NBA wróciła do gry po jednodniowej przerwie spowodowanej finałem mężczyzn ligi uniwersyteckiej. Mavs pokonali Hornets po kolejnym wielkim meczu Luki Doncicia. 37 punktów Joela Embiida dało wygraną Sixers z Pistons. Heat i Hawks potrzebowali aż dwóch dogrywek do wyłonienia zwycięzcy potyczki. Bucks odkuli się po słabszych wynikach i ograli Celtics, ale niepokojącego urazu doznał Giannis Antetokounmpo. Jalen Brunson rzucił Bulls 45 punktów, a Victor Wembanyama poprowadził do wygranej Spurs. Anthony Edwards pobił rekord kariery przeciwko obronie Wizards, z kolei Shai Gilgeous-Alexander poprowadził OKC do zwycięstwa z Kings. Splash Brothers sprawnie rozprawili się z osłabionymi Lakers, a Suns przegrywali różnicą 31 punktów już w pierwszej kwarcie meczu z Clippers.
NEWS W TRAKCIE EDYCJI
TORONTO RAPTORS – INDIANA PACERS 123:140
- Tyrese Haliburton i Pascal Siakam zadbali o to, by w Toronto niespodzianki nie było. Dla wysokiego to dopiero drugi mecz przeciwko jego poprzedniej drużynie. Indiana Pacers odniosła trzecie zwycięstwo z rzędu i utrzymała swoją szóstą pozycję w tabeli Wschodniej Konferencji. Mają mecz przewagi nad Philadelphią 76ers w walce o pozycję dającą bezpośredni awans. Do rozegrania pozostały im dwa mecze.
- Raptors grali bez wsparcia kilku bardzo istotnych postaci. Poza grą byli Immanuel Quickley, Scottie Barnes, Jakob Poeltl, Chris Boucher oraz pierwszoroczniak Gradey Dick. Pacers wrócili z -12 i po 24 minutach prowadzili 65:64. Trzecią kwartę otworzyli serią 21:9. – Nie mieliśmy najlepszego startu. Nie wiedziałem, czego oczekiwać, bo choć Raptors nie walczą o play-offy, dawali z siebie wszystko – mówił trener Rick Carlisle.
- Tyrese Haliburton zanotował na swoje konto 30 punktów (10/16 z gry, 3/8 za trzy, 7/10 za jeden), pięć zbiórek, pięć asyst i dwa przechwyty. Pascal Siakam dołożył 16 oczek (6/10 z gry), dziewięć zbiórek, trzy asysty i dwa bloki. Dla Raptors z kolei 23 punkty (10/19 z gry), cztery zbiórki i cztery asysty R.J.-a Barretta oraz 22 oczka (6/7 z gry), pięć zbiórek, cztery asysty Kelly’ego Olynyka.
CHARLOTTE HORNETS – DALLAS MAVERICKS 104:130
- Luka Doncić zanotował 39 punktów, 12 zbiórek i 10 asysty, prowadząc Mavericks do 15. wygranej w ostatnich 17 spotkaniach. Dzisiaj jego drużyna nie miała żadnych problemów, by wywieźć z Charlotte pewne zwycięstwo. Dzięki wygranej zespół z Teksasu jest pewny bezpośredniego awansu do play-offów, a w pierwszej rundzie najprawdopodobniej zmierzy się z Los Angeles Clippers.
- Mavs już po pierwszej kwarcie prowadzili różnicą 22 punktów, a sam Doncić zdobył w tym czasie 21 oczek. Dzięki dzisiejszemu występowi Doncić stał się zawodnikiem Mavs z największą liczbą zdobytych punktów w jednym sezonie, wyprzedzając Marka Aguirrego. W starciu z Hornets 26 oczek dołożył Daniel Gafford, a Kyrie Irving zanotował 18 punktów i dziewięć zbiórek.
- Dla gospodarzy 22 oczka rzucił Miles Bridges, a Brandon Miller miał 21 punktów.
Dominik Kołodziej
PHILADELPHIA 76ERS – DETROIT PISTONS 120:102
- Powrót Joela Embiida wyraźnie służy Sixers, który właśnie wygrali szósty mecz z rzędu. Tym razem środkowy miał 37 punktów, 11 zbiórek i osiem asyst. Buddy Hield dołożył 18, a Kelly Oubre Jr. 17 oczek. Sixers robią wszystko, by uniknąć turnieju play-in, co ostatecznie może być zadaniem ponad ich siły.
- Dla Pistons 25 punktów rzucił Jaden Ivey, a Evan Fournier miał 21 oczek. Mimo tego Pistons są na najlepszej drodze do zostania najgorszą drużyną sezonu zasadniczego — aktualnie mają bilans 13-66. Jeszcze w trzeciej kwarcie Pistons byli w stanie zmniejszyć straty do punktu, ale niedługo później Sixers odpowiedzieli, a w ostatnią ćwiartkę wchodzili z 12 oczkami zapasu.
- Sixers zagrali dzisiaj bez Tyrese’a Maxeya, który w sobotę rzucił 52 punkty w wygranym po dwóch dogrywkach starciu z San Antonio Spurs. Na parkiecie nie pojawił się także Kyle Lowry.
Dominik Kołodziej
ATLANTA HAWKS – MIAMI HEAT 111:117 2OT
- W pierwszej połowie zdecydowanie lepsi byli Miami Heat, którzy w drugiej kwarcie objęli dwucyfrowe prowadzenie i schodząc na przerwę mieli sporą przewagę (59-47). Atlanta Hawks weszła w drugą połowę z nową energią. Gospodarze poprawili grę po obu stronach parkietu i zdominowali rywali, stopniowo odrabiając straty. Pod koniec kwarty koszykarzom Hawks udało się doprowadzić do remisu (80-80 po trzeciej kwarcie).
- W czwartej kwarcie mieliśmy grę punkt za punkt, a żaden z zespołów nie potrafił zbudować większej przewagi. Czekał nas emocjonujący finisz spotkania. Na niespełna pół minuty przed końcem Heat mieli dwa punkty przewagi (101-99), ale Hawks byli w posiadaniu piłki. Dejounte Murray zaatakował strefę podkoszową i celnym rzutem doprowadził do remisu. Do wyłonienia zwycięzcy potrzebna była więc dogrywka.
- W dogrywce mecz wciąż był bardzo wyrównany i na kilka sekund przed końcem był remis 107-107. Bohaterem Hawks mógł zostać Murray, który w ostatnich sekundach zaliczył przechwyt i próbował wygrać spotkanie, rzucając step-backa za trzy punkty. Nie trafił i mieliśmy drugą dogrywkę, którą zdominowali przyjezdni z Florydy. Heat szybko uzyskali przewagę i odnieśli ważne zwycięstwo po bardzo emocjonującym meczu.
- –Uwielbiam to w całej lidze. Panuje duża konkurencja, a dużo zespołów jeszcze o coś walczy. Dziesięć lat temu o tej porze każdy by odpoczywał przed play-offami lub tankował. W tej chwili tak nie jest. To spotkanie wzbudziło wszystkie emocje, jakie może wywołać rywalizacja- mówił trener Heat, Erik Spoelstra.
- W Heat błyszczał Tyler Herro, który zanotował 33 punkty, 5 zbiórek i 4 asysty. Jimmy Butler również zagrał bardzo dobrze, zaliczając 25 punktów, 8 zbiórek i 9 asyst. Nikola Jović dodał 23 punkty i 8 zbiórek. W Hawks znakomite spotkanie zagrał Dejounte Murray, który zaliczył triple-double, zdobywają 29 punktów, 13 zbiórek i 13 asyst. Ponadto rozgrywający miał jeszcze 4 przechwyty. De’Andre Hunter dołożył 23 punkty i 11 zbiórek.
Janusz Nowakowski
MILWAUKEE BUCKS – BOSTON CELTICS 104:91
- Po czterech porażkach z rzędu podopieczni Doca Riversa w końcu mogli triumfować, pokonując najlepszą drużynę sezonu regularnego. Jednak nie wszystko poszło po myśli Bucks, gdyż klub z Wisconsin ma inne zmartwienie.
- Pod koniec trzeciej kwarty Giannis Antetokounmpo nadwyrężył prawą łydkę i musiał opuścić parkiet. Liderowi Kozłów wykonano szereg badań i zapytano szkoleniowca zespołu poziom wszelkich obaw, związanych ze zdrowiem Greka. –Martwię się o niego – powiedział Rivers. –To Giannis. Myślę, że wszyscy w zespole czują to samo co ja. Jesteśmy jednak dobrej myśli – dodał.
- Sześciu zawodników Bucks odnotowało dwucyfrowy wynik punktowy. Poza Giannisem (15 punktów, 8 zbiórek i 7 asyst) bardzo dobrze zaprezentowali się Patrick Beverley (20 punktów, 10 zbiórek) i Bobby Portis (15 punktów, 10 zbiórek), którzy zaliczyli double-double. 15 punktów i 6 zbiórek dołożył Brook Lopez.
- Po 12 punktów uzyskali Damian Lillard (5 asyst) i Khris Middleton (6 zbiórek i 9 asyst). Milwukee Bucks (48-31) dalej nie są pewni drugiego miejsca w Konferencji Wschodniej, gdyż po piętach drepczą im New York Knicks z bilansem (47-32).
- Po stronie Celtics najlepiej zaprezentował się Jayson Tatum, autor 22 punktów, 5 zbiórek i 6 asyst. Double-double dołożył Jaylen Brown (14 punktów, 10 zbiórek). 12 punktów dodał Derrick White.
- W tym meczu wydarzyła się rzecz niebywała i niespotykana. Otóż oba zespoły wykonały w sumie tylko dwa rzuty wolne w całym spotkaniu. Na linii stawał tylko Giannis Antetokounmpo, który trafił jeden z dwóch rzutów. Natomiast zespół z Bostonu ani razu nie wykonywał wolnych. To pierwszy taki przypadek w całej historii NBA.
Mateusz Malinowski
CHICAGO BULLS – NEW YORK KNICKS 117:128
- Nowojorczycy odnieśli kolejne cenne zwycięstwo, a Jalen Brunson przeszedł do historii New York Knicks. Gwiazdor tego klubu zdobył 45 punktów, trafiając 13 z 24 rzutów z gry (54%), w tym 7 z 12 prób zza łuku (58%).
- Dla 27-latka było to dziesiąte spotkanie w sezonie z minimum 40 punktami. Brunson dołączył do takich legend Knicks jak Bernard King czy Patrick Ewing, którzy mają na koncie dwucyfrową liczbę występów z tyloma oczkami.
- 24 punkty dołożył OG Anunoby, zaś 21 punktów, 4 zbiórki i 6 asyst zanotował Donte DiVincenzo. Bliski triple-double był Josh Hart (17 punktów, 13 zbiórek i 7 asyst). 11 punktów i 6 asyst zaliczył Isaiah Hartenstein.
- W szeregach Bulls brylował DeMar DeRozan, zdobywca 34 punktów, 5 zbiórek i 6 asyst. Gwiazdor Byków trafił 12 z 22 rzutów z gry (55%). Bardzo dobre spotkanie rozegrał również Nikola Vucevic, autor 26 punktów i 5 zbiórek. Czarnogórzec miał wyśmienitą skuteczność w rzutach z gry, trafiając 12 z 16 prób (75%). 24 punkty i 6 asyst zapisał na swoje konto Coby White.
Mateusz Malinowski
HOUSTON ROCKETS – ORLANDO MAGIC 118:106
- Houston Rockets znakomicie zaczęli starcie z Orlando Magic, wygrywając pierwszą kwartę 36-25. Gospodarze imponowali w ofensywie, prowadząc po pierwszej połowie 12 punktami (63-51). Od początku spotkania świetnie spisywał się Fred VanVleet, który w samej pierwszej połowie zdobył 18 punktów.
- W drugiej połowie Rockets dominowali, utrzymując przewagę i ani razu nie oddając prowadzenia. W czwartej kwarcie Magic przycisnęli i w pewnym momencie zmniejszyli przewagę Rockets do kilku punktów (97-103), ale w końcówce Teksańczycy znów odskoczyli rywalom odnosząc pewne zwycięstwo.
- Podopieczni Ime Udoki mieli lepszą skuteczność, rzucając na 52 proc. z gry i zdobyli 11 punktów po kontrach. Największą różnicę na korzyść Rockets zrobiły jednak rzuty z dystansu. Magic trafili tylko 7 trójek na 29 proc. skuteczności, a gospodarze mieli 15 celnych rzutów za trzy.
- Zawodnikiem meczy był VanVleet, który ostatecznie zakończył spotkanie z dorobkiem 37 punktów (najwięcej w sezonie), 8 zbiórek i 6 asyst. Jabbari Smith Jr dołożył 23 punkty, 7 zbiórek i 5 asyst. Po stronie Magic Paolo Banchero zanotował 21 punktów, 7 zbiórek i 6 asyst, a Jalen Suggs miał 21 punktów.
Janusz Nowakowski
MEMPHIS GRIZZLIES – SAN ANTONIO SPURS 87:102
- Kluczowa dla losów spotkania okazała się trzecia kwarta, w której San Antonio Spurs zatrzymali rywala na zaledwie 12 punktach. Victor Wembanyama nie spuszcza nogi z gazu i chce zapewnić kibicom jak najwięcej rozrywki w swoim pierwszym sezonie na parkietach NBA. Przy okazji zwycięstwa z Memphis Grizzlies, SAS przerwali serię 13 kolejnych porażek przeciwko ekipie z Tennessee.
- Po pierwszej połowie podopieczni Gregga Popovicha prowadzili różnicą jednego punktu (49:48). Otworzyli trzecią kwartę serią 25:9 i do ostatnich 12 minut przystępowali z 16-punktowym prowadzeniem. Grizzlies w trzeciej kwarcie trafili tylko cztery rzuty, spudłowali siedem z ośmiu prób z dystansu. W czwartej kwarcie prowadzenie Spurs urosło do 20 punktów i goście szybko mecz zamknęli.
- Wemby skończył zawody z dorobkiem 18 punktów (9/19 z gry), siedmiu zbiórek, sześciu asyst oraz siedmiu bloków. 17 oczek (6/12 z gry, 3/8 za trzy), trzy zbiórki i dwa przechwyty zapewnił SAS Julian Champagnie. Dla Grizzlies z kolei aż trzech graczy zdobyło po 14 punktów – Brandon Clarke, Trey Jemison i Scotty Pippen Jr. Z dorobkiem 10 oczek (5/15 z gry) i 19 zbiórek mecz skończył Jordan Goodwin.
MINNESOTA TIMBERWOLVES – WASHINGTON WIZARDS 130:121
- Anthony Edwards próbuje zbudować swoją optymalną dyspozycję na kilka dni przed rozpoczęciem play-offów. Lider Minnesoty Timberwolves był poprzedniej nocy absolutnie zjawiskowy i zanotował na swoje konto rekord kariery. Jednak Washington Wizards na wczesnym etapie tego meczu osiągnęła 21-punktowe prowadzenie, które było dla odrobinę rozluźnionych graczy Chrisa Fincha jak soczysty liść w twarz.
- Ostatecznie Wolves się podnieśli i zanotowali czwarte zwycięstwo w ostatnich pięciu meczach. Przed nimi niezwykle interesujące i bardzo ważne dla układu tabeli starcie z Denver Nuggets. – Nie muszę mówić, jak ważny to będzie mecz. Wszyscy doskonale wiedzą – komentował Edwards. Jego trójka dała Wolves prowadzenie 92:89 na 2 minuty przed końcem trzeciej kwarty. W połowie czwartej kwarty prowadzenie urosło do 10 oczek.
- Do szatni odesłany został Nazr Reid za faul niesportowy na Johnnym Davisie. Edwards zanotował 51 punktów (17/29 z gry, 6/13 za trzy, 11/11 za jeden), sześć zbiórek i siedem asyst. Z ławki 23 oczka (9/19 z gry, 4/9 za trzy), cztery zbiórki, pięć asyst i dwa przechwyty Nickeila Alexandra-Walkera. 19 punktów, 16 zbiórek, trzy asysty, dwa przechwyty i cztery bloki Rudy’ego Goberta. Dla Wizards 25 punktów (9/17 z gry, 5/10 za trzy), pięć asyst Coreya Kisperta i 24 oczka (9/22 z gry, 5/13 za trzy), sześć asyst Jordana Poole’a.
OKLAHOMA CITY THUNDER – SACRAMENTO KINGS 112:105
- Shai Gilgeous-Alexander po dziesięciodniowej przerwie powrócił do gry i poprowadził OKC do 54 zwycięstwa w sezonie. Lider Thunder zdobył 40 punktów, 7 zbiórek i 4 asysty. –Dobrze było wrócić – powiedział Shai. –Dawno nie grałem przed własną publicznością – dodał.
- 18 punktów zanotował Luguentz Dort, zaś 15 oczek i 9 zbiórek dołożył Chet Holmgren. 11 punktów i 6 zbiórek dopisał na swoje konto Jalen Williams. W zespole Kings najlepiej zagrał De’Aaron Fox, który zainkasował 33 punkty, 8 zbiórek i 6 asyst. 26 oczek, 6 zbiórek i 5 asyst dodał Keon Ellis. Double-double (15 punktów i 10 zbiórek) uzyskał Keegan Murray. 10 punktów i 6 zbiórek zaliczył Harrison Barnes.
- Na 61 meczach zakończyła się wielka seria Domantasa Sabonisa. Była to siódma najdłuższa passa double-doubles w historii NBA. W meczu z Thunder Litwin zanotował 8 punktów i 13 zbiórek. –To było niesamowite – powiedział. –Wspomina się o Tobie wśród największych. W ostatecznym rozrachunku po prostu grasz swoje, wychodzisz na boisko i starasz się zwyciężyć. To jest moje zadanie, jako wysokiego, zbierać piłki i wygrywać mecze –dodał.
Mateusz Malinowski
UTAH JAZZ – DENVER NUGGETS 95:111
- Nikola Jokić i Jamal Murray połączyli siły prowadząc Denver Nuggets do kolejnego ważnego zwycięstwa w kontekście walki o 1. miejsce Zachodniej Konferencji. Murray w ostatnim czasie wrócił po uporaniu się z kontuzją i buduje formę na najważniejszą część sezonu. Poprzedniej nocy spędził na parkiecie 27 minut. Sztab szkoleniowy zespołu będzie regularnie zwiększał obciążenia zawodnika.
- O tym, jak ważny jest dla swojego zespołu mogliśmy przekonać się w czwartej kwarcie, gdy trafił trzy trójki z rzędu i pozwolił Nuggets zbudować prowadzenie 104:90 na 4 minuty przed końcem spotkania. Dla Utah Jazz to 13 porażka z rzędu. Grali m.in. bez Lauriego Markkanena, Jordana Clarksona czy Collina Sextona. Nuggets w pierwszej kwarcie wyskoczyli na 19-punktowe prowadzenie, ale pozwolili rywalowi odrobić część strat i aż do serii Murraya gracze Willa Hardy’ego pozostawali w grze.
- Nikola Jokić skończył zawody z 28 punktami (12/20 z gry, 2/2 za trzy), 13 zbiórkami, siedmioma asystami i trzema przechwytami. Jamal Murray dołożył kolejne 28 oczek (11/20 z gry, 4/10 za trzy), cztery asysty, cztery przechwyty i cztery bloki. Dla Jazz 20 punktów (9/14 z gry), 11 zbiórek Omera Yurtsevena oraz 24 oczka (10/23 z gry, 4/8 za trzy), trzy zbiórki i dwie asyst Talena Hortona-Tuckera.
LOS ANGELES LAKERS – GOLDEN STATE WARRIORS 120:134
- Anthony Davis nie zagrał z powodu kontuzji, jakiej doznał w poprzednim meczu, gdy otrzymał uderzenie w głowę. Do gry po krótkiej absencji wrócił LeBron James, ale Los Angeles Lakers nie byli w stanie zatrzymać rozpędzonych Splash Brothers, którzy wysłali sygnał ostrzegawczy tuż przed turniejem play-in. W całym meczu Golden State Warriors trafili 26 rzutów za trzy punkty i to najwięcej trafień, na ile Lakers pozwolili w swojej długiej historii.
- Warriors wygrali osiem z ostatnich dziewięciu meczów i są pół meczu za 9. w tabeli LA Lakers. Jeżeli uda im się przeskoczyć rywala przed końcem sezonu regularnego (trzy mecze), to oni będą mieli przewagę parkietu w pierwszym meczu turnieju play-in. Nadal mają szansę na miejsce nr siedem. Lakers mieli szansę na przeskoczenie w tabeli Sacramento Kings, ale bez wsparcia Davisa obrona zespołu Darvina Hama nie funkcjonowała tak, jak powinna. Pod koniec trzeciej kwarty GSW zbudowali 17-punktowe prowadzenie.
- LBJ dotarł do hali na ostatni moment. Walczył ostatnio z przeziębieniem. Mimo to zanotował 33 punkty (14/22 z gry), 11 asyst oraz siedem zbiórek. Kolejne 22 oczka (8/15 z gry, 4/7 za trzy), siedem zbiórek i sześć asyst Austina Reavesa. Dla Warriors 27 punktów (10/16 z gry, 5/10 za trzy), trzy asysty Klaya Thompsona oraz 23 oczka (7/9 z gry, 6/6 za trzy), siedem zbiórek i osiem asyst Stephena Curry’ego.
PHOENIX SUNS – LOS ANGELES CLIPPERS 92:105
- Phoenix Suns na pierwszą kwartę nie dojechali. Los Angeles Clippers zbudowali w tej części 31-punktowe prowadzenie! Ostatecznie gospodarzom udało się uratować twarz, ale wysokiej straty nie odrobili do końca spotkania. Swoje 199. triple-double w karierze zanotował Russell Westbrook, który jest liderem wszech czasów w tej kategorii. Na 6:54 przed końcem Suns zeszli do 84:91 i to wszystko, na co było ich stać.
- To koszmarna postawa jak na zespół, który walczy o uniknięcie turnieju play-in. Dla Clippers to czwarta wygrana z rzędu. Ekipa Tyronna Lue ma wahania formy, ale wydaje się, że na kilka dni przed play-offami są na fali wznoszącej. W środę podejmą Suns u siebie. Dla podopiecznych trenera Franka Vogela będzie to szansa na rehabilitację za blamaż z poprzedniej nocy. Gdy LAC prowadzili 35:4, kibice dali wyraźny głos swojemu niezadowoleniu.
- LAC zagrali bez Kawhiego Leonarda i Jamesa Hardena, a w rotacji Suns nie było Jusufa Nurkicia. 16 punktów (7/17 z gry, 2/4 za trzy), 15 zbiórek i 15 asyst Westbrooka. 23 punkty (7/15 z gry, 3/5 za trzy), siedem zbiórek i pięć asyst Paula George’a. Dla Suns 21 punktów (8/22 z gry, 2/5 za trzy) Kevina Duranta oraz 19 oczek (6/13 z gry), siedem zbiórek i pięć bloków Bradleya Beala.
PORTLAND TRAIL BLAZERS – NEW ORLEANS PELICANS 100:110
Szukasz tabeli NBA? Zawsze aktualną tabelę NBA znajdziesz tutaj.
Follow @mkajzerek
Follow @PROBASKET