San Antonio Spurs musieli uznać wyższość Sacramento Kings, ale Jeremy Sochan rozegrał przyzwoity mecz próbując pomóc swojej drużynie po obu stronach parkietu. Nikola Jokić natomiast trafił game-winnera w trudnym meczu z Magic, a LeBron James jest drugim koszykarzem z dorobkiem 38 tys. punktów na koncie. Bulls w dobrym stylu ograli na własnym parkiecie mistrzów NBA, a Nets przegrali drugi mecz z rzędu po stracie Kevina Duranta. Damian Lillard rzucił 40 punktów i poprowadził Blazers do wygranej z Mavs, w szeregach których zabrakło Luki Doncicia.
DETROIT PISTONS – NEW YORK KNICKS 104:117
- To już jedenaste zwycięstwo z rzędu New York Knicks przeciwko Detroit Pistons. Do wygranej ekipę z Nowego Jorku poprowadził Julius Randle. Jest pierwszym graczem NYK od Patricka Ewinga ze stycznia 1998 roku, który zanotował linijkę 40/15. Knicks już w pierwszej kwarcie ustawili dla siebie mecz wygrywając tę część 39:22. Przed przerwą przewagę udało się Pistons zniwelować do siedmiu punktów.
- W pierwszej połowie podopieczni Toma Thibodeau prowadzili już 20 oczkami, ale nie byli w stanie tego utrzymać. Czwartą odsłonę meczu rozpoczęli od serii 10:2 i zbudowali dzięki temu 18-punktowe prowadzenie (100:82). Pistons udało się zejść do 98:105 po trójce Isaiah Liversa, ale zaraz odpowiedział Randle, który przypieczętował zwycięstwo swojego zespołu na linii rzutów wolnych.
- Randle rozegrał fantastyczne spotkanie notując na swoje konto 42 punkty (15/24 z gry, 4/7 za trzy i 8/8 z rzutów wolnych), 15 zbiórek oraz cztery asysty. Kolejne 27 oczek (9/17 z gry, 2/4 za trzy), pięć zbiórek i cztery asysty Jalena Brunsona. Dla Pistons 21 punktów (6/14 z gry, 5/10 za trzy) i sześć zbiórek Saddiqa Beya oraz 21 oczek (7/19 z gry, 2/8 za trzy), sześć zbiórek i sześć asyst Jadena Iveya.
LOS ANGELES CLIPPERS – HOUSTON ROCKETS 121:100
- Aż do początku czwartej kwarty to było wyrównane spotkanie. Los Angeles Clippers otwierali ostatnie dwanaście minut z prowadzeniem 91:90. W trakcie tej części spotkania byli w stanie zatrzymać Houston Rockets na zaledwie 10 punktach. Wygrali 30:10 i odnieśli swoje 23 zwycięstwo w sezonie.
- Terance Mann zanotował 31 punktów (12/16 z gry, 5/6 za trzy), sześć zbiórek i cztery asysty. Kolejne 30 oczek (12/24 z gry, 3/5 za trzy), sześć zbiórek, cztery asysty i dwa przechwyty Kawhiego Leonarda. Dla Rockets z kolei 24 punkty (8/16 z gry), trzy zbiórki i dwie asysty Erica Gordona oraz 22 oczka (9/14 z gry), dziewięć zbiórek i dwie asysty Kevina Martina Jr’a.
CHICAGO BULLS – GOLDEN STATE WARRIORS 132:118
- Chicago Bulls cały czas szukają stabilizacji. Takie zwycięstwa z pewnością dobrze wpływają na morale szatni. Ekipa Billy’ego Donovan na własnym parkiecie pokonała Golden State Warriors. Już w pierwszej kwarcie zbudowali 15-punktów przewagi. GSW udało się je zamknąć pod koniec drugiej kwarty i w trzeciej wyszli na kilkupunktowe prowadzenie. Nie byli jednak w stanie tego utrzymać i Bulls wkrótce ponownie przejęli lejce.
- Finałową kwartę Bulls wygrali 40:32. Warriors mieli poważne problemy z tym, by odciąć ofensywne opcje gospodarzy, zwłaszcza świetnie dysponowanego tej nocy Nikolę Vucevicia. Bulls grali bez wsparcia kontuzjowanego DeMare DeRozana (problemy z udem). W całym meczu trafili 21 rzutów za trzy punkty. Warriors z kolei nie mogli tej nocy liczyć na swoich liderów.
- Goście z Bay Area przegrali w pomalowanym 34:56. Vucević zanotował na swoje konto 43 punkty (18/31 z gry, 5/10 za trzy), 13 zbiórek, cztery zbiórki oraz cztery asysty. Kolejnych 27 oczek (7/18 z gry, 12/14 z rzutów wolnych), dziewięć zbiórek i sześć asyst Zacha LaVine’a. Po stronie Warriors 26 punktów (9/21 z gry, 8/15 za trzy), cztery zbiórki i cztery asysty Klaya Thompsona oraz 20 oczek (8/15 z gry, 3/10 za trzy), 10 zbiórek i cztery asysty Stephena Curry’ego.
BROOKLYN NETS – OKLAHOMA CITY THUNDER 102:112
- To trzecia wygrana z rzędu Oklahomy City Thunder. Do zwycięstwa zespół prowadził duet Shai Gilgeous-Alexander i Josh Giddey. Ten drugi mówił po meczu, że to dla jego zespołu bardzo pozytywny czas, bowiem OKC stale robią progres, co jest najlepszą recenzją pracy trenera Marka Daigneaulta. Z kolei Brooklyn Nets zagrali drugi mecz bez wsparcia Kevina Duranta i ponieśli drugą porażkę.
- Poza grą był również Ben Simmons z powodu skurczu pleców. Czwartą kwartę gospodarze rozpoczynali z prowadzeniem 80:75, ale ten stan rzeczy nie utrzymał się długo. Run 15:6 Thunder w trakcie pierwszych czterech minutach finałowej kwarty pozwolił im objąć prowadzenie 90:86. Na 3 minuty przed końcem, po trafieniu SGA przewaga urosła do 11 oczek (105:94). Z tego się już Nets nie podnieśli.
- Gilgeous-Alexander zanotował na swoje konto 28 punktów (8/17 z gry, 11/14 z rzutów wolnych), siedem zbiórek. Giddey dołożył kolejne 28 oczek (12/21 z gry), dziewięć zbiórek oraz dziewięć asyst. 22 punkty (6/10 z gry, 5/7 za trzy), pięć zbiórek i dwie asysty Lu Dorta. Dla Nets 17 punktów (7/10 z gry), 13 zbiórek, cztery bloki Nica Claxtona oraz z ławki 23 oczka (9/15 z gry, 3/8 za trzy) Setha Curry’ego.
SAN ANTONIO SPURS – SACRAMENTO KINGS 119:132
- W całym meczu Sacramento Kings rzucali na 55% skuteczności z gry i mieli aż sześciu zawodników, którzy zdobyli minimum 12 punktów. Dla Jeremy’ego Sochana była to przyzwoita noc z przyzwoitym dorobkiem. 9. wybór ubiegłorocznego draftu spędził na parkiecie 33 minuty zdobywając 15 punktów (6/8 z gry, 0/1 za trzy, 3/4 z rzutów wolnych), osiem zbiórek oraz dwie asysty. Nie był jednak w stanie pomóc swojej drużynie.
- Kings odnieśli czwartą wygraną z rzędu. Z kolei San Antonio Spurs w drugą stronę – to ich czwarta porażka w ostatnich czterech meczach. SAS otworzyli mecz runem 13:4, ale na więcej rywal nie pozwolił. Kluczowa była trzecia kwarta, którą goście wygrali 39:26 trafiając 60% z gry. W końcówce podopiecznym Gregga Popovicha udało się zejść do -5 (106:111) po trzech trójkach z rzędu. Zaraz jednak Kings odpowiedzieli dwoma trafieniami i po chwili odzyskali dwucyfrowe prowadzenie.
- Poza Sochanem w drużynie Spurs należy wyróżnić Jakoba Poeltla, który skończył z 23 punktami (10/12 z gry), siedmioma zbiórkami, dwoma asystami i dwoma blokami oraz Keldona Johnsona – 20 oczek (8/25 z gry, 2/10 za trzy), siedem zbiórek i trzy asysty. Dla Kings z kolei 29 punktów (8/11 z gry, 4/6 za trzy, 9/11 z rzutów wolnych) Harrisona Barnesa, a kolejne 18 oczek (7/14 z gry), 18 zbiórek i osiem asyst Domantasa Sabonisa. 23 punkty (11/21 z gry) i trzy asysty De’Aarona Foxa.
DENVER NUGGETS – ORLANDO MAGIC 119:116
- Teoretycznie to powinien być dla Denver Nuggets spacerek, ale wcale tak nie było, bowiem ambitna drużyna z Florydy postawiła się liderowi Zachodniej Konferencji i zmusiła go do ciężkiej pracy. Dopiero rzut Nikoli Jokicia na 1,2 sekundy przed końcem zapewnił Nuggets prowadzenie, dzięki któremu zespół Michaela Malone’a odniósł trzynaste domowe zwycięstwo z rzędu. MVP w odpowiednim momencie wziął ciężar na siebie.
- Po pierwszej połowie Orlando Magic przegrywali różnicą 15 punktów. Byli w stanie zejść do -6 pod koniec trzeciej kwarty, co zapewniło im szansę na walkę w trakcie ostatnich 12 minut. Na niespełna 8 minut przed końcem goście objęli prowadzenie 103:102 po wsadzie Bol Bola. Od tego momentu wymieniali się ciosami. Markelle Fultz na 14 sekund przed końcem trafił jedną z dwóch prób za jeden punkt i doprowadził do remisu 116:116. W kolejnym posiadaniu Jamal Murray podawał do Jokera i ten popisał się pięknym rzutem za trzy po step-backu, który dał jego drużynie prowadzenie.
- Na zegarze została sekunda i Magic nie wiedzieli, co mają z nią zrobić. 20 punktów (8/10 z gry), siedem zbiórek, sześć asyst i dwa przechwyty Markelle’a Fultza. 19 oczek (7/16 z gry, 2/7 za trzy), pięć zbiórek i dwie asysty Franza Wagnera i 18 punktów (5/9 z gry, 2/3 za trzy), cztery asysty Paolo Banchero. Joker zanotował 17 punktów (8/11 z gry), 10 zbiórek i 14 asyst (88. triple-double w karierze). 25 oczek (9/13 z gry, 2/3 za trzy), osiem zbiórek i pięć asyst Aarona Gordona i 18 punktów (6/17 z gry, 3/10 za trzy), cztery zbiórki i siedem asyst Murraya.
PORTLAND TRAIL BLAZERS – DALLAS MAVERICKS 140:123
- Pozbawieni wsparcia Luki Doncicia (odpoczynek), Dallas Mavericks nie wiedzieli, w jaki sposób mają stworzyć przeciwko Portland Trail Blazers przewagę. To drugie zwycięstwo z rzędu PTB przeciwko ekipie z Teksasu. Na 8 minut przed końcem meczu trójka Jusufa Nurkicia dała Blazers prowadzenie 118:103 i ten stan gospodarze kontrolowali do ostatnich minut spotkania.
- 28 punktów (7/15 z gry, 12/14 z rzutów wolnych), dziewięć asyst Spencera Dinwiddiego i kolejne 23 punkty (8/22 z gry), 16 zbiórek i dwie asysty Christiana Wooda. Z ławki 25 oczek (8/17 z gry, 3/10 za trzy) Jadena Hardy’ego. Dla Blazers 40 punktów (10/17 z gry, 4/9 za trzy, 16/16 z rzutów wolnych), sześć asyst Damiana Lillarda. Po 20 punktów dołożyli Nurkić, Jerami Grant i Anfernee Simons.
LOS ANGELES LAKERS – PHILADELPHIA 76ERS 112:113
- LeBron James jest dopiero drugim graczem w historii NBA, który ma na swoim koncie 38 tys. zdobytych punktów. Dobił do tej liczby jeszcze w pierwszej kwarcie. To jednak nie wystarczyło, by pokonać Philadelphię 76ers, która wygrała po raz siódmy w ostatnich dziewięciu meczach. Z kolei Los Angeles Lakers po serii pięciu zwycięstw, notują serię trzech kolejnych porażek, co z powrotem przywlekło nad drużynę czarne chmury.
- Przez cały mecz żadna z drużyn nie prowadziła różnicą większą niż osiem punktów. Na 1:28 przed końcem Georges Niang trafił za trzy po asyście Joela Embiida dając Sixers prowadzenie 111:109. Chwilę później Embiid powiększył przewagę swojego zespołu do 4 punktów (113:109). Jednak Troy Brown Jr trafił za trzy i uciął przewagę rywala do punktu. Embiid spudłował w kolejnej akcji i Lakers mieli szansę na zwycięstwo. Russell Westbrook nie poradził sobie jednak z dobrą defensywą Embiida i 76ers wygrali.
- Wszystko wskazuje na to, że LeBron w lutym przeskoczy Kareema Abdula-Jabbara. Mecz skończył z 35 punktami (15/23 z gry, 4/5 z rzutów wolnych), 10 asystami i ośmioma zbiórkami. Z ławki 20 oczek (7/14 z gry, 2/5 za trzy), 14 zbiórek i 11 asyst Westbrooka. Dla gości z Philly 35 punktów (12/21 z gry, 2/5 za trzy), 11 zbiórek i cztery asysty Embiida. Kolejne 24 oczka (9/15 z gry, 4/7 za trzy), 13 asyst i siedem zbiórek Jamesa Hardena.
Follow @mkajzerek
Follow @PROBASKET