
- Run 11:0 Wolves w połowie kwarty zakończył widowisko. Towns był znakomity notując na swoje konto 36 oczek (13/17 FG), 15 zbiórek oraz 5 asyst. Równie dobrze wyglądał D’Angelo Russell z 14 oczkami i 15 asystami. Z kolei Blazers w grze utrzymywał Anfernee Simmons. Młody zawodnik PTB zanotował 38 punktów trafiając 9 trójek! Ma być jednym z liderów obok Damiana Lillarda.
LOS ANGELES LAKERS – GOLDEN STATE WARRIORS 124:116
- To mecz, który przyciągnął zdecydowanie największą uwagę kibiców poprzedniej nocy. LeBron James wyszedł z założenia, że skoro koledzy nie mogą, zrobi to sam i rozegrał doprawdy fenomenalny mecz. Obrona Golden State Warriors mogła tylko bezradnie rozkładać ręce przeciwko takiej dominacji LBJ-a. To już czwarta porażka z rzędu podopiecznych Steve’a Kerra.
- Los Angeles Lakers w pierwszej kwarcie wyszli na prowadzenie 25:11, ale drugą kwartę przegrali 30:42 i na przerwę schodzili ze stratą 5 oczek (62:67). Wyrównana trzecia kwarta pozwoliła GSW utrzymać przewagę, co zwiastowało ciekawe ostatnie 12 minut. Na niespełna 8 minut przed końcem LeBron trafił trójkę, która dała Lakers prowadzenie 100:97. W kolejnych minutach nastąpiła wymiana ciosów i na 3:47 było 112:111 dla Warriors po wsadzie Jonathana Kumingi.
- Lakers odpowiedzieli na to runem 8:0 i zbudowali przewagę, której już nie oddali. Wygraną przypieczętował na linii wolnych LBJ, który skończył mecz z dorobkiem 56 PUNKTÓW (19/31 FG, 6/11 3PT, 12/13 FT), 10 zbiórek i 3 asyst. Kolejne 20 oczek, 4 zbiórki i 4 asysty dołożył Russell Westbrook. Po stronie GSW 30 oczek Stephena Curry’ego i 23 punkty, 5 asyst z ławki Jordana Poole’a.