Kolejna noc sezonu zasadniczego za nami. Play-offy zbliżają się wielkimi krokami, ale jeszcze pozostało kilka tygodni na wywalczenie jak najlepszego miejsca w swojej konferencji. Oto, co wydarzyło się tej nocy.
Charlotte Hornets – Philadelphia 76ers 114:118
– Wygląda na to, że Sixers chyba wreszcie wiedzą, jak mają grać. Piąte zwycięstwo z rzędu i coraz bezpieczniejsze trzecie miejsce na Wschodzie. Świetny mecz zanotował J.J. Redick. Rzucający obrońca 76ers był naprawdę blisko tripple-double, kończąc mecz z 27 punktami, 10 zbiórkami, 8 asystami i 7 trójkami. Hornets w końcówce byli blisko wyrównania, ale znów czegoś zabrakło. Wydaje się więc, że Kemba Walker i spółka mogą zapomnieć o występie w play-offach.
– Jeszcze więcej od Redicka dla Philly zdobył Ben Simmons. Rozgrywający rzucił 28 punktów, 5 razy asystował i 8 razy zebrał piłkę. Jimmy Butler zdobył 23 punkty, a 22 dodał Tobias Harris. W Sixers znów zawiodła jednak ławka. Gdyby nie 14 punktów Jamesa Ennisa III, rezerwowi nie mieliby na swoim koncie nawet jednego oczka.
– Jeremy Lamb zdobył 26 punktów dla Hornets, a Kemba Walker 21.
Milwaukee Bucks – Los Angeles Lakers 115:101
– Pojedynek Lakers z Bucks to mecz bez największych gwiazd. Giannis Antetokounmpo ma kontuzjowaną kostkę, a LeBron James ma uraz pachwiny. Tak więc zabrakło obu kapitanów tegorocznych drużyn All-Star. Bucks byli stroną zdecydowanie lepszą, choć zawodnicy z Milwaukee mieli problemy z utrzymywaniem prowadzenia. Podopieczni Mike’a Budenholzera grali bardzo nierówno, ostatecznie jednak wygrali przewagą aż 14 punktów.
– Khris Middleton zdobył 30 punktów i 10 zbiórek. 28 oczek dodał Brook Lopez, a Nikola Mirotić 23.
– Dla Lakers najwięcej punktów zdobył rezerwowy. Kentavious Caldwell-Pope zdobył 35 punktów.
Minnesota Timberwolves – Golden State Warriors 107:117
– Warriors mieli ostatnio dużo problemów w meczach we własnej hali. Przegrana z ostatnimi w konferencji Phoenix Suns, czy 33-punktowa porażka z Boston Celtics mówią same za siebie. Mistrzowie na wyjazdach radzą sobie jednak bez zarzutu. Trudna seria czterech meczów na obcym terenie przyniosła 3 wygrane. Do zwycięstwa nad Timberwolves ekipę z Oakland poprowadził Stephen Curry.
– Rozgrywający GSW zdobył 36 punktów. 28 rzucił Klay Thompson. Jonas Jerebko zdobył 18, a Kevin Durant 17.
– Karl-Anthony Towns zdobył 26 punktów, 20 dodał Andrew Wiggins, a 19 Josh Okogie.
Sacramento Kings – Brooklyn Nets 121:123
– Kolejny raz najlepsze widowisko zapewnili nam Nets. Zespół z Nowego Jorku w tym roku jest jedną z najciekawszych ekip do oglądania. W drugiej połowie Brooklyn przegrywał już 28 punktami. Przed rozpoczęciem czwartej kwarty tracili oni 25 punktów do Kings. Wtedy jednak zaczęła się pogoń. D’Angelo Russell dwoił się i troił, trafiając z niemal każdej pozycji. Kapitalna pogoń zakończyła się rzutem Rondae Hollisa-Jeffersona na 0,8 sekundy przed końcem, który dał zwycięstwo. Wygrana kwarta 45 do 18 to kapitalny wynik. Według statystyków ESPN, Nets są zaledwie czwartą ekipą od 1954 roku (shot-clock era), którzy pokonali przeciwnika, przegrywając przed czwartą kwartą 25 punktami, lub wyżej.
– Russell zdobył 44 punkty i rozdał 12 asyst. To najwyższy wynik punktowy w karierze rozgrywającego Nets.
– Marvin Bagley III zdobył 28 punktów dla Kings, będąc rezerwowym w tym meczu. 27 oczek zdobył De’Aaron Fox.
POZOSTAŁE WYNIKI: