Ekipa z Oakland nie pozwoliła się stłamsić podopiecznym Popovicha tak, jak w poprzednim spotkaniu obu drużyn. Stephen Curry poprowadził Wojowników do 70 wygranej w sezonie. Hawks ograli u siebie Raptors 95:87, natomiast Heat poradzili sobie z Bulls po dobrym meczu pierwszej piątki i double-double 16 punktów, 12 zbiórek Gorana Dragicia. Rockets nieoczekiwanie polegli z Suns na własnym parkiecie. Mowa ciała graczy J.B. Bickerstaffa wskazywała na to, że ekipa poddała sezon. Kolejne zwycięstwo odniosły Mlode Wilki pokonując na wyjeździe Kings 105:97.
SAN ANTONIO SPURS – GOLDEN STATE WARRIORS 101:102
W trzecim pojedynku pomiędzy liderami zachodniej konferencji, Golden State Warriors zdominowali swojego rywala, zostawiając go z wieloma dylematami przed meczem nr 4, który za parę dni odbędzie się w San Antonio. Po powrocie Andre Iguodali, Andrew Boguta i Festuza Ezeliego, widowisko nie było już tak wyrównane jak w meczu nr 2.
Golden State Warriors zaczęli znacznie pewniej, lepiej organizując swoją grę w ataku poprzez narzucenie własnego tempa. Defensywa San Antonio Spurs nie do końca wiedziała, jak zachować się przy grze up-tempo przeciwnika. Stephen Curry i koledzy atakowali rywala zanim ten zdążył ustawić swoją defensywę. Goście z Teksasu zaczęli od dostarczania piłki do LaMarcusa Aldridge’a na lewym bloku.
Przy jednej z prób skończenia rzutu na obręczy, Aldridge został zablokowany przez Andrew Boguta. Sędziowie nie zagwizdali faulu, ale Australijczyk trafił w palec swojego rywala doprowadzając do urazu. Skrzydłowy wrócił do gry, ale w międzyczasie Warriors zbudowali 10-punktową przewagę (25:15) wykorzystując błędy w obronie graczy Gregga Popovicha. Punkty gospodarzom dostarczał Klay Thompson trafiając w pierwszej połowie 4/8 FG, 2/2 3PT – 12 punktów z 14 w całym meczu.
Na 1:30 przed końcem drugiej kwarty, Spurs wychodząc z przerwy rozpisali akcję na trójkę Danny’ego Greena. Przez błąd w komunikacji GSW, skrzydłowy SAS miał otwarty rzut i wykorzystał próbę zmniejszając stratę do 8 oczek. Jednak wielką trójką na 10 sekund przed końcem połowy odpowiedział Harrison Barnes. Ekipy schodziły do szatni z różnicą 12 oczek.
Na początku trzeciej kwarty przewaga Wojowników sięgnęła 19 punktów po trójce Curry’ego. Popovich wziął wówczas czas, aby porozmawiać chwilę o zaangażowaniu swoich zawodników. Sprus po raz kolejny mieli problem z zatrzymaniem rywala w obronie z uwagi na tempo narzucone przez GSW. Wysokie prowadzenie dopiero w końcówce pomogli zmniejszyć rezerwowi – Matt Bonner i Kevin Martin. Gospodarze nie tracili jednak kontroli.
Finałową odsłonę gracze Kerra rozpoczynali z 18 punktowym prowadzeniem. Obie ekipy wyszły swoimi ławkami rezerwowych. Na pięć minut przed końcem, o czas musiał poprosić Steve Kerr, gdy po rzucie Kyle’a Andersona przewaga stopniała do 13 punktów. To było jednak na tyle. Goście z San Antonio nie potrafili podejść bliżej.
27 punktów (11/19 FG, 3/7 3PT), 5 zbiórek, 9 asyst, 2 przechwyty Stephena Curry’ego, 21 punktów z 13 rzutów Harrisona Barnesa i 18 oczek, 6 zbiórek, 7 asyst Draymonda Greena. Po stronie Spurs 23 punkty (8/12 FG, 2/3 3PT), 3 zbiórki, 2 asysty Kawhiego Leonarda. Spurs w kolejnym meczu zagrają przeciwko Denver Nuggets, natomiast Warriors zmierzą się z Memphis Grizzlies na wyjeździe.
[ot-video][/ot-video]
TORONTO RAPTORS – ATLANTA HAWKS 87:95
Obok Spurs i Warriors, ciekawy pojedynek rozegrały także ekipy z Toronto i Atlanty. Hawks bronili się na własnym parkiecie przed wiceliderem wschodniej konferencji i skończyli z podbudowującym ambicje zwycięstwem. – To było najlepsze 48 minut jakie przeciwko nim zagraliśmy – stwierdził Kyle Korver.
To był jeden z najlepszych meczów w sezonie drużyny Mike’a Budenholzera, aktualnie trzeciej siły wschodniej konferencji. Jastrzębie pokonały Raptors po raz pierwszy w tym sezonie. Poprzednie trzy rywalizacje padły łupem podopiecznych Dwane’a Caseya. Dla Hawks to zwycięstwo, które pozwoli im spojrzeć na ewentualną serię z Raptors, jako swoją przepustkę do finałów konferencji.
Mecz z 23 punktami (7/13 FG, 2/3 3PT) i 5 asystami skończył Jeff Teague. 5/11 z gry, 4/8 za trzy i 15 punktów dołożył Kyle Korver. Z double-double 13 punktów, 14 asyst i 5 bloków pojedynek zakończył Paul Millsap. Jastrzębie w defensywie zatrzymały rywala na 38% skuteczności. To był element, z którego Hawks byli najbardziej zadowoleni.
Dla Raptors po 16 punktów zdobył obwodowy duet Kyle Lowry i DeMar DeRozan. Panowie byli jednak poza swoim naturalnym rytmem i nie potrafili zrobić różnicy. DeRozan trafił tylko 7 ze 24 rzutów. – [Hawks] zagrali tak, jakby ten mecz znaczył więcej dla nich niż dla nas – mówił trener Casey. – Nie możemy podchodzić do sptkań z takim nastawieniem – dodał.
Końcówka była mimo wszystko nerwowa. Po rzucie osobistym Jonasa Valanciunasa, Hawks na minutę przed końcem prowadzili już tylko dwoma punktami. W kolejnym posiadaniu Teague trafił trójkę, która przełamała kilkuminutową ofensywną niemoc gospodarzy. Raptors brakowało argumentów. Przegrali 2:22 w punktach z kontrataku.
Do gry po 41 meczach przerwy wrócił DeMarre Carroll. Zawodnik postara się jak najszybciej odnaleźć formę, bowiem ekipa stoi na progu play-offów, gdzie zawodnik może być bardzo pomocny. Raps w kolejnym spotkaniu zmierzą się na własnym parkiecie z Indianą Pacers. Hawks natomiast zagrają w arcyważnym pojedynku z Boston Celtics, którzy mogą odebrać im trzecie miejsce w tabeli, jeśli zwyciężą.
[ot-video][/ot-video]
CHICAGO BULLS – MIAMI HEAT 98:106
[ot-video][/ot-video]
PHOENIX SUNS – HOUSTON ROCKETS 124:115
[ot-video][/ot-video]
MINNESOTA TIMBERWOLVES – SACRAMENTO KINGS 105:97
[ot-video][/ot-video]
fot. Keith Allison, Creative Commons
Obserwuj @mkajzerek
Obserwuj @PROBASKET