Za nami bardzo intensywna noc na parkietach NBA. Kolejną porażkę zaliczyli zawodnicy Milwaukee Bucks i to ze zdecydowanie niżej notowanym rywalem. Kolejne porażki do swojego dorobku dopisali też Los Angeles Clippers i Houston Rockets. Wpadkę zaliczyli też Los Angeles Lakers, którzy zostali rozbici przed Phoenix Suns, choć jeszcze przed przerwą kontuzji nabawił się Devin Booker. Emocji nie zabrakło w Denver, gdzie fantastyczne widowisko, z którego ostatecznie zwycięsko wyszli Dallas Mavericks, zgotowali nam Nikola Jokić i Anthony Davis. Błysnął też Donovan Mitchell, który poprowadził Cavs do zwycięstwa z Pacers.



Detroit Pistons – Atlanta Hawks 99:98

Statystyki

  • Ci, którzy spodziewali się kolejnego fantastycznego występu w wykonaniu Jalena Johnsona z pewnością się nie rozczarowali. Jego Atlanta Hawks do samego końca walczyli tej nocy o pozytywny rezultat, choć na 2:37 przed końcową syreną, po dwóch celnych rzutach osobistych w wykonaniu Cade’a Cunninghama, Detroit Pistons prowadzili różnicą sześciu oczek (95:89).
  • Trafieniem zza łuku odpowiedział jednak Johnson, a chwilę później asystował przy trójce Nickeila Alexandra-Walkera i na tablicy znów widniał remis. Wówczas raz jeszcze jednak na wysokości zadania stanął Cunningham, który dwukrotnie wykończył indywidualną akcję, dzięki czemu na 17 sekund przed zakończeniem rywalizacji Tłoki prowadzili różnicą dwóch posiadań (99:95).
  • Odpowiedzialność spadła na Alexandra-Walkera, ale ten nie wykorzystał kolejnego rzutu za trzy, przez co Hawks musieli umyślnie faulować przeciwnika. Strategia ta opłaciła się, bo Caris LeVert spudłował obie próby z linii rzutów wolnych. Alexander-Walker trafił następnie trójkę, ale czasu było już za mało, by odrobić straty, choć na 0,4 przed syreną Daniss Jenkins również nie trafił żadnego z dwóch osobistych.
  • Tylko czterech zawodników Pistons zakończyło tę noc cz dwucyfrowym dorobkiem punktowym. Byli to Jalen Duren (21 punktów, 11 zbiórek), Cade Cunningham (18 punktów, 8 asyst, 8 zbiórek, 6 przechwytów, 3 bloki), a także rezerwowi Ronald Holland II (17 oczek, 6 zbiórek) i Caris Levert (14 punktów). Dla Detroit jest to drugie z rzędu zwycięstwo, które wraz z bilansem 17-4 umacnia ich na pozycji lidera Konferencji Wschodniej.
  • Po stronie Jastrzębi znów dwoił się i troił Jalen Johnson (29 punktów, 13 zbiórek, 7 asyst). Wspierali go przede wszystkim Nickeil Alexander-Walker (26 punktów, 3 zbiórki) oraz Onyeka Okongwu (20 punktów, 6 zbiórek, 4 asysty, 3 bloki).

Indiana Pacers – Cleveland Cavaliers 119:135

Statystyki

  • Choć Cleveland Cavaliers nie dominują w Konferencji Wschodniej tak, jak miało to miejsce w trakcie poprzedniego sezonu zasadniczego, to starcie z kiepsko dysponowanymi Indiana Pacers powinno być formalnością. Zadbał o to przede wszystkim Donovan Mitchell, który zaliczył swój drugi najlepszy występ w bieżących rozgrywkach pod względem zdobyczy (43 punkty, 9 zbiórek, 5 asyst; 16/27 z gry).
  • Cavs zmazują więc plamę nie tylko po poprzedniej wpadce z Boston Celtics, ale po całej serii trzech kolejnych porażek. Na uznanie zasługuje 20. wybór zeszłorocznego draftu, Jaylon Tyson, który skompletował zawrotne 27 punktów i 11 zbiórek.
  • — Co było inne w porównaniu do poprzedniej nocy? Pierwsza rzecz, jaka przychodzi do mojej głowy, to nasi młodzi zawodnicy. Jaylon [Tyson], Tyrese [Proctor] był naprawdę dobry, Nae’Qwan [Tomlin], Craig Porter Jr. Nie spodziewałeś się, że ta czwórka będzie w naszej rotacji. Donovan był z kolei sfrustrowany poprzednią nocą. Tak to robią najwięksi. Nie miał zamiaru pozwolić nam znów przegrać — komentował po meczu trener Kenny Atkinson.
  • W szeregach Pacers wyróżnili się głównie Pascal Siakam (26 punktów, 7 zbiórek) oraz Andrew Nembhard (21 punktów, 6 asyst). Ekipa z Indianapolis dała się tej nocy zdominować zarówno w zbiórkach (36-48), jak i asystach (19-27).

Washington Wizards – Milwaukee Bucks 129:126

Statystyki

  • Dla sympatyków Milwaukee Bucks mamy fatalne wieści. Minionej nocy ich ulubieńcy, pomimo obecności sfrustrowanego brakiem sukcesów Giannisa Antetokounmpo, przegrali z najgorszą drużyną w Konferencji Wschodniej, czyli Washington Wizards (3-16).
  • Wszystko rozstrzygnęło się w końcówce, gdzie kluczowe okazały się trafienia… byłego zawodnika Bucks, Khrisa Middletona. To on najpierw zbliżył swój zespół na dystans zaledwie jednego oczka, a następnie odzyskał prowadzenie trafieniem zza łuku (124:122).
  • Faulowany Giannis trafił następnie raz z linii rzutów wolnych, po czym jednak kolejny raz zza łuku sypnął CJ McCollum i wówczas losy spotkania były już w dużej mierze przesądzone. Doszła do tego strata Mylesa Turnera przy niespełna siedmiu sekundach do końcowej syreny, co całkowicie przekreśliło szanse Milwaukee na pozytywny rezultat.
  • — Nie wydaję mi się, żebyśmy grali w odpowiedni sposób i to przez całą noc. [Wizards] oddali 18 rzutów więcej od nas. […] Zawsze mówię to ludziom tak: wyobraź sobie, że oni oddają najpierw pierwsze 18 rzutów i dopiero potem zaczynamy grę — mówił po meczu trener Doc Rivers.
  • Dobry mecz rozegrał CJ McCollum, autor 28 oczek i pięciu asyst. Solidne 22 punkty i osiem zebranych piłek z tablic dorzucił Marvin Bagley III. Na wyróżnienie zapracował też wchodzący z ławki Cam Whitmore (17 punktów, 5 zbiórek). Dla Wizards jest to już drugie zwycięstow w trzech ostatnich występach.
  • Po stronie Bucks wyróżnili się głównie Kevin Porter Jr. (30 punktów, 5 asysty, 3 przechwyty; 12/15 z gry) oraz Giannis Antetokounmpo (26 punktów, 7 zbiórek, 4 asysty). Kyle Kuzma w 20 minut odnotował tylko trzy oczka.

Brooklyn Nets – Charlotte Hornets 116:103

Statystyki

  • Nie był to z pewnością najbardziej atrakcyjny mecz tej nocy. Brooklyn Nets radzą sobie w tym sezonie fatalnie we własnej hali (0-9 przed tym meczem), z kolei Charlotte Hornets są wyjątkowo kiepscy na wyjazdach (1-8), więc jeden z zespołów musiał przełamać swoją niemoc.
  • Padło na nowojorczyków, którzy po wyrównanej pierwszej połowie budowali stopniowo swoją przewagę w trzeciej i czwartej kwarcie, choć trafiali w tym czasie tylko 28,6% swoich rzutów zza łuku. Mimo wszystko byli jednak zdecydowanie skuteczniejsi od rywala z gry i zdołali ostatecznie sięgnąć po pierwsze zwycięstwo przed własną publicznością w tym sezonie.
  • Świetny mecz rozegrał Michael Porter Jr., autor 35 punktów, siedmiu zbiórek, czterech asyst i dwóch przechwytów. Noah Clowney dorzucił 18 oczek. Po drugiej stronie najwięcej punktów zdobył lider rankingu debiutantów Kon Knueppel (18 oczek, 6 zbiórek, 4 asysty; 7/18 z gry). LaMelo Ball znów nieco rozczarował i wydaje się, że jego dni w Karolinie Północnej powoli dobiegają końca (12 punktów, 14 asyst; 3/9 z gry).

Miami Heat – Los Angeles Clippers 140:123

Statystyki

  • Los Angeles Clippers przegrywają, więc znów pod nosem uśmiechają się sympatycy Oklahoma City Thunder, bo to właśnie Grzmoty są w posiadaniu ich picku pierwszej rundy na kolejny draft. Już początek spotkania zapowiadał się kiepsko. Ekipa z Miasta Aniołów nie była w stanie wstrzelić się zza łuku (1/6), a ich skuteczność z gry (32%) była znacznie gorsza od tej Miami Heat (53,8%), co miało odzwierciedlenie w wyniku (35:24).
  • Gospodarze nie zwalniali tempa i powiększyli jedynie swoje prowadzenie w drugiej odsłonie, schodząc ostatecznie do szatni z 20-punktową zaliczką (76:56). Ostatnią nadzieją dla Clippers było zatem nawiązanie kontaktu w trzeciej „ćwiartce”, ale tę Heat również wygrali, tym razem 38:26 i wówczas losy tego pojedynku były już przesądzone.
  • To głównie gracze pierwszej piątki poprowadzili Miami do efektownej wygranej. Norman Powell zapisał na swoim koncie 30 punktów, a po double-double odnotowali Bam Adebayo (27 punktów, 14 zbiórek) oraz Davion Mitchell (16 punktów, 12 asyst). Po 22 oczka dorzucili również Andrew Wiggins i Tyler Herro.
  • Po stronie Clippers walczyć o wynik próbował Kawhi Leonard, którego łupem padło 36 punktów i siedem zbiórek. Drugi najlepszy punktujący LAC — Ivica Zubac — odnotował jednak tylko 16 oczek. Fatalne zawody rozegrał James Harden, który w zaledwie 20 minut na parkiecie zdobył 11 punktów. Na ten moment nie wiadomo, czy jego ograniczony czas gry w drugiej połowie był spowodowany kontuzją czy po prostu decyzją trenera Tyronna Lue.

Orlando Magic – Chicago Bulls 125:120

Statystyki

  • Tej nocy na Florydzie działo się naprawdę sporo. W pierwszej połowie Orlando Magic zupełnie nie mogli odnaleźć się w rzutach trzypunktowych (3/14), ale mimo to zdołali odnotować identyczną zdobycz punktową, co ich rywale z Wietrznego Miasta (53:53). Spora w tym zasługa duetu Franz WagnerDesmond Bane, który do przerwy skompletował 29 oczek.
  • Po powrocie na parkiet skuteczność za trzy gospodarzy znów prezentowała się tragicznie (2/10), ale ponownie nadrabiali oni w pozostałych aspektach i wynik ciągle oscylował w granicach remisu (85:85). Kluczowa miała zatem okazać się ostatnia odsłona.
  • Najważniejsza okazała się seria punktowa Bane’a, Anthony’ego Blacka oraz Wendella Cartera Jr’a., dzięki której na 2:11 przed ostatnią syreną Orlando odskoczyli na sześć oczek. Chicago Bulls byli co prawda w stanie zmniejszyć nieco tę różnicę, ale Magic cały czas odpowiadali i ponownie odskakiwali. Po tym, jak przy 17,6 sekundy na zegarze Carter Jr. ponownie trafił i dał gospodarzom pięć punktów zaliczki, Bulls zaliczyli stratę w kolejnym ataku i stracili tym samym ostatnie szanse nawet na cud w ostatnich fragmentach gry.
  • Na wysokości zadania stanął krytykowany od początku sezonu Desmond Bane, autor 37 punktów, sześciu zbiórek i pięciu asyst (12/17 z gry). Franz Wagner dorzucił 25 punktów, a wchodzący z ławki rezerwowych Anthony Black otarł się o double-double (22 punkty, 9 zbiórek).
  • Aż czterech zawodników Bulls zdobyło tej nocy co najmniej 20 oczek. Byli to Josh Giddey (22 punkty, 9 zbiórek, 6 asyst, ale też 8 strat), Matas Buzelis (21 punktów, 6 zbiórek, 4 asysty), Nikola Vucević (20 punktów, 11 zbiórek, 5 asyst) oraz Tre Jones (20 punktów, 3 asysty).
  • Dla Chicago jest to już czwarta porażka z rzędu. Bilans 9-11 plasuje ich na ostatnim miejscu premiowanym grą w turnieju play-in, ale to tylko z uwagi na kiepską dyspozycję Milwaukee Bucks (9-13), którzy spadli na 11. lokatę.

Denver Nuggets – Dallas Mavericks 121:131

Statystyki

  • Po pierwszej kwarcie wydawało się, że Denver Nuggets nie będą mieli tej nocy większego problemu z rozmontowaniem defensywy rywala i szybkim rozstrzygnięciem. Świetna gra i łącznie 29 punktów duetu Nikola JokićSpencer Jones sprawiła, że gospodarze objęli komfortowe prowadzenie (41:27).
  • W drugiej odsłonie z przytupem odpowiedzieli jednak Anthony Davis i Ryan Nembhard, którzy nie spudłowali ani jednego rzutu z gry (razem 9/9). Cały zespół Dallas Mavericks trafiał 76,2% swoich prób, co pozwoliło im zniwelować wszelkie straty oraz objąć skromne prowadzenie przed przerwą (68:69).
  • Po powrocie na parkiet Jokić miał nieco problemów z odnalezieniem swojego rytmu w ofensywie, ale na wysokości zadania stanęli jego partnerzy. Tym razem to Peyton Watson się nie mylił (3/3), skutecznością błysnął też Tim Hardaway Jr. (4/5), ale po drugiej stronie cały czas błyszczał Nembhard (15 pkt w 3Q), a swoje dokładał też Cooper Flagg (104:102).
  • O wszystkim przesądziła więc czwarta kwarta, w której ofensywa Nuggets zupełnie się posypała. Jokić rozczarował, trafiając tylko jeden z sześciu rzutów. Cały zespół wykorzystywał jedynie 29,2% swoich prób, co utworzyło wręcz ekipie Dallas autostradę do zwycięstwa, z której chętnie skorzystali.
  • Świetne zawody rozegrał Anthony Davis, autor 32 punktów, 13 zbiórek i czterech asyst (13/23 z gry). Zabłysnął również Ryan Nembhard, autor double-double w postaci 28 oczek i 10 asyst. Cooper Flagg również był solidny, dokładając od siebie 24 punkty i osiem zbiórek.
  • Nikola Jokić rozczarował skutecznością w drugiej połowie, ale mimo to zdołał zapisać na swoim koncie potężne triple-double (29 punktów, 20 zbiórek, 13 asyst). Spencer Jones dołożył 28 oczek (11/15 z gry), z kolei 15 punktów, pięć zbiórek, trzy asysty i trzy bloki padły łupem Peytona Watsona. Nie zagrał m.in. Jamal Murray.

Utah Jazz – Houston Rockets 133:125

Statystyki

  • Zaledwie dwa dni temu Houston Rockets rozbili Utah Jazz, ale minionej nocy nie byli w stanie powtórzyć tego osiągnięcia. Gospodarze postawili tym razem poprzeczkę zdecydowanie wyżej i przez cały mecz nie tylko dotrzymywali kroku rywalowi, ale przejmowali nawet inicjatywę.
  • Na 5:12 przed ostatnią syreną Kevin Durant trafieniem zza łuku zmniejszył stratę przyjezdnych do jednego oczka. Tym samym odpowiedzieli jednak Keyonte George i Lauri Markkanen, więc przewaga Jazzmanów znów wzrosła (120:113). Po długim fragmencie nieskuteczności po obu stronach parkietu i festiwalu rzutów wolnych, Fin znów odnalazł drogę do kosza (124:118).
  • Rakiety nie składały jednak broni. Po dwóch celnych rzutach osobistych trafienie z gry dorzucił Alperen Sengun, więc na 52,7 sekundy przed ostatnią syreną Houston tracili już tylko trzy oczka. Następnie jednak dwukrotnie faulowany był George, który ani razu (4/4) nie pomylił się z linii, co znów dało Jazz chwilę wytchnienia (130:123).
  • Sengun ponownie trafił, tym razem przy 20,4 sekundy na zegarze, ale goście do zwycięstwa potrzebowali jeszcze nieskuteczności z linii rywala. Nic takiego nie miało jednak miejsca. George dorzucił kolejny celny osobisty, następnie dwa skutecznie wyegzekwował Markkanen, co w połączeniu z nieskutecznością Rockets przesądziło o losach spotkania.
  • Wspominany ciągle duet napędzał grę Jazzmanów. Keyonte George skompletował ostatecznie 28 punktów i osiem asyst (8/14 z gry), z kolei Lauri Markkanen zapisał na swoim koncie 29 punktów oraz osiem zbiórek.
  • Dwoił się i troił tercet Kevin Durant (32 punkty, 9 zbiórek, 5 asyst) – Alperen Sengun (31 punktów, 14 asyst, 8 zbiórek) – Amen Thompson (23 punkty, 8 zbiórek), ale to nie wystarczyło, by postawić tej nocy kropkę nad „i”. Dla Houston jest to pierwsza porażka po serii trzech kolejnych zwycięstwa, a zarazem druga w 10 ostatnich występach.

Los Angeles Lakers – Phoenix Suns 108:125

Statystyki

  • Los Angeles Lakers podeszli do tego spotkania po serii siedmiu zwycięstw z rzędu i choć Phoenix Suns przegrali trzy z czterech swoich ostatnich spotkań, to w bieżącym sezonie prezentują się nadspodziewanie dobrze i nie można ich po prostu zlekceważyć. Po jednym meczu odpoczynku do gry wrócił jednak LeBron James, więc oczekiwania były wszystkim doskonale znane.
  • Luka Doncić potrzebował kilku chwil, by wskoczyć w odpowiedni rytm, ale mimo to jeszcze w pierwszej kwarcie miał na swoim koncie aż 20 punktów. Brakowało mu jednak wsparcia partnerów, bo Jeziorowcy nie byli w stanie odskoczyć, a wynik cały czas oscylował w granicach remisu (31:31).
  • W drugiej odsłonie Słoweniec spuścił nieco z tonu, a żaden z jego partnerów nie przejął w odpowiedni sposób jego obowiązków ofensywnych. Jeziorowcy trafiali do przerwy 47% wszystkich prób z gry przy 56% w wykonaniu rywala. Przyjezdni wykorzystali sprzyjające im okoliczności i za sprawą świetnej m.in. świetnej gry Dillona Brooksa (23 oczka do przerwy) znacznie odskoczyli z wynikiem do przerwy (52:66).
  • Wydawało się, że Lakers wrócą na parkiet z rządzą krwi, która pozwoli im przynajmniej zbliżyć się z wynikiem. Szczególnie, że Suns stracili Devina Bookera, który nabawił się urazu i zagrał tylko 11 minut. Niewiele szło jednak całkowicie po ich myśli, a różnica punktowa utrzymywała się raczej na podobnym poziomie. Szybko jednak stało się jasne, że o pozytywny rezultat Jeziorwocom będzie dziś piekielnie trudno.
  • Seria trafień Brooksa, Collina Gillespie oraz Ryana Dunna pod koniec trzeciej kwarty sprawiła, że przewaga Phoenix wzrosła do 21 punktów (73:94). Różnica pomiędzy dwiema ekipami rosła również w czwartej odsłonie (91:116) i wówczas można było już dojść do trafnego wniosku, że losy tej rywalizacji są już rozstrzygnięte.
  • W końcowym rozrachunku Dillon Brooks skompletował 33 punkty. Collin Gillespie również zabłysnął, kończąc zawody z dorobkiem 28 oczek, pięciu asyst i czterech zbiórek.
  • Dwoił się i troił Luka Doncić, autor 38 oczek, 11 zbiórek i pięciu ayst, ale też dziewięciu strat (15/26 z gry). Austin Reaves nie był dziś już tak skuteczny i efektowny (16 punktów, 5 strat). Rozczarował też LeBron James, który w 31 minut odnotował tylko 10 punktów i trzy asysty (3/10 z gry).

Wspieraj PROBASKET

  • Sprawdź najlepsze promocje NIKE i AIR JORDAN w Lounge by Zalando
  • W oficjalnym sklepie NIKE znajdziesz najnowsze produkty NIKE i JORDAN oraz dobre promocje.
  • Oficjalny sklep marki adidas też ma dużo do zaoferowania.
  • Oglądasz NBA? Skorzystaj z aktualnej oferty - kup dostęp do NBA League Pass.
  • Lubisz buty marki New Balance? W ich oficjalnym sklepie znajdziesz coś dla siebie.


  • Subscribe
    Powiadom o
    guest
    5 komentarzy
    najstarszy
    najnowszy oceniany
    Inline Feedbacks
    View all comments