Milwaukee Bucks odzyskali Khrisa Middletona, który zrównał się z rekordem Raya Allena, ale to Giannis Antetokounmpo i jego 47 punktów przesądziły o zwycięstwie Bucks nad Lakers. Celtics na wyjeździe nie uporali się z Hawks mimo 34 oczek Jaysona Tatuma. Na zwycięską ścieżkę wrócili Nets, z kolei Heat pokonali Pelicans po triple-double Jimmy’ego Butlera, który wrócił do gry po krótkiej nieobecności spowodowanej kontuzją. Knicks przegrali na własnym parkiecie z Magic i to kolejna wpadka zespołu Toma Thibodeau. Dzień zakończyły emocjonujące mecze w Phoenix i Portland, gdzie miejscowi uporali się odpowiednio z Mavericks i Bulls.
CHARLOTTE HORNETS – WASHINGTON WIZARDS 97:87
- Podopieczni Jamesa Borrego wygrali czwarty mecz z rzędu, zatrzymując serię koszykarzy z DC na pięciu kolejnych zwycięstwach. Kluczowa dla losów spotkania okazała się trzecia kwarta, którą Charlotte Hornets wygrali aż szesnastoma punktami (30:14).
- Do triumfu nad Czarodziejami poprowadził Terry Rozier, autor 19 punktów (9/19 z gry, 47%) i 8 zbiórek. Poza nim aż pięciu koszykarzy Szerszeni zanotowało dwucyfrowy wynik punktowy. Natomiast podwójną zdobycz zaliczyli Miles Bridges (17 punktów i 10 zbiórek) i LaMelo Ball (11 punktów i 14 asyst). Skrzydłowy Hornets dołożył 5 asyst, z kolei 20-letni rozgrywający klubu z Charlotte nie mógł dzisiaj znaleźć drogi do kosza trafiając zaledwie 4 z 18 rzutów (22%).
- Double-double (11 punktów i 13 zbiórek) uzyskał również Mason Plumlee. 14 oczek zanotował Kelly Oubre, a 11 punktów i 6 zbiórek zapisał na swoje konto Jalen McDaniels. Słabsze spotkanie rozegrał Gordon Hayward. 31-letni skrzydłowy uzyskał 8 punktów, trafiając tylko 4 z 14 rzutów (29%).
- Główną przyczyną porażki Washington Wizards była fatalna selekcja rzutów trzypunktowych. Podopieczni Wesa Unselda Juniora trafili zaledwie 8 z 42 prób (19%). Czarodzieje przegrali bardzo wyraźnie na tablicach (59:48).
- Najlepszym graczem ekipy ze stolicy USA okazał się Bradley Beal, który zdecydowanie był najjaśniejszym punktem zespołu. Lider Wizards trafił 5 z 8 trójek całego zespołu (5/11 zza łuku, 46%), notując 24 punkty i 7 asyst. Dobre zawody rozegrał również Daniel Gafford, autor 20 punktów (9/12 z gry, 75%) i 9 zbiórek. 15 punktów i 9 zbiórek dołożył Montrezl Harrell.
Mateusz Malinowski
DETROIT PISTONS – INDIANA PACERS 97:89
- Koszykarze klubu z Detroit od początku spotkania narzucili własne tempo gry, wygrywając pierwszą kwartę trzema punktami (24:21). Po 24 minutach przewaga Tłoków urosła do ośmiu punktów (49:41).
- Trzecią kwartę wygrali goście z Indiany różnicą 8 punktów, jednocześnie odrabiając straty z pierwszej połowy. Po trzech kwartach na tablicy wyników był remis (73:73). Podopieczni Ricka Carlisle’a po raz drugi z rzędu fatalnie rozegrali ostatnią odsłonę meczu. Masowo pudłowali rzuty z gry (łącznie 14), nie trafiali wolnych, popełniali głupie straty i faule, co wykorzystali gracze Detroit Pistons, wygrywając czwartą kwartę ośmioma punktami (24:16). –Te straty nas zabiły – powiedział po meczu Malcolm Brogdon.
- Najwięcej punktów dla Tłoków zdobył Jerami Grant (19), a jedno oczko mniej dołożył Cory Joseph (18). Całkiem dobre zawody rozegrał debiutant Cade Cunningham, autor 16 punktów, 8 zbiórek i 6 asyst. – Cade jest coraz lepszy każdego dnia i powoli staje się liderem – powiedział o młodszym koledze, Cory Joseph. 15 punktów i 6 zbiórek zanotował Saddiq Bey.
- Dla Pacers najwięcej punktów uzyskał Malcolm Brogdon (20). Dwa oczka mniej dołożył Caris LeVert (18). Double-double (15 punktów i 11 zbiórek) zanotował Domantas Sabonis, ale miał też 5 strat. Pacers popełnili ich łącznie 18. Kolejny raz bardzo słabe spotkanie rozegrał Myles Turner, który w przeciągu 30 minut trafił zaledwie 2 z 8 rzutów (25%), notując 6 punktów, 4 zbiórki i 4 straty.
Mateusz Malinowski
ATLANTA HAWKS – BOSTON CELTICS 110:99
- Jastrzębie od początku spotkania narzucili własne tempo gry, wygrywając minimalnie pierwszą kwartę (30:29). Po pierwszych 24 minutach przewaga urosła do 9 punktów (58:49). Sytuacja nie zmieniła się w drugiej połowie. Gracze Boston Celtics nie potrafili znaleźć odpowiedzi na świetnie dysponowanych graczy Nate McMillana. Hawks wygrali trzecią kwartę pięcioma punktami (33:28).
- W ostatniej odsłonie meczu co prawda przegrali trzema punktami (22:19), ale mogli spokojnie dowieźć zwycięstwo do końca, wygrywając 11 punktami. Graczem meczu został John Collins, autor double-double (20 punktów i 11 zbiórek). Skrzydłowy Atlanty Hawks trafiał na bardzo dobrej skuteczności z gry (9/13, 69%). Jedno oczko mniej zanotowali Kevin Huerter i Cam Reddish (po 19 punktów). Huerter trafił 5 z 7 trójek (najwięcej w zespole). – Chłopcy próbowali mnie znaleźć. Miałem kilka łatwych rzutów i to mnie rozbudziło – mówił Reddish.
- Double-double (18 punktów i 11 asyst) uzyskał Trae Young. Lider Hawks trafiał na dużo gorszej skuteczności od wspomnianych wyżej kolegów. 4 z 12 prób z gry gwiazdora Jastrzębi znalazło drogę do kosza, co daje 33%. To samo tyczy się Bogdana Bogdanovicia, autora 12 punktów i 6 asyst.
- Zdecydowanie najlepszym graczem Celtów był Jayson Tatum, autor 34 punktów (12/22 z gry, 55%), 9 zbiórek i 5 asyst. Drugim najlepszym strzelcem został Grant Williams (18 punktów i 6 zbiórek). 15 oczek dołożył Dennis Schroder, zaś 13 punktów i 7 zbiórek zapisał na swoje konto Al Horford. Słabsze spotkanie rozegrał Marcus Smart, który trafił tylko 3 z 10 rzutów, notując 8 punktów i 11 asyst.
Mateusz Malinowski
BROOKLYN NETS – CLEVELAND CAVALIERS 109:99
- Po bolesnej porażce z Golden State Warriors, podopieczni Steve’a Nasha mogli odkuć się na zdecydowanie słabszym rywalu. O wygranej zadecydowała druga kwarta, którą gospodarze wygrali 15 punktami (31:16). Gracze Cavs próbowali zmienić losy spotkania, zdobywając 32 punkty w trzeciej kwarcie (32:19), ale to nie wystarczyło na świetnie dysponowanych nowojorczyków. Nets ostatecznie zwyciężyli 10 punktami.
- Czterech koszykarzy Brooklynu zdobyło minimum 20 i więcej punktów. Bliski triple-double był James Harden, autor 27 punktów, 10 zbiórek i 7 asyst, ale także 6 strat. Najlepszy mecz w obecnych rozgrywkach rozegrał LaMarcus Aldridge, dla którego 24 punkty są dotychczasowym rekordem sezonu. Silny skrzydłowy Brooklyn Nets był najskuteczniejszym graczem na parkiecie, trafiając 11 z 19 rzutów (58%). 23 punkty zanotował Kevin Durant (9/16 z gry, 56%). 21 oczek uzbierał Patty Mills. Australijski rozgrywający zdobył 6 trójek (6/12, 50%). Co ciekawe, cała reszta zawodników Brooklyn Nets uzyskała zaledwie 14 punktów.
- Dla Cavs najwięcej punktów zdobył Ricky Rubio, dla którego regularne rzucanie 20 punktów staje się normą. Rozgrywający klubu z Cleveland tym razem zdobył 25 punktów i 5 asyst. Jedno oczko mniej uzyskał Darius Garland, dodając 5 zbiórek i 6 asyst. Warto dodać, że w meczu z Nets nie zagrało 5 graczy. Należą do nich: Jarrett Allen, Collin Sexton, Evan Mobley, Lauri Markkanen i Lamar Stevens. Do gry po prawie trzech tygodniach przerwy, spowodowanej protokołami covidowymi powrócił Kevin Love. Były All-Star spędził na parkiecie 21 minut, zdobywając 11 punktów i 9 zbiórek.
Mateusz Malinowski
MIAMI HEAT – NEW ORLEANS PELICANS 113:98
- Był to pierwszy mecz po uporaniu się z urazem dla Jimmy’ego Butlera. Lider Miami Heat wyglądał, jakby nic nie stracił, bo od razu zanotował triple-double i poprowadził swój zespół do zwycięstwa nad New Orleans Pelicans. Zespół z Luizjany to obecnie jedna z najsłabszych drużyn w lidze. Ciągle czekają na powrót Ziona Williamsona, który walczy z kolejnym urazem.
- Heat zagrali w tym meczu bez swoich starterów – Bama Adebayo (obite lewe kolano) oraz Kyle’a Lowry’ego (odpoczynek). Dlatego właśnie o nieco więcej poproszono Butlera. Początek meczu był jednak problematyczny, bo Pels wygrali kwartę otwierającą spotkanie 34:21. Trener Erik Spoelstra potrzebował przerwy, by poukładać grę swojego zespołu. Po wyjściu z szatni Heat wrzucili drugi bieg i trzecią kwartę wygrali 34:18, ustawiając mecz pod siebie.
- Pels nie byli w stanie odpowiedzieć na run 16:5 rywala, który zakończył trzecią odsłonę meczu. Butler skończył mecz mając na koncie 31 punktów, 10 zbiórek oraz 10 asyst. Kolejnych 19 punktów i 5 asyst zapewnił od siebie Tyler Herro. W obozie Pels najlepiej punktującym graczem był Nickeil Alexander-Walker z 24 oczkami. Kolejnych 19 punktów, 5 zbiórek i 4 asysty dołożył Brandon Ingram.
NEW YORK KNICKS – ORLANDO MAGIC 98:104
- Kolejna porażka New York Knicks, która daje zawodnikom Toma Thibodeau sporo do myślenia. Jeżeli zespół z Madison Square Garden chce utrzymać się w walce z czołówką wschodu, słabszych rywali musi konsekwentnie ogrywać. Tymczasem Knicks w ostatnich meczach prezentowali bardzo nierówną formę. Tym razem dali się zaskoczyć w samej końcówce meczu.
- Knicks w trakcie finałowych 12 minut przegrywali już 9 punktami, ale zdołali się podnieść i Orlando Magic odpowiedzieć po rzutach za trzy Aleca Burksa oraz Obiego Toppina. Jednak przy stanie 96:95 dla gospodarzy, Franz Wagner zapoczątkował serię 7:0 dla Magic, co przywróciło gości na prowadzenie i w konsekwencji zapewniło im czwartą wygraną w sezonie.
- Cole Anthony zamknął mecz na linii rzutów wolnych. Rozgrywający drużyny z Florydy zanotował na swoje konto 15 punktów, 10 zbiórek oraz 7 asyst. Magic mieli aż sześciu graczy z dwucyfrowym wynikiem. 16 oczek, 9 zbiórek Franza Wagnera i 19 punktów z ławki Terrence’a Rossa. Najlepszy w obozie Knicks był R.J. Barrett z 17 punktami, 9 zbiórkami i 5 asystami. Z ławki 15 oczek, 5 zbiórek i 4 asysty zapewnił Alec Burks.
MILWAUKEE BUCKS – LOS ANGELES LAKERS 109:102
- Jeden z najciekawiej zapowiadających się meczów poprzedniej nocy. Ozdobą tego starcia miał być pojedynek Anthony’ego Davisa z Giannisiem Antetokounmpo. Ten drugi zdominował jednak rywalizację i korzystając z powrotu do gry Khrisa Middletona zapewnił swojej ekipie siódme zwycięstwo w sezonie. Mistrzowie także mają problematyczny początek sezonu.
- Middleton wrócił do gry po ośmiu meczach absencji spowodowanej koronawirusem. Zagrał 30 minut i na początku czwartej kwarty trafił dwie trójki, które zapewniły Milwaukee Bucks prowadzenie, jakiego gospodarze nie oddali do końca meczu. Co ciekawe – druga trójka była jego 1051 w barwach Bucks, co zrównało go na liście najlepszych strzelców za 3 w historii zespołu z Rayem Allenem.
- Los Angeles Lakers grali bez LeBrona Jamesa. To już ósmy mecz bez wsparcia lidera. W tym czasie zespół zrobił bilans 3-5. Poprzedniej nocy walczyli, ale nie mieli żadnej odpowiedzi na przewagę, którą wykreował Antetokounmpo. Lider Bucks skończył zawody notując na swoje konto 47 punktów (18/23 FG, 3/4 3PT), 9 zbiórek i 3 asysty. Nie było mowy o jakiejkolwiek rywalizacji z AD.
- Davis nawet nie starał się nawiązać walki. Nie potrafił odnaleźć rytmu i skończył mecz z dorobkiem 18 punktów, 9 zbiórek i 4 asyst. Znacznie lepiej wyglądał Talen Horton-Tucker z 25 oczkami, 12 zbiórkami i 3 asystami. Kolejnych 19 punktów i 15 asyst Russella Westbrooka. Middleton do 16 oczek dołożył 5 zbiórek i 6 asyst, a kolejnych 17 oczek i 5 zbiórek zapisał na swoje konto Bobby Portis.
MINNESOTA TIMBERWOLVES – SACRAMENTO KINGS 107:97
OKLAHOMA CITY THUNDER – HOUSTON ROCKETS 101:89
PHOENIX SUNS – DALLAS MAVERICKS 105:98
- To już dziesiąte zwycięstwo z rzędu Phoenix Suns. Wszystko jednak sprowadziło się do bardzo zaciętej końcówki. Kibice dostali naprawdę solidne widowisko, bowiem naprzeciw siebie stanęły dwie drużyny gotowe do walki o czołowe miejsca zachodniej konferencji. Suns w ostatnim czasie prezentują wybitną formę i siedzą na ogonie liderowi tabeli – Golden State Warriors.
- Na 1:27 przed końcem meczu Chris Paul w trudnej sytuacji podawał piłkę do DeAndre Aytona i jego punkty dały Suns prowadzenie 100:96. W samej czwartej kwarcie CP3 zanotował aż 7 asyst, biorąc na swoje barki dużą część odpowiedzialności. Ostatnie 12 minut było ofensywnym popisem gospodarzy, którzy wygrali ten fragment 37:25 i przechylili szalę na swoją stronę.
- Dallas Mavericks zagrali bez Luki Doncicia, który w poprzednim meczu doznał kontuzji kostki. Dzielnie bez lidera walczyli, ale na koniec musieli uznać wyższość rywala. 22 punkty zanotował Tim Hardaway Jr, a 21 oczek, 8 zbiórek i 7 asyst dołożył Kristaps Porzingis. Dla Suns 24 oczka i 9 zbiórek od Devina Bookera oraz 19 punktów, 13 zbiórek DeAndre Aytona. CP3 skończył mecz z 14 asystami.
PORTLAND TRAIL BLAZERS – CHICAGO BULLS 112:107
- To Chicago Bulls przystępowali do tego meczu w charakterze faworyta. Portland Trail Blazers notują trudny początek sezonu i zwycięstwa przeplatają z porażkami. Zależało im jednak na tym, by przeciwko dobrze dysponowanemu rywalowi zaprezentować swoją jakość i wykorzystać przewagę własnego parkietu. Aż do ostatnich minut trzeciej kwarty nie mieli jednak żadnych konkretów.
- Na początku trzeciej kwarty goście z Chicago wyszli na prowadzenie 71:54. Jeszcze przez kilka minut te utrzymywało się na dwucyfrowym poziomie, ale Blazers konsekwentnie zaczęli je ucinać, co doprowadziło do crunch-time’u. Na 4 minuty przed końcem punkty Jusufa Nurkicia dały PTB prowadzenie 99:98. W kolejnej akcji Damian Lillard trafił trójkę zwiększając prowadzenie swojej drużyny.
- Bulls jednak za sprawą trafień Zacha LaVine’a odzyskali przewagę (107:106). Lider Bulls trafił jednak ostatnie punkty dla swojego zespołu. Blazers zakończyli mecz runem 6:0, a Zach w końcówce spudłował istotne rzuty. 30 oczek i 7/12 za trzy jednego z liderów Bulls. 22 oczka, 4 zbiórki i 5 asyst zapewnił od siebie DeMar DeRozan. Po stronie Blazers 22 oczka i 10 asyst Lillarda oraz 18 punktów i 12 zbiórek Nurkicia. Dla Blazers to druga wygrana z rzędu.
Ależ Byki koncertowo zawalili ostatnią kwartę, aż się poprzedni sezon przypomniał.
Tak jak mówiłem Lakers 0-2 w meczach z Bucks i Bulls, ale wróci LeBron i wszystko będzie dobrze 🙂
SUNS powoli i po cichutku kolekcjonują zwycięstwa. Wspomnieliście o CP3, ale pierwsze trzy kwarty i mu nic nie szło chyba 0-7 z gry miał. Dopiero 4 kwarta i podkręcił tempo notując dużo asyst. Crowder ładnie trójkował, Ayton i Booker zdobywali punkty w ważnych momentach… i mamy win streak 10. Najlepszy w lidze. Trzeba też zaznaczyć, że Cunningham gra co raz lepiej i po tym niemrawym początku sezonu, gość pokazuje że może zajść daleko.
Kurczę, nie mogę patrzeć na Jannisa. Drugi po naszym Marcinie człowiek o wdzięku młotka!
Najgorsze jednak jest to, że skubany (w przeciwieństwie do MG) bywa piorunująco skuteczny. I to jest straszne, to obraża grających z nim ludzi normalnie sprawnych, tylko niższych i nie tak silnych. Te jego eurostepy przyprawiają mnie o mdłości, bezmyślne walenie pochyloną głową w mur obrońców zdarza mu się w każdym meczu…
Jeśli ktoś mi nie wierzy, niech obejrzy wszystkie akcje rzutowe z tego meczu. Klika się w boxscorze prezentowanym na stronie NBA w liczbę oddanych rzutów (FGM) i link odsyła do urywków z meczu. Leci wszystko po kolei, bardzo wygodnie.
Myślicie, że to już czas, żeby Lakersi zaczęli szukać transferu za Westbrooka? Tylko co oni sensownego mogą za niego dostać?
Myślę, że szalone ale możliwe i skuteczne, byłoby wymienienie Westbricka za Simmonsa. Myślę, że będąc za AD i Lebronem, Simmons bez presji (lidera) by odżył. Do tego pozyskać jakiegoś dobrego defensora i młodego dynamicznego rezerwowego i mogli by znów być w czołówce. Tylko, że tam nie ma czasu – widać gołym okiem że mają maksymalnie 2 lata na zdobycie pierścienia, a potem zacznie się tragedia… picków nie będą mieli. Ariza, D.Jordan, Rondo, Melo, Howard, Lebron w 2024 (albo nawet wcześniej) już będą na emeryturze. AD jest szklany i nie wierzę w to, że może rozegrać pełny sezon. I jak nic nie zrobią będą mieli 35 letniego Westbricka i nic więcej (Horton-Tuckera powinni już budować za wszelką cenę).
nic wybitnego za niego nie dostaną, LeBron prze kalkulował i nic już do końca kariery znaczącego nie wygra… a mogli mieć w miejsce Russa fajnych graczy jak: DeRozan, Lowrey i Caruso…
Lejkersi dobry mecz.